środa, 18 lutego 2009

RECENZJE "Teczka" Nr102.II.09

William R.Trotter- "Mroźne Piekło". Wyd. Dolnośląskie, Wrocław, 2008
W podtytule : radziecko-fińska wojna zimowa 1939-1940.

Mały i niedostatecznie przygotowany do takiej wojny kraj odniósł jednak nad rosyjskim niedźwiedziem
zwycięstwo nie tylko moralne. Zresztą atakującą stroną był Związek Sowiecki, który spodziewał się łatwego
zwycięstwa. A musiał pchnąć dodatkowe siły i stracił mnóstwo ludzi i niemało sprzętu (czołgów) w tej walce.
Jeżeli chodzi o przyczynę wojny, to nie była ona nowa. Od Piotra Wielkiego Rosja starała się zająć Przesmyk
Karelski, a Sankt Petersburg został przez tego Cara wzniesiony na północnych bagnach wiodących do Szwecji.
Położenie Przesmyku było bardzo ważne strategicznie, ponieważ można było tamtędy wejść na terytorium Finlandii
a potem Szwecji, a także przedostać się do Północnej Syberii.
Finlandia pozostawała pod rządami Szwecji do 1809 r. a potem Rosji, do1917 r., kiedy to Lenin musiał się zgodzić
na uznanie jej niepodległości trzy dni po jej ogłoszeniu (15.XI.1917) przez fiński parlament( a więc 18,XI.2009).
W XIX-ym w.w Finlandii powstało silne ugrupowanie prawicowe, i nastąpiła wojna domowa z partią faszyzującą
Lapua . Partie komunistyczne zostały zdelegalizowane w 1931 r. Rosji nie podobały się też konszachty Finów z
Niemcami, Jednocześnie partia Lapua, faszyzująca, postanowiła obalić demokratycznie obrany rząd. Próba jednak
się nie powiodła. Cały ten czas w Finlandii działał sowiecki wywiad. przesyłający na Kreml odpowiednio zredagowane
raporty polegające zresztą w znacznej mierze na niezrozumieniu fińskich dążeń politycznych.
Finlandia była wtedy krajem neutralnym. W kwietniu 1938, wysłannik ZSRR Jarcew zaproponował fińskiemu rządowi
wynajęcie od Finlandii kiku wysepek w Zatoce Fińskiej. znajdujących się na szlaku morskim wiodącym do Leningradu.
W październiku 1939. Stalin wysunął wobec Finlandii ( bardzo marnie uzbrojonej!) żądania terytorialne mające za -
bezpieczyć Leningrad przed napaścią niemiecką, której się obawiał, ale której terminu nie mógł przewidzieć.

Wróćmy jednak wstecz, do roku 1867. kiedy w Finlandii przyszedł na świat przyszły dowódca sił zbrojnych tego kraju,
w czasie "wojny zimowej"- Carl Gustaf ,Baron Mannerheim, w szwedzko-fińskiej arystokratycznej rodzinie. Karierę
wojskową rozpoczął w wieku 14 lat w Fińskim Korpusie Kadetów. Potem,przyjęty do Nikołajewskiej Szkoły Kawalerii,
ukończył ją promocją i uzyskał stopień porucznika. Dwa lata później, przyjęty do Pułku Gwardii Kawaleryjskiej, pełnił
służbę na dworze carskim w Pałacu Zimowym w Petersburgu. Uczestniczył w ostatniej koronacji Romanowów, w 1896 r.
Za waleczność w Wojnie Rosyjsko-Japońskiej w 1905 r. uzyskał stopień pułkownika. W 1907 r . na polecenie Cara. odbył
dwuletnią wyprawę konną wgłąb Azji - pół naukową a pół dyplomatyczno-wywiadowczą. Jej celem był Pekin.Chodziło
m.in. o zbadanie nastrojów różnych miejscowych władców w stosunku do Rosji. Droga wyprawy prowadziła także przez
Lhassę, a Mannerheim zdołał nawet uzyskać posłuchanie u Dalajlamy i zaprzyjaźnić się z nim. Baron wrócił na dwór
carski z dwoma tomami dokładnych zapisków i trwałym zamiłowaniem do orientalizmu.( Była to w Europie,w 2-ej połowie
XIX-go wieku, prawdziwa moda - np. we Francji na sztukę japońską). Uzyskał rangę dowódcy korpusu w 1918 r.
W okresie "czerwonego i białego terroru" na terenie Finlandii, który był odbiciem tego, co działo się w Rosji po 7.XI.1917 r.
Mannerheim wrócił do kraju pełen nienawiści do bolszewizmu i odniósł nad nim zwycięstwo. Nie popierał ustroju demo-
kratycznego, który następnie zapanował w Finlandii.Przegrał wybory w 1919 r. I nie odgrywał żadnej roli w polityce aż do
roku 1931. kiedy nowy prezydent mianował go Przewodniczącym Rady Obrony. Wtedy zajął się poprawą stanu armii i jej wyposażenia. Nie był lubiany przez polityków. ale gdy wybuchła wojna z Rosją w grudniu 1939 r. . natychmiast mianowano
Mannerheima głównodowodzącym sił zbrojnych.
Wojna ta, przypomina walkę Dawida z Goliatem. Mała, niedozbrojona armia fińska broniła się wykorzystując warunki tere-
nowe i klimatyczne, z którymi była obeznana i prowadząc walkę podjazdową przeciw zmasowanym siłom sowieckim. dla
których ta masowość właśnie stanowiła pewną zawadę w tamtejszych warunkach zimowych. Styl dowodzenia sowieckiego
też był nieudolny. W gruncie rzeczy ostateczne decyzje bojowe wydawali oficerowie polityczni, mało obeznani z fachem wojskowym.
Nie można tutajm, w recenzji książki, streszczać opisu walk. Istniała Linia Mannerheima oparta o mocno zbudowane blokhauzy fińskie, trudne do zdobycia, usytuowane na Przesmyku Karelskim i na północ od jeziora Ładoga.
Potrzeba tu mapy aby uzmysłowić czytelnikowi skomplikowanie obrony.(s,86).


Mapa(s.86)


Pierwsza ofensywa Armii Czerwonej na Linię Mannerheima załamała się. Przeciwko Taipale i Summa wysłano siedeł dywizji piechoty, z dwiema brygadami pancernymi i dużymi dywizyjnymi jednostkami czołgów, przy wspyrciu 500 dział i od 800 do 1000 samolotów. Ka)da radziecka jednostka,którą rzucono przeciwko Linii została poważnie poturbowana. Zniszczono trzy/
piąte wysłanych czołgów. Na drodze do fińskich umocnień radzieckie załogi musiały przebyć trzy strefy niebezpieczeństw :
- pierwsza składala się z naturalnych przeszkód takich jak rowy, bagna i teren pokryty grząskim śniegiem. wzbogaconych
o rozległe pola minowe i pułapki przeciwczołgowe ; następną tworzył przeraźliwie celny fińskiej artylerii; blisko celu trzeba było przebyć rzędy granitowych bloków. przeszkód z bali i zamaskowanych dołów."(s.101)

Walka była zaciekła z obu stron. ale strona fińska wykazała znacznie większe umiejętności w walce w terenie trudnym do
zdobycia, ponieważ znała go dokładnie. Jak walczyli Rosjanie? " Czerwonoarmiści nacierali gęstymi falami albo kolumnami
wzdłuż podejść oslanianych w najlepszym razie przez kilka porozrzucanych drzew albo przez przypadkowo pojawiającą się
formację czołgów - te zresztą były zazwyczaj zbyt daleko z przodu, żeby w jakikolwiek sposób wspierać piechotę.
Na jednym z fragmentów pola bitwy pod Summa raz po raz nacierano przez potężne pole minowe, które atakujący oczy -
szczali własnymi ciałami; łapiąc się za ramiona formowali ciasne rzędy, po czym, ze słowami partyjnych pieśni wojennych na ustach, stoicko maszerowali przez miny; kontynuowali pochód w tym samym miarowym. samobójczym rytmie., stoicko maszerowali przez miny, kontynuowali ten pochód w tym samym miarowym, samobójczym rytmie, kiedy już miny zaczęły
wybuchać, powodując wyrwy w formacjach i obsypując idących stopami. nogami i wnętrznpściami"(s. 101)
))))))))))))))

JERZY MORAWSKI - "ZŁOTA AFERA" (Wyd. Swiat Książki, Warszawa, 2007)

W 1984 roku Marian Orzechowski, wówczas sekretarz Komitetu Centralnego PZPR i członek Biura Politycznegom znalazł si9 w tajnej komisji badającej aferę "Żelazo". W ochranianym przez mundurowych ośrodku wypoczynkowym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Magdalence pod Warszawąm przez dwa dni i dwie noce przeglądał dokumenty wywiadu związane z tą operacją. Mimo że był najwyższym funkcjonariuszem reżimu, nie wolno mu było robić własnych notatek. Marian Orzechowski, profesor historii, przeżył szok, przeglądając tajne materiały wywiadu PRL.
"Pierwsza rzecz, która mi się nasunęła w trakcie czytania dokumentówm to kołpletnie bezprawne poczynania naszego wywiadu. Zbrodnicze. Oto grupa kryminalistów na terenie Republiki Federalnej Niemiec, w Hamburgu, dokonywała napadów
na jubilerów, zakłady jubilerskie, grabiła drogocenne rzeczy i następnie, z pomocą naszych służb specjalnych transporto-
wała zdobycze na teren Rzeczpospolitej. Ludzi, którzy przywozili te zrabowane rzeczy, eskortowali od granicy między Polską a NRD specjalni oficerowie MSW.W trakcie akcji zdobywania środków padła jedna ofiara śmiertelna- jeden z jubilerów został zabity.
A druga refleksja była taka : Narażono nasze interesy międzynarodowe. Proszę sobie wyobrazić, że służbz specjalne, służby kryminalne RFN złapały któregoś z uczestników tych działań, zdemaskowały go, odkryły jego powiązania z MSW. Byłby
skandal międzynarodowy. Trzeba dodać że był to okres, kiedy autorytet i prestiż Polski na Zachodzie nie należał do zbyt
wysokich. Ujawnienie "Żelaza" jeszcze bardziej pogrążyłoby Polskę w opinii światowej."
Marian Orzechowski przyznaje, że czytał dokumenty z "Żelaza" jak kartki z sensacyjnej opowieści.
"Jak z kryminału wyglądał też opis wystawy drogocennych rzeczy zrabowanych w Niemczech. Zaproszono na nią ówczesnego ministra spraw wewnętrznych, Franciszka Szlachcica,zaproszony tez zostal premier kraju."(s.9-10).
TYLE JEDEN ZE SEKRETARZY KC. Z polecenia W.Jaruzelskiego sporządził wtedy notatkę służbową, ale tylko w jednym egzem-plarzu, czego potem żałował. Postulował w niej aby" sprawa nie zakończyła się na wnioskach partyjnych ", lecz by miała konsekwencje prawne. co jednak nigdz nie nastąpiło - ponieważ Jaruzelskiemu na tym nie zależało, ze wględu na "pogłębienie złej atmosfery wokół partii." Tak jakby owa atmosfera w 1984 r.mogła się jeszcze pogorszyć!
Orzechowski, o tyle o ile miał jeszcze jakieś poczucie przyzwoitości, zapewne rzadkie w sferze do której należał. Nie miał go
natomiast Fr. Szlachcic czy płk. Mieczysław Szwarc, nadzorca bezpośredni "przedsięwzięcia" rozpoczętego w 1967 roku, który
przywiezione przez K. Janosza z Niemiec walizki pełne kosztowności przechowywał we własnej kasie pancernej. Część tych skarbów "gdzieś wyparowała". K. Janosz i jego brat, Mieczysław nie otrzymali obiecanej części łupu. Dostali o wiele mniej.
Kazimierz Janosz dotąd mieszka w willowej dzielnicy Bielska-Białej. Nie chce nikogo widzieć ani z nikim rozmawiać o tej sprawie.
Biuro Polityczne PZPR podjęło wtedy tajną uchwałę by wywiad sam zdobywał potrzebne mu do działania środki.
Później protokóły posiedzeń tegoż Biura i inne dokumenty zostały spalone w Konstancińskiej papierni.
O tej zbrodniczej aferze dowiadujemy się dziś dopiero. A winni. jak w tylu innych sprawach, nadal chodzą wolno!!
Janoszowie- wykonawcy, niewynagrodzeni należycie, nienawidzą bandytów z MSW: Milewskiego, Kiszczaka, Chodkiewicza i i.
Kazimierz był 13 razy aresztowany a wtedy u niego w domu była rewizja i zabierali co zdolali znaleść.
Inną "instytucją" gdzie wybrańcy SB nabyć mogli niektóre ze zrabowanych na Zachodzie kosztowności był "sklepik" w gmachu
MSW. Było to za czasów gdy Mirosław Milewski był dyrektorem Dep.I , a Mieczysław Szwarz zastępcą naczelnika Wydziału III.

Bardzo trudno omówic rzeczowo tę książkę pełną zbrodni i grabieży popelnionych przez "wladców PRL"- z których wielu cho-
dzi wolno w naszym kraju. Rozmiary ich przestępstw najlepiej chyba zilustrują podane przez nich samych sumy tyczące
wartości zrabowanych na Zachodzie kosztowności. złota i innych przedmiotów :
- główny bohater, bandyta i dostawca - Kazimierz Janosz , w rozmowie z J.Morawskim mówi : "odzyskam to co mi ukradziono ! To jest 236 kg złota, brylantów, pieniędzy...(s.28)
Mieczysław Szwarz nadzorujący operację "ZELAZO" twierdzi,że "dostarczyła ona walorów do Skarbu Państwa."Mówi tak aby zaciemnić nie tylko przestępczy charakter całej operacji, ale jej wlaściwy cel. A ten był prozaiczny - grabić zrabowane,"(s.40)
"Najcenniejsze precjoza"mial w swej dyspozycji gen.Miroslaw Milewski i udal siç z teczka szereg razy do Komitetu Centralnego, gdzie prezentowal je Sekr. Stan.Kani oraz samemu Edwardowi Gierkowi.Gdzie ostatecznie znikly te "precjoza, Milewski nie umial wyjasnic' tajnejKomisji."Nikomu nie przeszkadzalo, ze byla to bizuteria kradziona".(s:41)
Oprocz rabowania bizuterii, Bracia Janoszowie, ktôrych bylo 4, uzywani byli przez wywiad MSW do badania nastrojôw Polakôw za granica, np. marynarzy °zeglugi wielkiej, ktôrzy schodzili na lad w Hamburgu i licznie odwiedzali bar "ORKAN" zalozony,przez
Kazimierza Janosza.Popiwszy sobie, wyspiewywali wszystko co wiedzieli.Bar miscil siç w dzielnicy Sankt Pauli, o bardzo kiepskiej reputacji.
Pôzniej byla restauracja "TROJKA", ktôrej szefem byl tez Kazimierz Janosz i tam zaangazowal niejakiego Jensa Keilholza jako kelnera, a potem jako szefa nowej,"firmy"
przekrçtowej "Jens Keiholz, import, eksport,bizuteriaandel, towary wszelkie".Miescila siç w reprezentacyjnym budynku Klockmannahaus.Jens K.byl jedynym upowaznionym do odbioru przesylek(wartosciowych)i to on z tej racji mial pôzniej proces w Hamburgu,gdy przekrçty wyszly na jaw. Kazimierza J.juz wtedy w Hamburgu nie bymo - znikl bez sladu, pod nieobecnosc Jansa , zabierajac caly "towar".
Jan Janosz natomiast,mial zajac'siç "usuniçciem Adama Michnika,b%dacego wowczas we Francji; w koncu jednak nic nie zrobil, bo ryzyko bylo duze, a oplata zbyt mala.
Jak skonczyli bracia -przestçpcy? Raczej marnie. Kazimierz J.przez lata terroryzowal
Bielsko-Bialç, ale z wszyskich "zdobyczy" zostal sprawznie i prawnie obrabowany przez MSW. Ostatnie jego spotkanie z autorem tej ksiazki,w domu w ktôrym jeszce mieszka dotad, bymon okropne - stary, sterany i chory czlowiek klal swoich
"pracodawcôw" w zywe ka,ienie nqjgorszymi slowamipelen nienawisci.
A owi "pracodawcy" chodzù dotùw w Polsce wolno i bezkarnie, choc' teraz o ich zbrodniach wszyscy wiedza.!
(Wyd; Swiat Ksiazki, "Tajemnice Wywiadu PRL Warszawa 2007)











i

Brak komentarzy: