wtorek, 22 grudnia 2009

ARTYŚCI STAMTĄD I STĄD

MARIAN JĘDRZEJEWSKI


Z albumu "Samotność w mieście"- wydanego przez Muzeum Sląskie w Katowicach, w 2009 r. i opatrzonego wstępem przez
dyrektora tegoż, p. Leszka Jodlińskiego.Natrafiłam na tę wystawę, będąc we wrześniu na Sląsku z Forum Dziennikarzy.
Zachwyciła mnie subtelność i doskonałość rysunku. Nigdy nie przypuszczałam, że linoleum może być tak świetnym mate-
riałem dla artystycznej pracy.
Marian Jędrzejewski, urodzony w Chorzowie w 1937 roku, był z zawodu ślusarzem i pracował wiele lat w Hucie "KOSCIUSZKO".
Sztuki Linorytu nauczył się w pracowni graficznej Katowickiego Ogniska Plastycznego. prowadzonej przez Stefana Suberlaka,
wielkiego artystę i pedagoga. Jego twórczość, zaliczaną do sztuki samorodnej, przedstawił Alfred Ligocki w książce p.t.
"ARTYSCI DNIA SIÓDMEGO"(Katowice, 1971). Linoryty M.Jędrzejeyskiego jako temat mają miasto.
/Users/casimireditionscasimirlegrand/Pictures/iPhoto Library/2010/01/21/ scan à plat 2000 TH. 15.jpeg/Users/casimireditionscasimirlegrand/Pictures/iPhoto Library/2010/01/21/ scan à plat 2000 TH. 14.jpeg
-----
RYSZARD STYJEC wystawial swoje obrazy w Panstwowej Galerii Sztuki w Sopocie, a prezentowany tu obraz jest prywatną
własnością. Bardzo subtelny rysunek, fantazyjny temat stanowią o uroku tego malarstwa .
Obraz "NA HUSTAWCE" powstał w 1990 roku.

foto /Users/casimireditionscasimirlegrand/Pictures/iPhoto Library/2010/01/21/ scan à plat 2000 TH. 14.jpeg
/Users/casimireditionscasimirlegrand/Pictures/iPhoto Library/2010/01/21/ scan à plat 2000 TH. 15.jpeg

TECZKA 113 Styczeń 2010



SPIS TRESCI:

1/ OD REDAKCJI.

2/ ARTYKUŁY:

3/SPOTKANIA:

4/ROZMOWY:

5/RECENZJE:

6/SPRAWY TEATRU:

7/ZAKĄTEK POETÓW:

8/ARTYSCI STAMTĄD I STĄD:

8/KRONIKA KULTURALNA :

9/NAPISALI DO NAS :

poniedziałek, 21 grudnia 2009

SPOTKANIA ( Nr 112/ grudzien 2009.)

HISTORYCY POLSCY Z I.P.N. W DOMU KOMBATANTA W PARYZU.



Na zaproszenie Związku Kombatantów Polskich,odbylo się w Domu Kombatanta spotkanie z dwoma historykami IPN przybyłymi z Warszawy. Jeden z nich - Jacek Pawłowicz, zaprezentował swoją pracę o Rotmistrzu Witoldzie Pileckim. Drugi - Tomasz Łabuszewski książkę: „Zbrojne podziemie niepodległościowe 1944–1953 wybór czy konieczność”.
Na zakończenie pokazano film pt. " Słowo Honoru" - dotyczący ruchu 'Wolność i Niezawisłość' (WIN) po wojnie. Niestety, autorzy odwiedzili poprzednio Liceum Montaigne w Paryżu i zostawili tam przywiezione publikacje dla młodzieży. Wspomniane książki można oczywiście zakupić w IPN w Kraju.
Prezentowana książka Jacka Pawłowicza otrzymała w Polsce nagrodę czytelników drugiej edycji konkursu "Książka Historyczna Roku".


------------------------------------------------------------------------------------



9 grudnia 2009 odbyło się w bibliotece polskiej kolokwium p.t. "Janusz Korczak et les droits de l'enfant; tout reste a'faire".
Organizatorami jego były: Towarzystwo Historyczno - Literackie, oraz francuskie stowarzyszenie imienia Janusza Korczaka. W zastępstwie prezesa THL Piotra Zaleskiego kolokwium otworzył pan Witold Zahorski. Ze strony francuskiej zaś pan B. Lathuillere, prezesfrancuskiego stowarzysznia.
Pani Dominique Versini, obrońca dzieci, wprowadziła zebranych w tematykę dnia.
Kollokwium obejmowało cztery działy:
- Dziedzictwo po Januszu Korczaku
- Słowo dzieci (Okrągły stół)
- Kierunki wyznaczające przyszłość a system pedagogiczny Janusza Korczaka dziś.
- Konieczność stworzenia pedagogicznego modelu wg. Korczaka dziś.
- Konieczność wprowadzenia pedagogiki społecznej ( referat wygłoszony przez L. Ott)
- Synteza i zakmnięcie obrad.
Imprezę toważysząca stanowiła wystawa przygotowana w drugiej sali Biblioteki Polskiej trwająca do 19 grudnia.
Podajemy na zakończenie anonimowy tekst tyczący sytuacji dzieci i młodierzyw czasie obecnym - ogólnego kryzysu moralnego i potrzeby postępu myśli pedagogicznej. Dziwne, że bardzo mało mówiło się o roli wychowawczej rodziny jeżeli chodzi o ukształtowanie osobowości dziecka! Przesadne też jest wtępne stwierdzzenie, że wszytsko jeszcze jest do zrobienia. (Tout reste a faire)

Kronika Kulturalna



WYSTAWA PT "POLACY NA FRONTACH II -ej WOJNY ŚWIATOWEJ"

Sortir du communisme


La Diversite - forum


czwartek, 17 grudnia 2009

Rozmowy

Rozmowa z Panem Janem Kukuryką


Ojciec pana Jana był chorążym. Przeszedł szkolenie wojskowe w Coetquidan (francuskiej szkole wojskowej w Normandii).Pracował przed wojną w Konsulacie Polskim w Lille, a następnie w Lionie. W 1940 roku, jako patriota,zgłosił się do wojska by bronic' Polski i Francji. Potem działał w Podziemiu w tzw. "wolnej strefie" - w Marsylii, następnie w Ruchu Oporu -"MONICA"[Monceaux les-Mines].
Cecylia i Boleslaw pobrali się w 1935 r. w Lotaryngii. Pan Jan urodził się w 1937r.
Chrzciny odbyły się w Polsce , u dziadków Koprowskich w Kutnie.
W czasie wojny rodzina zamieszkała w St Etienne. Ojciec należał do Związku Polaków
i został aresztowany w 1944 roku przez Gestapo i osadzony w Fort Montluc gdzie szefem był Klaus Barbie. Przebywal tam 6 miesięcy. Zostął wypuszczony i rodzina uciekła do Marsylii. Ojciec poszedł "do Lasu". St Etienne zostało uwolnione latem '45 roku. We Francji trwała walka 2 wywiadów tz.: (komunistycznego i ruchu oporu).
Ojciec pana Jana, Bolesław zwalczał francuską partię komunistyczną i propagandę komunistyczną PRL. Zmarł w wieku 76 lat. Charakterystyczne, ze ponieważ w więzieniu gestapo, był bity po głowie; w miejscach, w których był uderzany miał siwe pasma włosów. Matka zmarła na raka w 1948 roku, kiedy pan Jan miał lat 10 a jego młodszy brat roczek. Matka z zawodu była nauczycielką języka polskiego. Jako młody człowiek pan Jan należał do organizacji KSMP (Katoickie Stoważyszenie Młodierzy polskiej).
Uczęszczał do szkoły regularnej w Metz'u w latach 45-47 do wieku lat 15, po czem przeszedł do Osny do gimnazjum księży Pallotynów. Mając lat 18 podjął pracę wychowawcy w St. Martin de France szkole Oratorianów. Skończył też konserwatorium Rachmaninowa w klasie śpiewu prof. Dolnickiego, do której uczęszczał przez lat 5 jako baryton. Wydał płytę kolęd w Lublinie z zespołem organisty Roberta Grudnia. W Lublinie też poznał swoją przyszłą żonę - Zofie. Przyjaźnił się z rodziną polskiego kompozytora Miłosza Magina. W latach 1960 - 1962 pan Jan brał udział w wojnie w Algerii. Dotychczas pamięta o tragedii żołnierzy algierskich należących do armii francuskiej, których Francuzi pozostawili w Algerii bez broni, i których Algierczycy wymordowali. Pan Jan należy do kombatantów wojny algietskiej, organizacji liczącej 30 tysięcy osób.
Pan Jan Kukuryka otrzymał dnia 15 listopada br. medal kawalerski św. Sylwestra - papieża.
Pan Jan przekazał mi tekst swojego podziękowania z tej okazji, który był wygłoszony 15 listopada 2009 w kościele polskim pw. Wniebowzięcia NMP w Paryżu.

(wstawić zdjęcie)



Podziękowanie Pana Jana wygłoszone w Kościele polskim w Paryżu.


Opracowała: Maria

-------------------------------------------------------------------------------------
(wstawić zdjęcie)

Ks. Michal Klakus pracuje w parafii francuskiej na południu Francji, w Tulonie. Jest z wykształcenia historykiem.
Rozprawę doktorską napisał na temat NSZZ "SOLIDARNOSC" na Górnym Sląsku i obronił ją w tym roku.
W przyszłym roku będzie XXX-lecie powstania "SOLIDARNOSCI " i jego rozprawa zostanie wydana.
Przyjechał do Paryża w poszukiwaniumateriałów do nowej pracy naukowej tyczącej pomocy jakiej Francuzi udzielali
Polsce i Polakom w okresie Stanu Wojennego.(wprowadzonego przez gen. W. Jqruzelskiego nocą w 12/13 grudnia 1981 r.).

Ksiądz M. Klakus poszukuje wszelkich dokumentów dotyczących tej akcji : a więc listów, zdjęć, sprawozdań i tp.
Będzie wdzięczny za przesłanie fotokopii takowych lub spotkanie z osobą która takie dokumenty posiada.
Podajemy więc jego qdres :
Pere Michel KLAKUS - La Maison Paroissiale - 73, rue Victorine - 83000 TOULON
e-mail : mklakus@poczta.onet.pl
tel. 06/07.87.23.18

-----------------
Mając po temu okazję, spotkałam Księdza Michała w Paryżu by porozmawiać o jego pracy naukowej i o sytuacji
Kościoła w Polsce.
POnieważ niedawno( w końcu listopada b.r.) przeczytałam w Gościu Niedzielnym artykuł dot. współpracy parafian
z proboszczem w polskich parafiach (patrz- wypowiedź ks. R. Nowaka z Diecezji Katowickiej) , zapytałam jak się
Ksiadz dr na tę sprawę zapatruje.
- Odpowiedź : We Francji świeccy bardzo dużo pracują dla parafii.( wiadomo, że tu księży brak). W Polsce jest to
nowość.Została wprowadzona przez Sobór Watykański II. U nas część proboszczów jest jeszcze wychowana w duchu przedsoborowym- tzn., że za całość organizacji parafialnej był odpowiedzialny proboszcz i tylko proboszcz.
Druga rzecz - że do 1989r. tj. do upadku komunizmu w Polsce, księży, ze względów uzasadnionych, cechowała
nieufność do świeckich, z powodu oddziaływania Slużby Bezpieczeństwa przez świeckich. Były przecież wypadki,
że osoby współpracujące z księdzem, wpuszczone na probostwo, przygotowywały raporty dla SB o tym co się dzieje.
Z racji moich poszukiwań, znam kilka wypadków, kiedy osoby - bardzo zasłużone dla parafii - w ciągu dnia dla
niej pracowały. a wieczorem pisały do SB raporty o tym co się na niej dzieje. Proboszczowie nawet się nie spodziewali.
Ta nieufność powoli znika - o czym świadczą właśnie powstające na parafiach Ruchy.
Nie możnq widzieć Kościoła w Polsce w kategoriach czarno-białych , że nie ma świeckich, ale trzeba zrozumieć
dlaczego ich nie było. Sytuacja Kościoła we Francji i w Polsce jest jednak troszeczkę inna. We francuskim Kosciele
brakuje księży i choćby z tego powodu znaczną część obowiązków przejęli świeccy.
- Tak jest istotnie.
- W Kosciele polskim - na szczęście - księży nie brakuje i znaczna część obowiązków jest nadal pełniona przez księży.
- Coś słyszałam o spadku powołań w polskich seminariach, ale oczywiście nie wiem czy to jest prawda ?
- Odpowiedź : Mówiąc o spqdku powołań - głównie lansują to media lewicowe.
- A no tak!
- Ksiądz Michał : Natomiast - problem nie dotyczy spadku powołań. Dotyczy spadku przyjęć na studia. Gdyż niż demo-
graficzny, który kilka lat temu był w szkołach podstawowych, przeniósł się do liceum. Lata mijają - więc niż demogra-
ficzny przeniósł się na studia wyższe. Sprawa nie dotyczy więc spadku powołań- tak jakby inne kierunki studiów niż
Wydziały Teologiczne miały nabór normalny , a tylko Wydziały Teologiczne miały mniej powołań . Sprawa dotyczy niżu
demogrqficznego, który wszedł na studia.
- Poprostu . To jest, oczywiście , znaczna różnica! Ksiądz uważa ten tełat za wyczerpany?
- Ksiądz Michał- Nie można się przerażać . W Kościele polskim świeccy też działają.Nie można wpadać w panikę. że
księża w Polsce odrzucają świeckich. Są takie przypadki wynikłe z historii, ale wielu młodych proboszczów widzi
potrzebę zaangażowania świeckich. I już bardziej angażują świeckich.
- Czytując "GOSCIA NIEDZIELNEGO" zauważyłam że jest to chyba pismo młodych księży?
- Ksiądz Michał - Pismo to zostało odnowione od kilku lat . To zależy od redaktora naczelnego. W tym wypadku redaktor
jest młody i przyjął formę GOSCIA NIEDZIELNEGO taką bardzo posoborową, otwarte na różne sprawy.
- GOSC N. pisze o sprawach społecznych i gospodarczych. Bardzo dobre pismo.
Może przejdziemy do dziedziny stosunków między Rządem a KOściołem. W tym artykule p.t. STAN ZAWIESZENIA jest
mowa o Konkordacie. I O TYM. ŻE OD DWÓCH LAT RZĄD NIE ZROBIŁ NIC z tego co przewidywał zawarty .
Ksiądz Michał - Wydaje mi się. we ten rząd jest rządzony przez sondaże.Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ale
wydaje mi się. że ten rząd jest rządzony przez sondaże wyborcze. Każda decyzja ma swoich przeciwników i popierających. Natomiast ten rząd balansuje , żeby zachować wysokie sondaże wyborcze. A na to by zachować wysokie sondaże nie
podejmuje się decyzji niepopularnych.
- Czy on wogóle jakieś decyzje podejmuje? Ja odnoszę wrażenie, że on wogóle nic nie robi. Np. sprawa Stoczni była
przecież dowodem jakiejś nieumiejętnościm niesprawnościm braku zebrania odpowiednich informacji...To była haniebna sprawa. I rząd przeszedł nad tym tak jakoś,,.
-Ksiądz Michał - To był czas wyborów do Parlamentu Europejskiego.
- Przegrali tę sprawę. Od lat zresztą - bo to nie jest nowa sprawa. Ale słucham - słucham .
- Ksiądz Michał - Jeżeli chodzi o decyzje typu moralnego jak - Aborcja, religia w szkole. Eutanazja - ma swoich
popierających. ale są to decyzje kontrowersyjne.O charakterze moralnym. Według mojego zdania rząd obecny boi się podejmować decyzje żeby nie stracić poparcia. Każda decyzja przynosi plusy czasami w dłuższej perspektywie. Na początku ludzie nie widzą sensu dqnje decyzji. Więc rząd stara się tak balansować, żeby mówić ludziom to co się im podoba w danym czasie. Bez podejmowania konkretnych decyzji.

- Ale to jest chyba najgorsza z polityk jaką można prowadzić w państwie?
- Ksiądz Michał - To jest najgorsza z polityk jaką można prowadzić w wymiarze długofalowym. Stan zawieszenia! Ktoś
kiedyś będzie musiał tę decyzję podjąć. Natomiast obecny rząd nie myśli długofalowo a tylko od wyborów do wyborów.
Czyli jest stan zawieszenia . który trwa rok... dwa lata. Od wyborów do wyborów żeby nie tracić wyborców. Są decyzje,
które są niepopularne na początku, a przynoszą owoce za dwa ..trzy.. cztery lata. Trzeba się wtedy liczyć z tym że w pierwszym roku straci się poparcie, a rząd boi się podejmować takich decyzji, bo to oznacza spadek popularności
teraz.
- Wydaje mi się, że jest to najgorsza z możliwych polityk. Wynika to chyba z tego, że Tusk mierzy do fotela prezydenckiego
i to jest jego główny cel, a wcale nie dobre rządzenie Polską.
- Ksiądz Michał - chodzi o to żeby jego formacja utrzymała się przy władzy, a nie chodzi tu o dobro Polski.I to jest podsta-
wowy cel jego działania. A nie dobro Polski.
Inna rzecz to że czasami niepodejmowanie decyzji sprawia że się mniej szkodzi!
- Postać Tuska jest wdł. mnie negatywna w tym sensie, że działa on zawsze tylko we własnym interesie, ew. w interesie własnej formacji politycznej.
Ksiądz Michał - tak jak zaznaczyliśmy na początku, jest to polityka pod sondaże wyborcze a nie długofalowa. I dlatego nie podejmuje się decyzji.
- Może Ksiądz zechce powiedzieć kilka słów o swojej pracy w Tulonie i o polskich stowarzyszeniach tam działających.
Tam jest pani Marysia Gomez , która, zdaje się, bardzo sprawnie prowadzi swoje stowarzyszenie.
- Ksiądz Michał - Tam jest kilka polskich stowarzyszeń : AMICALE FRANCO-POLONAISE . Odznaczają się też swoją działalnością Kombatanci Polscy , zarówno z Tulonu jak i z Marsylii. Np. Państwo Piotrowscy zorganizowali kilkanaście trans-
portów do Polski jeszcze za komunizmu.
Praca księdza na parafii francuskiej różni się od pracy księdza na parafii polskiej. Fundamentem są spotkania ze świeckimi. Realia francuskie są takie, że do kościoła przychodzi 10 razy mniej niż w Polsce, Raczej są to spotkania w małych grupach. Szukamy możliwości odnowienia parafii. odnowienia kościoła przez wyszukiwanie ludzi, którzy nie chodzą do kościoła by
im mówić o Panu Bogu. Bo we Francji mówienie o Panu Bogu nie jest tematem interesującym. Nie jest tak jak w Polsce.
Jest się za albo przeciw ale się dyskutuje o Panu Bogu. Z wyjątkiem muzułmanów. Jednym ze sposobów są kursy ALPHA,
Wiesza się je tam gdzie chodzą ludzie ochrzczeni - np. przy sklepach.Zqprqsza się ich na spotkania powiązane z kolacją .
Spotkania te mają na celu uświadomienie ludziom, że wiara jest czymś dobrym.. że warto wierzyć bo to jest coś dobrego.
Nie mówi się odrazu, że mają jakieś obowiązki..
- A praca z młodzieżą?
- Jest kilka szkół katolickich. gdzie księża są obecni. Prowadzi się też spotkania przykościelne. Są one niena wzór polskiej katechizacji. Nie do końca. Z jednej strony mówi się o Panu Bogu , odmawia modlitwę, a z drugiej bywa pójście do kina.Czyli
jest to "towarzyszenie"(accompagnement). Trochę w duchu salezjańskim. Jesteśmy po to żeby tym ludziom towarzyszyć w pszukiwaniu prawdy. I dzięki tełu mamy nadzieję, że będą później chodzić do kościoła.

Dziękuję Księdzu za rozmowę . Proszę wybaczyć, że było to trochę znienacka.

wtorek, 15 grudnia 2009

ARTYSCI STAMTAD I STAD :

ARTYSCI STAMTAD I STAD :

ZDZISLAW CYANKIEWICZ:

Był członkiem grupy artystów zwanej "ECOLE DE PARIS".Studia odbył w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, na której w
tym czasie najbardziej rozwinięty był Wydział Malarstwa. a Wydziału Sztuk Stosowanych wogóle nie było.Wydział Archi-
tektury, założony w 1922 roku, zlikwidowano niestety już w 1929 roku. Było to wbrew ogólnym społecznym tendencjom, także artystycznym. zmierzającym do rozszerzenia pola nauczania sztuki o nowe dziedziny mianowicie o "Sztuki Stosowaneś
Odpowiednie Stowarzyszenie - POLSKA SZTUKA STOSOWANA- powstało już w 1901 r. a w 1913" WARSZTATY KRAKOWSKIE".

Zdzisław Cyankiewicz wyjechał do Paryża jako stypendysta Akademii Sztuk Pięknych i tam zastała go wojna. Większość życia spędził w Paryżu.
Tu też zmarł....
Ożeniony z Tien Ting, pianistką i malarką pochodzenia chińskiego.(na zdjęciu)

Rzeźba z brązu patynowanego.( zdj. nr 1)


XXXX



Portret artysty z okresu studiów :
Brał udział w wielu wystawach np. wspólnie z żoną, w wystawie ESPACE ET LUMIERE, w Grand Palais, na której wystawił
obraz kinetyczny grawerowany w stali( współpraca w fr. firmą CeGeDur) a pani Tien Ting FONTANNE. zbudowaną z
pleksiglasu i stali nierdzewnej (współpraca z firmą Uginox).
Oba dzieła otrzymały znakomite oceny.


Obraz abstrakcyjny "Cyana"( pseudonim)

poniedziałek, 14 grudnia 2009

SPOTKANIA

1/ XXVIII-eme UNIVERSITE DE LA COMMUNAUTE FRANCO-POLONAISE .
SON SUJET PRINCIPAL ETAIT " LE RÔLE DE LA POLOGNE DANS LA CHUTE DU COMMUNISME
ELLE S EST TENUE A LA BIBLIOTHEQUE POLONAISE DE PARIS - EN TROIS ETAPES :

a/ le 25 Septembre dans l apres-midi sur le thème de "Regards sur une révolution sans violence "

b/ le 2 Octobre - "L'Annee 1989 en Pologne".

c/ le 9 Octobre - "Aspects internationaux de l'année 1989".



SPOTKANIE Z KSIĘDZEM INFUŁATEM WITOLDEM KIEDROWSKIM 5 XII 2009 DOM KOMBATANTA


czwartek, 10 grudnia 2009

środa, 9 grudnia 2009

ZAKĄTEK POETÓW

ZAKĄTEK POETÓW:

1/ WIECZÓR POETYCKI W GALERII .



W GALERII "AUTREMENT" NA MONTMARTRZE odbył się 27.XI.09 Wieczór Poetycki, w którym uczestniczyły :
pani Jadwiga Dąbrowska prezentująca swój nowy tomik wierszy pt."ZBIORY" , pani Aviva Wiktoria Władkowska,
autorka wstępu do tego tomiku - która przedstawiła go zebranym gościom i odczytała niektóre wiersze, licealista
Louis Adjiman, który bardzo ładnie odczytał kilka wierszy po francusku z poprzedniego tomiku pani Dąbrowskiej
"CONFINS".Organizatorką "Wieczoru "była pani Magdalena Pignard-Bykowska.
Oto jeden z odczytanych wierszy :
SŁOWA :
Przysiadają na progu,
Do drzwi skrobią nocą,
W szparach między belkami
Widzę złote oczy.
Proszą: Wpuść nas.Powrócić
Chcemy na twoją służbę,
Siadając przed kominkiem
Opowieści nowe
Splatać ze srebrnych nitek
Czasu, który upływa,
Swiata co przemija."
---
W Galerii trwała właśnie wystawa Fotogramów pani Ireny ELSTER p.t. "TWARZE POLAKÓW". co stanowiło bardzo
dobre zestawienie z poezją. Pani Elster bardzo dobrze mówiąca po polsku , latem spędziła tydzien w Lailly -en-Val,
polskim domu dla starszych osób, fotografując je i zaprezentowała ich portrety. Wśród nich znaleźli się państwo
Zofia i Kazimierz Romanowiczowie . którzy przez 40 lat prowadzili Księgarnię LIBELLA na Wyspie św,Ludwika w Paryżu.
Była więc okazja do wspomnień o ich działalności kulturalnej i społecznej.

SPRAWY TEATRU:

SPRAWY TEATRU:



1/" L'Echelle à Coulisses"
Jest to bardzo dziwne miejsce ; Od ul; Tolbiac,wchodzi siç w podwôrze,
otwiera drzwi budy stojacej nq srodku i schodzi wdôł. Lokal nie jest ladny : sciany przysloniçte buraczkowymi zaslonami, od lat nie widzialy pędzla. Reflektory umieszczone pod sufitem, świecą zbyt ostro i utrudniają robienie zdjęć.W głębi nieduża scena, jakieś mikrofony, dwa krzesła i po lewej stronie czarny skrzydłowy fortepian.
Dyrektorka tego miejsca, Maria, występuje w bluzie i wytartych jeansach-
stosownie do stylu miejsca. Zapowiada kolejnych Artystów. Jakaś starsza pani siada do
fortepianu i gra jakiś "kawałek" Chopina.
Tego wieczoru najwięcej jest pianistów . Potem ktoś odgrywa scenkę satyryczną.
Bretonczyk śpiewa ładną piosenkę o Morzu. O czymże mógłby innym śpiewać!?
Wszyscy klaszczą przy każdym występie.

Przerwa - w zaimprowizowanym barku można napić się soku z pudełeczek.
I zastanowić się nad sensem istnienia takiej "DZIUPLI".
Koniec pauzy
Maria wkracza na scenę i zapowiada " A teraz wystąpi z programem piosenek STAN RUDNITZ"
W jej głosie słychać zapowiedź czegoś niezwykłego!
Rzeczywiście - ponad 1.5-godzinny występ polsko-francuskiego piosenkarza kończy się burzą oklasków. STAN bisuje !
Tym razem jego Program jest zupełnie przerobiony, choć piosenki mają te same tytuły.

Doszedł też oprócz gitary, na której gra zawsze wierny HERVE. jakiś mały instrument klawiszowy "Musical"(?). którym Stan Rudnitz jest zachwycony i poleca gitarzyście by na nim też zagrał. Istotnie - instrument ma przyjemny dźwięk.
Wieczór konczy się piosenką -
"JE SUIS SANGRA - GENERAL-
JE QUITTE LE FORT DE BELLONCIO.
ET L ENNEMI ARRIVE! -
JE NE SERAI PAS HEROS !-
Tak bywa w wojsku!
A w" Echelle aux Coulisses" ? Akurat odwrotnie- Stan Rudnitz schodzi ze sceny jako tryumfator i chyba najlepszy aktor tego Wieczoru.

Więc jaki jest sens istnienia takiej dziupli? - Dochodzę do wniosku, że stanowi miejsce schronienia osób. mających pewne ambicje artystyczne i bardzo pragnących się gdzieś "zaprodukować".
Jest to więc miejsce społecznie użyteczne. Dawniej było podobno składem jakichś towarów.
Różne ptaki o podciętych skrzydłach mają gdzie nimi pomachać.
Nie dotyczy to akurat STANA, który występował w ciągu kilku lat w wielu paryskich kawiarniach i zawsze z dużym powodzeniem.
Maria.




C'est vraiement un lieu bizarre;
On entre dans la cour du 16, rue Tolbiac,
On ouvre la porte d'une sorte d'édicule
situé au milieu et l'on descend dans la cave
Le lieu n'est guère joli : les murs, recouverts
de draperies rouge betterave,n' ont pas vu le
rouleau de peintre depuis des années.
L eclairage, trop fort, rend difficile le travail
du photographe, En bas de la salle une scene, un micro,
deux chaises et, sur la droite,un piano a queue.
Maria, l animatrice des lieux, porte une blouse
a l ancienne et une paire de jeans delaves conformes
au style des lieux. Elle annonce les artistes qui se suivent.
Une vieille dame joue au piano un 'MORCEAU, DE cHOPIN.
Ce soir, les pianistes sont nombre.
Ensuite quelqu un presente ub sketche satirique. Un Breton
chante une chanson sur la MER. Que pourrait-il chanter d'autre!?
A chaque numero, le public applaudit.
PAUSE.
Dans le petit "bar" improvise on peut se desalterer d une boite
de jus de fruit. Et reflechir sur le sens d existence de cette
"Boite"!
FIN DE PAUSE
Maria monte sur les planches et annonce :
"Maintenant STAN RUDNITZ va presenter son programme de chansons".
On entend dans sa voix une note d'insolite.
En effet - une heure et demie passent en un clin d'oeil!
Le "numero" du chanteur polono-francais s'acheve sous de grands
applaudissements. Stan quitte la scene en triomphateur et sans
doute le meilleur acteur de la soiree. On lui demande un "bis".
Son programme est tout modifie, bien que les chansons portent
les memes titres.
Finalement, pourquoi un tel "TROU" existe-t-il? c'etait, parait-il autrefois, un depot de marchandises?
AUJOURD'HUI un coin ou des artistes peuvent presenter leurs talents divers.
Des oiseaux aux aikes brisees trouvent ainsi un coin ou ils peuvent essayer
l'envol.
Ceci ne concerne evidemment pas Stan Rudnitz = qui a deja chante dans differents cafes parisiens - avec succes.
Et puis, Herve le Fidele Guitariste est toujours la.
Pour la premiere fois stan a decide d y ajouter un drole de petit instrument
sorte de clavier au son agreable. Et Herve le manie avec facilite.
La soiree s'acheve sur une chanson militaire :




"JE SUIS SANGRA - GENERAL-
JE QUITTE LE FORT DE BELLONCIO.
ET L ENNEMI ARRIVE! -
JE NE SERAI PAS HEROS !-
Ca va ainsi a l armee!
Maria.

-----------------------------------------------------------------------------------

W katalogu "Seene Associes" Saison IX 08 - I. 09. Znajdujemy tekst wstępny tyczący czterech teatrów lokalnych w północnej Francji, współpracujących stale ze sobą.
Są to miejscowości Grenay, Henin - Beaumont, Lievin i Sallaumines.


Dla najmłodszych jest teatr marionetek w Sallaumines pod nazwą Teatro Golondrino
Teatr Piosenki "Arc en-Ciel" działa w Lievin.
Teatr Du Copeau w Grenay.
Wreszcie teatr De L'Escapade w Henin - Beaumont.
Patriotyczna rocznica 11 listopada przedstawiona jest w Henin - Beaumont - tytuł sztuki "EUX" (Oni) i w Lievin: "Wspomnienia szczura".

Teatr "Le Tapis noir" (czarny dywan) działa w Grenay łącząc piosenkę i taniec. Najbardziej znanym na północy Francji reżyserem jest Rene Coutteure.

RECENZJE

RECENZJE:

Leopold Płowiecki - Sztuka i umiejçtnosci w radiologii interwencyjnej.
/pamiçtniki przemyslowca/ Ed. Bellona, Warszawa, 2009
Byla to promocja ksiazki zorganizowana w Polskiej Akademii Nauk w Paryzu
z udzialem dw^ch profesor^w medycyny, z ktôrymi autor wspôlpracowal przez
wiele lat, wykonujac nq ich zamôwienie i wdł ich wskazôwek , urządzenia
potrzebne w ich pracy lekarskiej jako neuroradiologôw. Dziedzina ta,
stosunkowo nowa, wymaga ogromnej dokladnos'ci i zrçcznos'ci w pracy.
Jest wiçc dziedzina trudna.I dlatego nie przyciąga zbyt wielu adeptôw.
Tacy lekarze jak prof.Jean-François Bonneville, z Besançon i jego syn
Fabrice, lub Jacques Chiras/Nantes ,potem Pitié-Salpétrière w Paryżu/,
sa to ludzie pasjonujacy siç swoja dziedziną i mogący o niej opowiadac'
godzinami z zapalem.
We właściwej, wspomnieniowej, części książki p. Płowiecki opowiada o
swoim dzieciństwie na wsi i pomaganiu ojcu w różnych pracach techni
cznych/ ojciec jego pracował w Dyrekcji Budowy Dróg i Mostów Gromadzkich
w Powiecie Przemyskim/. On nauczył też Leopolda dokładności i syste-
matyczności w pracy technicznej i obudził w nim zamiłowanie do stu-
diów technicznych. Leopold opuścił liceum ogólnoksztqłcące w wieku
15 lat i przeniósł się do Sanoka, do Technikum Samochodowego przy Fqbryce
Budowy Autobusów .Miał tam doskonałych profesorów, tqkże od przedmio-
t(w humanistycznych. Po zdqniu łqturz y 1962 r.m zapisał się na nowoutwo-
rzony Wydział Mechaniki Precyzyjnej Politechniki Warszawskiejm który
ukończył w 1968 r. z tytułem inżyniera Mechaniki Precyzyjnej .
W czasie studiów, jak pisze, najwpierw uprawiał sport (wioślarstwo),
a następnie "zajął się pracą społeczną". Ten punkt mnie zaintrygował!!!

W 1971 roku ożenił się z Francuzką z Montmorency - ślub w USC. w
Podkowie Lesnej - i wyemigrował do Francji.Straciwszy pracę wskutek
spalenia się zakupionej maszyny, postanowił założyć własny Zakład Rze-
mieślniczy Wytłaczania Rurek z Tworzyw Sztucznych w Montmorency i
dopiął celu w 1977roku . Nazwał go "BALT Extrusion." Tę nazwę firma
nosi do dziś choć bardzo się rozbudowała. Nadal jest też firmą rodzinną,
w której pracują Leopold. jego brat Ryszard i syn Mikołaj. obecnie zarządza-
jący przedsiębiorstwem.
Pierwsze zamówiene na swoje wyroby BALT Extrusion otrzymał od starej firmy,
znanej z produkcji bardzo dobrego sprzętu chirurgicznego i to pozwoliło
dalszy rozwój nowego zakładu..
Pan Płowiecki opisuje szczegółowo swoje kontakty z lekqrzami dla których
projektował i wykonywał zamówiony specjalny sprzęt medyczny.
Cieszył się on stałym powodzeniem i współpraca ta trwa do dziś.
Na tym nie koniec - pan Leopold oprócz umiejętności technicznych, posiada
jeszcze talent malarski i sam projektował obrazy mające zdobić okładki
katalogów jego firmy na stoiskach targów międzynarodowych. Jeden z nich
znalazł się na okładce jego Wspomnień.(patrz poniżej).


-------------------------------------------------------------------------------------
KS.WITOLD KIEDROWSKI - NA DROGACH ŻYCIA.
(wydanie II) wyd. "Bernardinum" Pelplin 2009



Książka "Na drogach życia", którą w wydaniu znacznie wzbogaconym oddajemy czytelnikom, wyróżniona została w konkursie Toruńskiego Stowarzyszenia Historycznego i w konkursie literackim w Kościerzynie.
Autor przebywa w Paryżu od 1947 roku. Nie mógł wrócić do Polski ponieważ groził mu proces z powodu działalności w strukturach Armii Krajowej. W Paryżu studiował: Teologie, Prawo kanoniczne i nauki społeczne. Uzyskał też prawo nauczania języka francuskiego. Przez 35 lat pracował w polskiej sekcji France - Internationale wygłaszając kazania i pogadanki religijne słuchane na polskich kresach wschodnich, a nawet w Odessie. Świadectwo o tym dali trzej panowie przybyli z Białorusi, Ukrainy i właśnie z Odessy. Zjawili się kiedyś znacznie później u księdza w Paryżu i przedstawili jako synowie jego pilnych słuchaczy radiowych.

ARTYKUŁY:

ARTYKUŁY:

ARCHITEKCI POLSCY WE FRANCJI.(PONOWNIE)- JAN RÓŻALSKI.
W PRZYSZŁYM ROKU (CHYBA W LUTYM I MARCU 2010) PRZYGOTOWUJĄ KOLEJNĄ WYSTAWĘ"ARCHITEKCI MALARZE" - TYM RAZEM W NORMANDII - W MAŁEJ MIEJSCOWOśCI ST. MARTIN DE BOSCHERVILLE, NIEDALEKO ROUEN.

EMIGRARE - łacińskie słowo oznaczające "Wędrowanie". wychodźstwo [ zjayisko polegające na opuszczeniu państwa (terytorium,
społeczeństwa) i zamieszkania w obcym etnicznie obszarze.
Architekci zaczęli wyjeżdżać do Francji w latach 1960-80 wpierw dla porównania architektury współczesnej i historycznej z rzeczywistością. Początkowo wyjeżdżali do Frqncji do rodzin,które mogły wysłać zaproszenie, a poteł do koleggów głównie z Gdanska i Warszawy. Emigracja rozpoczęła się na dobre w latach 1972 - . kiedy to wyjechało 72 tzsiące osób ( 10 000 lekarzy i : 7000 naukowców). Polacy zaczęli też przyjmować obywatelstwo francuskie.
W książce p.t." ETRANGERE A LA CARTE" - autor, Alexis SPIREm cytuje zdanie Gen de Gaulle e ,
przystosować należy w ciągu najbliższych lat, metodzcznie i inteligentnie lepszą część emigrantów do francuskiej społeczności". W książce tej dawny pracownik Biura Przyjęć Prefektury pisze : " Było zapotrzebowanie na osoby, które potrafiły pracować w swoim zawodzie. Pamiętam czasy, kiedy brakowało brakowało inżynierów elektryków i budowlańców. jeśl trafił się ktoś z tej dziedziny , zgadzaliśmy się łatwo na pobyt, lecz jeśli nie potrafił nic robić. nie zgadzano się,"
W tej sytuacji, architekci i technicy są mile widziani. W tym czasie francuscy qrchitekci wykonują liczne projekty osiedli i miast wokół Paryża - jak Bobigny. Argenteuil, Orly, Creteil itd...dla licznych Francuzów z Algerii. po Wojnie Frqncusko-Algierskiej oraz dla licznych nowonarodzonych - potrzeba więc mieszkań i nowych projektów. Qrchitekci polscz znajdują
łatwo pracę jako projektującz kreślarzem rano i popołudniu. a w godzinach wieczornych uczą się francuskiego w Alliance Francaise, razem z Amerykanami, Jugosłowianami, Japończykami. Jest to otwarcie na świat po zamkniętych granicach obozu sowieckiego. Nasi architekci żenią się. zakładają rodziny, poteł zapisują się do Związku Architektów Frqncuskichm co ił pozwala założyć własne biura i robić własne projekty - często wspólnie z francuskimi kolegami.

L Union Internationale des Architectes i Ordre National d Architectes podpisują roczne umowy na używanie przez architektów
polskich tytułu DEPV (Diplóme par l Ecole Polytechnique de Varsovie, Gdańsk. ou Cracovie)ś Tytuł francuskich architektów
DPLG(Diplóme par le Gouvernement) jest dyplomem zawodowym. związanym z Trzecim Cyklem Studiów Uniwersyteckich,
państwowej uczelni architektury. Architekt może wykonywać swój zawód. jeśli jest zapisany do "l ORDRE NATIONAL DES ARCHITECTES i do Ubezpieczenia zawodowego. Tytuł DPLG został anulowany w 2007 r. i zastąpiony Dyplomem typu Licencjatu
Magisterium, Doktoratu. Od 2005 rokum studia architektoniczne we Francji przyjęły system organizacyjny studiów wyższych
istniejący w państwach Unii Europejskiej.
Po roku 1980 skład emigracji zmieniq się dość spontanicznie i państwo nie może już opanować obecności emigrantów pisze autor wspomnianej poprzednio książki - "Etrangers a la carte" W 1977 r. architekci polscy we Francji zakładają własną
organizację SARP FR = Stow. Arch. Pol. we Francji - poprzednio należeli oni do Stow. Inżynierów i Techników we Francji założonego w 1929.
Francja kształci 40 000 architektów - w tym 29 417 zapisanych do Ordre Nqtionql des Architectes . Polskich qrchitektów
jest we Francji 13 .500 co dqje wskaźnik 0,4 i 0,5 na 1000 mieszkańców.
W pracy zatytułowanej "POLONIA" , wydanej przez dziennikarzy społeczników Agatę i Zbigniewa Judyckich , dedykowanej Papieżowi Janowi Pawłowi II, w 2001, znalazłem 9 architektów polskich z Francji wśród emigrantów z całego świata.
Ostatnio ukazała się pięknie i bogato wydana w Toruniu" ENCYKLOPEDIA POLSKIEJ EMIGRACJI I POLONII"( w 5 tomach),
nie zawiera ona rozdziału "Architekci" wśród zawodów takich jak lekarze, czy artyści. Wyczytałem w niej wśród najbardziej znanych Polaków - Karola Wojtyłę, królową Marię Leszczyńską, Tadeusza Kościuszkę, którego król Stanisław August wysłał
do Paryża, przyznając mu stypendium na studia w zakresie architektury wojskowej, malarstwa i rysunku.
Architekcji polscy we Francji zrzeszeni w SARP FR współpracują z architektami francuskim w różnej formie : wyjazdach do Polski i we Francji, spotkaniach i wykładach w PAN-ie, czy w Narodowym Archiwum Architektury w Paryżu lub zwiedzaniach ciekawych budów (np La Defense) oraz Wystawach Architektów Malarzy.
W UNION INTERNATIONAL D ARCHITEKTURE , w siedzibą w Paryżu ,33, Avenue du Maine) spotkałem członka Zarządu tej
organizacji , który studiował w Polsce jako stypendysta UNESCO jako Francuz pochodzenia polskiego.
Od kilku lat ., SARPFR współpracuje z organizacją polskich architektów jak i z innymi prganizacjami zagranicznymi.
Najbardziej widoczna jest współpraca SARPFR z polskim SARP w dziedzinie wystaw np w 2008 r.kiedy to 25 architektów-malarzy wystawiało swoje prace w Warszawie .W bieżącym roku nową wystawę architektury p.t.ARCHIPEL 2009" otwarto
w Warszawie wiosną(14.IV-4.V.) na Foksalu. Z tej okazji wydano albumy i plakaty wybrane w drodze Konkursu.
Niniejszy tekst stanowi uzupełnienie obszernego artykułu na ten sam temat napisanego przez panią Annę Napiontkównęm na podstawie wywiadów przeprowadzonych z architektami -emigrantami. działającymi twórczo we Francji.

OD REDAKCJI

OD REDAKCJI

LISTOPAD JEST DLA REDAKCJI MIESIĄCEM BOGATYM I BARDZO TRUDNYM ZARAZEM.
WSZYSTKIE STOWARZYSZENIA I INSTYTUCJE CHCĄ JAK NAJLEPIEJ ZAKONCZYć ROK .
SYPIĄ SIE WIEC JAK Z RęKAWA KOLLOKWIA, MIęDZYNARODOWE SPOTKANIA. PRELEKCJE,
PROMOCJE KSIĄŻEK. KONCERTY I WYWIADY.
REDAKCJA STARA SIę MOŻLIWIE ZAPREZENTOWAć CZYTELNIKOM TE WSZYSTKIE WYDARZENIA.
ALE NIE ZAWSZE NADĄŻAMY ZE WSZYSTKIM.
PROSIMY O PEWNĄ POBŁAŻLIWOść . JESLI NP. UKŁAD CHRONOLOGICZNY TEKSTÓW NIE ZAWSZE
JEST DOKŁADNY.

"TECZKA" Nr 112/XI.2009 LOGO

SPIS TRESCI:

1/ OD REDAKCJI.

2/ ARTYKUŁY:

3/SPOTKANIA:

4/ROZMOWY:

5/RECENZJE:

6/SPRAWY TEATRU:

7/ZAKĄTEK POETÓW:

8/ARTYSCI STAMTĄD I STĄD:

8/KRONIKA KULTURALNA :

9/NAPISALI DO NAS :

NEKROLOG:

czwartek, 3 grudnia 2009

PRZEDRUK Z INTERNETU (IDZIEMY)

"Idziemy" nr 46/2009

Jacek Salij OP

Europa bez krzyża?


Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał właśnie, że wieszanie krzyży we włoskich szkołach to naruszenie wolności religijnej. Ale proces dechrystianizacji przestrzeni publicznej nabrał w krajach Europy zachodniej i północnej Ameryki przyśpieszenia już po roku 1968


Usuwanie znaków religijnych z ulic i parków, szkół i sądów, zakaz modlitwy w szkołach publicznych, itp. najczęściej uzasadnia się potrzebą dostosowania przestrzeni publicznej do światopoglądowego pluralizmu współczesnych społeczeństw. W społeczeństwie światopoglądowo wielorodnym – ten argument jest powtarzany najczęściej – przestrzeń publiczna powinna być światopoglądowo neutralna.

Mit aksjologicznej próżni

Zapytajmy: czy w ogóle możliwa jest taka przestrzeń społeczna, która byłaby światopoglądowo neutralna? Dajmy jeszcze temu pytaniu sformułowanie bardziej konkretne: czyżby dokonująca się we współczesnych społeczeństwach demokratycznych – powoli wprawdzie, ale systematycznie – dechrystianizacja przestrzeni publicznej była pierwszą w dziejach akcją tego rodzaju, której udało się osiągnąć niezależność od wszelkich systemów wartości? Wydaje się bowiem, że wszystkie dotychczasowe próby stopniowego usuwania chrześcijaństwa z przestrzeni publicznej wiązały się z planami jej radykalnej przebudowy, z planami ustanowienia dla przestrzeni publicznej zupełnie nowej aksjologii.

Tak było nawet wówczas, kiedy celem usuwania znaków religijnych z przestrzeni publicznej było co innego niż walka z religią. Kiedy na przykład – zaczęło się to jeszcze przed powstaniem styczniowym, ale nasiliło się zwłaszcza po powstaniu – władze carskie postanowiły istotnie zmniejszyć na terenach swojego zaboru liczbę krzyży przydrożnych i kapliczek, miały na celu raczej depolonizację naszych ziem, niż ich dechrystianizację. Zygmunt Krasiński zapewne słusznie widział w tej akcji przejaw walki z pamięcią historyczną, walki mającej na celu pozbawienie Polaków ich tożsamości narodowej:

Na polach wokół najemne grabarze
Kopią w głąb ziemię – i broń poszczerbioną
Obrazy świętych i stare ołtarze,
Na pył rozbiwszy, rzucają w jej łono –

By nie stał żaden przed oczyma ludzi
Pomnik dni dawnych – by ziemia ta cała
Nagim – bez krzyżów – cmentarzem się stała,
Gdzie z snu wiecznego mój lud się nie zbudzi.
(Dzień dzisiejszy)
Usuwanie znaków chrześcijańskich z przestrzeni publicznej było zazwyczaj integralną częścią walki o nowy ład aksjologiczny w życiu społecznym. Podczas rewolucji francuskiej, która ze szczególną furią i wśród bluźnierstw bezcześciła kościoły i demolowała znaki sakralne, pojawiła się nawet żarliwa wiara w możliwość stworzenia nowej religii, sakralizującej ustanawiany właśnie ład rewolucyjny. Z kolei w hitlerowskich Niemczech usuwanie chrześcijaństwa z życia społecznego było elementem realizowania programu „dejudaizacji” ducha niemieckiego i „powrotu” do jego pierwotnie germańskich korzeni.

Szczegółowo opisuje to Richard Grunberger: „W 1938 roku zabroniono w szkołach śpiewania kolęd i organizowania widowisk jasełkowych; w czasie wojny zakazano używania samej nazwy Weihnachten – Boże Narodzenie, zastępując je terminem Julfest, zręcznie uwolnionym od skojarzeń chrześcijańskich. Przez jakiś czas wydawało się, że przyjmie się praktyka zamieszczania w kronice urodzin runicznego symbolu życia, a w nekrologach – runicznego znaku śmierci; ale ku niezadowoleniu władz symbole te nie zdołały wyprzeć ze świadomości publicznej swych chrześcijańskich odpowiedników: gwiazdy i krzyża. Dążono też do usunięcia krzyża z innych miejsc. W 1937 roku w rejonie Oldenburga lokalne zarządzenie, by usunąć krucyfiksy z klas szkolnych, wywołało taką wściekłość, że trzeba je było odwołać. Ale podczas wojny ten centralny symbol chrześcijaństwa zaczął stopniowo znikać ze szpitali i szkół.” (Richard Grunberger, Historia społeczna Trzeciej Rzeszy, Warszawa 1994 wyd.2 tłum. Witold Kalinowski, s. 532–534).

W Związku Radzieckim nigdy nie ukrywano przed obywatelami, że przestrzeń społeczna ma być niepodzielnie bolszewicka i że wobec tego należy ją wydezynfekować, jakby z jakiejś zarazy, z wszelkich znaków religijnych. A warto pamiętać o tym, że do przestrzeni publicznej władze włączały tam nawet ciała obywateli oraz wnętrza prywatnych domów – i można było ciężko zapłacić za noszenie medalika czy za ikonę we własnej sypialni. Przejmujący zapis tej sytuacji znajduje się w wierszu Sergiusza Jesienina Powrót do ojczyzny. Poeta, który sam zresztą nie był chrześcijaninem, tak oto relacjonuje spotkanie ze swoim rodzonym dziadkiem:

„Tyś nie komunista?”
„Nie!”
„A twe siostry – komsomołki. One
Wytchnąć nie dają! To ohyda istna!
Wczoraj ze ściany zdarły mi ikonę,
Komisarz z cerkwi zdjął krzyż swego czasu.
Do Boga nie ma gdzie się już pomodlić.
Nieraz cichaczem wymknę się do lasu,
Do drzew się modlę...
By się nie upodlić...” (tłum. Jan Brzechwa).
Historia dechrystianizowania przestrzeni publicznej w Polsce Ludowej wciąż czeka na pełne opracowanie. Wspierane represjami wobec ludności marzenie władz komunistycznych, aby Nowa Huta była pierwszym w Polsce miastem bez kościoła, oraz walka młodzieży w Miętnem o krzyż w szkole należą do najbardziej znanych epizodów tej historii. Wiadomo jednak, że zarówno w skali ogólnokrajowej, jak z gorliwości różnych władz lokalnych organizowane były całe akcje przeciwko obecności znaków religijnych w miejscach publicznych.

Dezynfekcja religijnych symboli

Akcjom usuwania znaków chrześcijańskich z przestrzeni publicznej towarzyszyło zazwyczaj zadawanie krzywdy różnym konkretnym chrześcijanom. Wielu chrześcijan poniosło nawet podczas takich akcji śmierć męczeńską, szczególnie wielu z ręki jakobinów i bolszewików.

Tego właśnie elementu w akcjach desakralizowania przestrzeni publicznej udaje się zazwyczaj uniknąć w społeczeństwach autentycznie demokratycznych. Toteż nasuwa się pytanie: Czy ten moment, że walka o zepchnięcie znaków religijnych do sfery ściśle konfesyjnej oraz prywatnej nie łączy się z zadawaniem krzywdy jakimś konkretnym ludziom, sam przez się tej walki nie usprawiedliwia?

Otóż byłbym ostrożny z pozytywną odpowiedzią na to pytanie. Bo nie ulega wątpliwości, że niesprawiedliwy jest – dzisiaj, niestety, rozpowszechniony – ten rodzaj stosunku do religii, gdzie z założenia traktuje się ją jako zjawisko gruntownie negatywne, zaś jej obecność w życiu społecznym przyjmuje się za zło konieczne, które powinno się maksymalnie zmniejszać aż do zupełnego usunięcia.

Wiele zaś wskazuje na to, że takie właśnie założenie kryje się za większością realizowanych w społeczeństwach liberalnych działań przeciwko znakom religijnym w przestrzeni publicznej. Przypomnijmy parę faktów z rodzaju tych, które zdarzają się nieustannie i są praktycznie niezliczone

W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych „wydezynfekowano” (sądzę, że słowo to dobrze podkreśla okropność tego „zła, jakim jest religia” i jej najmniejsza nawet obecność w życiu publicznym) amerykańskie sale sądowe z tablic z tekstem Dekalogu. Otóż w lecie 1997 ktoś odkrył, że tablica taka wisi jeszcze w gmachu sądu hrabstwa Charlestown w Południowej Karolinie – i wniósł pozew przeciwko Radzie tego miasta. Z kolei w jakimś miasteczku koło Karlsruhe komuś bardzo przeszkadzało to, że zegar na wieży katolickiego kościoła od niepamiętnych czasów wydzwaniał melodię Ave Maria – i doprowadził, z pewnością w pełnej zgodzie z literą prawa, do wyłączenia tak nieliberalnie zachowującego się zegara. Natomiast w pewnej szkole – a zdarzyć się to mogło w dowolnym kraju Wspólnoty Europejskiej – odwołano tradycyjne i nieobowiązkowe spotkanie Bożonarodzeniowe, dlatego że oprotestowali je rodzice jednego z dzieci.

Czy cała ta wielka akcja dezynfekcyjna, która od kilkudziesięciu już lat realizowana jest w krajach cywilizacji chrześcijańskiej, zgodna jest z duchem sprawiedliwości? Pytanie to nabiera dodatkowej goryczy, jeśli zważyć, że w tych samych szkołach, w których kolejno wydawane prawa zakazują lekcji religii, modlitwy przed lekcjami, a nawet korzystania z Biblii, mogą być prowadzone i faktycznie są prowadzone lekcje buddyzmu zen. Nie ma miejsca w szkołach publicznych USA na żaden znak religijny, ale zarazem wczesną wiosną 1997 został w stanie Massachusetts wyrzucony z pracy nauczyciel za to, że nie chciał prowadzić lekcji w klasie ozdobionej parodiąOstatniej Wieczerzy Leonarda da Vinci, w której miejsce Chrystusa oddano Marylin Monroe.

Faktem jest, że nie brakuje niechrześcijan, którzy protestują przeciwko takiej dyskryminacji chrześcijaństwa w przestrzeni publicznej krajów tradycji chrześcijańskiej. „Sprawcy usuwania krzyża z ścian instytucji publicznych – pisał w roku 1928 Aleksander Świętochowski – to nie są mądrzy bezwyznaniowcy, przeciwnicy religii chrześcijańskiej, rewolucjoniści filozoficzni i społeczni – to są radykałowie bezmyślności”. Krzyż pozostał dla niego – streszcza zaangażowanie Świętochowskiego w tej sprawie Maria Brykalska – „symbolem wartości najgłębiej i najszerzej pojmowanego humanizmu, niezależnie czy cześć krzyżowi oddaje wierzący czy niewierzący”.

W Stanach Zjednoczonych wytrwałą, w sumie jednak przegraną walkę o miejsce dla obecności i znaków chrześcijańskich w przestrzeni publicznej prowadził nieznany u nas żydowski intelektualista, Will Herberg. „Commentary”, miesięcznik żydowskich konserwatystów, tak swojego czasu walkę tę przedstawiał: „Szczególnie wymowny był Will Herberg jako krytyk liberalnych Żydów oraz ich uporczywego przekonania, że religia jest sprawą całkowicie prywatną. Zgodnie z doktryną liberalizmu przetrwanie społeczności żydowskiej jest zapewnione tym lepiej, im mocniejszy jest mur oddzielający religię od państwa, utrzymanie zaś tego muru oznacza nieugięty sprzeciw wobec wprowadzania do instytucji publicznych jakichkolwiek symboli lub praktyk religijnych. W wielu artykułach ogłoszonych w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych Herberg nawoływał liberalny establishment żydowski do zrewidowania tego stanowiska.

„Amerykański Żyd musi zaufać zdolności demokracji do zachowania swego pluralistycznego charakteru bez absolutnego muru oddzielającego religię od życia publicznego” – napisał Herberg w roku 1952. Mniej więcej dziesięć lat później, zawiedziony poparciem udzielonym przez Żydów decyzjom Sądu Najwyższego z roku 1963, które usuwały modlitwę i czytanie Biblii ze szkół publicznych, podjął walkę o przywrócenie religii honorowego miejsca w amerykańskim życiu publicznym. „W rozumieniu naszej tradycji i praktyki politycznej promocja religii była i nadal jest częścią jak najbardziej prawomocnego świeckiego celu państwa. (...) Nie powinno się ruszać tradycyjnych symbolów obecności Boga w naszym życiu publicznym” – ostrzegał Herberg.

Tę część rozważań pragnę zakończyć sformułowaniem paru pytań pod adresem zwolenników coraz to bardziej konsekwentnego rugowania znaków sakralnych z przestrzeni publicznej:

1. Czy rzeczywiście sądzą, że religia zawsze jest (a jeżeli uważają, że tak, to czy zawsze taką musi pozostać) tym, co ludzi dzieli i nastraja wzajemnie przeciwko sobie? Wydaje się bowiem, że tylko przy takim rozpoznaniu natury religii usprawiedliwiony być może program zamknięcia jej w niszach ściśle konfesyjnych oraz w prywatnych przestrzeniach poszczególnych obywateli.

2. Czy rzeczywiście są zdania, że obecność w przestrzeni publicznej znaków duchowych dużej części społeczeństwa narusza prawa tych obywateli, dla których znaki te są czymś duchowo obcym? Bo jeżeli tak, to najwyższa pora, ażeby – ponieważ wśród obywateli naszego państwa są również nie-Polacy, w tym również tacy, którym obca jest duchowa tradycja naszego narodu – zacząć walczyć o stopniowe wyrzucanie z naszej przestrzeni publicznej znaku Orła Białego, biało-czerwonej flagi oraz o wyrzucenie przymiotnika z nazwy Rzeczpospolita Polska.

3. Czy dostatecznie zdają sobie sprawę z tego, że ich nietolerancja wobec obecności chrześcijaństwa w przestrzeni publicznej zazwyczaj idzie w parze z pełną zgodą na dopuszczenie do tej przestrzeni znaków i działań obrażających uczucia religijne chrześcijan, nieraz jawnie bluźnierczych. W rezultacie życie publiczne zaczyna się rządzić taką logiką, że czymś niezgodnym z prawem byłoby wywieszenie w klasie szkolnej Ostatniej Wieczerzy Leonarda da Vinci, ale czymś niezgodnym z prawem jest również protestowanie przeciwko wywieszeniu w tejże klasie parodii Ostatniej Wieczerzy; że podejmuje się walkę o usunięcie krzyża z miejsc publicznych, ale zarazem walczy się o prawo do eksponowania krzyża zanurzonego w nocniku.

4. Czy wobec powyższego nie należałoby zastanowić się nad tym, czy postulat światopoglądowej neutralności przestrzeni publicznej nie płynie przypadkiem z świadomej lub bezwiednej wrogości wobec chrześcijaństwa? Być może jakoś zasadne są zarzuty, że współczesna mentalność liberalna znalazła się w stanie fałszywej świadomości. Świadczyłoby o tym m.in. ciągłe odnawianie pamięci o średniowiecznej inkwizycji i XVII-wiecznych wojnach religijnych przy jednoczesnym zapominaniu lub bagatelizowaniu (w odniesieniu np. do zbrodni francuskich jakobinów czy hiszpańskich republikanów) zbrodni nieraz jeszcze straszniejszych, jakie zostały dokonane w czasach znacznie nowszych przez siły wrogie chrześcijaństwu.

5. Podsumowując: Czy przypadkiem nie jest tak, że dążenie do jeszcze większego zsekularyzowania przestrzeni publicznej płynie z fałszywego poczucie własnej niewinności, jakim dotknięta jest współczesna mentalność liberalna?

Wrogość wobec chrześcijaństwa nie jest warunkiem demokracji

Spróbuję jeszcze odpowiedzieć wprost na sformułowane na samym początku pytanie, czy w ogóle możliwa jest taka przestrzeń społeczna, która byłaby światopoglądowo neutralna. Pytanie wydaje się równie retoryczne (lub, jak kto woli, równie naiwne), jak pytanie, czy możliwa jest ludzka społeczność nie posługująca się żadnym językiem. Owszem, w jakiejś społeczności mogą krzyżować się dwa, czy nawet cztery języki. Da się nawet wyobrazić społeczność głuchoniemych, posługujących się takim lub innym językiem migowym. Ale nie da się wyobrazić społeczności językowo neutralnej.

Podobnie jest czymś nie do wyobrażenia, żeby przestrzeń społeczna dała się przemienić w światopoglądową próżnię. Życie społeczne bowiem z natury swojej zakłada jakieś minimum porządku, a ten jest nie do pomyślenia bez jakichś aksjologicznych fundamentów. Leszek Kołakowski tak o tym pisze: „Jeśli wierzymy, że wolność jest lepsza niż despotyzm, że niewolnictwo, to znaczy możliwość, że jakaś osoba jest własnością innej osoby albo państwa, sprzeciwia się samemu pojęciu człowieczeństwa, że równość jest dobra, a prawnie ustanowione przywileje niesprawiedliwe, że duch tolerancji religijnej zasługuje na poparcie, a opresywny fanatyzm na zwalczanie itd., nie jesteśmy neutralni w sprawach dotyczących podstawowych naszych wartości. Nie jest też neutralne państwo, które w tej czy innej formie wpisało te wartości w swój porządek konstytucyjny; w przeciwnym wypadku byłoby neutralne względem swej własnej neutralności, przez co też neutralność sama siebie by uśmierciła.” (Cywilizacja na ławie oskarżonych, Warszawa 1990 s.240).

Otóż ufajmy, że mylą się ci wszyscy, którzy podnoszą alarm, iż – zwłaszcza po roku 1968 – tradycyjna europejska demokracja zaczęła ulegać rozpadowi na rzecz demokracji budowanej na moralnym i światopoglądowym relatywizmie i że ta nowa demokracja nie zamierza być tolerancyjna wobec tych wszystkich, którzy wierzą w absolutny charakter prawdy i dobra. A nie zamierza być wobec nich tolerancyjna dlatego, że rozpoznaje w nich zagrożenie dla tolerancji, nie powinno się zaś tolerować niczego, co stanowi zagrożenie dla tolerancji.

Ufajmy, że tylko na wyrost Jan Paweł II formułował przestrogę pod adresem współczesnej demokracji: „demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm”.

Jeśli jednak w tych alarmach i przestrogach jest coś na rzeczy, mielibyśmy ważną część odpowiedzi na pytanie, skąd się biorą tendencje współczesnej demokracji – dla której, wydawałoby się, pluralizm jest dogmatem – do tak niezgodnego z duchem pluralizmu dyskryminowania chrześcijaństwa w przestrzeni publicznej.


1. Jezus Chrystus i Jego krzyż są większe od europejskich biurokratów. pisarz Vittoro Messori

2. Europa, zabraniając krzyży we włoskich szkołach, daje nam tylko dynie na Halloween. kard. Tarcisio Bertone, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej.

3. Jakiej pomocy możemy oczekiwać od tych, którzy w Europie usuwają symbole swej tradycji dziejowej i religijnej? bp Shlemon Warduni biskup pomocniczy Bagdadu.

4. Jeśli będziemy iść tą drogą co Trybunał w Strasburgu, Unia Europejska na pewno się rozpadnie. bp Piotr Jarecki, wiceprzewodniczący Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE)

5. Dzisiaj domagają się zdjęcia krzyży ze ścian szkolnych w krajach kultury katolickiej. Jutro zażądają usunięcia chrześcijańskich znaków z historycznej, państwowej symboliki krajów europejskich. o. Filaret Buliekow przedstawiciel Patriarchatu Moskiewskiego przy strukturach UE.


opr. aś/aś


Copyright © by Idziemy (46/2009)

wtorek, 1 grudnia 2009

Historia Filmu Polskiego ( po ang; i fr; -prezentacja).

" BOB" = ROBERT HAMMOND - NOTRE AMI;

INTRODUCTION:
Le texte ci-dessous nous a été envoyé par M. Jacques Ruisseau, un ami du cinéaste décédé au printemps 2008. Nous avions participé alors à une "bière party" - sorte de commémoration de l'ami défunt ; auquel nous avions souvent rendu visite dans son appartement de la rue de la Glacière. "BOB" était d'une incroyqble hospitalité et aimait tellement RECEVOIR. Alors chacun apportait y sa part et lui, nous prêtait son salon , et surtout, sa cuisine où, sur la table, on disposait tout ce qu'on avait apporté. Des pizzas chauffaient entretemps dans le micro-ondes.
Des conversations s'engageaient : il y avait des écrivains, des artistes, des "intellos"...
Entre deux discussions, on se régalait de salades diverses, de fromages ou de bordeaux.
La femme de Bob, Maggie, étant décédée, les réceptions sefirent plus rares; et Bob semblait fatigué.
Grazyna et Dany, deux vieilles amies, venaient donner un coup de main.
Notre derniière visite avec Dany eut lieu une semaine avant le décès de Bob. (Robert Hammond de son vrai nom).
Bob nous imprima à chacune de nous son C.V. à lui, et Dany prit quelques photos de lui avec sa petite-fille.
Quelques jours plus tard, sa femme deménage, en arrivant, le trouva mort et appela Dany. J'ignore quelle avait été la cérémonie funéraire; la "bi§re party" me sembla bien triste - une sorte d' offrande païenne en l'honneur du guerrier.
De belles photos sont restées que voilà .
Et le livre résumant(en anglais) l'oeuvre de la vie de BOB.

POLISH FILM - A TWENTIETH CENTURY HISTORY.


Book Description
When the Lumière brothers introduced the motion picture in 1895, Poland was a divided and suffering nation—yet Polish artists found their way into the new world of cinema. Polish pioneer Boleslaw Matuszewski created his first documentary films in 1896, and Poland’s first movie house was established in 1908. Despite war and repression, Polish cinema continued to grow and to reach for artistic heights. The twentieth century closed with new challenges, but a new generation of Polish filmmakers stands ready to meet them. Here is a complete history of the Polish cinema through the end of the twentieth century, with special attention to political and economic contexts. Each chapter includes discussions of important directors and films in a given period. (Yiddish–language films, which were made primarily in Poland, are included.) Unique reference material includes a filmography providing cast and crew information for more than 500 Polish films; information about the translation of titles; and a list of all Polish films approved, rejected, or conditionally approved by the New York State Department of Education from 1922 through 1965, during which time the Department exercised virtual censorship for the whole country. Photographs offer a look at hard-to-find Polish films, and an index provides quick access to names and titles.

About the author
Prolific author and film historian Charles Ford lived in Poland and France and taught film history in France, Canada, and Spain. He died in Paris in 1989. Robert Hammond, also an author and film historian, has also taught cinema history in many institutions including Cornell and Harvard. He currently lives in Paris, where he collaborated with Charles Ford on the translation and adaptation of this book.

Détails sur le produit
• Belle reliure: 368 pages
• Editeur : McFarland & Co Inc (31 mai 2002)
• Langue : Anglais
• ISBN-10: 0786413093
• ISBN-13: 978-0786413096
• Moyenne des commentaires client : Aucun commentaire client existant. Soyez le premier.
==========