środa, 18 lutego 2009

RECENZJE "Teczka" Nr102.II.09

William R.Trotter- "Mroźne Piekło". Wyd. Dolnośląskie, Wrocław, 2008
W podtytule : radziecko-fińska wojna zimowa 1939-1940.

Mały i niedostatecznie przygotowany do takiej wojny kraj odniósł jednak nad rosyjskim niedźwiedziem
zwycięstwo nie tylko moralne. Zresztą atakującą stroną był Związek Sowiecki, który spodziewał się łatwego
zwycięstwa. A musiał pchnąć dodatkowe siły i stracił mnóstwo ludzi i niemało sprzętu (czołgów) w tej walce.
Jeżeli chodzi o przyczynę wojny, to nie była ona nowa. Od Piotra Wielkiego Rosja starała się zająć Przesmyk
Karelski, a Sankt Petersburg został przez tego Cara wzniesiony na północnych bagnach wiodących do Szwecji.
Położenie Przesmyku było bardzo ważne strategicznie, ponieważ można było tamtędy wejść na terytorium Finlandii
a potem Szwecji, a także przedostać się do Północnej Syberii.
Finlandia pozostawała pod rządami Szwecji do 1809 r. a potem Rosji, do1917 r., kiedy to Lenin musiał się zgodzić
na uznanie jej niepodległości trzy dni po jej ogłoszeniu (15.XI.1917) przez fiński parlament( a więc 18,XI.2009).
W XIX-ym w.w Finlandii powstało silne ugrupowanie prawicowe, i nastąpiła wojna domowa z partią faszyzującą
Lapua . Partie komunistyczne zostały zdelegalizowane w 1931 r. Rosji nie podobały się też konszachty Finów z
Niemcami, Jednocześnie partia Lapua, faszyzująca, postanowiła obalić demokratycznie obrany rząd. Próba jednak
się nie powiodła. Cały ten czas w Finlandii działał sowiecki wywiad. przesyłający na Kreml odpowiednio zredagowane
raporty polegające zresztą w znacznej mierze na niezrozumieniu fińskich dążeń politycznych.
Finlandia była wtedy krajem neutralnym. W kwietniu 1938, wysłannik ZSRR Jarcew zaproponował fińskiemu rządowi
wynajęcie od Finlandii kiku wysepek w Zatoce Fińskiej. znajdujących się na szlaku morskim wiodącym do Leningradu.
W październiku 1939. Stalin wysunął wobec Finlandii ( bardzo marnie uzbrojonej!) żądania terytorialne mające za -
bezpieczyć Leningrad przed napaścią niemiecką, której się obawiał, ale której terminu nie mógł przewidzieć.

Wróćmy jednak wstecz, do roku 1867. kiedy w Finlandii przyszedł na świat przyszły dowódca sił zbrojnych tego kraju,
w czasie "wojny zimowej"- Carl Gustaf ,Baron Mannerheim, w szwedzko-fińskiej arystokratycznej rodzinie. Karierę
wojskową rozpoczął w wieku 14 lat w Fińskim Korpusie Kadetów. Potem,przyjęty do Nikołajewskiej Szkoły Kawalerii,
ukończył ją promocją i uzyskał stopień porucznika. Dwa lata później, przyjęty do Pułku Gwardii Kawaleryjskiej, pełnił
służbę na dworze carskim w Pałacu Zimowym w Petersburgu. Uczestniczył w ostatniej koronacji Romanowów, w 1896 r.
Za waleczność w Wojnie Rosyjsko-Japońskiej w 1905 r. uzyskał stopień pułkownika. W 1907 r . na polecenie Cara. odbył
dwuletnią wyprawę konną wgłąb Azji - pół naukową a pół dyplomatyczno-wywiadowczą. Jej celem był Pekin.Chodziło
m.in. o zbadanie nastrojów różnych miejscowych władców w stosunku do Rosji. Droga wyprawy prowadziła także przez
Lhassę, a Mannerheim zdołał nawet uzyskać posłuchanie u Dalajlamy i zaprzyjaźnić się z nim. Baron wrócił na dwór
carski z dwoma tomami dokładnych zapisków i trwałym zamiłowaniem do orientalizmu.( Była to w Europie,w 2-ej połowie
XIX-go wieku, prawdziwa moda - np. we Francji na sztukę japońską). Uzyskał rangę dowódcy korpusu w 1918 r.
W okresie "czerwonego i białego terroru" na terenie Finlandii, który był odbiciem tego, co działo się w Rosji po 7.XI.1917 r.
Mannerheim wrócił do kraju pełen nienawiści do bolszewizmu i odniósł nad nim zwycięstwo. Nie popierał ustroju demo-
kratycznego, który następnie zapanował w Finlandii.Przegrał wybory w 1919 r. I nie odgrywał żadnej roli w polityce aż do
roku 1931. kiedy nowy prezydent mianował go Przewodniczącym Rady Obrony. Wtedy zajął się poprawą stanu armii i jej wyposażenia. Nie był lubiany przez polityków. ale gdy wybuchła wojna z Rosją w grudniu 1939 r. . natychmiast mianowano
Mannerheima głównodowodzącym sił zbrojnych.
Wojna ta, przypomina walkę Dawida z Goliatem. Mała, niedozbrojona armia fińska broniła się wykorzystując warunki tere-
nowe i klimatyczne, z którymi była obeznana i prowadząc walkę podjazdową przeciw zmasowanym siłom sowieckim. dla
których ta masowość właśnie stanowiła pewną zawadę w tamtejszych warunkach zimowych. Styl dowodzenia sowieckiego
też był nieudolny. W gruncie rzeczy ostateczne decyzje bojowe wydawali oficerowie polityczni, mało obeznani z fachem wojskowym.
Nie można tutajm, w recenzji książki, streszczać opisu walk. Istniała Linia Mannerheima oparta o mocno zbudowane blokhauzy fińskie, trudne do zdobycia, usytuowane na Przesmyku Karelskim i na północ od jeziora Ładoga.
Potrzeba tu mapy aby uzmysłowić czytelnikowi skomplikowanie obrony.(s,86).


Mapa(s.86)


Pierwsza ofensywa Armii Czerwonej na Linię Mannerheima załamała się. Przeciwko Taipale i Summa wysłano siedeł dywizji piechoty, z dwiema brygadami pancernymi i dużymi dywizyjnymi jednostkami czołgów, przy wspyrciu 500 dział i od 800 do 1000 samolotów. Ka)da radziecka jednostka,którą rzucono przeciwko Linii została poważnie poturbowana. Zniszczono trzy/
piąte wysłanych czołgów. Na drodze do fińskich umocnień radzieckie załogi musiały przebyć trzy strefy niebezpieczeństw :
- pierwsza składala się z naturalnych przeszkód takich jak rowy, bagna i teren pokryty grząskim śniegiem. wzbogaconych
o rozległe pola minowe i pułapki przeciwczołgowe ; następną tworzył przeraźliwie celny fińskiej artylerii; blisko celu trzeba było przebyć rzędy granitowych bloków. przeszkód z bali i zamaskowanych dołów."(s.101)

Walka była zaciekła z obu stron. ale strona fińska wykazała znacznie większe umiejętności w walce w terenie trudnym do
zdobycia, ponieważ znała go dokładnie. Jak walczyli Rosjanie? " Czerwonoarmiści nacierali gęstymi falami albo kolumnami
wzdłuż podejść oslanianych w najlepszym razie przez kilka porozrzucanych drzew albo przez przypadkowo pojawiającą się
formację czołgów - te zresztą były zazwyczaj zbyt daleko z przodu, żeby w jakikolwiek sposób wspierać piechotę.
Na jednym z fragmentów pola bitwy pod Summa raz po raz nacierano przez potężne pole minowe, które atakujący oczy -
szczali własnymi ciałami; łapiąc się za ramiona formowali ciasne rzędy, po czym, ze słowami partyjnych pieśni wojennych na ustach, stoicko maszerowali przez miny; kontynuowali pochód w tym samym miarowym. samobójczym rytmie., stoicko maszerowali przez miny, kontynuowali ten pochód w tym samym miarowym, samobójczym rytmie, kiedy już miny zaczęły
wybuchać, powodując wyrwy w formacjach i obsypując idących stopami. nogami i wnętrznpściami"(s. 101)
))))))))))))))

JERZY MORAWSKI - "ZŁOTA AFERA" (Wyd. Swiat Książki, Warszawa, 2007)

W 1984 roku Marian Orzechowski, wówczas sekretarz Komitetu Centralnego PZPR i członek Biura Politycznegom znalazł si9 w tajnej komisji badającej aferę "Żelazo". W ochranianym przez mundurowych ośrodku wypoczynkowym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Magdalence pod Warszawąm przez dwa dni i dwie noce przeglądał dokumenty wywiadu związane z tą operacją. Mimo że był najwyższym funkcjonariuszem reżimu, nie wolno mu było robić własnych notatek. Marian Orzechowski, profesor historii, przeżył szok, przeglądając tajne materiały wywiadu PRL.
"Pierwsza rzecz, która mi się nasunęła w trakcie czytania dokumentówm to kołpletnie bezprawne poczynania naszego wywiadu. Zbrodnicze. Oto grupa kryminalistów na terenie Republiki Federalnej Niemiec, w Hamburgu, dokonywała napadów
na jubilerów, zakłady jubilerskie, grabiła drogocenne rzeczy i następnie, z pomocą naszych służb specjalnych transporto-
wała zdobycze na teren Rzeczpospolitej. Ludzi, którzy przywozili te zrabowane rzeczy, eskortowali od granicy między Polską a NRD specjalni oficerowie MSW.W trakcie akcji zdobywania środków padła jedna ofiara śmiertelna- jeden z jubilerów został zabity.
A druga refleksja była taka : Narażono nasze interesy międzynarodowe. Proszę sobie wyobrazić, że służbz specjalne, służby kryminalne RFN złapały któregoś z uczestników tych działań, zdemaskowały go, odkryły jego powiązania z MSW. Byłby
skandal międzynarodowy. Trzeba dodać że był to okres, kiedy autorytet i prestiż Polski na Zachodzie nie należał do zbyt
wysokich. Ujawnienie "Żelaza" jeszcze bardziej pogrążyłoby Polskę w opinii światowej."
Marian Orzechowski przyznaje, że czytał dokumenty z "Żelaza" jak kartki z sensacyjnej opowieści.
"Jak z kryminału wyglądał też opis wystawy drogocennych rzeczy zrabowanych w Niemczech. Zaproszono na nią ówczesnego ministra spraw wewnętrznych, Franciszka Szlachcica,zaproszony tez zostal premier kraju."(s.9-10).
TYLE JEDEN ZE SEKRETARZY KC. Z polecenia W.Jaruzelskiego sporządził wtedy notatkę służbową, ale tylko w jednym egzem-plarzu, czego potem żałował. Postulował w niej aby" sprawa nie zakończyła się na wnioskach partyjnych ", lecz by miała konsekwencje prawne. co jednak nigdz nie nastąpiło - ponieważ Jaruzelskiemu na tym nie zależało, ze wględu na "pogłębienie złej atmosfery wokół partii." Tak jakby owa atmosfera w 1984 r.mogła się jeszcze pogorszyć!
Orzechowski, o tyle o ile miał jeszcze jakieś poczucie przyzwoitości, zapewne rzadkie w sferze do której należał. Nie miał go
natomiast Fr. Szlachcic czy płk. Mieczysław Szwarc, nadzorca bezpośredni "przedsięwzięcia" rozpoczętego w 1967 roku, który
przywiezione przez K. Janosza z Niemiec walizki pełne kosztowności przechowywał we własnej kasie pancernej. Część tych skarbów "gdzieś wyparowała". K. Janosz i jego brat, Mieczysław nie otrzymali obiecanej części łupu. Dostali o wiele mniej.
Kazimierz Janosz dotąd mieszka w willowej dzielnicy Bielska-Białej. Nie chce nikogo widzieć ani z nikim rozmawiać o tej sprawie.
Biuro Polityczne PZPR podjęło wtedy tajną uchwałę by wywiad sam zdobywał potrzebne mu do działania środki.
Później protokóły posiedzeń tegoż Biura i inne dokumenty zostały spalone w Konstancińskiej papierni.
O tej zbrodniczej aferze dowiadujemy się dziś dopiero. A winni. jak w tylu innych sprawach, nadal chodzą wolno!!
Janoszowie- wykonawcy, niewynagrodzeni należycie, nienawidzą bandytów z MSW: Milewskiego, Kiszczaka, Chodkiewicza i i.
Kazimierz był 13 razy aresztowany a wtedy u niego w domu była rewizja i zabierali co zdolali znaleść.
Inną "instytucją" gdzie wybrańcy SB nabyć mogli niektóre ze zrabowanych na Zachodzie kosztowności był "sklepik" w gmachu
MSW. Było to za czasów gdy Mirosław Milewski był dyrektorem Dep.I , a Mieczysław Szwarz zastępcą naczelnika Wydziału III.

Bardzo trudno omówic rzeczowo tę książkę pełną zbrodni i grabieży popelnionych przez "wladców PRL"- z których wielu cho-
dzi wolno w naszym kraju. Rozmiary ich przestępstw najlepiej chyba zilustrują podane przez nich samych sumy tyczące
wartości zrabowanych na Zachodzie kosztowności. złota i innych przedmiotów :
- główny bohater, bandyta i dostawca - Kazimierz Janosz , w rozmowie z J.Morawskim mówi : "odzyskam to co mi ukradziono ! To jest 236 kg złota, brylantów, pieniędzy...(s.28)
Mieczysław Szwarz nadzorujący operację "ZELAZO" twierdzi,że "dostarczyła ona walorów do Skarbu Państwa."Mówi tak aby zaciemnić nie tylko przestępczy charakter całej operacji, ale jej wlaściwy cel. A ten był prozaiczny - grabić zrabowane,"(s.40)
"Najcenniejsze precjoza"mial w swej dyspozycji gen.Miroslaw Milewski i udal siç z teczka szereg razy do Komitetu Centralnego, gdzie prezentowal je Sekr. Stan.Kani oraz samemu Edwardowi Gierkowi.Gdzie ostatecznie znikly te "precjoza, Milewski nie umial wyjasnic' tajnejKomisji."Nikomu nie przeszkadzalo, ze byla to bizuteria kradziona".(s:41)
Oprocz rabowania bizuterii, Bracia Janoszowie, ktôrych bylo 4, uzywani byli przez wywiad MSW do badania nastrojôw Polakôw za granica, np. marynarzy °zeglugi wielkiej, ktôrzy schodzili na lad w Hamburgu i licznie odwiedzali bar "ORKAN" zalozony,przez
Kazimierza Janosza.Popiwszy sobie, wyspiewywali wszystko co wiedzieli.Bar miscil siç w dzielnicy Sankt Pauli, o bardzo kiepskiej reputacji.
Pôzniej byla restauracja "TROJKA", ktôrej szefem byl tez Kazimierz Janosz i tam zaangazowal niejakiego Jensa Keilholza jako kelnera, a potem jako szefa nowej,"firmy"
przekrçtowej "Jens Keiholz, import, eksport,bizuteriaandel, towary wszelkie".Miescila siç w reprezentacyjnym budynku Klockmannahaus.Jens K.byl jedynym upowaznionym do odbioru przesylek(wartosciowych)i to on z tej racji mial pôzniej proces w Hamburgu,gdy przekrçty wyszly na jaw. Kazimierza J.juz wtedy w Hamburgu nie bymo - znikl bez sladu, pod nieobecnosc Jansa , zabierajac caly "towar".
Jan Janosz natomiast,mial zajac'siç "usuniçciem Adama Michnika,b%dacego wowczas we Francji; w koncu jednak nic nie zrobil, bo ryzyko bylo duze, a oplata zbyt mala.
Jak skonczyli bracia -przestçpcy? Raczej marnie. Kazimierz J.przez lata terroryzowal
Bielsko-Bialç, ale z wszyskich "zdobyczy" zostal sprawznie i prawnie obrabowany przez MSW. Ostatnie jego spotkanie z autorem tej ksiazki,w domu w ktôrym jeszce mieszka dotad, bymon okropne - stary, sterany i chory czlowiek klal swoich
"pracodawcôw" w zywe ka,ienie nqjgorszymi slowamipelen nienawisci.
A owi "pracodawcy" chodzù dotùw w Polsce wolno i bezkarnie, choc' teraz o ich zbrodniach wszyscy wiedza.!
(Wyd; Swiat Ksiazki, "Tajemnice Wywiadu PRL Warszawa 2007)











i

TECZKA NR 102/II;2009


SPIS TRESCI

ARTYKUŁY :
- Tadeusz Grzesiak - Grands émigrés polonais en Charente Inf. et à Rochefort.
- Sesja w Hrubieszowie w Stulecie Urodzin Prof. Stefana Du Chateau (c.d.)
- Jadwiga Dąbrowska -Kryzys!


RECENZJE:
- William R.- "Mroźne Piekło" - Maria

ROZMOWY:
- Meksykańskie wykopaliska - z Krzysztofem Sakowiczem [ w Redakcji]

ZAKĄTEK POETÓW:
- Roman Brandstaetter
-
ARTYSCI STAMTĄD I STĄD:
-
-
KRONIKA KULTURALNA:

wtorek, 17 lutego 2009

KRYZYS!

KRYZYS!

CO ZA OKROPNE DWA TYGODNIE!
Wszystko nagle(?) się zapadło; świat stanął na głowie i wszystkie nagromadzone od dawna problemy zalały naszą codzienność!
Krazys zmiótł Państwo, polityków i ekonomistów, rację bytu Związków zawodowych i strajków, przemysł stalowniczy, banki i instytucje finansowe. międzynarodowe przedsiębiorstwa oparte na globalizacji i przenoszeniu się do krajów o tańszej robociźnie (delokalizacji).
Druga sprawa to "Casus Richard a Wiliamsona, przewrotnego lefebrysty, który wiedząc doskonale co robi, postanowił swą wypowiedzią w szwedzkiej telewizji powstrzymać innych biskupów Bractwa Saint Pie X od reintegracji do Kościoła Katolickiego i zaszkodzić Papieżowi. Przy okazji wyszedł na jaw niedostatek komunikowania się wewnątrz Państwa Watykańskiego i niedostatecznego poinformowania Ojca Sw. o możliwych skutkach zdjęcia ekskomuniki z biskupów integrystów (nałożonej w
1988 r. przez Jana Pawła II , przy współpracy, wówczas Kardynała, Józefa Ratzingera, przewodniczącego Kongregacji Wiary.
Oczywiście, biskupi francuscy wyrazili niezadowolenie, że nie zostali zawczasu powiadomieni o decyzji papieskiej. Sprawa
biskupa Lefebvre i jego "Bractwa" dotyczy od początku Kościoła we Francji i ma, naturalnie, też aspekt teologiczny. w który uderzył właśnie R. Wiliamson - ten mianowicie, że schizma nie może być zlikwidowana tak długo jak choćby jeden biskup
prawowicie wyświęcony drogą "filiacji apostolskiej" , pozostaje poza Kościołem Katolickim. A tak właśnie jest jeżeli chodzi o
biskupów "Bractwa" z Econe (siedziba Lefewrystów w Szwajcarii).
Ostatnie Oświadczenie Watykańskiego Sekretariatu Stanu (ogłoszone parę dni temu)precyzuje. że bp. Felley i inni, z których zdjęto klątwę, nie są bynamniej przyjęci napowrót do Kościoła Katolickiego, a tylko uwolnieni od ciążącej na nich klątwy.

Jakby problemôw było mało, biskupi francuscy postanowili zabrać stanowczy głos w sprawie Ustawy Bio-etycznej[ podczas przygotowywanego FORUM (ETATS-GENERAUX DE LA BIOETHIQUE) ś
W prasie, w radiu, w telewizji. nq różnych spotkaniach i na ulicy - o niczym innym się nie mówi. Będąc 29.I.2009 na Konferencji zorganizowanej przez Institut des Hautes Etudes de Defense Nationale przy Ecole Militaire, po raz pierwszy usłyszałam zwrot " le Patriotisme Economique" ("patriotyzm gospodarczy"), którego brak tutaj zawsze mnie zastanawiał.
Przyzwyczajona do poglądu. że to co polskie należy chronić, ze zdziwieniem słyszałam np. o sprzedaży jakiegoś piękne-
go zamku na prowincji, z pełnym umeblowaniem i wyposażeniem - Japończykom - którzy nocami po cichu wywozili zeń
wszystko. a nawet kominki wyrwali i wywieźli. Miejscowy Urząd Gminny, choć ostrzegany przez mieszkańców wsi, że w zamku, w nocy, słychać hałasy, nie zareagował na to wogóle; dopiero gdy zostały tylko puste pomieszczenia, załamał ręce.
Czy ta głuchota była tylko przypadkową? Było to jakieś 20 lat temu.
Delokalizacja przedsiębiorstw, tak obecnie częsta, wydawała mi się niedobrym zjawiskiem, związanym wyłącznie z chęcią
powiększenia zysków, i nie biorącym pod uwagę faktu, że pozbawia się pracy współobywateli. I oto mamy gwałtowny wzrost bezrobocia, które dotąd, przy pomocy rożnych form statystycznych obliczeń. starano się zamaskować : 45 tys, bezrobotnych
przybyło tylko w XII.2008 r.
Podczas wspomnianej Konferencji zatytułowanej " FRANCE ET EUROPE DANS LA MONDIALISATION", która zgromadziła specjalistów od gospdarki i finansów, Prezes Rady Administracyjnej Zakładów Saint-Gobain(huty szkła), p. Jean-Louis BEFFA, przedstawił w skrócie aktualny stan FRancji :
- zalew towarami z Chin(nawet Galeries Lafayette- wszystko z Chin) - w jaki sposób wywrzeć nacisk na Chiny aby zwiększyły
import towarów europejskich?
- należy dokonać pełnego przeglądu regulacji finansowej i ją zmienić;
- sytuacja Małych i Srednich Przedsiębiorstw ( PME) jest we Francji tragiczna;
- strajkują inwestorzy, a więc przedsiębiorstwa nie mają dostępu do kredytu bankowego;
- cały mechanizm gospodarczy stanął!
- Podstawowe Badania Naukowe i Przemysł winny być rozdzielone.

Następnie podczas I-ej części obrad - " Protection des Intérêts Economiques Nationaux et Engagements Européens".
NICOLAS VERON (ekonomista z Instytutu Breughla w Brukseli ) zabrał glos :
"Banki poniosły wielkie straty i potrzebują zastrzyku kapitałowego.
- Od 2004 r. nasze stosunki handlowe z Niemcami uległy znacznemu pogorszeniu. ponieważ dla naszych sąsiadów, podstawową rzeczą przy wymianie handlowej jest ZAUFANIE . a tego zabrakło w ostatnich latach. Niemcy mają uczucie. że
Francuzi zawsze starają się ich wystrychnąć na dudka . I dlatego wiele umów handlowych nie doszło do skutku.
Należy przywrócić zaufanie. którego brak wynikł z nieodpowiedzialnej postawy przemysłowców.
- Należy zorganizować w Ministerstwie Energetyki Spotkanie przemysłowców. przedstawicieli Państwa i obywateli !
-obecny kryzys zahamował - przynajmniej narazie - rozwój krajów zwanych "pays emergents"(głównie krajów afrykańskich).
- L' O.M.C ( Organisation Mondiale de Commerce*= Swiatowa Organizacja Handlu) cierpiąca zresztą od lat na złą administrację i brak "przejrzystości") winna co prędzej być skontrolowana i przebudowana.
- W przemysł spożywczy włożono wiele pieniędzy i wprowadzono całkowity liberalizm.
- Nie ma żadnego dialogu między politykami a wielkimi przedsiębiorcami światowej rangi , a odpowiedzialność spada na
obydwie strony.
YVES BERTONCINI ("Centre d Analyse Strategique) :
mówił o postępach europejskich w dziedzinie współzawodnictwa (competitivite). Według strategii "Lizbońskiej" Europa miała osiągnąć pełne zatrudnienie w 2020 roku dzięki umiejętnemu współzawodniczeniu przedsiębiorstw i rozwojowi, wprowadzaniu innowacji . Tymczasem jak narazie...
Na poziomie studiów wyższych panuje stagnacja ( około 70%).
Przyrost dochodu na głowę (PIB) w Unii liczącej 27 członków wynosi 1% rocznie. Należy starć się by stopień zadłużenia publicznego nie przekroczył 60 %,

poniedziałek, 16 lutego 2009

Grands Emigrés polonais en Charente Inférieure et à Rochefort

Grands Emigrés polonais en Charente Inférieure et à Rochefort.

L’insurrection de Varsovie, en novembre1830, déclencha la guerre entre la Pologne, démembrée en1795, et la Russie du tsar Nicolas I, puissance occupante.
La disproportion des forces en présence, le caractère nobiliaire de l’insurrection, l’indécision des élites gouvernementales et des généraux, conduisirent à la chute de Varsovie, le 7 septembre 1831 et à la défaite.

L’ordre règne à Varsovie
C’est à cette occasion que le comte Horace Sébastiani de la Porta, ministre des Affaires Etrangères de Louis Philippe, s’immortalisa en déclarant, à la Chambre des Députés, pour évoquer le silence de mort régnant sur la capitale vaincue :
« L’ordre règne à Varsovie ».
Quinze mille hommes se réfugièrent en Autriche le 16 septembre, tandis que 20 000 autres, composant le reste de l’armée polonaise, passèrent en Prusse orientale, à Brodnica, le 5 octobre 1831, pour y être, eux aussi, désarmés. Ainsi se terminait un épisode tragique qui allait durablement marquer la conscience polonaise et européenne.
La répression fut sévère, les chefs de l’insurrection furent déportés en Sibérie, spoliés de leurs biens, et le pays soumis à une intense russification dont témoignèrent, par exemple, la fermeture des universités de Varsovie et deWilno, la dissolution des sociétés savantes, le déménagement des bibliothèques scientifiques en Russie, l’installation de Russes aux postes importants du gouvernement.
Aux combattants malheureux qui traversèrent triomphalement l’Allemagne, la France, à l’exception notable du gouvernement de Louis Philippe, réserva un accueil chaleureux, elle n’avait pas oublié la fraternité d’armes de l’épopée napoléonnienne et les 200 000 Polonais tombés au champ d’honneur..Après les avoir accueillis que d’auditeurs passionnés écouteront les vétérans de la  Grande Armée raconter leurs faits d’armes «  Pour notre liberté et la vôtre » !

Quand toute la France devint polonaise
Dès janvier 1831 un « Comité central de secours aux Polonais » se constitua à Paris à l’initiative du marquis de La Fayette, qui, assisté par Léon Chodzko, son ancien adjoint polonais de la Garde, en devint le président. Il déclara devant la Chambre des députés:
«  Toute la France est polonaise, depuis le vétéran de la Grande Armée qui parle de ses frères polonais, jusqu’aux enfants des écoles qui nous envoient tous les jours les produits de leurs faibles épargnes pour aider la cause polonaise. Oui, toute la France est polonaise »,
«  La Pologne a appelé la France à son secours : celle-ci a répondu à cet appel ».
Ce comité, outre le soutien de l’opinion publique, comptait dans ses rangs, à l’exception notable d’Alphonse de Lamartine, les personnalités intellectuelles les plus en vue, à savoir :
Victor Hugo, Théophile Gautier, Gérard de Nerval, Alfred de Musset, David d’Angers, Maurice de Guérin, Louise Colet, Marceline Desbordes Valmore, Aloysius Bertrand.
Casimir Delavigne, Pierre Jean Béranger, Debraux, les trois plus célèbres chansonniers de l’époque composaient des chants en l’honneur des insurgés et de la Pologne en lutte.
Nous citerons encore Balzac, amoureux de la comtesse Hanska, Arago, Odilon Barrot, il est impossible de citer toutes les personnalités, vu leur nombre. Une exception sera faite pour le grand poète créole, réunionnais, Auguste Lacaussade, aussi talentueux et généreux que méconnu.

Les journaux
Armand Carrel, dans son journal « le National », organe des catholiques libéraux, proclame le 22 janvier 1831 : « Jamais nation n’avait revendiqué ses droits dans un langage plus empreint de conviction et de grandeur […] N’y a-t-il donc rien à faire pour arracher la Pologne au sabre moscovite ? »
Des pairs de France et des députés, dont le marquis de Grammont, gendre de La Fayette, lanceront le journal « le Polonais » dont le rédacteur en chef sera Wladyslaw Plater.

Un autre groupe, dont l’influence fut très grande, milita autour de l’abbé Félicité de Lamennais, il comptait, notamment, le vicomte Charles de Montalembert, ( comte et pair de France en juin 1831), et l’abbé Henri Lacordaire. Leur combat fut social et politique, ils lancèrent et animèrent le journal « l’Avenir », soutien inconditionnel de la Pologne en armes et du catholicisme social, ce qui leur vaudra une condamnation du pape Grégoire XVI :
- Encyclique aux évêques polonais de juillet 1832, où toute révolte nationale est condamnée, - - Encyclique « Mirari vos » de 1832, visant plus spécialement la critique sociale radicale de Lamennais et ses amis.
Dans son célèbre « Hymne à la Pologne » Lamennais s’écria en 1832 :
« Dors, ô ma Pologne, dors en paix, dans ce qu’ils appellent ta tombe :
Moi je sais que c’est ton berceau ».
Tandis que de Montalembert écrivait dans le « Polonais », en 1833 :
« Un jour la Pologne ressuscitera. Nul ne sait quand, ni comment, mais cela sera. C’est la loi de tous les nobles cœurs, c’est la prière de toutes les nations souffrantes, c’est la volonté de toutes les nations libres : c’est le pressentiment du monde ! »
Une vague de sympathie pour les réfugiés du peuple martyr, déferla sur la France, soutenue par de nombreux journaux : « Némésis », « Le Globe », « le Courrier français », «  le Journal du commerce ». Par contre la presse royaliste et catholique se montrera réticente, ainsi «  la Gazette de France », « la Quotidienne » ou « l’Ami de la Religion ».

La grande Emigration
Des loteries, des tombolas, des ventes de charité furent organisées à Paris, puis dans tout le pays. 8 000 réfugiés polonais afflueront en France, de 1831 à 1834, les trois-quart d’entre eux, issus de la noblesse terrienne, avaient été officiers ou sous-officiers de l’Armée polonaise, les plus anciens étaient des vétérans des guerres napoléoniennes. Cette vague d’émigration comportait, bien entendu, des savants, des hommes politiques, des artistes : écrivains, poètes, musiciens, elle fut appelée « la Grande Emigration ».
Elle comptait des personnalités aussi prestigieuses que Chopin qui s’écria, en arrivant à Paris : « O le plus beau des mondes » ! Slowacki, Mickiewicz, Krasinski, Norwid, Gorecki, Chodzko, Rettel, Olizarowski, Witwicki, Niemcewicz, Zan, Worcell, Wolodkowicz, les généraux Wysocki, Knaziewicz, Dembinski, Bystrzonowski, Dwernicki, président du Comité central de l’émigration, et Joachim Lelewel, professeur d’histoire à Wilno qui constitua à Paris, dès la fin de l’année1831 le Comité national polonais.
Parmi les nombreuses familles de la noblesse polonaise venues trouver refuge en France on peut citer : les comtes Plater, Zamoyski et Czapski, les Branicki, et le prince Adam Czartoryski, propriétaire de l’hôtel Lambert, cœur battant de la Pologne en exil où l’on croisait Chopin, George Sand, Adam Mickiewicz, Delacroix.

L’aide
Mais l’exil conduisit la majorité des émigrés au dénuement, beaucoup trouvèrent refuge chez les sœurs polonaises de l’œuvre de St Casimir à Paris ( c’est là que mourra Cyprian Kamil Norwid, le poète préféré de Jean-Paul II ). Afin de permettre à toutes ces personnes de vivre, avant que le gouvernement français ne prenne le relais, le Comité central de La Fayette collectera infatigablement des fonds en leur faveur.
Le 20 mai 1834, date de son décès, des officiers Polonais porteront le cercueil de La Fayette, lors d’obsèques grandioses.
A Paris les Polonais et de Montalembert créent en 1833 une « association pour faciliter les études des jeunes Polonais », de jeunes sous-lieutenants polonais entrèrent même à l’Ecole Polytechnique et on lancera un journal : le « Pèlerin polonais ».

Mais les idées démocratiques et anti-monarchistes de certains milieux polonais, comme le « Comité secret » de Lelewel inquièteront le gouvernement de Casimir Périer qui, de surcroît, ne voulait pas irriter le tsar, il décidera donc de disperser en province les Polonais regroupés à Paris, et d’expulser les plus virulents, dont Lelewel.

Les dépôts
Dès le 27 novembre 1831, ordre est donné aux militaires polonais émigrés de partir pour Avignon, Châteauroux ou Bourges. Les civils quant à eux pourront s’installer où bon leur semblera, hors Paris, que ce soit en Bretagne, à Beauport-Paimpol, comme le comte Napoléon Poninski, à Bordeaux, Lyon, Montpellier, Poitiers, etc.
En 1832 fut promulguée la loi Guizot sur les Réfugiés qui les faisait passer du contrôle du ministère de la Guerre à celui du ministère de l’Intérieur.
En janvier 1832 le gouvernement durcira son attitude et créera les dépôts où les émigrés polonais seront assignés à résidence et disséminés sur tout le territoire français, une des dernières villes de dépôt sera Tours.
Il ne faut pas s’imaginer que les Polonais étaient obligés de rester dans les villes de dépôt : bien au contraire les autorités favorisaient une dispersion départementale, ainsi les 67 réfugiés d’Indre et Loire se répartiront, en 1835, pour moitié à Tours et les autres dans 9 villes du département, dont Chinon, Richelieu, Loches, Amboise et Montrésor. Le château de Montrésor, acheté par la famille Branicki, est toujours propriété de ses descendants. Cependant, pour aller d’une ville à uns autre, il fallait solliciter un visa du préfet.

Les villes du nord de la France, réputées plus révolutionnaires que celles du sud, seront interdites aux Polonais.
Ils recevront une allocation quotidienne allant de 45 F / mois soit environ 200 euros / mois pour un simple soldat, jusqu’à 100 F / mois, l’équivalent de 450 euros / mois, pour un général de brigade. Les Polonais maintenus, au début, dans l’inactivité aux frais de l’Etat français, s’intégreront au fil des ans, ou sortiront du territoire, car, de toute façon, les subsides iront en diminuant rapidement.
La tension parviendra à son comble avec la loi d’exception du 21 avril 1834 qui décrétera toute immigration polonaise illégale, en dehors des dépôts, de plus, tout sera fait pour empêcher les communications entre réfugiés des différents dépôts : dans les camps des suicides se produiront, des altercations auront lieu. Une circulaire du 25 mars 1837 interdira aux Polonais, « jusqu’à nouvel ordre, le séjour de Paris, Lyon, Marseille, Rouen, Nantes, Versailles, Grenoble, et les frontières de l’Est et des Pyrénées ».
Il faudra attendre une dizaine d’années pour que tous les dépôts soient supprimés.

L’essor de la presse d’émigration
Cette inactivité temporaire trouvera son exutoire dans le lancement de nombreux journaux, ainsi naîtra la Presse de la Grande Emigration. Outre les titres déjà cités on retiendra « les Polonais en France », « le Barde des bords de la Vistule sur les bords de la Durance », qui paraissait en Avignon où vivaient 1200 Polonais, « la Sibylle de l’Emigration polonaise », qui était imprimée à Paris, et des périodiques divers comme « les Mémoires de l’Emigration » dont le rédacteur en chef était Michal Podczaszynski, chez Pinard, à Paris.

Les réfugiés polonais en Charente inférieure

Extraits de documents des Archives départementals de La Rochelle, dépouillés par Mme A. BESSE, selon l’ordre de la série 5M6, et publiés par la revue « Généalogie en Charente Maritime » n° 41 de décembre 1999.
Cercle généalogique d’Aunis Saintonge
Les titres et commentaires en italique ont été rajoutés.

Amnistie russe, aide aux réfugiés
Lettre de refus du 24 janvier 1835 à des réfugiés polonais ayant sollicité leur retour en Pologne, parce qu’ils n’ont pas profité en temps opportun de l’amnistie accordée par l’Empereur de Russie, sauf raison d’exception en leur faveur. A.D. 5 M6/1
En 1834 le tsar Nicolas I a décrété une amnistie.

Circulaire du Ministère de l’Intérieur adressée à la préfecture de La Rochelle, en 1836, signée Adolphe Thiers, traitant de la réduction des subsides alloués aux réfugiés :
«  Il a été noté une fâcheuse tendance de certains réfugiés à s’abstenir de tout travail et à se réduire, pour tout avenir, à l’éventualité du subside. On a constaté que la majeure partie des réfugiés ne fréquente pas l’école, peu d’apprentis ou dans les professions utiles. Des dispenses de frais d’inscription d’examens, etc. seront toujours accordés aux réfugiés qui étudient le droit ou la médecine. J’aiderai volontiers ces étudiants à se procurer les livres, les premiers instruments, etc.nécessaires au perfectionnement de leurs études ou à l’exercice de leur état, lorsqu’ils auront obtenu les certificats et autorisations indispensables …je ne refuserai même pas quelques allocations extraordinaires à ceux qui voudraient établir ou entreprendre un commerce dont ils possèderaient déjà les éléments. Enfin la protection du gouvernement sera acquise à tous ceux de ces étrangers qui s’en montreront dignes ».A.D. 5 M6/1

Définition du mot « réfugié » dans la lettre du Ministère de l’Intérieur datée du 17 avril 1838 :
«  Par le mot de « réfugié », on doit entendre les étrangers qui se sont expatriés pour se soustraire aux poursuites auxquelles il sauraient été exposés ou à l’exécution de condamnations prononcées contre eux, soit pour des causes politiques, soit pour crimes et délits de toute nature ».
Il est demandé aux communes de fournir un état sur les réfugiés comprenant « aussi les déserteurs et les étrangers qui sont venus chercher asile en France outre les excès de l’esprit de parti ». A.D. 5 M6/1

Nombre des réfugiés polonais en Charente inférieure
En1833 la grande liste compte 105 noms
A.D. 5 M6/4

En 1839 la liste des réfugiés polonais subventionnés du département compte 97 noms.
A.D. 6M6/1

La liste nominative de 1844 concerne 28 Polonais de Rochefort. A.D.5M6/3
La liste nominative de 1845 concerne 49 Polonais de La Rochelle ( 19 classe militaire, 30 classe civile) A.D.5M6/13

En 1851 les réfugiés polonais en Charente inférieure étaient au nombre de 102 personnes :
33 à La Rochelle, 20 à Rochefort et environs, 19 à St Jean d’Angély, 7 à Saintes, 19 à Jonzac et 4 à Marennes.

A la date du 1 novembre 1851, la moitié des réfugiés était subventionnée :  « la plupart des étrangers des 16 dernières années, établis dans le département, se sont créé des moyens d’existence par l’exercice de diverses industries, un grand nombre se sont mariés et sont pères de famille. Les autorités locales ont rendu les meilleurs témoignages de leur conduite ».
A.D. 5 M6/1

En 1873 les subventions ne concernent plus, à La Rochelle, que 8 réfugiés âgés ou infirmes. A.D.5M6/9

En 1885 la liste nominative des bénéficiaires de subsides du département compte 4 Polonais, dont Kutkonski, officier, âgé de 72 ans.
A.D.5M6/9

Surveillance des réfugiés, expulsions

19 août 1833. Le dépôt de réfugiés polonais de l’Indre de la classe civile a donné des ordres pour envoyer 80 de ces étrangers en Charente Maritime où ils seront répartis. Les Polonais sont assignés à résidence et ne doivent quitter les communes que par autorisation spéciale. A.D. 5 M6/4

Lettre confidentielle du Ministère de l’Intérieur aux préfets, datée du 7 novembre 1846, signée Duchatel, secrétaire d’Etat de l’Intérieur :
«  On chercherait de nouveau à agiter l’émigration polonaise et à la pousser à des démarches ou des actes dont le seul résultat serait d’augmenter encore le malheur de sa situation. J’ignore à cet égard si les avis qui parviennent au gouvernement sont fondés sur des données exactes, mais il est prudent, même dans l’intérêt des réfugiés de ne point se départir des mesures de précautions et de vigilance prescrites […] Aucun titre de voyage pour sortir de France ne devra leur être délivré sans mon autorisation ». A.D. 5M6/1

Ces mesures seront assouplies, en 1849, par une lettre circulaire du Ministère de l’Intérieur :
«  Un certain nombre de réfugiés polonais qui ne parviennent que très difficilement à suffire à leur existence, soit parce qu’ils ne reçoivent plus de secours, soit parce que le subside mensuel de 15 F, alloué à la plupart d’entre eux, ne peut les mettre au-dessus du besoin, manifestent l’intention de quitter la France. L’Administration n’a ni le droit, ni la volonté de les retenir malgré eux sur notre territoire, dans les circonstances actuelles, on peut, au contraire, trouver quelque avantage à voir s’éloigner de France, des étrangers dont la présence est parfois une cause de préoccupations ou d’inquiétudes pour le maintien de l’ordre. En conséquence, je vous autorise à délivrer à tous les réfugiés polonais qui en feront la demande les passeports dont ils auront besoin pour sortir de France, les titres de voyage devront être accordés gratuitement et vous pourrez y joindre le secours de route payable, d’étape en étape, jusqu’à la frontière ». A.D. 5M6/1

Meller Zacomelski Jean demande un visa pour La Rochelle, venant de Rochefort. Cet individu est entré furtivement en France, dans les années 30. En 1836, expulsé de France, car il avait été signalé au Ministre comme « escroc au jeu et espion de l’ambassade russe ». Il était né à Kiev (Russie). Il a participé aux subsides comme réfugié polonais pendant quelque temps à Paris, mais ces subsides lui ont été refusés, car il n’a pas pujustifier de la part qu’il prétendait avoir prise aux événements de Pologne. On recommande d’accrpître la surveillance.
Plusieurs lettres d’expulsion de sujets polonais pour l’Angleterre par Calais.
A.D. 5M6/10


Mariage
Lettre à la sous-Préfecture de Marennes, 10 décembre 1848, relative au mariage d’un sujet polonais, Wizosch, demeurant à Arvert, avec Mlle Clarisse Gosselin – Arvert :
«  L’autorisation de M. le Ministre de l’Intérieur n’est pas nécessaire aux réfugiés polonais pour contracter mariage, et il en résulte des communications qui m’ont été faites par le Garde des Sceaux, que le Gouvernement russe a toujours paru décidé à refuser aux réfugiés polonais la délivrance des actes d’état-civil et autres pièces nécessaires à ceux de ces réfugiés qui veulent se marier en France […]Ceux des réfugiés polonais qui seraient dans l’impossibilité de rapporter leur acte de naissance pourraient y suppléer au moyen d’un acte de notoriété rédigé par le juge de paix du lieu de leur domicile sur la déclaration de sept témoins, et homologué par le tribunal de 1ère instance, le tout conformément aux articles 70 –71 du Code civil – mariages entre polonais et françaises. A. D. 5M6/1

Envoi des Polonais en Algérie:
25 juin 1832 – lettre du Préfet au sous-Préfet de Rochefort :
«  La Gabare La Loire, venant de Brest, a reçu l’ordre de se rendre en rade de l’île d’Aix, afin de prendre à son bord, pour être transportés à Alger, les réfugiés polonais qui sont partis de Dantzig sur un navire prussien. Préparez à l’île d’Aix un logement pour les recevoir […] Un certain lieutenant-colonel Rolakonski semble bien agité. Il a un passeport pour Royan, pour y prendre des bains de mer. Cet officier polonais correspond avec ses compatriotes par l’intermédiaire du capitaine Morin, commandant des voltigeurs à l’île d’Aix, veuillez surveiller adroitement et faire cesser, si cela vous est possible ».
441 réfugiés polonais débarquent le 4 août 1832 en rade de l’île d’Aix. On en annonce 600.
A.D.5M6/2

En juin 1833, les Polonais demandent de présenter assez de soldats pour former un bataillon qui doit s’organiser en Afrique, une seule compagnie a pu être organisée et les demandes seront présentées à M. le duc de Dalmatie ( Maréchal Soult, Ministre de la Guerre créateur de la Légion Etrangère). A.D.5M6/4
Pétition d’environ 80 noms adressée au préfet par des Polonais en octobre 1833.

Lettre du préfet au sous-préfet de Rochefort :
«  Kusowski Antoine, sous-officier réfugié à Rochefort, qui se voit refuser une autorisation de passage gratuit pour se rendre en Afrique, a été arrêté le 2 décembre 1841 à Rochefort en flagrant délit de vol. Il est expédié en Afrique avec passeport et secours de route jusqu’à Toulon et un mandat de paiement de ses subsides du mois ». A.D.5M6/3

Les Polonais et La Légion Etrangère en Espagne
Cet épisode est fort peu connu. Louis Philippe décide, en juin 1835, d’envoyer la Légion Etrangère ( créée en 1831), en Espagne, où la guerre civile fait rage, afin de soutenir Isabelle II contre les Carlistes. La Légion sera incorporée à l’Armée espagnole en juin 1836, puis dissoute, en 1838. Entretemps Louis Philippe aura créé une seconde Légion Etrangère, ( décembre 1836), pour l’envoyer, cette fois ci, en Algérie.

Liste et états des Polonais dirigés sur Pau pour prendre du service dans les lanciers destinés à faire partie de la Légion Etrangère : 15 noms.
Lettre de la préfecture des Basses-Pyrénées du 14 juin 1836 : « Il n’y en a que 14 qui se sont présentés à Pau, quatre ont refusé de poursuivre leur route et ont été envoyés à Auch. Il semble que l’on a des difficultés à les incorporer à la Légion, ils sont dispersés à Auch, Pau, ou retournés à La Rochelle ». A.D.5M6/8
De fait, les conditions de vie à la Légion étaient particulièrement spartiates.

« J’ai eu l’honneur de vous informer par ma lettre du 16 août 1836 que j’avais délivré aux Sieurs Pagowski Antoine, sous-lieutenant et Przeradzki Adam, capitaine, Polonais réfugiés à St Marin de Ré, des passeports pour se rendre en Espagne où ils étaient assurés d’obtenir du service dans la Légion étrangère. Depuis, d’autres Polonais m’ont demandé à recevoir la même destination offrant de faire également leur renonciation aux subsides que leur accorde le gouvernement français. Dans la situation actuelle des affaires d’Espagne, j’ai pensé, Monsieur le Ministre qu’il était convenable que je prisse vos ordres, à l’égard des demandes ».
Lettre du préfet au Ministre de l’Intérieur datée du 17 août 1836.
Réponse du Ministre « Les cadres d’officiers du corps auxiliaire destiné pour l’Espagne sont plus que complets. Ne recevez donc aucune inscription ». A.D.5M6/4


Insertion des Polonais, canal de Niort

Juillet 1834. Nidecki Constantin Joseph : demande de passeport pour l’Angleterre.
Autres demandes pour la Belgique. On trouve dans le dossier un descriptif des demandeurs, avec, parfois, leur grade dans l’armée polonaise. Quelques demandes pour Toulon, puis Alger.

Les Polonais étant fort nombreux à Rochefort en 1835, M. le Ministre de l’Intérieur n’autorisera plus les envois de réfugiés vers cette ville.
Même lettre en 1838. A noter de nombreuses demandes d’autorisation de ressortissants polonais pour aller se baigner à Royan. A.D.5M6/4

Etat nominatif, de 1837, des Polonais étudiants à l’hôpital maritime de Rochefort :
Bielski Valentin, sous-officier, Bielski Ignace, Bobrowski Grégoire, Milklaszewski Vincent. A.D.5M6/2
Bobrowski part à Toulouse en septembre 1838 et prend les eaux thermales à Barèges.

Heydenreich Joseph, Polonais, docteur en médecine se fixe à Thairé où il doit exercer l’art de guérir. 1838. A.D.5M6/2

Palma Jean, officier polonais, quittte Rochefort pour Montpellier où il espère exercer avec plus d’avantages qu’ici sa profession de pianiste. 1838. A.D.5M6/2

Nazierowski, capitaine plonais vient d’Angoulême à la Rochelle. Dombrowski Jean, soldat, a volé à Angoulême un de ses compatriotes et a quitté cette ville furtivement, vient à La Rochelle pour du travail chez le maître tailleur du 28ème régiment de ligne. 1838. A.D.5M6/4

En 1842, Sottonin Joseph, résidant à Saintes, est transféré à St Pierre d’Oléron car employé à Fort Boyard. En 1837, puis en 1839 à La Rochelle avait passé un examen d’agent voyer. Il avait participé activement à l’insurrection de la Lituanie, étant alors étudiant au collège de Datnow, sa famille avait des biens à Wilna.
Le nommé Breanski Valérien a un passeport pour voyager en France pour la propagation d’un ouvrage périodique intitulé «  le Peuple polonais », où il n’est question que des mœurs, usages et coutumes du peuple polonais, ne contient aucune doctrine blâmable. Il s’est déplacé dans plusieurs départements. A.D.5M6/8

En 1846 plusieurs Polonais sont employés au creusement du canal de Niort. On note que Michel Kalinowski a de larges cicatrices aux jambes et une vue d’extrême faiblesse. Décédé à l’hôpital de La Rochelle en 1858.
Un autre ouvrier a été tué lors de cet éboulement et un autre blessé également en septembre 1846.
En 1847 Wolski, travaillant au canal de Niort a été enseveli sous un éboulement de terre et retiré de dessous les décombres dans un état de mutilation qui a donné de sérieuses craintes pour sa vie. A été par deux fois à l’hôpital et il est mis dans l’impossibilité de se livrer à aucun travail normal en plein champ.
En 1851 Kowalski François, employé aux travaux du canal de Niort a eu plusieurs accidents pendant ces travaux. A.D.5M6/11


« Un certain Zielinski Ladislas va une fois à Londres, une autre fois à Madrid, ou bien à Wiesbaden, grand duché de Nassau, une autre fois à Constantinople, prend les eaux à Barèges et pourtant il n’a qu’un petit emploi aux Contributions Directes. Précédemment il était à Nantes. Il a fait courir le bruit qu’il recevait de sa famille 1 500 F par an, tandis qu’il ne recevait seulement d’un de ses parents, demeurant à Paris, qu’une somme de 600 F tous les ans. La modicité de ce secours éventuel le déterminait à faire des rôles pour les contributions indirectes, mais étant aujourd’hui privé de ces faibles ressources, il demande à être réintégré sur les états subventionnés ». Lettre du maire du 6 janvier 1844 au préfet.
Rapport de police : « Il se livre habituellement à la boisson et s’absente de son domicile quand il possède de l’argent – avait beaucoup de dettes – menteur – buveur – a habité Paris , Bordeaux, Montbrison. Dettes pour de l’habillement, puis est venu à Surgères, à La Rochelle, dans les Deux Sèvres en 1839, il avait 19 ans. Va de Paris à Posen en 1848. Semble avoir étudié la médecine à l’hôpital maritime de Rochefort. Retour en Pologne en 1849 ». A.D.5M6/7

Les révolutions de 1848
La date de 1848 marque un tournant, puisqu’à Paris le roi Louis Philippe ( ayant succédé à Charles X après la révolution de 1830) est lui même chassé du pouvoir et remplacé par la II République. Les révolutions essaiment à travers toute l’Europe : à Vienne, à Berlin, en Hongrie et, bien sûr (!), en Pologne occupée. De nombreux réfugiés repartiront à Posen ( actuellement Poznan), l’épicentre du soulèvement. Une fois encore l’insurrection sera matée.

Dossiers individuels : délivrance d’un passeport collectif daté de 1848 permettant à 29 Polonais demeurant à la Rochelle et Rochefort de retourner à Posen. A.D.5M6/7

En 1848 événements fâcheux en Pologne. Après un départ en avril 1848, Cyrlewicz, cordonnier, est revenu à La Rochelle. Mort à Dompierre le 27 décembre 1848. Plusieurs réfugiés dans ce cas, de retour à La Rochelle. A.D.5M6/8

L’école polonaise des Batignolles
En novembre 1852, une dame Buskiewicz, 3 rue du Palais à La Rochelle, mariée à un Polonais de Rochefort, réfugié en France en 1836, sollicite l’admission de son fils à l’école polonaise des Batignolles, auprès du préfet de la Charente inférieure. On lui répond que le gouvernement n’a pu intervenir pour l’admission des enfants de réfugiés dans l’établissement dont il s’agit et que c’est au Conseil d’administration de l’école qu’elle doit s’adresser. A.D.5M6/10
L’école des Batignolles, fondée en 1842, à Paris, par le général Jozef Dwernicki et et le poète Antoni,Gorecki, était la seule école où les petits Polonais pouvaient suivre leurs étude en langue polonaise. Elle se trouvait bd des Batignolle ( et maintenant rue Lamandé ). Y faire entrer son enfant ne devait pas être facile pour une provinciale.

Années 1850 à 1860, seconde amnistie
Succédant à son père Nicolas 1er en 1855, Alexandre II décrètera une amnistie au bénéfice des insurgés de 1830, certains rentreront. Une période se termine, mais en Pologne, déjà, l’Insurrection de janvier 1863 se prépare.

1850 Domeyko de Bordeaux est expulsé pour mesures politiques.
Stanislas Czarniewski, propriétaire en Pologne, n’ayant pas de métier manuel est obligé de se louer comme journalier. A.D.5M6/9

L’insurrection polonaise de janvier 1863 et l’assimilation progressive des « anciens réfugiés »
Cette deuxième insurrection fut écrasée par les Russes en 1864, mais, à la différence de celle de 1830, le peuple se souleva largement. Aussi le tsar Alexandre II eut-il la sagesse d’entériner la réforme agraire voulue par les paysans. Malgré le désastre, l’émigration des insurgés n’eut pas l’ampleur de celle de 1831. De plus, son profil politique était différent puisque des chefs comme Dabrowski et Wroblewski, par exemple, étaient des socialistes révolutionnaires. Ils se retrouveront, en 1871, sur les barricades de la Commune de Paris.
Les autorités constateront, à Paris, que cette «  nouvelle émigration polonaise » était bien différente de l’ « ancienne émigration ».

Borowski Benoît, décédé à St Jean d’Angély en mars 1868, par testament daté du 24 mars 1868, fait du sieur Pierre Brzuskiewicz, marchand tailleur, son héritier. Ce Borowski avait de nombreuses blessures et allait à Barèges prendre les eaux thermales, il était presque infirme. De caractère doux, il est constamment demeuré en dehors de tout mouvement politique. A.D.5M6/9

Les braves gens de Saint Jean d’Angély signalent un réfugié, Rutkonski, infirme et dans la misère la plus complète, il touche 10 F par mois. Il travaille comme domestique chez le sieur Texier de St Jean d’Y, on lui donne, pour tout gage la nourriture seulement, et il couche dans la grange sur le foin à 61 ans. Sa subvention sera portée à 15 F par mois à partir du 1 janvier 1879. A.D.5M6/9

Ainsi se termine le dépouillement des archives départementales effectué par Mme Andrée Besse-Biolleski.

Nous ne connaissons pas, en Charente inférieure, des familles polonaises célèbres qui aient fait souche. Quelques réfugiés polonais se sont assimilés, mais les plus nombreux sont passés en transit, grâce l’appui des Autorité locales et à l’hospitalité d’une population acquise à leur cause et sensible à leur détresse. France terre d’asile, tu as bien mérité ton nom.


Rochefort le 21 janvier 2009


Dr Thaddée-Albert Grzesiak
Président d’honneur du « Kongres Polonii Francuskiej »

5 rue Anatole France
17300 Rochefort

SESJA W HRUBIESZOWIE 25.IX.2008: Stefan Du Chateau (c.d.)

"TECZKA" Nr 102/II.2009

Prof. Henryk Buszko(c.d.)
Zakończenie jego drogi emigracyjnej miało miejsce w Paryżu, po krótkim pobycie w Londynie, gdzie w Polskiej
Szkole Architektury uzyskał dyplom architekta. Nie przyniósł mu on jednak rozwiązania w zakresie
uprawiania zawodu architekta we Francji, gdyż ta nie uznawała dyplomów tej szkoły.Swczegółowy opis zmagań
Stefana z trudnościami w tej materii, przedstawił Tadeusz Barucki w książce wydanej w Warszawie
w 1955 r., zatytułowanej"STEPHANE DU CHATEAU". Książka zawiera materiały źródłowe . szczegółowe omówienia
oraz dokumenty(kopie) świadczące o dokonaniach i międzynarodowym uznaniu dla Stefana Du Chateau.
Tadeusz Barucki żywiący ogromne uznanie dla twórczości Stefana stał się jego wielkim przyjacielem, z wzajemnością.
W 1956 roku Stefan Du Chateau i Krystyna Szyronos. polska architektka, zawarli związek małżeński. Dom ich w
Saint-Cloud pod Paryżem, stał się miejscem spotkań i odwiedzin polskich architektów. Stefan Du Chateau, niezwykle
pracowity, stale poszukujący nowych rozwiązań, nowych możliwości rozwoju architektury, z wykorzystaniem konstrukcji
strukturalnych, stał się najwyższej klasy autorytetem światowym w tej materii. Proszono go o projektowanie obiektów
nimqł nq cqłzm świecie. W wielu jrahjach Europy. w Ameryce południowej i północnej, w Afryce i w Azji. Często był
konsultantem w trudniejszych tematach autorstwa innych twórców.

4/ Początki pracy Stefana Du Chateau - architekta we Francji - byly trudne, jak to wspomniałem wcześniej. Jego wielkie
osiągnięcia utorowały mu drogę do pełnej samodzielności. Początkowe prace urbanistyczne, współpraca w architektami francuskimi jako siła pomocnicza. i wreszcie samodzielne dzieła - dały pełne mu pełne uprawnienia.
Początki teoretycznych rozważan nad możliwościami konstruowania strukturalnych przekryć w budownictwie sięgają
niemal początku dwudziestego wieku (w Kanadzie). Głębsze rozeznanie tego tematu dokonało się za sprawą prac Le
Ricolais we Francji, BuckMinster Fuller w USA.. W.S. Konrada Yaksmanna, Z.S.Makowskiego (pol.inż.) pracującego w
Londynie.
Stefan Du Chateau z charakterystyczną dla siebie pasją poświęca się calkowicie tej dziedzinie konstrukcji. rozwija ją i
podkreśla jej znaczenie dla współczesnej architekturyś W książce Baruckiego wpisuje odręcznie swoje credo - cytuję:
" Należy pamiętać o tym, że struktura nie jest architekturą. ale środkiem dla tworzenia formy architektonicznej. Bo jeżeli Architektura jest organizacją przestrzeni, to struktura jest organizacją materii dla celów stabilizacji koncepcji materiałowej".

Współczesna definicja architektury jako dziedziny działania tę sferę aktywności twórczej człowieka rozumie jako kreowa-
nie utwórów przestrzennych - zawsze:
- w określonym celu - dla zaspokojenia potrzeb materialnych i niematerialnych człowieka,
- w określonym miejscu - tu mowa o kontekście uprzednio zaistniałych utworów naturalnych bądź pochodzenia antropogenicznego,
- w określonym czasie - tu mowa o możliwościach materialnych, technicznych, technologicznych i ekonomicznych.

Cytowane myśli zapisane przez Stefana Du Chateau mieszczą się całkowicie w zakresie pojęciowym tej definicji.
Ta definicja w odniesieniu do obiektów zrealizowanych, mówi o tym wszystkim współczesnym językiem. Już przed
ponad dwa tysiące lat temu, architekt rzymski, Vitruwiusz Polio, w swoim dziele - "Dziesięć Ksiąg o Architekturze" -
napisał "Architektura powinna być przydatna, trwała i piękna".
Tak właśnie oceniają architekturę kreowaną przez Stefana specjaliści z różnych stron świata.
Ta ogromna liczba zrealizowanch przez Niego obiektów o różnorodnym przeznaczeniu - domy mieszkalne, szkoły, baseny pływackie, hale sportowe, hipermarkety, kościoły i obiekty przemysłowe, są rozpoznawalne dla wprawnego oka, chociaż
z samego założenia niema powtórzeń. Stefan Du Chateau uważał, że każdy nowy projekt powinien być swego rodzaju
wynalazkiem, a może nawet odkryciem, nowych możliwości, nowych wartości.
Innowaczjność w twórczości Stefqnq Du Chateau zapisana jest w kolejnych wersjach ustrojów strukturalnych. Od najstarszych układów prostokreślnych aż do łuków, kopuł prost[ych i wreszcie kopuł wielobryłowych - złożonych.

Niestety warunki panujące w Polsce pod presją ZSRR nie dawały możliwości realizaci projektów Stefana tutaj. Podjęte
próby sprowadzały się do niewielkich obiektów. Miało to miejce w regionie lubelskim. Cóż- szkoda wielka. że tego już
się teraz zrobić nie da.

5/ Przedstawioną w tej, z konieczności skróconej relacji, starałem się zarysować postać wielkiego wielkiego architekta -
urbanisty, konstruktora, wielkiego francuskiego Polaka, wielkiego polskiego Francuza, wielkiego obywatela świata.
Znanego i wielce szanowanego w świecie twórcy nowych wartości i nowych dróg dla dalszego rozwoju wiedzy i umiejętno-
ści w kreowaniu utworów przestrzennych dla człowieka.

Stefan Du Chateau, wielki profesjonalista, był nade wszystko człowiekiem wrażliwym, czułym dla bliźnich, niósł pomoc każdemu kto tego potrzebował, oddawał ludziom swoją pracę i swoje wielkie serce.

Utworzona przez Stefana i Krystynę Du Chateau Fundacja daje tekj ukochanej przez Stefana Ziemi Hrubieszowskiej wielkie wartości nie do przecenienia. TO JEST TEN WIELKI DAR SERCA!

WRZESIEń 2008 H. Buszko ( podpis własnoręczny)
w Katowicach

"TECZKA" NR 102/2009



SPIS TRESCI

ARTYKUŁY:

RECENZJE:

ROZMOWY:

ZAKĄTEK POETÓW:

ARTYSCI STAMTĄD I STĄD:

KRONIKA KULTURALNA:

TEKSTY Z INTERNETU:

TECZKA NR 102 LUTY 2009

STOWARZYSZENIE KRESOWIAN WE FRANCJI.

środa, 11 lutego 2009

Teresa Florek Zdjecia z Nikaragui

WYCIECZKA DO AMERYKI SRODKOWEJ.
REPORTAŻ p. Teresy Florek







WYCIECZKA BYŁA ZORGANIZOWANA PRZEZ INSTYTUT ESPIKI ABONARAPI DLA OSÓB Z CAŁEGO SWIATA.
Odbyła się w dniach 17.07-5.08.2008. Wyruszyliśmy trasą : Paryż-Panama-Managua. Tak dalek; wycieczką mogliśmy odbyć
dzięki współczesnej cywilizacji a konkretnie samolotem. Po jej przebyciu, wylądowaliśmy na lotnisku w Panamie. gdzie przeszliśmy do innego samolotu - lecącego z Panamy do Managui, która była naszym celem jako stolica Nikaragui.
Zatrzymaliśmy się tam dwa tygodnie. W tym czasie odbywała się tam Konferencja Regione Piemonte, poświęcona pokazowi
bydła wyhodowanego przez firmę ANABORAPI. Było na tym pokazie około 150 0sób z różnych państw. Był to pokaz rasy bydła oraz wszystkich produktów nabiałowych od rasy Piemonte pochodzących. a także wyrobów masarskich i kulinarnych.
KONFERENCJA zakończyła się wielkim Festynem , było przyjęcie, bal, walki byków, występy zespołów artystycznych i zabawa taneczna. Atmosfera przyjemna, konferencja ciekawa - stawiano wiele pytań - absorbowała całkowicie słuchaczy.



Było to już 17-e spotkanie urządzone przez tę firmę, dla szerokiej promocji tej rasy bydła. Było obslugiwane przez Telewizję
a dotowane z funduszy Unijnych. Osobiście nie oglądałam uboju ani rozbiórki mięsa, bo nie lubię oglądać takich scen.Nie oglądałam także walki byków. Nie lubię walki i przemocy - tak w stosunku do ludzi jak i zwierząt.
Impreza była zamknięta, strzeżona i wstęp mieli tylko zaproszeni goście. Uczestnikami konferencji byli ludzie bogaci, przedsiębiorcy. Miejscowa ludność oglądała nas tylko przez ogrodzenie.Byliśmy dla niej przedmiotem zainteresowania.
Nasz kierowca taksówki woził nas przez 12 dni. Nie wiem jakie są jego zarobki, ale otrzymał 30 kg mięsa, którym nakarmi swoją 17-osobową rodzinę i krewnych. Zwykli. prości ludzie mieszkają w prowizorycznych domkach, gdzie niema prądu,
bieżącej wody ani kanalizacji.
Szokował mnie bardzo ten kontrqst , piękne wille w przepięknych ogrodach,- ze strażnikami z bronią i tuż obok domki - jeżeli to można nazwać domkami-! To są prowizorycznie budy, złożone z desek, tektury, folii i papy. Mieszkają w nich, bez
żadnych wygód, wielodzietne rodziny. Głowne ich utrzymanie . to mała działka pod uprawę warzyw, owoców i kukurydzy.
zbiórka drewna opałowego. praca dla plantatorów i usługi dla turystów. Bieda i bezrobocie na codzień zmuszają ludzi do tak marnej egzystencji. Było to dla mnie szokujące. Co mnie zadziwiło? Otóż to. że ludzie ci są uśmiechnięci. życzliwi, bardzo chcą pomagać.
(zdjęcie!!)
Jak powiedziałam. że jestem Polką. to radość w oczach i miłe wspomnienie naszego Papieża Jana Pawła II. który nawet na tak dalekim kontynencie i tak wysoko w górach jest identyfikowany .W górach tych są przepiękne widoki : stoki obsadzone plantacjami kawy. bananów, drzewa oplątane jakimiś lianami,poruszającymi się na wietrze. Zadziwiły mnie pasące się świnie,
i kury też uwiązane na sznurku. Było to dla mnie komiczne i pierwszy raz w życiu to widziałam.
Miejscowi ludzie mają też zdolności artystyczne. Można tu kupić rpżne figurki świ9tych, jak też miniaturki zwierząt czy ptaków, kaplicznki i młe sanktuaria wyrzeźbione w drewnie. Również wyroby galanteryjne ze skóry węża wykonane przez mejscowych rzemieślników.
Zdjęcie "domków" prze drodze!
Miałam ochotę zajrzeć do takiego prowizorycznego domku, zobaczyć jak tam żyją, co jedzą. Nie wiem czy miałabym odwagę
spróbować tamtych potraw, przygotowanych w takich warunkach higieniczno[sanitarnych. Problemem tych mieszkań jest
susza. Wodę dowozi się raz w tygodniu. Drogi są w złym stanie, kręte, niebezpieczne.Główny środek transportu to autobusy,
często piętrowe. Podróżuje się na dachu. Jest gorąco, wielki upał, kurz. Jak pada deszcz, to bardzo silny, nagle słońce i wszystko wysycha. W tereny odległe od dróg można wybrać się pieszo lub konno. Są to naogół tereny niedostępne dla przeciętnego turysty.
Na zwiedzanie Panamy poświęciliśmy dwa dni. W czasie tych dwu dni zwiedziliśmy najważniejsze zabytki tego kraju:
pałace w stylu kolonialnym, przepiękne kościoły. Po Kanale Panamskim płynęliśmy statkiem i podziwiali piękne widoki.
rzucał się w oczy wygląd tych części miasta, które należą do poszczególnych państw. Inaczej wyglądają dzielnice należące
do Stanów Zjednoczonychm a inaczej do Panamy. Przeciętny turysta zauważa ten kontrast.
Z Panamy polecieliśmy do Caracas w Wenezueli. Lądowaliśmy tam popołudniu i zatrzymaliśmy się w hotelu nad morzem.
Miasta nie zwiedzaliśmy, bo byliśmy wyczerpani podróżą. W pobliżu hotelu dzielnica była wyłącznie dla turystów, a plaże zaśmiecone. Wyglądało to okropnie. Ceny w Caracas są bardzo eysokie, jedzenie bardzo dobre i świeże. przeważnie różne rodzaje ryb i owoców morza. Następnego dnia był powrót do Paryża - gdzie lądowaliśmy około 9-ej.
I tu był koniec naszej wycieczki.
Teresa Florek.

środa, 4 lutego 2009

RECENZJE

PIOTR GŁUCHOWSKI, MARCIN KOWALSKI : "NIE TRZEBA MNIE ZABIJAć".
Obaj dziennikarze zajmują się historią XX-go wieku. zwł. dziejami pojedyńczych osób, których przeżycia są związane z tym okresem czasu. Wydaje się iż "mają nosa" do wyławiania osob niezwykłych lub przynajmniej takich, których przeżycia były niecodzienne. W tym wypadku akcja "Opowieści" / bo jest to dosłownie opowieść bezpośrednia rozmówcy polskich dziennikarzy/ rozgrywa się na terenie polskch Kresów pólnocno -wschodnich, o których wojennych dziejach wiemy bardzo niewiele. Wynalezionym, dzięki śledzeniu prasy i radia,m.innymi Łotewskiego, jest ALEKS KURZEMNIEKS ( czyli "Kurlandczyk"), obecnie mieszkający w Australii, dziś 80-letni. Aleks, żydowski chłopiec, urodzony w Kojdanowie( dawniej Kiejdany) gdzie mieszkała jego rodzina, ocalał, ponieważ nocą uciekł z domu, dowiedziawszy się od matki, że "jutro wszyscy zginiemy". W ten sposób uszedł zagładzie jaka czekała łotewskich Żydów, a także tych przywiezionych z Zachodu, po zgładzeniu miejscowych.Miał wtedy lat 6-7. Ocalał także dzięki temu, że zaopiekował się nim niespodzianie, łotewski oficer należący do formacji wojskowej : 18-y Batalion Policyjny Łotewskiego Legionu SS. który jedyny wiedział o pochodzeniu chłopca i nie zdradził nigdy tej tajemnicy. Hasłem Batalionu było - Mein Ehre heist Treue", a żolnierze mieli je wytłoczone na klamrach pasów. Weterani tego oddziału urządzają co roku defiladę w Rydze. Ponieważ tam nikt nie wie o popełnionych przez nich zbrodniach. Są otoczeni szacunkiem!
Aleks uciekł więc z domu w nocy i w lasku na górce schowany doczekał ranka. I widział jak z domów Niemcy wypędzają Żydów.
Zobaczył swoją matkę i widział jak ją zastrzelił jakiś Niemiec a jego małego braciszka przebił bagnetem. Uciekł wgłąb lasu;
tak wędrował kilka dni- nocował na drzewach, nie śmiał podchodzić do wsi. Taki był początek jego życiowej drogi.



Nasi dwaj dziennikarze, natrafiwszy na jego ślad, zdołali namówić go do przyjazdu do Polski i odwiedzenia kraju dziecinstwa.
Rozmowy toczą się więc w Warszawie. przy bigosie i pierogach( o czym marzył Aleks) i litrach soku pomarańczowego. Robią
oczywiście ,wycieczkę na Białoruś do Kojdanowa ( za sowieckich czasów Dzierżyńsk - był stolicą tzw. Polskiego Rejonu Narodowościowego. w którym w latach 1932-1938 Rosjanie wymordowali 10 000 Polaków, 20 000 wywieźli na Syberię i
w 1938 roku ten Polski Rejon zniesiono, ponieważ Polaków tam już nie było !!
Kiedy, w1988 r. , Z.Paźniak odkrył w Kuropatach masowe groby, mieszkańcy Mińska ustawili tam krzyże i w Zaduszki chodzili
zapalać na grobach znicze. W 1995 r. Al. Łukaszenka polecił zasypać te groby i przeprowadzić tamtędy autostradę.ś
Ludność jednak stawiła opór i projekt nie został urzeczywistniony.
Inna wieś spacyfikowana rzekomo przez Niemców, a naprawdę przez Rosjan- to Chatyń- zbrodni tej dokonali sowieccy agenci przebrani w niemieckie mundury , dla "przykrycia" zbrodni w Katyniu. Obie nazwy łatwo pomylić m tzł bardziej. że po angielsku nazwa Chatyń pisze się "Khatyn". Tyle podkład historyczny.
Aleks przypomina sobie : "Różni tu mordowali w czasie wojny : Łotysze, Litwini, Niemcy. Ale Niemcy dyrygowali wszystkim"
"Einsatzgruppen i Sonderbatalionen (utworzone na miejscu) wymordowały w 3 lata 1,5 miliona mieszkańców . Jest na ten temat sporo publikacji - Jar.W.Gdański "Zapomniani żołnierze Hitlera" . Richard Rhodes " Mistrzowie śmierci"( o współpracy
Litwinów z Niemcami - antysemityzm litewski wynikał z przekonania. że Żydzi byli prosowiecko nastawieni).
"W lesie głodowałemm trafiłam do jakiejś chaty na uboczum do której szedłem za staruszką. Dała mi jeść- i spać na piecu
pozwoliła. Gdy wrócił jej syn, wpadł we wściekłość i oddał mnie batalionowi Łotewskiemu. Tam jednak zaopiekował się mną
jeden z oficerówm Jekabs Kulis. Nie pamiętałem ani mego nazwiska ani nawet imienia. Uszyto mi mundur na miarę".
Słonim, (polskie miasto przed 1939 r.-30 tys. m.) Wielkie Łuki. Dziś o 200km na wschód od obecnej granicy Łotwy.
Pod koniec lata 1943 r. Aleks, po nieudanej ucieczce z wojska, został odesłany do wuja Dżenisa, do Rygi.Tam pracował w
fabryce cwekoladek i jednocześnie był używany do patriotycznych filmów propagandowych - filmowany w szpitalach przy
rannych żołnierzach. Gdy wiosną 1944 r. Waffen SS zaczęła się cofać, "była to najstraszniejsza katastrofa w niemieckiej historii militarnej"(s.194) ). Gdy Armia Czerwona była już o 50 km od Rygi. Łotysze zaczęli masowo uciekać z kraju.
Słynną sprawą było zatopienie niemieckiego transportowca "Steuben", który Rosjanie zaatakowali torpedami z łodzi podwodnej m na wysokości Ustki. Na pokładzie jego bzło 3,5 tys. uciekinierów.
Piętnasta Dywizja Grenadierów Waffen SS, broniła się jeszcze na terenie Polskim dotarła do Berlina i poddała się Ameryka-
nom nad Łabą. Latem 1945 r. Szwecja, na mocy tajnej umowy z Sowietami. wydała im żołnierzy i cywilów łotewskich.