czwartek, 8 sierpnia 2013



ZIELONA NORMANDIA

     Podzielona administracyjnie  na Haute Normandie (w głębi lądu ) i Basse Normandie 
    położoną  nad morzem.
    Bramę do niej stanowi urocze miasteczko Carentan . pełne zabytkowych budowli m z
    pięknym  kościołem  romanskim z XII-ego w. oraz gotycką świątynią z XVgo w.
    pod wezwaniem Notre Dame de Carentan  poświęconą w 1470 r.
    Zieleń stanowi wielki urok Normandii – lesiste pagórki   otaczają miasteczka. do któ-
    rych dojeżdża się drogą obsadzoną drzewami .wylaną czerwonym asfaltem i przedzie-
    loną białą linią pośrodku.
    Port- Bail. nadmorska miejscowość ,w której spędzam 3 dni,  posiada piękną plażę  i
    można z niej korzystać gdy morze przypływa  i woda jest niemal wolna od alg.
    Z okien pierwszego piętra dwusetletniego domu widać błękitny pasek  morza.
    Dom jest . pełen pięknych mebli i artystycznych przedmiotów nqgromadzonych  
    i rozmieszczonych  gustownie przez  uroczą panią domu.
    W sobotę popołudniu jedziemy do Honfleur  gdzie w jednej z Galerii  ma odbyć się
    koncert.
    Honfleur.- stary port , w którego basenie stoi mnóstwo żaglówek w oczekiwaniu na
    płótna. Tuż nad  basenem  natrafiamy na średniowieczny skład  soli z szeroką
    bramą.
    Wdłuż wąskich uliczek pełno galerii sztuki i artystycznych przedmiotów .dzieł
    okolicznych artystów, których bardzo wielu zamieszkuje Dolną Normandię.
   Trafiamy z pewnym trudem do białej Galerii.VILLA  DOMUSE  wyjątkowo bogatej
    i posiadającej na dodatek stary XIX-czny fortepian  Steinway. o miękkim dźwięku.
    Na ścianach obrazy., na półkach wiele pięknych i oryginalnych prac regionalnych
---artystów.
    Zwracają moją uwagę  2 fajansowe  Madonny z Dzieciątkiem (o których  galerzysta  
    mówi oględnie. Że to MATERNITE (Macierzyństwo) żeby nie użyć terminu religijnego
    Zostały wykonane przez p. Pierre Damourette mieszkającego  w okolicy Villedieu-les
    Poeles . W stylu barokowym malowane bardzo kolorowo.
    Inny « obiekt «  to zadziwiające dwa « Kryształowe Drzewa » m,wykonane przez  
    panią  Miriam Pieplu ,również regionalną artystkę.
    Właściciel Galerii. mily i uprzejmy. wielce rad, że może pokazać swoje zbiory .
    Opuszczamy Białą Galerię okolo  22 g. i rozpoczynamy nocn ąprzechadzkę
    po mieście. Do Port-Bail powracamy o 3ej nad ranem.

,,,,NIEDZIELA 22VII. Wielkie miejscowe Swięto .Rozpoczyna je uroczysta Msza .św. 
    Kościół pełen i wszyscy śpiewają . W alei starych drzew  stoły i namioty.
….Proboszcz wita się ze wszystkimi po Mszy przed wejściem i błogoslawi ten dzień
    świąteczny.
    Stoły rozstawione  -  Do kubeczków  spływa bardzo dobry Cidre Bouché.
    Orkiestra zaczyna grać stare ludowe tańce  bretonskie.normandzkie. « Taniec
    Niedźwiedzia » . Chyba przywędrowal tu w Normanami,bo nie wydaje się by tu 
    kiedykolwiek żyły te sympatyczne stworzenia.
    Tańczą tylko starsi. w strojach  ludowych Pytam czemu nie ma młodych?
    Odpowiadaja ze smutkiem : Le benevolat n existe plus chez les jeunes  Il n y a pas
    de repreneurs. Le patrimoine se perd ».
2/
….Tance są rytmiczne i wesołe -  podskakuję sobie w takt. Wieczorem mają być ognie
     sztuczne .
     Robię zdjęcia strojów. Staram  się też nagrać kilka tańców. Popołudnie poświęcamy   
     na wycieczkę w poszukiwaniu « Brocante »  czyli Staroci gdzie za trzy grosze można 
     kupić bardzo ładne rzeczy. Stawiamy « Kanarka » pod drzewem i wędrujemy każda w
    swoją stronę. Tak jest najlepiej .Natrafiam na stoisko książek – naturalnie. Księgarz 
    chwali mój zakup - « LES PEREGRINES » de Jeanne Bourin i biografia Champollion a
    lądują w mojej czarnej torbie. Potem. na stoisku w porcelaną natrafiam na smukły 
    dzbanuszek z włoskiego » Bassano » - coś dla Pani Domu!
    Odnajdujemy « Kanarka » i wracamy do Port-Bail
    Wieczór spędzamy na plaży – medytując przed otwartą .falującą przestrzenią morza.
    ( przypomina mi się piosenka - «Morze, płyniemy w twoją niezmierzoną dal » chyba
    pochodzi z « DARU POMORZA «  przedwojennego statku szkoleniowego Marynarki).
    W domu  : pizza Margherita i czerwone wino. Poczem zapadamy w głęboki sen koły
    sany lagodną morską falą.
    Poniedziałek -
    Budzę się o 7ej, wstaję – gimnastyka .i wymarsz po « bagietkę ».Gubię się w   
    miasteczku  Nagle okazuje się. że nikt – ze stałych mieszkanców – nie zna nazw ulic 
    nawet tej przy której mieszka!! Planu miejscowości też nigdzie niema. Co za ludzie !!
    Jasne z modrym!
    Błądzę dłuższą chwilę . aż natrafiam na panią wychodzącą od weterynarza z
    chorym pieskiem W biurze « Ambulances » sprawdzamy kierunek i pani (zamiejscowa )
    odwozi mnie na ulicę Gilles Poerien. Panie jeszcze śpią!! Sniadam. Wreszcie budzą się.
    Pijemy  kawę i rozmawiamy o dniu minionym pełnym wrażeń, o projektach
    wakacyjnych . Kasia twierdzi.że powinnam lecieć samolotem  Ale  tam gdzie się udaję 
    nie ma lotniska  A ja w dodatku nie cierpię latać. Jestem całkowicie « przyziemna »
    W Bielsku-Białej jest za to Muzeum J.Fałata..
    Dziwni Normanie. Dowiaduję się, że « obcy akcent « tzn. nie miejscowy »- wywołuje 
    u nich nieufność ! W piekarni np. « mademoiselle » nie « rozumie » gdy proszę o 
    « baguette »..
    Na poczcie podają mi rozmyślnie niewłaściwy kierunek dla poszukiwanej ulicy.
    « Gościnność kwitnie »! A przecież Port-Bail żyje z turystyki Wikińska natura widać
    przetrwała do dziś. Czy to nie dlatego M.le Maire nie zdołał tu stworzyć Domu
    dla Bezdomnych Dzieci -  co miał w projekcie?? 
    We wtorek Pani domu odwozi mnie na stację do Carentan.Przy okazji zwiedzamy
    miasteczko  i piękny kościół( « gothique flamboyant « )p.w.Notre Dame i Swiętego
    Leona, tu urodzonego. Który tu zostałbiskupem  Zginął z ręki Wikingów Był to 
    wiek IX po Chr.
    Wracam do Paryża!!
                                                                              Marie



  
   

Brak komentarzy: