niedziela, 30 listopada 2008

Aleja lipowa przed wjazdem do parku w Brniu

sobota, 29 listopada 2008

Kronika kulturalna - Teczka N° 99/2008

Wieczor Norwidowski w Bibliotece Polskiej w Paryżu. dnia 27.XI. z udziałem znakomitej aktorki pani Danuty Nagórnej, pani Katarzyny Dudek-Kostrzewy, flecistki. której akompaniował na fortepianie pan ... . Wiersze poety w przekładzie własnym recytował pan Krzysztof Jeżewski. a w wersji oryginalnej pani Danuta Nagórna. Całość zachwyciła publiczność, która nagrodziła artystów długimi brawami i , oczywiście, kwiatami.

KRONIKA KULTURALNA - Teczka N° 99

1. Soirée Guillaume Apollinaire présentée par Mme Michalska et Jérôme Goudard le 9.XI.2008, les dessins du poète étant
présentés par Michèle Dégauclin
Note biographique : côté polonais la famille KOSTROWICKI annoblie au XIVe s.elle a pour armoiries un Serpent. Le grand-
-père du poète , Franciszek(François) épouse en 1863 une Italienne; Mlle Floriani. ils arrivent à Rome en 1873.
Guillaume naît à Rome en 1880, de père " inconnu" plus ou moins.
De ses origines le poète hérite la passion de l'extravagance et de l'art; IL devient critique d'art de l'époque à Paris où il
rencontre des artistes polonais comme A.Bader, Ludwik Markus (dit Marcousi) lequel a gravé son portrait en 1912.
Les Polonais, à Paris, se disputent, mais aussi se soutiennent mutuellement.
Blessé à la tête pendant la Grande Guerre, en 1916, Guillaume Apollinaire meurt en 1918 de suites de cette blessure.
Les auteurs du livre ont fait des recherches approfondies dans les collections de la Bibliothèque Fr. Mitterand et des collections
privées. La reproduction des dessins a exigé de nombreuses autorisations(liste à la fin du livre). On en a trouvé beaucoup
grace à la Salle Drouot. (texte à compléter)

D. Kasparian -ForumXVI - Tarnow( du 9 au 16.IX.2008


BOŻE NARODZENIE

Sur les traces de Paderewski ... c'est par un merveilleux récital dans le sublime Manoir de Ignacy Jan Paderewski à KĄśNA DOLNA qu se termine , en harmonie spirituelle; cette belle journée de découverte des Sanctuaires :

- Visite du Sanktuarium Nawiedzenia N.M.P.5 dans la ville de Tuchów (Monastere de Notre- Dame de la Redemption) ou tróne
au-dessus de l'autel une belle icône miraculeuse du XVIème siècle ( la Vierge Mqrie tient une rose à la main droite et
soutient du bras gauche l'Enfant Jésus qui tient un globe terrestre d'un bleu intense en bénissant le monde de la main droite
Cette image radieuse transmet un message de sérénité et de paix par sa fraîcheur de couleur et sa beauté. Elle serait
l'oeuvre d'un artiste anonyme des années 1530/40 et, depuis que reconnue comme miraculeuse, sont organisés de
nombreux pélérinages. Cudowny obraz Matki Boskiej Tuchowskiej koronowany 2.X.1904 przez Ks. Abpa Leona Walege,
ktôry zostal pochowany obok prezbiterium Matki Bozej Tuchowskiej).Avant de descendre vers la crypte, nous admirons
encore, hélas trop rapidement, les merveilleux autels baroques de Antoni Frączkiewicz et encore une très belle et
émouvante Vierge Marie dans une couronne de roses (Matka Boża od Ôcz - guerissant les maladies des yeux )- nous
découvrons un étonnant musée souterrain, où sont déposés beaucoup de souvenirs sous forme d'objets très divers
(vêtements, masques,instruments de musique, armes outils, statuettes ...) que les missionnaires ont rapportés des pays
étrangers qu'ils visitaient au cours de leur mission chrétienne.
Une curiosité inattendue : une immense crèche composée d'automates fabriqués par le Père Kazimierz Zymul en 1970.
Des panneaux de reproduction de photos anciennes des années 1945/1950 concernant la destruction des églises des
régions de l'Est de la Pologne (Ukraine, Biélorussie -act.) transformées en granges à foin et en étables à bétail, ont triste-
ment attiré notre attention.
Que d'archives précieuses et intéressantes dorment dans ces collections souterraines: à exploiter! ...
La visite s'achève par une exceptionnelle faveur qui nous est offerte, de pouvoir traverser un immense parc- jardin paysager
avec des tonnelles de roses et jets d'eau dans les massifs : c'est un vrai paradis !!!
C'est une journée de recueillement qui nous attend à Ciçzkowice, au Sanktuarium Pana Jezusa Miłosiernego (Sanctuaire du
Christ Miséricordieux) où une Messe est célébrée à l'intention des médias polonais et nous prions particulièrement pour le
rétablissement de Anieszka Buda-Rodriguez, hospitalisée suite au grave accident de circulation qui aurait pu arriver à
chacun de nous de la même façon.
La petite ville de Ciçzkowice, très ancienne, était de tradition un bourg situé sur la Route du Sel, reconue par Casimir le
Grand en 1348, comme important centre commercial.
Un très vieux Rynek entouré de maisons en bois est une des curiosités à visiter : parmi celles de la région que nous
n'avons pu apercevoir qu'à travers les vitres de l'autocar: d'impressionnants blocs de pierre que l'érosion et les cascades ont
sculptés en célébres têtes de sorcières : Czarownica, Borsuk ou Grzyb ... font un effet fantastique en hiver sous les chutes
d'eaux gelée.


Reportage et photos de Danuta TARNAWSKA-KASPARIAN

piątek, 28 listopada 2008

Prezentacja miasta Tarnowa .

Prezentacja Tarnowa.
Pan Ryszard Scigała, Prezydent przedstawił swoje miasto w krótkim referacie rzeczowym zawierającym wiele danych : Tarnów posiada 120 tys. mieszkańców i tylko 5% bezrobocia. W mieście istnieje 7 uczelni i uczy się 10 000 studentów.
Istnieje też w Tarnowie 10 tys.przedsiębiorstw, w tym 679 spółek. z których 88 posiada udział kapitału zagranicznego.
Dochód ze sprzedaży wynosi 1,5 md euros. Miasto prowadzi politykę zrównoważonego rozwoju. Jeżeli chodzi o kontakty z zagranicą - to posiada 3 partnerów europejskich: Schotten(Niemcy), Winnica (Moldowa) i Blackburn(W. Brytania)
SPORT - Tarnów jest miastem zdrowia dla mężczyzn gdyż posiada odpowiednie urządzenia sportowe ( Panie Prezydencie.
czyżby Pan zapomniał. że P a n i e mają też prawo do zdrowia a więc i do sportu!!)
KULTURA : Tarnów posiada teatr ;działa w nim Związek Artystów Plastyków - stąd liczne wystawy. Honorowym obywatelem Miasta jest Ks. Prof. Michał Heller(K.U.L.) Laureat tegorocznej Nagrody John- a Templeton- a. specjalista od Kosmologii. Ostatnie dzieło " Ostateczne Wyjaśnienie Swiata"; Wyd. UNIVERSITAS. Krakôw 2008 Drugim uhonorowanym przez Tarnów Polakiem jest Red. Zbigniew Swięch któremu nadano tytuł "Honorowego Ambasadora Tarnowa w Swiecie". Uroczystość z tym faktem związana odbędzie się w Krakowie.( Red. Zb. Swięch zdumiał się wielce). Tarnów jest miastem posiadającym Biegun Ciepła ( 118 dni lata i 36 stopni C.+). Jest też miastem "zielonym" z czystą i zarybioną rzeczką Wątok. Uzyskał też europejską Nagrodę EKOPRIX(150tys.zł) Stworzył Małopolski Obszar Inwestycyjny z projektem budowy autostrady Zachód-WSchód i prowadzi administrowanie całością spraw przy pomocy nowoczesnych metod i narzędzi zarządzania. Urząd Miasta uzyskał Dyplom Wzorcowego Urzędu Miasta w Małopolsce w 2007 r. oraz Dyplom Europejski od Rady Europy w Strasburgu.

W dyskusji członek Rady Polonijnej Hanoweru zapytal o tryb rekrutacji pracowników
Odp. - jest ono przeprowadzane w drodze Konkursu.
Jeżeli chodzi o Forum Mediów Polonijnych, to uczestniczyło w nim ogółem 2366 dziennikarzy w ciągu 15 lat, i odnotowano 3000 " faktów medialnych "(!!)
opracowanie Redakcji.

środa, 26 listopada 2008

Wielkie Wydarzenie w Maisons -Laffitte 26.XI.2008

Dnia 26-go XI.2008
Dzisiaj rano, o godzinie 11-ej, w Instytucie Literackim "KULTURY" w Maisons-Laffitte miało miejsce historyczne dla Polski
wydarzenie. W obecności wiceministra S.Z., Dyrektora Departmentu Dziedzictwa Narodowego w Min. K.iDz.Nar., p. Jacka
Milera, oraz Senatorów B. Korfantego i Grubińskiego, i ,oczywiście, pana Ambasadora T.Orłowskiego, p. Henryk Giedroyć oraz dyrektor Archiwów Państwowych w Warszawie i Dyrektor Biblioteki Narodowej, p. Makowski, podpisali wspólnie Akt Porozumienia w sprawie Opieki nad Archiwum Instytutu Literackiego "KULTURY" (Av. du General De Gaulle - dawniej Av. de Poissy) . Pan Henryk Giedroyć, nim ujął pióro do podpisania dokumentu, zastrzegł się, że Zbiory w całości pozostaną na miejscu w siedzibie Instytutu Literackiego. Zapewnienie to otrzymał ze strony obu przedstawicieli polskich. Spotkanie to prowadził, w imieniu pracowników Instytutu, p. Wojciech Sikora, pomagając panu H. Giedroyciowi, ze względu na jego podeszły wiek. Uczestniczył w nim także p. Marek Krawczyk. jako Opiekun Zbiorów Instytutu.
Pan Ambasador RP. wspomniał o przeprowadzonym( jeszcze za kadencji jego poprzednika) remoncie kapitalnym Biblioteki Polskiej w Paryżu - " innymi sposobami" ( w znacznej mierze z funduszy Fundacji M.i Z.Zaleskich ofiarowanych przez ich syna, p. Romana Zaleskiego, znanego przemysłowca).Dyrektor Archiwów Państwowych i Dyrektor Biblioteki Narodowej, poinformowali zebranych, że pewną pracę dla Polski przeprowadzili w Bibliotece tej polscy stażyści - mianowicie uporządkowanie dokumentów z okresu Powstania Styczniowego 1863 r.(około 5 000 dokumentów) Opracowano też Przewodnik po Zbiorach Biblioteki Polskiej w Paryżu. Od kilku lat Polskie Archiwa Państwowe prowadzą, bez rozgłosu, współpracę z Biblioteką Polską.



Pani Dąbrowska, jako Sekretarz Stowarzyszenia Przyjaciół Norwida, poruszyła sprawę zamknięcia Instytutu Polskiego w Paryżu. Wywołało to pewne zaniepokojenie tutejszych przedstawicieli polskiej dyplomacji, a pan W.Sikora zaproponował. żeby ten temat poruszyć w czasie wywiadów jakich przyjezdni z Polski są gotowi udzielić. Potem więc dziennikarze mogli przepro-
wadzić wywiady z przyjezdnymi w Warszawy goścmi. Niewątpliwie ważną rozmowę przeprowadził na osobności w sprawie Instytutu Polskiego pan Ambasador z senatorem Grupińskim, naświetlając rzecz od strony M.S.Z.

W dalszym ciągu budynek Instytutu Polskiego przy ul. Jean Goujon 29/31 stoi pusty i zamknięty dla publiczności. a biblioteka
( zbierana przecież z polskich darów) uległa rozproszeniu w części. a w części została przejęta przez Bibliotkę Polską.
JEST RZECZĄ NIEBYWAŁĄ , ŻE POLSKA ZOSTAŁA POZBAWIONA SWOJEGO INSTYTUTU W PARYŻU, PODCZAS GDY NASI SĄSIEDZI : CZESI CZY WEGRZY.PROWADZĄ NADAL SWOJE INSTYTUTY I CIESZĄ SIE ONE WIELKIM POWODZENIEM! ŻADNE MANEDŻEROWANIE POLSKĄ KULTURĄ NIE ZASTĄPI KONTAKTÓW MIEDZYLUDZKICH, JAKIE ZAPEWNIAŁ INSTYTUT POLSKI.

Wracając do Instytutu Literackiego "Kultury" - w przyszłym roku jest projektowany remont Pawilonu, w którym mieszczą się tut. Archiwa i na piętrze , pokoje gościnne, niewątpliwie potrzebne dla gości z Polski. Wspólnie ze Stow. Wspólnota Polska
został już opracowany kosztorys. Senator Bronisław Korfanty, uczestnik delegacji, powiedział. że chciałby przyjrzeć się bu-
dynkowi tak by podjąć rozmowy w Senackiej Komisji i z Marszałkiem Senatu co do finansowania remontu.
P. W. Sikora wspomniał o konieczności zbudowania profesjonalnej pracowni przy archiwum oraz czytelni.

Dziennikarzy początkowo było tylko 2 osoby : pani z Redakcji Polskiej Radia RFI oraz pani J. Dąbrowska, z redakcji miesięcznika "TECZKA" w Paryżu. Później doszły jeszcze 2 osoby. Niestety, już po podpisaniu Aktu!
Po zakończeniu części oficjalnej i prasowej, goście z Warszawy udali się na zwiedzenie Pawilonu.
Szkoda, że informacja o tej Uroczystości została podana w ostatniej chwili. ale jak mi się zwierzył p. Sikora : "Staraliśmy się
ograniczyć liczbę dziennikarzy".!

wtorek, 25 listopada 2008

beczkowoz

swiety krzysztof



fot. M. Bykowska

"Za zamachem na Sikorskiego stoją Sowieci"-

Trumna ze szczątkami gen. Władysława Sikorskiego wyjęta z sarkofagu


- Mało prawdopodobne, żeby katastrofa samolotu generała Sikorskiego była zwykłym wypadkiem lotniczym - powiedział na antenie TVP Info historyk prof. Wojciech Roszkowski. - Przychylam się do hipotezy, według której za śmiercią generała Sikorskiego stoją Sowieci. -.Prof. Wojciech Roszkowski: Mieli oni powody, aby to zrobić. Sikorski miał dowody, co do udziału ZSRR w zbrodni katyńskiej - mówił prof. Wojciech Roszkowski. - Zastanawiające jest, że pilot przeżył. Może to świadczyć, że samolot wodował, a nie gwałtownie uderzył w taflę wody. Na dodatek ów czeski pilot znany był z tego, że nigdy nie zakładał kamizelki ratującej życie w wodzie. A akurat do lotu z generałem Sikorskim taką kamizelkę założył - tłumaczył prof. Roszkowski.

Według prof. Roszkowskiego brytyjskie władze zaraz po katastrofie wykazywały zastanawiająco małe zainteresowanie wyjaśnieniem przyczyn śmierci generała Sikorskiego. - Brytyjczycy dokończyli oględzin pośpiesznie - jakby się czegoś bali. Analizując dokumentację można odnieść wrażenie, że nie chcieli się cała sprawą w ogóle zająć. Być może władze brytyjskie nie chciały ujawniać stopnia penetracji swoich służb przez agentów Kremla. Dlatego nie nastąpiła sekcja zwłok zaraz po śmierci - mówił Roszkowski.
Roszkowski dodał, że w tym samym czasie na Gibraltarze stał samolot ambasadora rosyjskiego ochraniany przez agenta służb wywiadowczych Wielkiej Brytanii. - Mam nadzieję, że ekshumacja przyniesie odpowiedzi przynajmniej na część pytań - chociażby czy rzeczywiście w sarkofagu są szczątki generała Sikorskiego. Jeśli bowiem okaże się, że nie - należy zadać pytanie władzom brytyjskim, czy wiedziały, że przekazywały zwłoki kogoś innego i gdzie są szczątki generała - powiedział prof. Wojciech Roszkowski.

trumna ze szczątkąmi gen.Władysława Sikorskiego wyjęta ze sarkofagu

Trumna ze szczatkami gnerala Wladyslawa Sikorskiego, zostala wyjeta z sarkofagu, celem ustalenia tozsamosci pochowanego.

poniedziałek, 24 listopada 2008

Jan Paweł II - Z POEZJI NORWIDA EMANUJE SWIATŁO.

JAN PAWEŁ II - Z POEZJI NORWIDA EMANUJE SWIATŁO.( 1.VII.2001)

AUDIENCJA PAPIESKA DLA PRZEDSTAWICIELI INSTYTUTU DZIEDZICTWA NARODOWEGO.

W niedzielę 1 lipca Ojciec Swięty spotkał się z grupą około 40 przedstawicieli Instytutu Dziedzictwa Narodowego,którzy przybyli do Rzymu na obchody 180 ej Rocznicy Urodzin Cypriana Kamila Norwida (1821-1883). Podczas audiencji Jqn Paweł Ii pobłogosławił urnę z ziemią ze zbiorowej mogiły, w której poeta został pochowany/na Cmentarzu polskim w Montmorency -uw. red./.
(...) Uroczystości Norwidowskie odbywały się w Wiecznym Mieście także 2-go lipca w koMciele Trinita dei Łontim gdzie została odprawiona Msza św. . i w Instytucie Polskim w Rzymie, gdzie otwarto Wystawę poświęconą Poecie oraz zorganizowano sesję naukowo - artystyczną dotyczącą jego życia i twórczości. (poniżej : tekst przemówienia papieskiego.).

Szanowni Państwo,
Serdecznie witam wszystkich. Wasza obecność w Rzymie i na Watykanie wiąże się z obchodami 180-ej rocznicy urodzin Cypriana Kamila Norwidam jednego z największych poetów i myślicieli, jakich wydała chrześcijańska Europa. Mamy wszyscy wielki dług w stosunku do tego poety - czwartego wieszcza - i pragniemy wykorzystać okoliczność rocznicową, ażeby ten dług w jakiejś mierze spłacic. Zawsze uważałem, że miejscem, na którym powinien spocząć Cyprian Norwid , jest krypta wieszczów w katedrze na Wawelu. Okazało się to niewykonalne - ponieważ nie dało się odnaleźć i zidentyfikować szczątków poety. Szukałem wobec tego innych środków wyrazu, żeby niejako nadrobić to, co w stosunku do Norwida nie zostało spełnione, a co czujemy, że jest naszą zbiorową powinnością. Dobrze, że teraz przynajmniej urna z ziemią ze zbiorowej mogiły, w której poeta został pochowany, znajdzie na Wawelu należne mu miejsce w ojczyźnie, bo Ojczyzna, pisał Norwid," jest to miejsce, w którym najmilej spocząć i umrzec".(1)

Drodzy Państwo!
Cieszę się bardzo z tego spotkania i przywiązuję do niego wielką wagę. Dlatego też. przygotowując się do niego, wróciłem do
lektury pism Norwida i rozmawiałem z tymi, którym Norwid jest także bliski. To, co pragnę Wam powiedzieć. jest w znacznej mierze owocem wymiany myśli z nimi. Chciałem rzetelnie spłacić mój osobisty dług wdzięczności dla poety, z którego dziełem łączy mnie bliska, duchowa zażyłość, datująca się od lat gimnazjalnych. Podczas okupacji niemieckiej myśli Norwida podtrzymywały naszą nadzieję pokładaną w Bogu. a w okresie niesprawiedliwości i pogardy- z jaką system komunistyczny traktował człowieka, pomagały nam trwać przy zadanej prawdzie i godnie żyć. Cyprian Norwid pozostawił dzieło. z którego emanuje światło pozwalające wejść głębiej w prawdę naszego bycia człowiekiem, chrześcijaninem. Europejczykiem i Polakiem.

Poezja Norwida wyrosła z jego trudnego życia. Kształtowała je głęboka estetyka wiary w Boga oraz w nasze człowieczeństwo Boże. Wiara w Miłość objawiającą się w Pięknie, które"zachwyca" do pracy, otwiera słowo Norwida na tajemnicę przymierza,
jakie Bóg zawiera z człowiekiem, aby człowiek mógł żyć tak jak żyje Bóg. Pieśń o pięknie Miłości i o pracy "PROMETIDION"
wskazuje na sam akt stworzenia, w którym Bóg odsłania ludziom więź łączącą pracę z miłością (por. Rdz. 1,28); w pracowitej miłości człowiek się rodzi i zmartwychwstaje. Do tak dalekosiężnego słowa czytelnik musi dorastać. Wiedział o tym doskonale poeta, kiedy mówił : "Syn minie pismo, lecz ty spomnisz wnuku".(2)

Siła autorytetu jakim jest Norwid dla "wnuków", bierze się z Krzyża. Jakże wymownie jego "scientia crucis" odsłania się w sło-
wach : "Nie za sobą z krzyżem Zbawiciela , ale za Zbawicielem z krzyżem swoim".(...)Ta to jest na reszcie tajemnica ruchu sprawiedliwego(3) "Scientia crucis" pozwalała Norwidowi oceniać ludzi według tego. czy umieli cierpieć razem ze Zbawicielem,
który "korzeniem wszelkiej prawdy jest i był i będzie" (4).Słowa jakimi nasz poeta mówił o wielkości Piusa IX, stanowią jedno z najpiękniejszych świadectw jakie człowiek może dać człowiekowi : "Jest to wielki XIX-o wieku człowiek.Umie cierpieć"(5)
Znamienne, że według Norwida, krzyże powinny by być bez postaci Chrystusa. bo wtedy ukazywałyby wyraźniej miejsce, na które ma wejść chrześcijaninś Tylko ci bowiem, w których wnętrzu codziennie rozgrywa się dramat Golgoty, mogą powie -
dzieć : Krzyż "stał się nam : bramą".(6)

Norwid nie zazdrościł nikomu rzeczy posiadanych ani honorów. Jego Boże ubóstwo błyszczy w zakończenie jednego z jego
wierszy: "Kto inny ma laur i nadzieję,/ Ja - jeden zaszczyt : być czlowiekiem".(7)
Zaszczyt bycia człowiekiem. nie do pojęcia " na ziemi", jest "zrozumialszy w niebie" (8) okąd droga wiedzie właśnie przez bramę krzyża. Przechodząc przez nią człowiek dostrzega, że prawda jego bycia człowiekiem przerasta go nieskończenie.
Z niej jest jego wolność."Wszystko - bierze żywot z ideału"(9)śDo ideału człowiek pielgrzymuje, ale otrzymuje go w darze.
"Prawda się razem dochodzi i czeka" (10), bo człowieczość jest Boża"(11)ś Stąd ogrom pracy stojący przed osobą ludzką, która stworzona" na obraz i podobieństwo" Boga, jest powołana do stawania się podobną Bogu, co nie jest łatwe, bo"trud to jest właśnie z tego duży, że codzienny" (12). Zdobyć się nań mogą jedynie ludzie trzeźwi "w rzeczach potocznych", a trzeźwi
w nich są wtedy,kiedy są w rzeczy" wieczne zachwyceni"(13). Tylk oni nie będą kłaniali się Okolicznościom, a Prawdom nie
każą" by za drzwiami stały". To oni, pracując na prawdę, jak pracuje się na chleb, tworzą dzieje. Przepalają ziemię sumieniem
(15), a pot " z bladego czoła" ociera im ona sama , "Prawda. Weronika sumień".(16)
Norwid usilnie przypomina , że bez heroizmu ludzkość " do samej siebie twarzą poniżona" przestaje być sobą. "Ludzkość bez
boskości, sama siebie zdradza"(17). Ogół społeczeństwa nie zdoła przeciwstawić się pustoszącej go nieheroicznej filozofii
obecnych dni, jeśli nie będzie w nim ludzi żyjących Norwidowym pytaniem :

"Aby być narodowym - być nad-narodowym/ i aby być człowieczym, właśnie, że ku temu/ być nad-ludzkim... dwoistym być a jednym - czemu? " (...)

Tu w Rzymie, w sercu Kościoła, o którym Norwid pisał, że jest "najstarszym obywatelem na świecie". ze wzruszeniem powta-
rzam słowa z "Mojej Ojczyzny" : "Naród mnie żaden nie zbawił ni stworzył/ Wieczność pamięta. przed wiekiem/ Klucz Dawidowy usta mi otworzył/ Rzym nazwał człekiem." Cyprian Norwid byzł człowiekiem nazieiś Dzięki niej mógł żyć godnie na tek ziemi. niezależnie od trudnych warunków, w jakich się znajdował. Nadzieją swą czerpał modlitwą z Boga, do którego zwracał się słowami potężnymi. jak sam Zbawiciel który nas tych słów nauczyŁ.

/ tekst pochodzi z www.opoka.org.pl/biblioteka /W/WP...

Dokumenty z Internetu

SPIS TRESCI

1/ Solidarność

2/ Synopsis

3/ Jan Paweł II Z POEZJI NORWIDA EMANUJE SWIATŁO





1/SOLIDARITE

SOLIDARNOŚĆ

Każda pomoc jest błogosławieństwem ludzi wielkiego serca
Toute aide est une grâce des gens au grand coeur
Action de solidarité des élèves de 1ères de JBS au profit d’un foyer pour mamans seules de la région de Szczecin en Pologne et rattaché à l’Association MONAR
Aby uczcić święta Bożego Narodzenia jednocząc się z mieszkańcami Domu Samotnej Matki w Policach, uczniowie pierwszej klasy liceum St. J.B de Lassalle w St Denis (93), wraz ze swoim nauczycielem P. Belleuvre, postanowili zorganizować zbiórkę darów (zabawki, ubranka, pieluchy...), by za pośrednictwem firmy transportowej Copernic, wysłać je do Polski.

Pour fêter Noël d’une manière solidaire avec des mamans et des enfants d’un foyer de Police, les élèves de 1ères du lycée St J.B. de Lassalle de St Denis (93), avec leur professeur P. Belleuvre, se sont mobilisés pour y faire parvenir des meubles, objets divers grâce à la Sté de transport Copernic.

Nous vous proposons de vous associer à ce geste en venant apporter vos dons le 9 au13 décembre.


Zapraszamy Was do przyłączenia sie do tej pięknej akcji! Wszystkich pragnących pomóc prosimy o przynoszenie darów między 9 a 13 grudnia.


Pour tous renseignements complémentaires, vous pouvez joindre
Dla uzyskania dodatkowych informacji, mogą Państwo kontaktować się z:
Philippe BELLEVRE
0609251233
ph.belleuvre@orange.fr



2/Synopsis (skrót scenariusza)



Il y a plus de trois cents ans, 5 à 6% de la population française quittait clandestinement son pays pour échapper à des persécutions religieuses effroyables. Ils étaient huguenots, des protestants qui représentaient la force vive du royaume le plus puissant d’Europe. Louis XIV voulait extirper « toute « hérésie », toute opposition à un pouvoir qui traînait l’Edit de Nantes et ses libertés comme un boulet. Il va employer la force pour arriver à ses fins. Le résultat va être catastrophique pour la France et incroyablement bénéfique pour les pays d’accueil. Assez étonnement, cet exil huguenot va être l’une des premières étapes dans la construction d’une Europe unie autour du principe des libertés…


Varsovie, printemps 2009

Angela Merkel sourit à Lech Kaczynski qui sourit à Nicolas Sarkozy.
Les flashs crépitent, les caméras de télévision se bousculent dans la cour du palais présidentiel de Varsovie.
Les trois chefs d’état européens viennent d’achever leur rencontre tripartite dans le cadre d’un nouveau sommet du Triangle de Weimar. Depuis 1991, ces accords de coopération entre l’Allemagne, la Pologne et la France sont une réussite, s’inscrivant dans une politique européenne plus large.

Les journalistes ne s’y trompent pas et sont très nombreux à assister à la conférence de presse commune des trois dirigeants.
À l’occasion de cet évènement, trois reporters : un Allemand, un Français et un Polonais se retrouvent. Ils se rencontrent ainsi de temps à autre, lors d’un sommet ou d’une réunion internationale.

À la fin des différentes allocutions des chefs d’états, ils décident d’aller déjeuner ensemble dans un restaurant typique de la capitale polonaise.

Après avoir rappelé l’intérêt politique du Triangle de Weimar, la conversation s’oriente sur la nourriture. Le journaliste Allemand souligne le fait qu’il y a plusieurs siècles, de nombreux légumes ont été « importés » en Allemagne par des Français. Des huguenots exilés du royaume de Louis XIV après la révocation de l’Edit de Nantes en 1685 et les persécutions qui en ont découlé.

C’est à partir de cette information que va être évoquée la première émigration de masse de l’histoire européenne moderne. C’est également l’histoire d’une immigration totalement réussie, qui a la plus légitime des raisons : la liberté de conscience et de croyance. Elle va apporter énormément à des pays comme les Pays-Bas, La Grande-Bretagne, la Suisse, la Pologne et surtout l’Allemagne.

Tour à tour, chaque journaliste va raconter une partie de l’histoire liée à son pays, raconter des anecdotes, faire le lien entre les évènements passés et leurs applications contemporaines, se poser des questions, (et obtenir parfois des réponses par des interviews d’historiens ou par des mises en scènes historiques de fiction).

Tout commence avec un homme : Luther, contemporain d’une invention qui va également bouleverser le monde : l’imprimerie. Le théologien veut réformer l’Eglise. Il sera à l’origine d’une nouvelle religion qui va se propager comme une traînée de poudre dans toute l’Europe. Elle touchera la France, « fille aînée de l’Eglise », par la voie des écrits d’un autre théologien, le Français Jean Calvin. Cette religion réformée va toucher une partie du peuple, de la bourgeoisie et d’une noblesse française, qui y voit un bon moyen de remettre en cause l’autorité royale.
Les XVIe et XVIIe siècles, vont être ensanglantés par une succession de guerres de religion dans toute l’Europe.
En France, le conflit tourne au carnage. Huit guerres vont se succéder en 38 ans, marquées par le massacre de la Saint Barthélemy, le 24 août 1572.

Il faudra attendre le règne de Henri IV et la signature de l’Edit de Nantes pour que le pays connaisse enfin un moment de répit.
Marquer
C’est avec son successeur Louis XIII et son Premier ministre le cardinal de Richelieu, que les choses se compliquent. La lutte qui s’engage, et qui se concrétise par le siège de la plus grande place forte protestante : La Rochelle, est plus politique que religieuse. Les protestants représentent encore une menace militaire. Richelieu ne peut l’accepter. Il gagne la bataille. Les protestants sont à la merci du pouvoir royal et catholique. Louis XIII n’en profite cependant pas et préserve les droits de culte des huguenots.

À la même période, l’Europe est plongée dans l’un des conflits les plus sanglants de son histoire : la Guerre de trente ans. Elle va notamment ravager l’Allemagne et plus particulièrement la Prusse protestante, faisant dans le pays, proportionnellement plus de morts que durant la seconde guerre mondiale.

Louis XIV au pouvoir, annonce dès son premier jour de règne qu’il veut supprimer le protestantisme de son royaume. Cependant, il hésite à s’attaquer à ce projet immédiatement. Les protestants occupent des postes importants dans l’économie manufacturière, l’agriculture, l’artisanat de luxe, la science et enfin l’armée. Or, Louis XIV est continuellement en guerre et a besoin d’hommes et d’argent. Il choisit donc une méthode douce pour contraindre « ses huguenots » à la conversion, en étouffant leurs droits civils et de culte. La méthode fonctionne mal, sauf dans les sphères de la haute noblesse prête à tout pour obtenir les faveurs du Roi Soleil.

En 1685, Louvois tente une autre approche du problème en organisant les « dragonnades » : le logement exclusif chez les huguenots de troupes qui ont carte blanche pour contraindre leurs « hotes » à la conversion.
Les soudards vont s’en donner à cœur joie. Ils vont saccager les maisons, humilier, torturer et parfois violer leurs habitants. Les dragonnades vont se généraliser et les conversions se multiplier.
L’Europe est outrée par toutes ces violences. Les pays protestants entrouvrent leurs portes à quelque 250.000 réfugiés.
Le Brandebourg les ouvre en grand. La Prusse est dépeuplée. Son économie est exsangue et, en plus d’une véritable commisération envers ses religionnaires, son Prince Grand Electeur sait qu’il y a une aubaine à saisir. Il offre à plusieurs milliers de protestants français d’énormes avantages pour qu’ils s’installent dans son pays, sans les obliger à renier leur nationalité et spécificité françaises. Beaucoup espèrent pouvoir rentrer en France, mais Louis XIV et plus tard Louis XV, refusent.
Ils vont donc s’établir, prospérer et développer de manière phénoménale la Prusse et les nombreux pays où ils se sont installés, tout en préservant leur manière de vivre, et parfois même leur langue, durant des décennies, voire des centaines d’années.

Ils vont également favoriser l’émergence d’un réseau huguenot qui va permettre une transmission des savoirs, des technologies et du commerce, qui ressemble assez à la raison d’être du Triangle de Weimar.

En France, la tragédie des huguenots n’est pas pour autant terminée. Les répressions sont de plus en plus violentes, au point d’être la cause de l’une des dernières guerres de religion, celle des « Camisards ». Elle va durer trois ans, se dérouler essentiellement dans les Cévennes et oppose les armées du roi à des paysans et citadins huguenots organisés en groupes de maquisards. Ceux-ci créent du même coup une nouvelle forme de combats, inédite en Europe : la guérilla. Toutefois, Louis XIV emportera la victoire qui va entraîner un nouvel exode.

En Allemagne, comme en Pologne prussienne (Szczecin et la Poméranie), les huguenots se font accepter par une population au départ réticente à leur implantation et jalouse des avantages qui leur ont été octroyés. Leur honnêteté, leur esprit novateur et la dévotion qu’ils vouent aux princes, puis aux rois successifs de leur nouvelle patrie, vont permettre leur assimilation en moins de deux générations. Les huguenots sont heureux dans leur nouveau pays, au point de répondre par la négative à l’Assemblée Constituante de la France révolutionnaire, qui leur permet de revenir et de récupérer leurs biens.

C’est avec Napoléon et l’envahissement de l’Allemagne et de la Prusse par ses troupes en 1806, que les huguenots vont basculer dans une assimilation totale à la nation allemande. Beaucoup germanisent leur nom. C’est à la même période que les autorités annulent les avantages spécifiques qui leur étaient accordés. Les anciens protestants français vont devenir des citoyens comme les autres. Le temps de l’uniformisation et des débuts des nationalismes européens est venu. L’influence française va se perdre, se fondre dans la masse, se diluer dans la culture du pays. Comme certains contes des frères Grimm, que les deux écrivains attacheront involontairement à la tradition populaire allemande après les avoir entendus de la voix d’une descendante de huguenots qui se souvenait des histoires de Charles Perrault.

Cependant et malgré les guerres qui vont ensanglanter l’Europe, le souvenir huguenot va perdurer.
En Allemagne, il prendra la forme de prises de position contre le nazisme et la persécution des juifs, par une partie éclairée des pasteurs, qui ne peuvent oublier les injustices dont ils ont été les victimes quelques siècles auparavant. Certains le paieront de leur vie.
On le retrouve encore aujourd’hui dans une soif de généalogie de la part des descendants de ces huguenots et qui ont donné au monde quelques-uns des personnages les plus importants de son Histoire : Washington, Churchill, Roosevelt et même des politiciens plus contemporains, comme Barack Obama…

Enfin, en 1989, le sentiment de liberté qu’a largement diffusé la diaspora huguenote, va être l’un des moteurs de la chute du mur de Berlin et de la réunification allemande. C’est à partir des temples de Leipzig et de Berlin-Est que va se déclencher cet incroyable processus. C’est également un descendant de huguenot : Lothar de Maizière, le dernier Premier ministre de RDA, qui en sera l’un des architectes en signant l’accord officiel avec le chancelier Helmut Kohl.

Rarement émigration commencée dans la douleur n’aura été aussi bénéfique à la construction de l’une des plus incroyables idées du XXe siècle : la Communauté Européenne.

sobota, 22 listopada 2008

"ZNAKI NA PAPIERZE" - ZBIGNIEW HERBERT

"TECZKA" NR 99/2008 /Recenzje




Podróżując po Europie, w czasach kiedy zdobycie paszportu graniczyło z cudem dla ludzitakich jak on, Zbigniew Herbert pisał i rysował urzeczywistniając dwie swoje pasje i dwa talenty : jak sam powiedział - jego przygotowaniem do książki były rysunki , gdyż nie uznawał fotografii,być może jako zbyt wiernego odbicia fragmentów architektury, które przyciągały jego wzrok i pozwalały rozwinąć fantazję. Robione grubą czarną kreską rysunki, odbiegające od obiektu, stanowiły jakby jego glówną treść- to co w nich było najważniejszego. Katedry Francji stanowiły jego ulubiony temat . Odwiedzil najpiękniejsze i najbardziej znane. Wszystkich nie zdołał, choć o tym marzyl. Przedstawienie każdej z nich jest wykonane według pewnego schematu - np historia budowy katedry w Senlis zajmująca tylko pól strony , uzupełniona jest, a może poprzedzona właśnie,
rysunkami tympanonów nad trzema wejściami do świątyni. Poeta dodaje. że w tej właśnie katedrze, tympanon nad wejściem głównym po raz pierwszy wprowadza motyw Marii. (str 12/13). Inny temat to głowy z portretów - autoportret Rembrandta( s.69)



czy lutnista z instrumentem (s.73) -rysunek
tak lekki jak muzyka, którą gra. I zalotna dama kreteńska z loczkiem nad czołem, zwana "paryżanką"(s.135).



Z tekstów wybrałam ( wybór osobisty) -" Przemiany Liwiusza"(s. 34) i "Bractwo Swiętego Łukasza" [s.66) o sztuce
dawnych mistrzów holenderskich, uzupełniony szkicem"Portretu mężczyzny"Franza Halsa na przeciwległej stronie.
"Można im tylko zazdrościć. Jakiekolwiek były nędze i blaski, zawody i klęski ich kariery, rola ich w społeczeństwie,
ich miejsce na ziemi, były niekwestionowane, zawód uznany powszechnie i tak oczywisty jak zawód rzeźnika,
krawca czy piekarza. Nikomu nie przychodziło do głowy pytanie po co istnieje sztuka, ponieważ świat bez obrazów
byłby po prostu niepojęty. To my jesteśmy ubodzy, bardzo ubodzy. Znakomita część sztuki współczesnej opowiada się po stronie chaosu, gestykuluje w pustce, albo mówi o historii własnej, jałowej duszy. Dawni mistrzowie, wszyscy bez wyjątku, mogli powtórzyć za Racine-m , " pracujemy po to aby podobać się publiczności", to znaczy wierzyli w sens swojej pracy,
możliwość międzyludzkiego porozumienia. Afirmowali widzialną rzeczywistość z natchnioną skrupulatnością i dziecięcą powagą, jakby od tego miały zależeć - porządek świata, obroty gwiazd, trwałość niebieskiego sklepienia". A może istotnie od tego zależały - w oczach oglądających ich dzieła ludzi?
( Maria)

czwartek, 20 listopada 2008

Muzeum Drogownictwa w Szczucinie

Gdy zajechaliśmy do Szczucina, autokar stanął przed Muzeum Drogownictwa, okazałym, okrągłym budynkiem obok
którego rozciągała się łąka z ustawionym na niej rozmaitym sprzętem drogowym.Wszystko pięknie utrzymane i stanowiące przejrzystą ekspozycję. Założycielem Muzeum jest p. Marceli Bochenek-rodem z Dąbrowy Tarnowskiej (*1946 rok), absolwent Politechniki Wrocławskiej i inicjator założenia Fundacji Ochrony Zabytków Drogownictwa(1992), kierujący Wydziałem Historii Drogownictwa( z siedzibą w Szczucinie). Jednak sama kolekcja zaczęła powstawać już od 1982 r. kiedy założono tzw. Izbę Pamięci Drogowców a następnie Muzeum. dzięki współpracy Głównej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad z Fundacją O.Z.D., co doprowadziło do utworzenia Wydziału Historii Drogownictwa przy GDDKA. Obecnie p. Marceli Bochenek pracuje w Warszawie jako naczelnik Wydziału Historii Drogownictwa. Wojewódzki Konserwator Zabytków wpisał Muzeum do swego rejestru zabytków. Cała placówka z ekspozycją zajmuje 2 hektary przy lesie i Drodze Krajowej nr 73. Bardzo interesująca ekspozycja w budynku prezentuje pracę drogowców od początku XIX- go wieku i stanowi swoisty hołd pracy naszych drogowców i inżynierów, których wielu pracowało także poza krajem i cieszyło się opinią znakomitych fachowców (zwł. w dziedzinie budowy mostów).
J. D.

(zdjęcia), budynku, eksp. wewn. i zewn.- po jednym.

środa, 19 listopada 2008

WIECZÓR POEZJI PANI WŁADKOWSKIEJ

Odbył się w Ośrodku LE SCRIBE L HARMATTAN W DNIU 24.VI.2008.
Obecnych było wielu przyjaciół poetki. Koncert w wykonaniu jej męża, pianisty, pana Władkowskiego oraz znakomitego skrzypka stanowił dodatkowy element piękna tego poetyckiego spotkania. Dołączamy zdjęcia samej Autorki oraz portret nieznanej, wyjątkowo interesującej postaci.

ZAKĄTEK POETÓW 2 (TECZKA NR 99/2008

WYZNANIE .

Tak ciężko być naprawdę wiernym Chrzstusowi,
Ale staram się, służę Bogu, człowiekowi,
kocham bliźniego swego jak siebie samego
I jak brata traktuję nawet najmniejszego
owada. Nawet wrogów choć mnie opluwali
i falą gorzkich oszczerstw truli, zalewali.
Ale mi przyświecała myśl Jeziorańskiego:
miał we mnie swego uczniam kuruera wiernego.
Dobra czy zła wiadomość - zawsze przekazana!
Od rana do wieczora. z wieczora do rana ,
zawsze na posterunku, bo Francję kochałem
tak jak własną ojczyznę . Przyjaźń budowałem.

Wiem. że budziłem furie i wrzaski i wściekłość,
ludzi złych, ludzi małychm nie wierzących w piekło
ani w Boga. To oni niszczyli poetów
i gnębili artystów, wrażliwych estetów,
ludzi wielkiej kultury i wzniosłego ducha.
Lecz im silniejsza zamieć, cięższa zawierucha,
Tym łatwiej przychodziły słowa przebaczenia.
Pamiętałem Czapskiego myśl, że ocalenia
przed złem, szukać musimy tu, po stronie dobra.
I postać Jeleńskiego przypływa jak obraz
człowieka szlachetnego. Wraz w nim spaceruję
w Maisons-Laffitte. Ich wszystkich tu widzę i czuję.
Tu spotykam wytworną postać Gombrowicza
I tak chodzę z duchami - cień spacerowicza.

Już nie chcę podróżować, nie dla mnie Afryka...
Lubię gdy w dni jesienne Saint Germain przenika
mgła paryska i kiedy pod Łukiem Triumfalnym
przechodzi gość z przeszłości, siadamy w kawiarni.
Mistrz i uczeń. Bo jestem uczniem Bernanosa.
To jest mój skarb największy , mój najdroższy posag.
Maciej Morawski

Zakątek Poetów

("Teczka" Nr 99/2008)

ZAKĄTEK POETÓW.



zdj. M Bykowska-Pignard

Aviva Shavit-Władkowska
"CADENCES VAGABONDES"/WEDRUJACE RYTMY "
WYD. LE SCRIBE -L HARMATTAN POESIE BILINGUE, 2008 PARYŻ

OJCOWIE.

Gdy mój Ojciec nie wrócił z wojny
przysłano mej matce
skrawek jego piersi,
na nim leżał przypięty medal
i bezdenna przepaść.

Pierwszą rodzinę mego drugiego ojca
Wzniesiono w niebiosa
w postaci słupa dymu,
On, który ocalał,
ubrał mnie w twarz swojej córki.

Dwóch Ojców miałam,
Jeden uskrzydlony, kulą trafiony,
Drugi zdołał zmylić pogonie
by mnie nieść na swej dłoni.

Od tamtego czasu
Nie przestał mój drugi Ojciec
Aż do ostatnich snów nocy
Chować się przed lufami karabinów
węszących jego żydostwo.
Listy mego ojca
leżą w pudełku
jak w trumnie,
a ja nie otwieram.
-----
LES PERES.
Quand mon Père ne revint pas de la guerre
On envoya à ma mère
Un morceau de sa poitrine
Où on a appliqué
Une médaille et un abîme.
La première famille de mon second père
On la fit monter au ciel
Sous forme de colonne de fumée,
Lui quI survécut,
Me revêtit du visage de sa fille.

J' ai eu deux pères
L'Un, ailé,touché d'une balle,
L'Autre qui parvint à survivre
Pour me porter sur sa main.

Depuis ce temps
Jusqu'au dernier de ses rêves nocturnes
Mon second Père ne cessa point
De se cacher des canons de fusils
Flairant sa judéité.

Les lettres de mon père
Sont enfermées dans une boîte
Comme dans un cercueil
Et moi, je ne l'ouvre pas.



Portret Miedzianowlosej (wieczór poezji p Avivy Wiktorii Wladkowskiej)

niedziela, 16 listopada 2008

Recenzje

"TECZKA" NR 99/2008




KSIEGA PRZYJAZNI.

"O WOJTKU SIEMIONIE " napisana przez Józefa Plessa, polsko-niemieckiego poetę , mieszkającego obecnie w Lubece, ale często odwiedzającego rodzinny Grudziądz i wydającego swoje wiersze w języku polskim i niemieckim.Wydana z okazji 80-lecia znakomitego aktora z listą Komitetu Honorowego z Marszałkiem Sejmu, Bronisławem Komorowskim na czele oraz listą przyjaciół i sponsorów. Stanowi zbiór opinii o "Wojtku" i cytatów jego opinii o języku i teatrze. Jest to dziś szczególnie na czasie, gdy język polskich mediów przeżywa, wspólnie z kulturą naszego społeczeństwa, głęboki kryzys jakościowy. Proszę w tej sprawie przeczytać debatę jaka miała miejsce na Forum Dziennikarzy Polonijnych w Tarnowie, we wrześniu tego roku ( patrz wyżej). Wojciech Siemion pochodzi we wsi lubelskiej i pierwsze jego teatralne występy odbywały się w rodzinnej stodole, gdzie grał w sztuce napisanej przez starszego brata, Leszka i występował jako Duch Wojny.
Potem grywal w wiejskiej remizie strażackiej, gdzie aktorzy i widzowie byli "jedno" i wspomina te czasy jako piękne. Wspomina też piękno i dobro swojej rodzinnej wsi. Wojciech Siemion przeszedł oryginalną drogę ewolucji umysłowej, zaczął od studiowania astronomii, potem zrobił 3 lata prawa, a poznawszy poezję Tadeusza Różewicza, rzucił Prawo i wstąpił do Wyższej Szkoły Teatralnej, której Rektorem był Aleksander Zelwerowicz, również z Lubelszczyzny. Ten tak bardzo ocenił talent młodego adepta, że przeniósł go po kilku tygodniach na 3 rok studiów i pozwolił mu zdać egzamin dyplomowy eksternistycznie. W latach pięćdziesiątych już zaczął być znany jako patron młodych poetów na Starym Rynku w Warszawie. Udział w tych spotkaniach brali m.in. Stanisław Grochowiak i Zbigniew Herbert. A były to lata bardzo smutne, stalinowskie w najgorszym znaczeniu. Współpracował ze Studenckim Teatrem Satyryków. który bardzo lubił.
Później grywał we wielu teatrach stolicy, Krakowa, Kalisza. Nawpół zrujnowany dworek w Petrykozach kupił Siemion w 1969 r i odbudował. Uciekł przy tej okazji z miasta. co, jak twierdzi. pozwoliło mu dożyć 80-tki. W tym dworku mieści się muzeum sztuki ludowej. zbiór znakomitych obrazów. a w rozległym parku skansen : stare wiatraki, chaty wiejskie, kuźnia.
Jest wielbicielem SŁOWA. I Poezji. Gałczyńskiego, Tuwima. Broniewskigo i całe mnóstwo innych poetów recytuje z pamięci.
"aktor musi słuchać zapisu pisarza, poety, grać to, co między wierszami.( .....). Poeta zostawia zapis. Ja muszę znaleźć formę
dźwiękową wiersza"(s 38 -39). Lubi jeździć w "powiatową Polskę" i występować przed publicznością wiejską i z małych mia-
teczek.
W okresie stanu wojennego odmówił bojkotu Telewizji, co uczynili inni aktorzy. Uważał. że " w tym bardzo trudnym okresie nie wolno moich współrodaków pozbawić rozmowy o poezji, ojczyźnie i dramacie"( 1981-1984).
Nienawidził tylko jednej swojej roli, którą grał we Wrocławiu. w Hali Ludowej - roli Rudolfa Hoessa, kata Oświęcimia, którą recytował "na zimno", bez uczuciowego zaangażowania - tylko mimiką , "twarzą".jak powiada. Przed 8000 tysiącami słucha-
jących.
Dlatego tak ważne jest co dziś mówi o języku i teatrze : "żywego słowa nie zastąpi żaden mechanizm.Prwdziwego teatru - teatr telewzyjny .Prqwsziwego koncertu - żaden program muzyczny. a książki - żadna wideokaseta" I to jest olbrzmie
zadanie dla nowych Homo politicus" ( s.44 ).
SŁOWO!
Zawsze udaje mu się przybliżyć zagadkowem pełne labiryntów slowa. Najpiękniej brzmią. kiedy odkrywa nadzwyczajność intonacji codziennej polskiego jężyka. Bardzo często, przywolując słowo pociąga za sobą krajobra, dźwięk, rytm".(s.
W teatrze Starej Prochowni odbywały się co roku "Zaduszki Poetyckie" za każdym razem tyczące innego poety.

I tak można by jeszcze dalej gromadzić zapisy i cytaty. Może na koniec dodać, że jest to książka pięknie napisana i od której
trudno się oderwać. Piękne świadectwo przyjaźni między poeta ( jej autorem) i aktorem (będącym jej główną postacią).

Maria

XVI FORUM Mediow Polonijnych



SPIS TRESCI


I/FORUM MEDIÓW POLONIJNYCH - TARNÓW - 9 - 16.IX. 2008

1. WSTEP - NIEZWYKŁE FORUM -
SPRAWY ORGANIZACYJNE

2/. POCZĄTEK FORUM W URZEDZIE WOJEWÓDZKIM
a. Autoprezentacja dzienikarzy
b. Konferencja prasowa Prezydenta Miasta Tarnowa, Ryszarda Scigały
c. Portal Aktywnych Europejczyków (propozycja M. Zemli)
d. "Życie po życiu Nr 5308" - film biograficzny reż. Grzegorza Łubczyka
e. Wieczorem Kabaret "DEFEKT" w hotelu "CRISTAL".

3/ OFICJALNE OTWARCIE XVI FORUM (10.IX.) w Urzędzie Wojewódzkim.
a. Spiewają "Puellae Orantes" w Auli.
b. Wykład inauguracyjny pani Senator K. Bochenek
c. Przemówienie p. J. Borkowskiego(wiceministra spraw zagranicznych)
d. Przemówienie p. Zbigniewa Swięcha : "Trzeci wiek" ..........
e. prelekcja p. Aliny Kietrys (Uniw. Gdański) "Język polski w mediach"
i dyskusja
4/ Dyplomy i Nagrody :
"Powroty do Zródeł"
" Reportaż z XV[go Forum".

5/ Konferencja Prasowa Sponsorów i Partnerów Forum.

6/ WYPRAWY W NIEZNANE :
6.1 Na marginesie forum:
a. Tarnowica
b. Na przystanku autobusowym
a. Zwiedzanie Krakowa i pięknych małopolskich miejscowości na Powiślu.
b. Wszystkie barwy Zalipia
c. Aleja Lipowa i Regionalne Centrum Polonii w Brniu
d. Greboszow - Skwer Majora H. Sucharskiego
e. Szczucin : Muzeum Drogownictwa . Występ chóru dzieci
f. Radgoszcz : przejazd bryczkami do "Karczmy " i wystąpienie Pani Marii.
7/ Dzien 13 Września dalszy ciąg zwiedzania Małopolski:
Janowice. Tuchów. Cieżkowice . Z wizytą u Paderewskiego w Kąśnej Dolnej
Nowy Sącz - miasto bohaterskie : zwiedzanie różnych miejsc.
Dolina kwitnącej fasoli : Zakliczyn - I Senator uprawia fasolę!
8/ Stan języka polskiego w naszych Mediach : Warsztaty I.II.III. prowadziła p.Alina Kietrys.
( Telewizja. Radio. Prasa (przedstawiciele)
9/ Warszawa - Spotkanie w Senacie. Nagrody Marszałka Senatu
Wydarzenia towarzyszące : Wystawy. Reportaże.
Zakończenie


1/ WSTEP

PIERWSZE FORUM PO XV-STCE.
Poprzednie Forum stanowiło rodzaj granicy wieku dla Małopolskiego Forum Współpracy
z Polonią. Piętnastolecie to już wejście w wiek młodzieńczy - zobowiązujący do coraz lepszej organizacji wrześniowego Spotkania. Toteż XVI-e Forum odbyło się w nowym stylu.
Ułatwienie dla nas stanowił fakt, że byliśmy umieszczeni na tydzień w jednym hotelu- bez konieczności codziennego pakowania manatków i przewożenia bagażu w inne miejsce.
Panował więc większy spokój i wpłynęło to niewątpliwie dobrze na atmosferę całej imprezy.
Małopolska gościnność i piękno zwiedzanych okolic i miejscowości dopełniły reszty.

Jak zwykle, dwa dni w Tarnowie były poświęcone Oficjalnemu Otwarciu : przemówieniom i prezentacjom. Przeważnie przyjechali stali bywalcy Forum oprócz nieodżałowanego p. Ryszarda Zielińskiego z Donbasu, zmarłego tej zimy. Nawiasem mówiąc nikt jakoś o Nim nie wspomniał - a był to przecież człowiek bardzo zasłużony dla polskiej kultury, działający w bardzo trudnych warunkach Wschodniej Ukrainy. Należało się Mu choć parę słów oficjalnego wspomnienia. Młodszych Kolegów nie było zbyt wielu. A warto by może w różnych redakcjach zatroszczyć się o młody narybek!
Francja była w tym roku reprezentowana przez trzy osoby czyli o jedną więcej niż rok temu.
(" ECHO de la Polonia"- p. Danuta Kasparian i "TECZKA"- p. Jadwiga Dąbrowska i p. Magdalena Pignard Bykowska).
Po "Autoprezentacji"- jak zwykle przemawiał Prezydent Tarnowa p. Ryszard Scigała. witając gości i udzielając następnie konferencji prasowej.
W imieniu Organizatora Forum Prezes Stanisław Lis omówił Program prac dni następnych.

Zaprezentowano nam też "Metodykę wykorzystania internetu w działalności mediów" w opracowaniu Mateusza Zemli z Krakowa.(Portal Aktywnych Europejczyków). Jednak centralną postacią tegorocznego spotkania - oprócz wiernej Forum Pani Marii, naszej Seniorki - stał się pan Edward Kozik z północnej Francji, o którym p. Grzegorz Łubczyk (były ambasador nasz na Węgrzech) nakręcił film pt. ŻYCIE PO ŻYCIU NRU 5308". Jest to już drugi film historyczny tego reżysera. Znamy go już jako realizatora filmu dokumentalnego o Henryku Sławiku i jego działalności na Węgrzech w czasie II-ej Wojny Sw. - kiedy to ratował Żydów przed zagładą. Oba filmy należą do Serii "Ocalić od zapomnienia" . Reżyserowi należą się
wyrazy szczerego uznania za obydwa.
Drugiego dnia odbyło się oficjalne Otwarcie Forum, z udziałem pani Wicemarszałek Senatu.
Na powitanie gości wystąpił Chór Katedralny Tarnowa "Puellae Orantes" pod batutą Ks. Wł.Pachoty.

Nowości tegorocznego Forum :
- Pani Wicemarszałek ,K. Bochenek, po słowach powitania, wygłosiła wykład inauguracyjny
- Wiceminister S.Z.m p. J. Borkowski wygłosił przemówienie programowe :
"Priorytety polityki rządu na rzecz Polonii i Polaków zagranicą" (o tych "priorytetach" możnaby wiele mówić po zamknięciu Instytutów Polskich w Sztokholmie, Londynie czy Paryżu i Lipsku; Zresztą sam prelegent musiał sobie z tego zdawać sprawę, bo "potykał się" często i bardzo starannie dobierał słowa. Ktoś określił tę wypowiedź jako "składankę".
- Oprócz" Wici". które otrzymywaliśmy następnego dnia rano, organizatorzy wydawali co wieczór tego samego dnia KOMUNIKAT BIURA PRASOWEGO stanowiący streszczenie wydarzeń.
- Pani Alina Kietrys (Uniwersytet Gdański) wygłosiła aż dwa wykłady n.t. języka polskiego.
- Prezentacja Filmów przyjęła się jako stały punkt programu.
- Co wieczór po kolacji odbywały się seanse Video o minionym dniu i dyskusje.
- prezentacja jednej z miejscowości, do której udamy się w przyszłym roku -
- Bogatyni przyjechał Zastępca Burmistrza by opowiedzieć o swoim mieście. Otrzymaliśmy też dokumenty.

2d/ "ŻYCIE PO ŻYCIU NR 5308"

Pani Maria Loryś patronuje naszemu FORUM od 4 lat i nawet Prezes Lis nie śmie jej przerwać gdy się wypowiada. Kiedyś, za jej pierwszej bytności na zjeździe, spróbował i usłyszał: "Ja jestem Kapitanem. Co Pan mi tu będzie przerywał"! A było to w Gdańsku,w Ratuszu Staromiejskim.Pani Maria dostała wtedy brawa od braci dziennikarskiej.
I stała się naszą "komendantką". W tym roku jednak głównym bohaterem FORUM został pan Edward
Kozik- dawny więzień niemieckich obozów koncentracyjnych - noszący jeszcze Nr 5308, a po wojnie członek Rady Miejskiej Roubaix oraz Miejskiej Gminy Lille. Po wojnie też zaczął pisać i wydał około 10 ksią-
żek. Napisał też wiele artykułów i zorganizował różne Wystawy pedqgogiczne i historyczne, związane z własnymi wojennymi przeżyciami. Swoją pierwszą książkę wydał w Paryżu w małym polskim wydawnictwie P.O.W.
Zainteresował się nim p. Grzegorz Łubczyk. były nasz ambasador na Węgrzech. i nakręcił o panu Edwardzie kolejny film zatytułowany "Życie po życu - Nr 5308", który został wyświetlony na sali.
Towarzyszyła tej prezentacji Wystawa zebranych przez p. Kozika rozmaitych zdjęć z obozów niemieckich. Ustawiona została przez niego z pomocą towarzyszącej mu w jego pracach pani Barbary. Umieszczona dyskretnie, wdłuż bocznej, długiej ściany sali, nie narzucała się oczom publiczności, gdyż przysłaniały ją ustawione przed nią plansze. Tworzyło to jakby korytarz i pozwalało ją spokojnie oglądać. A była to wystawa przerażająca - ludzie kościotrupy wychudłe do ostateczności, wnętrza baraków ze spiętrzonymi drewnianymi pryczami, miejsca egzekucji z ustawioną szubienicą. Rzeczy, które trudno sobie nawet wyobrazić, a które należały do naszej wojennej rzeczywistości. Jakim cudem pan Edward przeżył? Był moment gdy całą grupę więźniów ustawiono do rozstrzelania." Wtedy pomyślałem, że jak padnie pierwszy strzał, padnę na ziemię jak zabity. Padały kolejne strzały i zabici upadali na mnie. Gdy wszyscy zginęli, gestapowiec przeszedł wzdłuż stosu trupów z kijem zaopatrzonym w gwóźdź i kłuł ciała by sprawdzić czy nie żyją. Jakoś mnie nie ukłuł, choć wyciągnął mnie z pod trupów i rzucił spowrotem na ziemię.Byłem cały oblany cudzą krwią. Tak przeleżałem parę godzin i gdy zrobiło się ciemno, wypelzłem, trochę się otarłem i wróciłem do baraku. Współwięźniowie tak się przerazili, że chcieli mnie w pierwszej chwili wydać Niemcom.Jakoś jednak dali spokój. I tak przeżyłem."
Pan Edward Kozik ma dziś 86 lat.Jest niezwykle żywotny. Jest odznaczony Krzyżem Kawalerskim i Oficerskim Krzyżerm Zasługi, francuskim i polskim.







6/ WYPRAWY W ZNANE I NIEZNANE.

Następne dni były pod znakiem "wypraw w nieznane". Po śniadaniu, autokary zabierały nas w objazd po wybranej części Małopolski.

11.IX. Pojechaliśmy do Krakowa, ( przedtem już parokrotnie odwiedzanego).Zawsze jednak w tym grodzie można odkryć coś nowego. Tym razem byliśmy uroczyście przyjęci w Magistracie, przez pana Starewicza, zastępcę Prezydenta Miasta, ponieważ ten ostatni " ze względu na liczne pilne obowiązki...."
Po oficjalnych przemówieniach i żartobliwym powitaniu przez Prezesa Lisa, p. J. Skrobota -"który
w tym roku nie otrzymał żadnej nagrody", pokazano nam 3 filmy tyczące rozwoju i "rewitalizacji" Krakowa. Zapamiętałam najciekawszy dla mnie . p.t. "PIEC ZMYSŁÓW" dotyczący spraw kulturalnych : zawierał on różne sceny wizualne, muzyczne i malarskie.O smaku i węchu jakoś nie było
mowy. a to zapewne dlatego. że uzupełnieniem naszej wiedzy o tych dwóch zmysłach, bez których nie sposób przecież żyć, miało być to, co zastaliśmy w sąsiedniej sali, gdzie czekał nas "poczęstunek". Czego tam nie było : mnogie sałatki, zimne mięsiwa. grzybki i podłużnie krojone ogórki z Pudliszek, wszelkie sosy i przyprawy oraz ciasta niezrównanej jakości! Nie mówiąc o trunkach, kawie i herbacie. A wszystkiego dowoli!



Oczywiście, robiliśmy sobie zdjęcia indywidualne i grupowe. Upodobałam sobie w tej materii pewną panią w beżowym kapeluszu.(foto).





Przy okazji warto zwrócić uwagę na fakt, że w Polsce Kraków jest jedynym miastem posiadającym MAGISTRAT! Wszędzie indziej mamy : Urzędy Miasta. Samo słowo przypomina dawne czasy, kiedy to w "Magistracie" pracowali Magistrzy czyli ludzie, którzy Uniwersytet Jagielloński ukończyli "Summa Cum Laude". A zatem w swojej dziedzinie byli "Mistrzami". Jak jest obecnie trudno nam stwierdzić, ale powitanie było odpowiednie do rangi Królewskiego Miasta. Potem, w sali obok, wspaniała uczta. Następnie, również dla zdrowia, spacer po krakowskim rynku, na którym było mniej gołębi niż turystów.
W Urzędzie Wojewódzkim (przy Basztowej) Marszałek Województwa Małopolskiego przyjął nas na konferencji prasowej - podczas której mówił o Gospodarce, Turystyce i Kulturze w swoim województwie - oraz o wyzwaniach i szansach doby obecnej. Potem powędrowaliśmy poznawać "uroki Krakowa". Ustalono, że punktem zbornym będzie Hotel Cracovia polożony na skraju Błoń przy Alejach Trzech Wieszczów. Obejrzeliśmy położony obok Magistratu Kościoł O.O. Franciszkanów, znany z Witraży Stanisława Wyspiańskiego i wyszliśmy na Planty, tuż obok pomnika Kardynała Adama Sapiehy, arcybiskupa
Krakowa , który w czasie IIej Wojny Sw. stawiał czoła Gubernatorowi Hansowi Frankowi.
Czy przewodniczka coś o tym powiedziała? Jakoś niczego nie zapamiętałam.

WITRAŻE u O.O. Franciszkanów mają swoją niezwykłą historię. Rysował i malował "kartony" Stanisław Wyspiański. Przewodniczka zwróciła nam uwagę zwł. na umieszczony w końcu nawy witraż przedstawiający BOGA OJCA, potężny w swym ruchu. "Karton " Wyspiańskiego tak zachwycił kogoś z przyjaciół artysty, że go wykradł i zawiózł do Warszawy, na jakąś wystawę gdzie projekt otrzymał Wyróżnienie. Po tym wydarzeniu, O.O. Franciszkanie zgodzili się wreszcie na jego umieszczenie w kościele.(reprodukcja na I-ej okładce). Witraż został wykonany w jednej z krakowskich firm.
Jako model posłużył artyście jego krewny - zesłaniec z Powstania Styczniowego,, który po 30 latach, uciekł ze Syberii i piechotą dotarł do domu. Cieszył się wielkim szacunkiem w Krakowie.



W tym miejscu pożegnałam się na parę godzin z panią przewodniczką i powędrowałam poznawać
"La beaute de Cracovie" na własną rękę. Pół wieku temu studiowałam bowiem w tym mieście i stąd chciałam odkryć nowe jego uroki samodzielnie.( o tym jednak później).

12.IX. pojechaliśmy na POWISLE DABROWSKIE:
zaczynając od ZALIPIA - wsi gdzie gospodynie malują swoje domy - nazewnątrz i w środku - w bukiety barwnych kwiatów. Na tle białej ściany domów wygląda to prześlicznie i wesoło.
W Zalipiu Wójt Gminy i Prezeska Domu Malarek przyjęli nas na progu kościoła, którego wnętrze również ozdabiały kwiaty. Właśnie dwie panie malarki pracowały na rusztowaniu wewnątrz świątyni, odswieżając powałę absydy. Mogliśmy więc obejrzeć bezpośrednio ich pracę. Wnętrze kościoła też pięknie ozdobione - robi wrażenie pogodne i uspokajające.

Oderwałam się więc od grupy zmierzającej Plantami w stronę Wawelu i powędrowałam własnym szlakiem, śladami moich wędrówek za czasów studenckich. Może warto przypomnieć, że wtedy, w latach 1951 - 1955, na Kraków spadały co miesiąc tony pyłów przemysłowych z Nowej Huty i trujących wyziewów ze Skawiny,i że nawet psy chorowały na raka. Cierpiały
na tym bardzo i zabytkowe budowle, gdyż chemiczne wyziewy niszczyły kamień i cegłę.
Moje studencki wędrówki - było to 53 lata temu - a jednak niczego nie zapomniałam!
Przeszłam Wiślną koło redakcji "Tygodnika Powszechnego" i skręciłam w Gołębią. Miałam do wyboru : pójść w górę by zobaczyć kto teraz mieszka pod nr 5, albo pójść wdół, do akademickiego kościoła Sw. Anny. Wybrałam kościół - miejsce spotkań młodzieży z ks. Karolem Wojtyłą. Na zewnętrznej ścianie tablica pamiątkowa ze słowami Papieża, który tu często przychodził jako biskup. Piękne barokowe wnętrze i po prawej Konfesja i grób św. Jana z Kęt (Jana Kantego), przy których często się modlił.

W głównym ołtarzu obraz Sw. Anny Samotrzeciej (to zn. z Matką Boską i Dzieciątkiem) - urocza scena miłości rodzinnej między pokoleniami : Sw. Anna całuje rączkę Dzieciątka siedzącego na kolanach Matki Boskiej.
Ambona (ostatnio ten temat mnie urzekł) - ambony naszych kościołów są przedziwne, bogato zdobione, oryginalne w kształcie (jak u Wizytek w Warszawie czy w katedrze w Tarnowie).



Wyszłam na Planty : na ławce siedziały trzy studentki pilnie czytające swoje notatki i przepytujące się nawzajem. Była to "moja" ławka (siadywałam na niej pół wieku temu wkuwając do egzaminów). Powiedziałam to im. Były zaskoczone. Zrobiłam im zdjęcie. "Pani jest przemiła" wykrzyknęły chórem. Pożegnałam je. Szybko wróciły do swoich notatek.
A przedemną wyrosło Collegium Novum, do którego chodziłam "wtedy" na wykłady przez 4 lata. Wtedy jednak Collegium wyglądało inaczej niż dziś. Fasada była przybrudzona pyłem a ściany naszej sali były żółto-brudne. Jedyną barwną plamę tego pomieszczenia stanowił zielony kaflowy piec - źródło ciepła i przedmiot służący naszej lektorce języka hiszpańskiego jako przykład językowy."LA ESTUFA ES VERDE" słyszeliśmy ten zwrot za każdym razem. Z młodzieńczą złośliwością przyczepiliśmy to zdanie do naszej lektorki, ponieważ była bardzo tęga , ubierała się z reguły na zielono i nosiła kokieteryjny, zielony kapelusik.
I nigdy nie zrozumiała dlaczego, gdy cytowała ten przykład, powtarzaliśmy go radośnie, pękając ze śmiechu.

Wracam na ziemię.
Fasada Collegium Novum jest obecnie odczyszczona (różowa cegła) z kremowymi elementami rzeźb obramiających neogotyckie łuki. Wchodzę w ulicę Jagiellońską - brama szacownego Collegium Maius, a w jej cieniu prowadzą niekończący się dialog Książę i Poeta,umieszczeni naprzeciw siebie. Dialog o sprawach Ojczyzny, oczywiście.
Na podwórcu, duża, ocembrowana studnia. Odbywa się akurat jakieś zebranie. więc wycofuję się na ulicę. Dochodzę do Szewskiej i skręcam w nią na prawy chodnik. Tu, pod numerem 7, odwiedzam co roku tablicę upamiętniającą śmierć Staszka Pyjasa (6.V.1977). Wykładałam wtedy na Uniwersytecie Sląskim. Pamiętam jak straszne wrażenie ta śmierć zrobiła na nas wszystkich. Byliśmy jak skamieniali. Staszka znaleziono na schodach kamienicy, leżącego głową w dół.
Obdukcja lekarska stwierdziła liczne skaleczenia i sińce (wskazujące na pobicie ale tego nie powiedziano!). Policja ,naturalnie, nie znalazła sprawców i uznała, że był pijany. Sąd umorzył sprawę. Podobno wznowiono ją parę miesięcy temu, ale jakoś nie widziałam nic o tym w prasie. Bronisław Wildstein, jego bliski przyjaciel, twierdzi w swej książce. że Staszek został podrzucony na schody już martwy dla zamaskowania zabójstwa.
Dziś schodów w kamienicy już niema - w ich miejsce urządzono sklep. I tylko tablica na murze przypomina. co się w tym miejscu wtedy wydarzyło.

8/ STAN JEZYKA POLSKIEGO W NASZYCH MEDIACH

TEMAT ten wzbudził burzliwą dyskusję za sprawą pani Aliny Kietrys, wykładowcy(*1")na Wydziale Dziennikarstwa Uniwersytetu Gdańskiego. Przedmiotem jej stałych badań jest mowa stosowana w mediach przez polityków i redaktorów telewizyjnych.Jak wiadomo, właśnie te dwie kategorie "mówców" wywierają wpływ na publiczność czyli odbiorców. A język ten przenosi swoje cechy ujemne (agresywność, wulgarność) na internautów, od których wypowiedzi "oczy więdną"( oczy - bo czyta się je na ekranie). Ta warstwa odbiorców wogóle nie potrafi dyskutować inaczej jak napastliwie i ordynarnie.
Rzeczowej debaty trudno się u nich dopatrzeć. Za przykład tego "dyplomatycznego " języka może posłużyć wypowiedź jakiej użył Minister S.Z. Federacji Rosyjskiej, Siergiej Ławrow, w rozmowie ze swoim brytyjskim odpowiednikiem ," Ty, Sk..., co tu mnie będziesz pouczał"!. To jest ta wyższość postradzieckiej kultury! To co nazywa się "kulturą dialogu dyplomatycznego" - w Polsce nie istnieje. Znane wszystkim słowo "k..." do tego stopnia "weszło w krew" rozmawiających, że stało się rodzajem "przerywnika" i że mówiący wogóle go nie słyszą. Osobiście, już 30 lat temu,za PRL-u, przeprowadziłam 5-minutowy test słuchając mowy pewnego pasażera pociągu na trasie Szamotuły-Poznań. W ciągu 5 minut wymówił on ten wyraz 35 razy! Był zdumiony gdy mu to powiedziałam Wogóle nie zdawał sobie sprawy co mówi!
To zjawisko rozpowszechnione jest też wśród dorosłych, powiedziałabym,że więcej niż wśród młodzieży. A jest związane - jak wogóle kultura zachowania - z brakiem edukacji rodzinnej i brakiem szacunku dla rozmówcy.I to już 30 lat temu!
Jest to sytuacja dramatyczna przynosząca Polsce wstyd.

W trakcie dyskusji zapytano panią Kietrys w jaki sposób intelektualiści i pisarze mają się przeciwstawić "kloace? Odpowiedziała "Nie wiem" i stwierdziła. że, jak zawsze było, język się zmienia. Powstają w Polsce dwie równoległe literatury:
- język pedagogów szkolnych,
- pełen agresji język rynsztokowy, rozpowszechniony wśród młodzieży i internautów.

Natomiast dzieci emigrantów uczące się w szkołach zagranicą tego języka nie używają( tu jednak nasuwa się wątpliwość - ponieważ np. młodzież francuska też mówi swoistą "gwarą" zwaną le "verlan" ( o bardzo ograniczonym zasobie słownictwa ) np. używa słów "zastępczych" jak "chose","truc". "machin"- zamiast odpowiedniego wyrazu oznaczającego dany przedmiot. Czy polonijna młodzież immigracyjna nie nasiąka tym językiem?
Tego nie wiemy, bo tego rodzaju badań nie robiono we Francji.

A co o kwestiach języka i kultury sądzi "młodopolskie " pokolenie dziennikarzy?
Na forumowym podium pojawiła się ich trójka w ramach tzw. "Warsztatów metodycznych II.
Każdy z nich pracował dla innego pisma.
1/ "POLSKA-THE TIMES"(partner od X.2007 - w podtytule "Gazeta Krakowska"). Gazeta jest wydawana w trzech formułach :
a/ krajowej, b/ regionalnej, c/ lokalnej. jest to nowy projekt stworzony przez Red. Brauna i wydawany przez Millennium( ? czy chodzi o Bank jako sponsora?). Nad głównymi stronami redaktorzy pracują wspólnie i stanowią one trzon dziennika gotowy już w piątek wieczór. Gazeta ma nakład 350 tys. egz,
2/ "DZIENNIK POLSKI" ukazujący się od 1945 r.(!)- oparty wyłącznie na polskim akcjonariacie. Ukazuje się w czterech wersjach ( redakcja używa terminu "mutacja", choć nie jest to wyraz właściwy i wywołuje protesty zebranych dziennikarzy) :
- 1/ krajowej, - 2/ regionalnej, -3/ lokalnej (dz. tarnowski) ,
- 4/ podhalańskiej.
Redaktor przy okazji opowiada anegdotę o spotkaniu ówczesnego redaktora naczelnego, - w 1945 r.,- z żolnierzem radzieckim. z którym z polecenia Naczelnego miał zrobić wywiad :
rezultat był taki. że musiał zaraz kupić sobie nowy zegarek !
3/ "TEMI" - tygodnik informacyjny, jedyny polski niezależny od obcego kapitału i 2-i tygodnik regionalny, jeżeli chodzi o nakład. Od 1990 roku ukazuje się jako pismo prywatne. Omawia tematy lokalne i regionalne. Można go nabyć nawet w Stanach Zjednoczonych. Zasadnicze teksty do każdego numeru są przygotowane już w piątek; informacje bieżące dodawane są w poniedziałek. Pismo organizuje też spotkania ze znanymi osobistościami.
Jego zasięg obejmuje 6 powiatów.

Spór między dziennikarzami polonijnymi a miejscowymi wywołał m.in.
użyty przez tych ostatnich termin "GALICJA". Według dziennikarzy przyjezdnych należy używać nazwy "Małopolska", a nie starej nazwy z czasów Zaboru austriackiego. Podobno jednak termin "Galicja" wprowadził pierwszy redaktor pisma.
Pani Maria oświadczyła, że książka Jana Tomasza Grossa "Strach" wywołała protesty w Stanach.
Poruszono też sprawę filmu o WESTERPLATTE projektowanego przez niejakiego Pawła Cho......(lepiej go nie pamiętać), któremu Min. Kultury, B. Zdrojewski odmówił funduszy na jego realizację.(i słusznie postąpił).
Ten fakt oburzył młodego redaktora "GAZETY KRAKOWSKIEJ" jako brak tolerancji w stosunku do sztuki i krępowanie swobody wypowiedzi. Zapytałam go "w kuluarach" czy ten scenariusz przeczytał? Przyznał, że go nie zna! Wobec tego nie było o czym rozmawiać. Tolerancja - wyraz tak często teraz nadużywany, ma przecież granice i nie może być jednostronna jak to się teraz praktykuje,
Żadnemu z trzech młodych redaktorów jakoś nie przeszkadza fakt, że 80% prasy polskiej jest w rękach obcego kapitału(głównie A. Springera :"Dziennik"(niebieski)"Newsweek" i brukowiec "Fakt" (mający,o wstydzie!, najwyższy nakład z tej trójki 600 tys. egz.) W trakcie pytań "warsztatowych" mówiono też o poszukiwaniu tematów przez prasę polonijną, o tym, że pismo winno być jak najbliżej ludzi, informować ich o sprawach administracyjnych, doradzać w kwestii bezpieczeństwa i handlowych. Między prasą polonijną a prasą w Polsce istnieją poważne rozbieżności. Prasa polonijna stara się pokazać dobry wizerunek naszego kraju - Prasa w Polsce ten obraz psuje i jest kompromitująca pod względem językowym.
Pani Alina Kietrys wskazała na zasadnicze wady współczesnego języka mediów, ignorancję kulturalną środowiska dziennikarskiego i polityków oraz ich niechlujstwo językowe(np
słowo "sukces" (dawniej mające pozytywny sens "powodzenia") wyraża obecnie agresję. Srodowiska te, które winny służyć przykładem - nie znają polskiej literatury i zatraciły poczucie piękna języka. To wszystko prowadzi do niejasności mowy i analfabetyzmu funkcjonalnego.
Zjawiska interpersonalizacji informacji( inaczej mówiąc, że wszystkie dzienniki piszą to samo i w tym samym tonie na pierwszych stronach zwł.) oraz analfabetyzmu funkcjonalnego istnieją także w prasie
innych krajów Unii Europejskiej. Są one wynikiem spadku poziomu kształcenia w szkołach. We Francji.np.,co roku opuszcza szkołę średnią ok.150 tys. młodzieży nie umiejącej porządnie czytać i rozumieć tekstów.ani też porządnie zredagować wypowiedzi. Jest to wynikiem polityki edukacyjnej rządów socjalistycznych. które zniszczyły autorytet nauczycieli, zakładając równość szans( "egalite des chances") - co jest absurdem i likwidując współzawodnictwo uczniów( w dodatnim znaczeniu), ponieważ przejscie z klasy do klasy przestało zależeć, w szkołach publicznych uzyskanych stopni.
Upadek kształcenia prowadzi do upadku języka w myśli i w mowie . Obecnie jest to zjawisko europejskie, świadczące o zamieraniu naszej cywilizacji. Co o dziennikarzach, ich stosunku do rzeczowej informacji i ich języku myślą luminarze w tych sprawach kompetentni ? Zacytuję dwóch, z którymi miałam kontakty w ostatnich czasach. Nieżyjący już Ambasador Stefan Meller napisał w I-ym tomie swoich wspomnień : "Stwierdziłem ze zdumieniem. że młodej generacji dziennikarzy nie interesuje prawda"( "Swiat podług Mellera" t.I-y, ) Znajomy profesor Romanistyki (była to rozmowa półprywatna, więc nie podaję nazwiska) -"Język polityków i dziennikarzy jest w Polsce straszny! Wykazuje ich butę,ignorancję, brak kultury umysłowej, agresywność. W agresji przoduje Gazeta Wyborcza - ściga ona dziennikarzy innych pism sądownie jeśli wyrażają się negatywnie np. o red. A. Michniku -jak to miało miejsce, gdy ten ostatni określił gen. Czesława Kiszczaka jako "człowieka honoru". Wywołało to żywą reakcję innych pism. Wobec tego A.Michnik wniósł do sądu skargę o "naruszenie dóbr osobistych". Ten sposób stał się metodą postępowania Gazety Wyb. wobec opozycji : jak np Stefana Bratkowskiego, którego Listy G.W. opublikowała bez jego zgody(!), Bronisława Wildsteina, Rafała Ziemkiewicza . G.W.zachowuje się jak monopolista prasowy : ma listę" wrogów" ! Jest to postępowanie antydemokratyczne i nieuczciwe. Dziennikarze innych pism, w obawie przed oskarżeniem. stosują swoistą strategię układania tekstów. Czyli mamy to, co za PRL-u było zakałą prasy polskiej! - brak swobody wyrażania opinii/.
Posiadamy jednak politologów na odpowiednim poziomie jak p. Migalski czy poseł Jarosław Gowin.
Wielka szkoda, że redagowany pod patronatem Ks.Prymasa "TYGODNIK KATOLICKI" przestał wychodzić a jego zespół redakcyjny się rozpadł - właśnie z powodu obawy przed atakami Gazety Wyborczej. Brak więc równowagi na płaszczyźnie prasy polskiej. Niektóre pisma krajowe są jednak na dobrym poziomie - np. "RZECZPOSPOLITA", która poprawiła się od kiedy przestała być gazetą rządową, czy "DZIENNIK"(niebieski)/wydawanyprzez A.Springera/ o prawicowej orientacji i dobrym poziomie intelektualnym.

Prezes Stanisław Lis
Przyłapany na goracym uczynku



3/ OFICJALNE OTWARCIE FORUM (10.IX.) w Urzędzie Wojewódzkim.

Przyjęła się tradycja, że oficjalne otwarcie odbywa się następnego dnia rano. Przybyłe osobistości urzędowe wygłaszają przemówienia powitalne pełne optymizmu i obietnic. Pani Senator Bochenek wygłosiła tym razem dodatkowo wykład inauguracyjny. Przybyły z M. S.Z.wiceminister Janusz Borkowski,złożył gratulacje organizatorom Forum jako jednej z najważniejszych imprez tyczących Polonii."Jako dziennikarze polonijni, Państwo reprezentujecie najważniejszą część Polaków zamieszkałych zagranicą."
"Jak możemy pomóc Polakom zagranicą w jej zachowaniu, tak by mogli być partnerem dla miejscowych władz.
Szczególną uwagę chcemy zwrócić do elit, które świadczą o Polakach w różnych krajach, na różne grupy zawodowe i młodzież.Chcemy byście Państwo byli łącznikiem między nami a Polonią. Np. mam tu na myśli organizacje Polonii Kanadyjskiej, które skutecznie zabiegały u władz o odpowiednie podejście do nieszczęśliwych przypadków jakie się tam zdarzyły. Tak więc jest niezwykle ważne by Polacy zagranicą byli dobrze zorganizowani, bo wtedy mają pozycję wobec adresata. Ministerstwo S.Z.określiło kierunki polityki zagranicznej na rok bieżący. Chciałbym prosić Państwa m.in. o przeciwstawianie się fałszowaniu historii przez różne media na świecie. Dążeniem Ministerstwa jest zapewnienie społeczności polonijnej odpowiedniego statusu i warunków pozwalających na podtrzymywanie języka ojczystego -"nośnika, który pozwala na podtrzymanie tożsamości." W tej sprawie sformułujemy przepisy(?) mające wspierać Polonię moralnie ale i finansowo. Zapewniamy, że wsparcie to będzie utrzymane i trafnie adresowane. Chcielibyśmy (zarówno Sejm jak i Senat) pozna -wać coraz to nowe projekty i żeby one były coraz bardziej nowoczesne i odpowiadały potrzebom Polonii i Polaków. Potrzeby te się zmieniają i naprawdę jestem pod wrażeniem ich dynamiczności. W warunkach życia Polonii są to zmiany naturalne, ale też odpowiadające zmianom zachodzącym w poszczególnych krajach (zamieszkania - przyp. red.).My na te zmiany musimy odpowiadać bardzo trafnie i będziemy dostosowywać do nich nasze działania na rzecz Polonii i Polaków (*) po to aby lepiej koordynować działalność rządu.W ramach rządu działalność na rzecz Polaków i Polonii prowadzą różne resorty. W Zespole Międzyresortowym przy MSZ (wznowił działalność w maju b,r. - a dlaczego był nieczynny i od kiedy?), któremu mam przyjemność przewdniczyć, będziemy chcieli podjąć energiczne działania. żeby lepiej koordynować działalność rządu.
Będą one widoczne w najbliższym czasie i będą skierowane do Parlamentu. Będą to zmiany legislacyjne : zmiana w Ustawie Wyborczej w stosunku do Polaków mieszkających poza granicami kraju -

A/ zapewnienie prawa udziału w wyborach Polakom, którzy są niezwykle krytyczni w stosunku do tego,co oferowały dotychczas nasze konsulaty. Musimy dostosować tę Ustawę do liczby Polaków, którzy chcą brać aktywny udział w naszym życiu politycznym. To jest pierwszy projekt do realizacji, który jest w tej chwili przedmiotem naszej pracy.
B/ Chcemy przyjrzeć się ponownie Ustawie o Repatriacji, sprawdzić jakimi możliwościami dysponujemy i zaproponować pewne rozwiązania. Podjęliśmy prace nad Ustawą o Obywatelstwie .Polskim. Dokonujemy zmian w sytuacji cudzoziemców, by dostosować ją do wy-mogów prawnych Unii Europejskiej.
C/ Nowelizujemy ustawę o Karcie Polaka, która została opracowana w Komisji Sejmowej i będzie przedmiotem 1-go czytania na forum Senatu w najbliższym tygodniu. Doszedłem w ten sposób do niezwykle ważnego instrumentu jakim
została uchwalona przez Parlament Ustawa o Karcie Polaka, we wrześniu 2007 r. Ustawa ta weszła w życie w marcu tego roku, a to znaczy, że w praktyce funkcjonuje niespełna rok.Ale mamy już odzew. Myślę, że zainteresuje Państwa fakt iż przyjęliśmy około 9 tysięcy wniosków o Kartę Polaka. Wydaliśmy już około 3000 tysięcy Kart Polaka. To, oczywiście, kropla w morzu potrzeb. To jest niewiele w stosunku do liczby osób zasługujących na Kartę Polaka. Karta Polaka wzbudziła emocje polityczne w kilku krajach. Niesposób mi mówić tutaj o krokach jakie w M.S.Z. podejmujemy aby zneutralizować takie działania skierowane przeciw Karcie Polaka we wspomnianych krajach. w sprawie tej Karty. Przypomnę, że adresowana jest ona przede wszystkim do obywateli 15 krajów byłego Związku Sowieckiego. Przypominamy, że wpłynęły też wnioski o przyznanie jej m.i. w Chicago, Londynie.
Szczupłość personelu naszych Konsulatów nie pozwoliła nam od pierwszego dnia wydawać Karty Polaka.
Nie pozwoliliśmy jednak by starający się o Kartę Polaka stawali w kolejkach przed Konsulatami. To byłoby upokarzające. Proces ten odbywa się powoli, ale chcemy by Karta Polaka była przekazywana w sposób godny.Ciągle jest też aktualna myśl czy nie rozszerzyć karty Polaka na cały świat. Rozważamy jakie byłyby skutki takiej decyzji. Kryteria przyznawania Karty muszą być niezwykle precyzyjne.


3 d / PRZEMÓWIENIE P. ZBIGNIEWA SWIECHA

" Pani Halina... w 1973 R.... założyła pierwszy Uniwersytet Trzeciego wieku w Warszawie. Tu można na marginesie, powiedzieć, że grzebiąc w naszej historii i tradycjach, można równie dobrze odnieść się do wielkiej tradycji szkół o podobnym profilu i przeznaczeniu. Mam na myśli Uniwersytety Ludowe na Ziemiach Polskich ( Polski jako państwa w XIX-ym wieku nie było - uw.red.) oraz słynne, pozytywistyczne "Wieczornice".
Otóż, na polskiej ziemi, można powiedzieć, że już przed Tuskiem zdarzył się pewien cud. W 2005 r., w Polsce, i to tylko w dużych miastach działało 28 Uniwersytetów III-go Wieku. Od tego czasu powstało ich 200. I co tydzień powstają nowe. Taka jest ogromna potrzeba ludzi, którzy w okolicy sześćdziesiątki, zostali oderwani od życia zawodowego, którzy zostali, w swoich oczach, uznani jako niepotrzebni którzy mają się gdzieś tam błąkać przez kolejnych 20 - 25 lat, w związku z prze-
dłużeniem średniego życia Polaka.Otóż ten burzliwy rozwój uniwersytetów III-go Wieku daje niezwykłe, nowe jakości. Mogę o tym mówić jako praktyk, ponieważ wczoraj miałem 150-y wykład dla tzw.Iej Kadrowej, tzn. dla dyrektorów tych wszystkich 200 Uniwersytetów z Polski, w Auli Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dlatego się spóźniliśmy, ale jak mówi mój kolega, za to wcześniej wyjedziemy!
Proszę Państwa, ten model, który został ukształtowany w Polsce, w gruncie rzeczy sprowadza się do kilku kategorii rozważań:
mianowicie, że osoby przechodzące na emeryturę i rentę w Polsce - przypomnę, że liczba osób przechodzących na emeryturę i rentę w Polsce wyniesie powyżej 10 milionów obywateli. Jest to największa grupa może nie "zawodowa", bo właśnie pozbawiona zawodu, ale ludzi, którzy mają wygrać swój los". I ci najinteligentniejsi, którzy się garną do spożywania wiedzy, ten los wygrywają.Bo z jednej strony, nie mogą już"nadawać"o swych przełożonych, że z powodów cech charakterologicznych
Prezesa, dyrektora, czy jakiegoś tam referenta, on nie mógł pokazać swojego pazura w życiu, nie mógł się rozwinąć, nie mógł się spełnić jako człowiek. Tu można. Nie chodzi nawet o to by wszyscy byli badaczami i należeli do tego ścisłego grona ludzi twórczych, ale żeby ta większość, która powstaje , żeby byli poprostu " konsumentami wiedzy" np. w oparciu o wydziały, na których studiowali 40 lat temu i by sprawdzali czy nauka idzie we właściwym kierunku. Jak mówi bowiem Leonardo. "nie ma nic gorszego jak postęp. który idzie w niewłaściwym kierunku". To można sprawdzić. Jednocześnie będą korzystać z wykła-
dów ogólnych, dotyczących przede wszystkim wiedzy humanistycznej.
Teraz, wobec tych wszystkich spraw, które streściłem, przypomniałem sobie gwałtownie, a właściwie przypomniała mi to pani Marszałek Senatu, że też byłem trzydzieści lat dziennikarzem, o czym może zaświadczyć pod przysięgą Jerzy Skrobot, jako że byłem jego biografem....
Otóż, proszę Państwa, to życie dziennikarskie pozwoliło mi sprawdzić jak wyglądają pewne sprawy poza granicami Polski.
Jeździłem za Bug, do wszystkich środowisk polskich na Wschodzie.Tam trzeba uważać.Tam nie ma Polonii! Tam są Polacy. Jak kiedyś powiedziałem we Wilnie, że "jadę do Polski", to chcieli mi dać po pysku bo " jak to"do Polski"? - " do Macierzy"!
Jeżeli się chce ściśle wyrazić, to nie oni przekroczyli granicę. To granica ich przekroczyła.Oni nigdzie nie emigrowali. I proszę też sobie uzmysłowić, co się wyprawiało przez tyle lat, kiedy usiłowano ich zrusyfikować, bądź na terenach przygranicznych,
zgerłanizoiwać.
A teraz przystąpię do przedstawienia projektu bardzo konkretnego, powiem o własnym projekcie, w odniesieniu do spraw wewnątrzpolskich, bo one są ściśle związane z propozycją zewnętrzną. Otóż , półtora roku temu przedstawiłem mojemu
wybitnemu koledze, Rektorowi Uniwersytetu Jagiellońskiego, Karolowi Musiołowi - z którym 40 lat temu grałem w cymbergaja w akademiku, mówię o tym , bo to związki towarzyskie, które przetrwały. I on się do.tego projektu zapalił- aby stworzyć w
Krakowie, na początek, Krakowską Akademię III-go wieku im. Królowej Jadwigi. Potem się usprawiedliwię dlaczego chodzi o Patronat tej Swiętej. Nie będzie to Uniwersytet III-go Wieku wtłoczony w struktury akademickie, tylko Społeczna Organizacja III-go Wieku, międzyuczelniana. Są 34 wyższe Uczelnie w Krakowie.Chodzi o to, że istnieje conajmniej 100-tysięczna armia osób, które są absolwentami tych uczelni w Krakowie. Już nie mówię o Małopolsce. To jest problem ogólnopolski.W liczbach, mamy 60 tys. sluchaczy- uczestników III-go wieku, a marzy mi się, żeby w następnych 2 latach przekroczyć 1 milion tych, którymi się można by opiekować w kategoriach spełniania ich największego marzenia życia na wczesnej emeryturze.
Proszę Państwa, rzecz polega na tym, żeby Krakowska Akademia powstała na kanwie istniejących w Krakowie uczelni.
Słuchacze mogą być powolywani przy Wydziałach, a nawet poszczególnych kierunkach, pamiętając, że wyklady będziemy odbywać w dużych salach. np. w Auditorium Maximum U.J. czy np. w Nowohuckim Domu Kultury, gdzie sala może pomieścić,
1200 osób. To się wiąże także z drugim pomysłem, wewnątrzkrajowym, o Sw. Jadwidze.
Otóż wystąpiłem także o to, żeby Fundacja dla Uniwersytetu Jagiellonskiego, która się tym zajmuje od kilku lat. jest bardzo mocno"wspierana" przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności, której Prezesem jest były Ambasador Polski w Waszyngto-
nie, a nasz młodszy kolega z I-go Liceum w Krakowie, Jerzy Kośmicki. Spotkaliśmy się 9 lat temu na 440-leciu naszej Akademioli.A w przyszłym roku spotkamy się na 450 leciu.
A ponieważ on w swoim otoczeniu. uchodzi za św. Franciszka, jako że ma takie zwyczaje "nietypowo polskie" tzn bardzo ogranicza przypływ alkoholu.
Proszę Państwa, te Uniwersytety III-go Wieku. które powstały y Polsce - słyszę, że już ich jest 400, a w przyszłym roku ma być dalsze 400 - to jest niebywały rozwój. Sam osobiście jestem współzałożycielem kilku takich uniwersytetów. Przekonuję bowiem do tego burmistrzów albo starostów prostym sposobem : "Jeżelibyście zbudowali nowe miasto, albo np. trzeci Kraków, to i tak nie będą wam tego pamiętać w sensie autorskim. Ale jeżeli "zbudujecie" na zasadzie "stworzenia "-Uniwersy
tet III-go Wieku, to te wszystkie piękne baby będą was dożywotnio całować w rękę." Ponieważ 98% słuchaczy Uniyersztetu III[go Wieku, to są panie. Jako jasnowidz przewiduję, że, jak tak dalej pójdzie, za dwa lata będzie w Polsce Matriarchat! Bardzo się cieszę! Będzie mniej głupiego, prymitywnego gadania o polityce, a więcej o konkretnych sprawach do załatwienia na niwie edukacji. A te są najbardziej owocne.
Teraz. proszę Pańsrwa. Jeździłem do wielkich skupisk polonijnych w świecie. Już nie mówię o Polakach na wschodzie. bo to wymaga osobnych rozwiązań. Wykładać w Nowym Jorku i okolicach, to jest niezwykłe doświadczenie. Ale zupełnie różne od
tego w Ameryce Łacińskiej np w Argentynie. Oczywiście, nie mówię o wielkich uniwersytetach jak w Buenos Aires czy La Plata, gdzie miałem wykłady inauguracyjne tam gdzie powstawały Instytuty Polskie (wewnętrzne, polonijne). Ale mówię o tych miejscach- to jest wielki dramat polskości, Polski, Polonii. Na sto osób, które się gromadzą, tylko 2 znają język polski!
Pytam uprzejmie Pana Ministra, pytam Panią Marszałek, pytam ludzi,od których wiele zależy, czy będziemy tolerować rzeczy absurdalne, kiedy Polska, która jeździła za chlebem, która przetrwała zabory, która przetrwała okupacje niemieckie i sowie-
ckie, - ma teraz się wynarodowić na naszych oczach? Po moim trupie!
Otóż, proszę Państwa, według mnie - a związane to jest z instytucją. której gośćmi jesteśmy od ponad 10 lat i ... staramy się żywo reagować na potrzeby Polonii świata, żebyśmy mogli rzeczywiście, niemalże w ostatniej chwili. pewne sprawy uratować!
Dlaczego wydaje mi się, że uratować sprawę tożsamości narodowej i języka polskiego w świecie może najskuteczniej to czynić - uratować szeroko pojęty Uniwersytet III-go Wieku? Z bardzo prostego powodu - tylko dziadkowie znają jeszcze język polski !! Tylko dziadkowie, w tej mieszance pokoleniowej, są naturalnymi pedagogami rodzinnymi.
Proszę Państwa, wystarczy do takiego Uniwersytetu wysłać po jednym poloniście - posady czekają tam, ale to moim zdaniem za mało! Otóż trzeba to wszystko rozkręcić w takim kierunku, żeby można było mówić o odrodzeniu polskości. Zwłaszcza najpotrzebniejsze to jest w krajach Ameryki Łacińskiej. I oczywiście, na Wschodzie. ...Aczkolwiek, już widać to "wtapianie się" w społeczeństwo amerykańskie - np. rodziny dwupokoleniowe. które mieszkają w Nowym Jorku i okolicach.
To jest problem, który można załatwić, awizując ten problem za łaskawym pośrednictwem naszych kolegów z Radia, Telewizji i Prasy polonijnej. Pragnę przy tej okazji podziękować Panu Prezydentowi Miasta Tarnowa, który niespodziewanie zrobił mnie
"Honorowym Ambasadorem Tarnowa na Swiat". Nie wspominałbym o tem, gdyby nie fakt, że to praktycznie biorąc mieści się w gestii działań Ambasadora!(RP.) - Otóż Ambasador ma też pewne swoje prawa! Odwołując się do tych praw, chciałbym uczynić z Państwa Konsulów Honorowych (oklaski) do spraw Uniwersytetów III-go Wieku na całym świecie. Proszę się zwrócić
o informacje do Struktur Akademickich Uniwersytetów III-go Wieku Uniwersytetu Jagiellońskiego jak i bardzo szeroko pojętych struktur ...również w Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. Proszę się odwoływać ( dzwonić lub pisać )- do Fundacji Uniwersytetu Jagiellońskiego - pracują tam niezwykle życzliwi ludzie.
Kończąc to wystąpienie powiem tylko tyle. że Uniwersytet Jagielloński- uratowany cudem przez Królową Jadwigę ( która jeszcze wtedy nie była "świętą) - ale jest to postać uwielbiana przez Polaków, a przez wierzących Polaków dodatkowo uwielbiana jako Swięta - jest to osoba, która całe życie działała na rzecz OSWIATY - jak wiadomo klejnoty swoje oddała na
odnowienienie Wszechnicy Krakowskiej . Jej testament wykorzystał Jagiełło i sam się wpisał jako pierwszy student odnowio-
nego Uniwersytetu. I ta osobam którą uważamy za Syiętą. do momentu kiedy zakończyła życie. w gruncie rzeczy patronowała wszelkim sprawom związanym z ludźmi starszymi, nieporadnymi, wobec których jest sprawą najwyższej kultury, aby móc się do nich odnieść w taki sposób, o jakim tutaj dzisiaj Państwu opowiadam. I dlatego. Akademia Krakowska, przez całe wieki patronowala szkolnictwu średniemu. I Kraków jest tego dowodem. Pierwsze Liceum jest tego dowodem. To jest wielki spadek tradycji Academioli Krakowskiej w Tarnowie,... miałem zaszczyt uczestniczyć w 1960 r. Pani prezydent była jeszcze w Afryce i była planowana. .....Poprostu wiem, w jakim roczniku jest dobrze startować ( o czym też wie kolega Skrobot, który dziś wyjątkowo nie dostaje żadnej nagrody).
Kończąc tym akcentem radosnym, zapraszam do głębokiego przestudiowana tej myśli ponieważ rzeczywiście, kiedy spotka-
my się za rok, będziemy już śmiało mówić o pewnych rzeczach. Bardzo dobrze się do tego nadaję na Ojca chrzestnego jako Honorowy Ambasador Tarnowa i mówię Wam, że przerwę inne zajęcia by tu dojechać i w gronie naszych kolegów wygłosić pierwsze wykłady dla ludzi, którzy naprawdę na to czekają i którzy nawet modlą się do Sw. Jadwigi, żeby ktoś dla nich wykonał ten wielki plan.
... jak zdobywać pieniądze aby można tworzyć Uniwersytety III-go Wieku wśród Polonii świata i wiązać je z Uniwersytetami w Polsce. a zwł. z Uniwersytetem Jagiellońskim, który temu patronuje w imieniu Sw. Królowej Jadwigi.
Tym, których ta sprawa interesuje, polecam te dwie książki, z prośbą aby Państwo je rozpowszechniali w krajach swojego zamieszkania. (oklaski).
(Przepraszamy Red. Zb.Swięcha za pewne luki w tekście; spowodowane zostały niemożnością w pełni poprawnego odsłucha-
nia nagrania. wskutek pogłosu)
(ze swej strony Redakcja "TECZKI" pozwala sobie polecić książkę ks. Bolesława Przybyszewskiego " Swięta Jadwiga Królowa"-
- zdobna w cnoty. Wyd. Sw. Stanisława Biskupa i Męczennika, Archidiecezji Krakowskiej. Kraków, 1997.Nabyć ją można m.in.w Muzeum Katedralnym na Wawelu(tzw. Kanonii). książka zawiera mapę kultu Błog.(jeszcze -1996) Jadwigi Królowej w Polsce. Muzeum zawiera też mnóstwo pięknych darów złożonych przez Papieża Jana Pawła II dla Katedry na Wawelu).


6.1 a/ TARNOWICA.

Jednego popołudnia nie pojechałam na kolejną wyprawę w nieznane. Zostałam w Tarnowie, ponieważ tego popołudnia miał być w Muzeum przy Krakowskiej specjalny Wieczór poświęcony Tarnowicy i jej dawnym mieszkańcom. Tarnowica leży obecnie na Ukrainie, ale została założona przez hetmana St. Tarnowskiego, który tam osadzil zaciężnych chłopów i nadał im ziemię. Wskutek zmiany granic Polski ustalonej( bez naszej wiedzy) w Teheranie i Jałcie. osada została po stronie sowieckiej, a jej mieszkańcy zmuszeni do jej opuszczenia w ramach "Operacji Wisła ", znaleźli się na Ziemiach Zachodnich w
1945/46 r.Nie zapomnieli jednak swej "małej ojczyzny" - zachowali własne stroje i pieśni i nadal uważają się za "Tarnowiczan". Przyjechali więc do Tarnowa, nie mogąc jechać do swojej wsi, i przywieźli wystawę starych zdjęć i swoje dawne stroje. w których wystąpili. Otwarcia wystawy dokonali: Starosta Powiatu Tarnowskiego i
Konserwator regionalny p. Adam Bartosz. Jak zwykle był też poczęstunek, przywieziony przez Tarnowiczan.
Wzruszający dowód przywiazania do swej ziemi i tradycji.(zdjęcia J.D.)


6.1 b / NA PRZYSTANKU AUTOBUSOWYM.

Wracałam z tego Wieczoru tarnowickiego do hotelu i zatrzymałam się na przystanku autobusowym przy Krakowskiej. Na ławeczce pod daszkiem siedział jakiś starszy pan.Posunął się, żeby zrobić mi miejsce. Zapytał co robią Dziennikarze na Forum(miałam przypiętą do kurtki kartę).I tak od słowa do słowa okazało się że mam do czynienia z bohaterem II-ej Wojny światowej. Wcale zresztą nie uważającym się za bohatera! W 1939 r. pełnił służbę wojskową w I-ym Batalionie "Partyzanckim" 16-go Pułku Piechoty Ziemi Tarnowskiej i walczył pod Pszczyną na Sląsku przeciw czołgom niemieckim. Batalion nie mógł w
tej nierównej walce zwyciężyć."Teraz większość moich kolegów już nie żyje , powiedział pan Tadeusz Szeligiewicz. Zostało nas tylko trzech. Moi dwaj koledzy już prawie nie wychodzą z domu i są na wózku. Odwiedzam ich od czasu do czasu.".
Zapytałam, przejęta,:" Czy Panowie napisali może jakieś swoje wspomnienia"? - "Owszem. Wyszły drukiem. Przyślę Pani moją książkę." Podałam mu moją wizytówkę."Bardzo będą Panu wdzięczna" powiedziałam. Interesuję się współczesną historią Polski, a zwłaszcza II-Wojną." Pan Szeligiewicz zachował przedwojenny styl bycia, jakby podwójny :człowieka ułożonego i starego żołnierza nawykłego do dyscypliny. I taki był w tym naturalny. Prawie nie ma już takich ludzi.
Wsiedliśmy do autobusu i przejechali razem dwa przystanki. Pożegnał się i wysiadł. Jak dotąd nie przysłał mi swoich wspomnień.Trzeba się będzie o nie upomnieć. Na szczęście zapisałam adres. (zdj.J.D.)






6.d / Greboszow - Skwer Majora H. Sucharskiego



Nasza wizyta w Gręboszowie [gdzie na skwerze w centralnym punkcie miasteczka, stoi pomnik majora Henryka Sucharskiego. stamtąd rodem) zbiegła się, niestety, z bardzo brzydkim incydentem w środowisku polskiej kinematografii (napisania nowego scenariusza wydarzenia jakim była bohaterska obrona Westerplatte (1- 7.IX.1939) i zrobienia z tych żołnierzy trwających wbrew wszystkiemu na posterunku - psychopatów i pijaków.) O tym była już mowa poprzednio, gdy Minister Kultury odmówił udzielenia funduszy na ten cel. Można powiedzieć, że w Gręboszowie staraliśmy się specjalnie uczcić razem z mieszkańcami pamięć Majora, ich krajana, w Stulecie Jego urodzin. Tablice pamiątkowe ku czci Majora oraz jego kapelana, ks. Piotra Halaka umieszczono w kościele parafialnym w dniu 14.XI.1971 r. a poświęcenia dokonał i Mszę św.celebrował Arcybiskup Karol Wojtyła. Pomnik postawiono w dniu 4.IX.1994 r. przy szkole podstawowej w Gręboszowie.
Cała sprawa niewydarzonego scenariusza bardzo poruszyła polskie społeczeństwo. Historyk i publicysta, p. Dariusz Baliszewski zamieścił w tygodniku "WPROST" (Nr z 28.IX.08), artykuł p.t. "Tajemnica Westerplatte",wyjaśniający to, co starali się zrozumieć daremnie Niemcy i Sowieci,( którzy zabrali nasze dokumenty w 1945 r. W Gdyni - Orłowie i oddali je dopiero pod koniec lat 50-tych.) A Ostateczne Wyjaśnienie znalazł Jan Paweł II, przemawiając do młodzieży na Westerplatte w czerwcu 1987 r. :
"Każdy ma w życiu jakieś swoje Westerplatte, jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić ".
" I może to jest właśnie cała tajemnica Westerplatte"
pisze p. D. Baliszewski, kończąc artykuł. (s.87).