niedziela, 16 listopada 2008

XVI FORUM Mediow Polonijnych



SPIS TRESCI


I/FORUM MEDIÓW POLONIJNYCH - TARNÓW - 9 - 16.IX. 2008

1. WSTEP - NIEZWYKŁE FORUM -
SPRAWY ORGANIZACYJNE

2/. POCZĄTEK FORUM W URZEDZIE WOJEWÓDZKIM
a. Autoprezentacja dzienikarzy
b. Konferencja prasowa Prezydenta Miasta Tarnowa, Ryszarda Scigały
c. Portal Aktywnych Europejczyków (propozycja M. Zemli)
d. "Życie po życiu Nr 5308" - film biograficzny reż. Grzegorza Łubczyka
e. Wieczorem Kabaret "DEFEKT" w hotelu "CRISTAL".

3/ OFICJALNE OTWARCIE XVI FORUM (10.IX.) w Urzędzie Wojewódzkim.
a. Spiewają "Puellae Orantes" w Auli.
b. Wykład inauguracyjny pani Senator K. Bochenek
c. Przemówienie p. J. Borkowskiego(wiceministra spraw zagranicznych)
d. Przemówienie p. Zbigniewa Swięcha : "Trzeci wiek" ..........
e. prelekcja p. Aliny Kietrys (Uniw. Gdański) "Język polski w mediach"
i dyskusja
4/ Dyplomy i Nagrody :
"Powroty do Zródeł"
" Reportaż z XV[go Forum".

5/ Konferencja Prasowa Sponsorów i Partnerów Forum.

6/ WYPRAWY W NIEZNANE :
6.1 Na marginesie forum:
a. Tarnowica
b. Na przystanku autobusowym
a. Zwiedzanie Krakowa i pięknych małopolskich miejscowości na Powiślu.
b. Wszystkie barwy Zalipia
c. Aleja Lipowa i Regionalne Centrum Polonii w Brniu
d. Greboszow - Skwer Majora H. Sucharskiego
e. Szczucin : Muzeum Drogownictwa . Występ chóru dzieci
f. Radgoszcz : przejazd bryczkami do "Karczmy " i wystąpienie Pani Marii.
7/ Dzien 13 Września dalszy ciąg zwiedzania Małopolski:
Janowice. Tuchów. Cieżkowice . Z wizytą u Paderewskiego w Kąśnej Dolnej
Nowy Sącz - miasto bohaterskie : zwiedzanie różnych miejsc.
Dolina kwitnącej fasoli : Zakliczyn - I Senator uprawia fasolę!
8/ Stan języka polskiego w naszych Mediach : Warsztaty I.II.III. prowadziła p.Alina Kietrys.
( Telewizja. Radio. Prasa (przedstawiciele)
9/ Warszawa - Spotkanie w Senacie. Nagrody Marszałka Senatu
Wydarzenia towarzyszące : Wystawy. Reportaże.
Zakończenie


1/ WSTEP

PIERWSZE FORUM PO XV-STCE.
Poprzednie Forum stanowiło rodzaj granicy wieku dla Małopolskiego Forum Współpracy
z Polonią. Piętnastolecie to już wejście w wiek młodzieńczy - zobowiązujący do coraz lepszej organizacji wrześniowego Spotkania. Toteż XVI-e Forum odbyło się w nowym stylu.
Ułatwienie dla nas stanowił fakt, że byliśmy umieszczeni na tydzień w jednym hotelu- bez konieczności codziennego pakowania manatków i przewożenia bagażu w inne miejsce.
Panował więc większy spokój i wpłynęło to niewątpliwie dobrze na atmosferę całej imprezy.
Małopolska gościnność i piękno zwiedzanych okolic i miejscowości dopełniły reszty.

Jak zwykle, dwa dni w Tarnowie były poświęcone Oficjalnemu Otwarciu : przemówieniom i prezentacjom. Przeważnie przyjechali stali bywalcy Forum oprócz nieodżałowanego p. Ryszarda Zielińskiego z Donbasu, zmarłego tej zimy. Nawiasem mówiąc nikt jakoś o Nim nie wspomniał - a był to przecież człowiek bardzo zasłużony dla polskiej kultury, działający w bardzo trudnych warunkach Wschodniej Ukrainy. Należało się Mu choć parę słów oficjalnego wspomnienia. Młodszych Kolegów nie było zbyt wielu. A warto by może w różnych redakcjach zatroszczyć się o młody narybek!
Francja była w tym roku reprezentowana przez trzy osoby czyli o jedną więcej niż rok temu.
(" ECHO de la Polonia"- p. Danuta Kasparian i "TECZKA"- p. Jadwiga Dąbrowska i p. Magdalena Pignard Bykowska).
Po "Autoprezentacji"- jak zwykle przemawiał Prezydent Tarnowa p. Ryszard Scigała. witając gości i udzielając następnie konferencji prasowej.
W imieniu Organizatora Forum Prezes Stanisław Lis omówił Program prac dni następnych.

Zaprezentowano nam też "Metodykę wykorzystania internetu w działalności mediów" w opracowaniu Mateusza Zemli z Krakowa.(Portal Aktywnych Europejczyków). Jednak centralną postacią tegorocznego spotkania - oprócz wiernej Forum Pani Marii, naszej Seniorki - stał się pan Edward Kozik z północnej Francji, o którym p. Grzegorz Łubczyk (były ambasador nasz na Węgrzech) nakręcił film pt. ŻYCIE PO ŻYCIU NRU 5308". Jest to już drugi film historyczny tego reżysera. Znamy go już jako realizatora filmu dokumentalnego o Henryku Sławiku i jego działalności na Węgrzech w czasie II-ej Wojny Sw. - kiedy to ratował Żydów przed zagładą. Oba filmy należą do Serii "Ocalić od zapomnienia" . Reżyserowi należą się
wyrazy szczerego uznania za obydwa.
Drugiego dnia odbyło się oficjalne Otwarcie Forum, z udziałem pani Wicemarszałek Senatu.
Na powitanie gości wystąpił Chór Katedralny Tarnowa "Puellae Orantes" pod batutą Ks. Wł.Pachoty.

Nowości tegorocznego Forum :
- Pani Wicemarszałek ,K. Bochenek, po słowach powitania, wygłosiła wykład inauguracyjny
- Wiceminister S.Z.m p. J. Borkowski wygłosił przemówienie programowe :
"Priorytety polityki rządu na rzecz Polonii i Polaków zagranicą" (o tych "priorytetach" możnaby wiele mówić po zamknięciu Instytutów Polskich w Sztokholmie, Londynie czy Paryżu i Lipsku; Zresztą sam prelegent musiał sobie z tego zdawać sprawę, bo "potykał się" często i bardzo starannie dobierał słowa. Ktoś określił tę wypowiedź jako "składankę".
- Oprócz" Wici". które otrzymywaliśmy następnego dnia rano, organizatorzy wydawali co wieczór tego samego dnia KOMUNIKAT BIURA PRASOWEGO stanowiący streszczenie wydarzeń.
- Pani Alina Kietrys (Uniwersytet Gdański) wygłosiła aż dwa wykłady n.t. języka polskiego.
- Prezentacja Filmów przyjęła się jako stały punkt programu.
- Co wieczór po kolacji odbywały się seanse Video o minionym dniu i dyskusje.
- prezentacja jednej z miejscowości, do której udamy się w przyszłym roku -
- Bogatyni przyjechał Zastępca Burmistrza by opowiedzieć o swoim mieście. Otrzymaliśmy też dokumenty.

2d/ "ŻYCIE PO ŻYCIU NR 5308"

Pani Maria Loryś patronuje naszemu FORUM od 4 lat i nawet Prezes Lis nie śmie jej przerwać gdy się wypowiada. Kiedyś, za jej pierwszej bytności na zjeździe, spróbował i usłyszał: "Ja jestem Kapitanem. Co Pan mi tu będzie przerywał"! A było to w Gdańsku,w Ratuszu Staromiejskim.Pani Maria dostała wtedy brawa od braci dziennikarskiej.
I stała się naszą "komendantką". W tym roku jednak głównym bohaterem FORUM został pan Edward
Kozik- dawny więzień niemieckich obozów koncentracyjnych - noszący jeszcze Nr 5308, a po wojnie członek Rady Miejskiej Roubaix oraz Miejskiej Gminy Lille. Po wojnie też zaczął pisać i wydał około 10 ksią-
żek. Napisał też wiele artykułów i zorganizował różne Wystawy pedqgogiczne i historyczne, związane z własnymi wojennymi przeżyciami. Swoją pierwszą książkę wydał w Paryżu w małym polskim wydawnictwie P.O.W.
Zainteresował się nim p. Grzegorz Łubczyk. były nasz ambasador na Węgrzech. i nakręcił o panu Edwardzie kolejny film zatytułowany "Życie po życu - Nr 5308", który został wyświetlony na sali.
Towarzyszyła tej prezentacji Wystawa zebranych przez p. Kozika rozmaitych zdjęć z obozów niemieckich. Ustawiona została przez niego z pomocą towarzyszącej mu w jego pracach pani Barbary. Umieszczona dyskretnie, wdłuż bocznej, długiej ściany sali, nie narzucała się oczom publiczności, gdyż przysłaniały ją ustawione przed nią plansze. Tworzyło to jakby korytarz i pozwalało ją spokojnie oglądać. A była to wystawa przerażająca - ludzie kościotrupy wychudłe do ostateczności, wnętrza baraków ze spiętrzonymi drewnianymi pryczami, miejsca egzekucji z ustawioną szubienicą. Rzeczy, które trudno sobie nawet wyobrazić, a które należały do naszej wojennej rzeczywistości. Jakim cudem pan Edward przeżył? Był moment gdy całą grupę więźniów ustawiono do rozstrzelania." Wtedy pomyślałem, że jak padnie pierwszy strzał, padnę na ziemię jak zabity. Padały kolejne strzały i zabici upadali na mnie. Gdy wszyscy zginęli, gestapowiec przeszedł wzdłuż stosu trupów z kijem zaopatrzonym w gwóźdź i kłuł ciała by sprawdzić czy nie żyją. Jakoś mnie nie ukłuł, choć wyciągnął mnie z pod trupów i rzucił spowrotem na ziemię.Byłem cały oblany cudzą krwią. Tak przeleżałem parę godzin i gdy zrobiło się ciemno, wypelzłem, trochę się otarłem i wróciłem do baraku. Współwięźniowie tak się przerazili, że chcieli mnie w pierwszej chwili wydać Niemcom.Jakoś jednak dali spokój. I tak przeżyłem."
Pan Edward Kozik ma dziś 86 lat.Jest niezwykle żywotny. Jest odznaczony Krzyżem Kawalerskim i Oficerskim Krzyżerm Zasługi, francuskim i polskim.







6/ WYPRAWY W ZNANE I NIEZNANE.

Następne dni były pod znakiem "wypraw w nieznane". Po śniadaniu, autokary zabierały nas w objazd po wybranej części Małopolski.

11.IX. Pojechaliśmy do Krakowa, ( przedtem już parokrotnie odwiedzanego).Zawsze jednak w tym grodzie można odkryć coś nowego. Tym razem byliśmy uroczyście przyjęci w Magistracie, przez pana Starewicza, zastępcę Prezydenta Miasta, ponieważ ten ostatni " ze względu na liczne pilne obowiązki...."
Po oficjalnych przemówieniach i żartobliwym powitaniu przez Prezesa Lisa, p. J. Skrobota -"który
w tym roku nie otrzymał żadnej nagrody", pokazano nam 3 filmy tyczące rozwoju i "rewitalizacji" Krakowa. Zapamiętałam najciekawszy dla mnie . p.t. "PIEC ZMYSŁÓW" dotyczący spraw kulturalnych : zawierał on różne sceny wizualne, muzyczne i malarskie.O smaku i węchu jakoś nie było
mowy. a to zapewne dlatego. że uzupełnieniem naszej wiedzy o tych dwóch zmysłach, bez których nie sposób przecież żyć, miało być to, co zastaliśmy w sąsiedniej sali, gdzie czekał nas "poczęstunek". Czego tam nie było : mnogie sałatki, zimne mięsiwa. grzybki i podłużnie krojone ogórki z Pudliszek, wszelkie sosy i przyprawy oraz ciasta niezrównanej jakości! Nie mówiąc o trunkach, kawie i herbacie. A wszystkiego dowoli!



Oczywiście, robiliśmy sobie zdjęcia indywidualne i grupowe. Upodobałam sobie w tej materii pewną panią w beżowym kapeluszu.(foto).





Przy okazji warto zwrócić uwagę na fakt, że w Polsce Kraków jest jedynym miastem posiadającym MAGISTRAT! Wszędzie indziej mamy : Urzędy Miasta. Samo słowo przypomina dawne czasy, kiedy to w "Magistracie" pracowali Magistrzy czyli ludzie, którzy Uniwersytet Jagielloński ukończyli "Summa Cum Laude". A zatem w swojej dziedzinie byli "Mistrzami". Jak jest obecnie trudno nam stwierdzić, ale powitanie było odpowiednie do rangi Królewskiego Miasta. Potem, w sali obok, wspaniała uczta. Następnie, również dla zdrowia, spacer po krakowskim rynku, na którym było mniej gołębi niż turystów.
W Urzędzie Wojewódzkim (przy Basztowej) Marszałek Województwa Małopolskiego przyjął nas na konferencji prasowej - podczas której mówił o Gospodarce, Turystyce i Kulturze w swoim województwie - oraz o wyzwaniach i szansach doby obecnej. Potem powędrowaliśmy poznawać "uroki Krakowa". Ustalono, że punktem zbornym będzie Hotel Cracovia polożony na skraju Błoń przy Alejach Trzech Wieszczów. Obejrzeliśmy położony obok Magistratu Kościoł O.O. Franciszkanów, znany z Witraży Stanisława Wyspiańskiego i wyszliśmy na Planty, tuż obok pomnika Kardynała Adama Sapiehy, arcybiskupa
Krakowa , który w czasie IIej Wojny Sw. stawiał czoła Gubernatorowi Hansowi Frankowi.
Czy przewodniczka coś o tym powiedziała? Jakoś niczego nie zapamiętałam.

WITRAŻE u O.O. Franciszkanów mają swoją niezwykłą historię. Rysował i malował "kartony" Stanisław Wyspiański. Przewodniczka zwróciła nam uwagę zwł. na umieszczony w końcu nawy witraż przedstawiający BOGA OJCA, potężny w swym ruchu. "Karton " Wyspiańskiego tak zachwycił kogoś z przyjaciół artysty, że go wykradł i zawiózł do Warszawy, na jakąś wystawę gdzie projekt otrzymał Wyróżnienie. Po tym wydarzeniu, O.O. Franciszkanie zgodzili się wreszcie na jego umieszczenie w kościele.(reprodukcja na I-ej okładce). Witraż został wykonany w jednej z krakowskich firm.
Jako model posłużył artyście jego krewny - zesłaniec z Powstania Styczniowego,, który po 30 latach, uciekł ze Syberii i piechotą dotarł do domu. Cieszył się wielkim szacunkiem w Krakowie.



W tym miejscu pożegnałam się na parę godzin z panią przewodniczką i powędrowałam poznawać
"La beaute de Cracovie" na własną rękę. Pół wieku temu studiowałam bowiem w tym mieście i stąd chciałam odkryć nowe jego uroki samodzielnie.( o tym jednak później).

12.IX. pojechaliśmy na POWISLE DABROWSKIE:
zaczynając od ZALIPIA - wsi gdzie gospodynie malują swoje domy - nazewnątrz i w środku - w bukiety barwnych kwiatów. Na tle białej ściany domów wygląda to prześlicznie i wesoło.
W Zalipiu Wójt Gminy i Prezeska Domu Malarek przyjęli nas na progu kościoła, którego wnętrze również ozdabiały kwiaty. Właśnie dwie panie malarki pracowały na rusztowaniu wewnątrz świątyni, odswieżając powałę absydy. Mogliśmy więc obejrzeć bezpośrednio ich pracę. Wnętrze kościoła też pięknie ozdobione - robi wrażenie pogodne i uspokajające.

Oderwałam się więc od grupy zmierzającej Plantami w stronę Wawelu i powędrowałam własnym szlakiem, śladami moich wędrówek za czasów studenckich. Może warto przypomnieć, że wtedy, w latach 1951 - 1955, na Kraków spadały co miesiąc tony pyłów przemysłowych z Nowej Huty i trujących wyziewów ze Skawiny,i że nawet psy chorowały na raka. Cierpiały
na tym bardzo i zabytkowe budowle, gdyż chemiczne wyziewy niszczyły kamień i cegłę.
Moje studencki wędrówki - było to 53 lata temu - a jednak niczego nie zapomniałam!
Przeszłam Wiślną koło redakcji "Tygodnika Powszechnego" i skręciłam w Gołębią. Miałam do wyboru : pójść w górę by zobaczyć kto teraz mieszka pod nr 5, albo pójść wdół, do akademickiego kościoła Sw. Anny. Wybrałam kościół - miejsce spotkań młodzieży z ks. Karolem Wojtyłą. Na zewnętrznej ścianie tablica pamiątkowa ze słowami Papieża, który tu często przychodził jako biskup. Piękne barokowe wnętrze i po prawej Konfesja i grób św. Jana z Kęt (Jana Kantego), przy których często się modlił.

W głównym ołtarzu obraz Sw. Anny Samotrzeciej (to zn. z Matką Boską i Dzieciątkiem) - urocza scena miłości rodzinnej między pokoleniami : Sw. Anna całuje rączkę Dzieciątka siedzącego na kolanach Matki Boskiej.
Ambona (ostatnio ten temat mnie urzekł) - ambony naszych kościołów są przedziwne, bogato zdobione, oryginalne w kształcie (jak u Wizytek w Warszawie czy w katedrze w Tarnowie).



Wyszłam na Planty : na ławce siedziały trzy studentki pilnie czytające swoje notatki i przepytujące się nawzajem. Była to "moja" ławka (siadywałam na niej pół wieku temu wkuwając do egzaminów). Powiedziałam to im. Były zaskoczone. Zrobiłam im zdjęcie. "Pani jest przemiła" wykrzyknęły chórem. Pożegnałam je. Szybko wróciły do swoich notatek.
A przedemną wyrosło Collegium Novum, do którego chodziłam "wtedy" na wykłady przez 4 lata. Wtedy jednak Collegium wyglądało inaczej niż dziś. Fasada była przybrudzona pyłem a ściany naszej sali były żółto-brudne. Jedyną barwną plamę tego pomieszczenia stanowił zielony kaflowy piec - źródło ciepła i przedmiot służący naszej lektorce języka hiszpańskiego jako przykład językowy."LA ESTUFA ES VERDE" słyszeliśmy ten zwrot za każdym razem. Z młodzieńczą złośliwością przyczepiliśmy to zdanie do naszej lektorki, ponieważ była bardzo tęga , ubierała się z reguły na zielono i nosiła kokieteryjny, zielony kapelusik.
I nigdy nie zrozumiała dlaczego, gdy cytowała ten przykład, powtarzaliśmy go radośnie, pękając ze śmiechu.

Wracam na ziemię.
Fasada Collegium Novum jest obecnie odczyszczona (różowa cegła) z kremowymi elementami rzeźb obramiających neogotyckie łuki. Wchodzę w ulicę Jagiellońską - brama szacownego Collegium Maius, a w jej cieniu prowadzą niekończący się dialog Książę i Poeta,umieszczeni naprzeciw siebie. Dialog o sprawach Ojczyzny, oczywiście.
Na podwórcu, duża, ocembrowana studnia. Odbywa się akurat jakieś zebranie. więc wycofuję się na ulicę. Dochodzę do Szewskiej i skręcam w nią na prawy chodnik. Tu, pod numerem 7, odwiedzam co roku tablicę upamiętniającą śmierć Staszka Pyjasa (6.V.1977). Wykładałam wtedy na Uniwersytecie Sląskim. Pamiętam jak straszne wrażenie ta śmierć zrobiła na nas wszystkich. Byliśmy jak skamieniali. Staszka znaleziono na schodach kamienicy, leżącego głową w dół.
Obdukcja lekarska stwierdziła liczne skaleczenia i sińce (wskazujące na pobicie ale tego nie powiedziano!). Policja ,naturalnie, nie znalazła sprawców i uznała, że był pijany. Sąd umorzył sprawę. Podobno wznowiono ją parę miesięcy temu, ale jakoś nie widziałam nic o tym w prasie. Bronisław Wildstein, jego bliski przyjaciel, twierdzi w swej książce. że Staszek został podrzucony na schody już martwy dla zamaskowania zabójstwa.
Dziś schodów w kamienicy już niema - w ich miejsce urządzono sklep. I tylko tablica na murze przypomina. co się w tym miejscu wtedy wydarzyło.

8/ STAN JEZYKA POLSKIEGO W NASZYCH MEDIACH

TEMAT ten wzbudził burzliwą dyskusję za sprawą pani Aliny Kietrys, wykładowcy(*1")na Wydziale Dziennikarstwa Uniwersytetu Gdańskiego. Przedmiotem jej stałych badań jest mowa stosowana w mediach przez polityków i redaktorów telewizyjnych.Jak wiadomo, właśnie te dwie kategorie "mówców" wywierają wpływ na publiczność czyli odbiorców. A język ten przenosi swoje cechy ujemne (agresywność, wulgarność) na internautów, od których wypowiedzi "oczy więdną"( oczy - bo czyta się je na ekranie). Ta warstwa odbiorców wogóle nie potrafi dyskutować inaczej jak napastliwie i ordynarnie.
Rzeczowej debaty trudno się u nich dopatrzeć. Za przykład tego "dyplomatycznego " języka może posłużyć wypowiedź jakiej użył Minister S.Z. Federacji Rosyjskiej, Siergiej Ławrow, w rozmowie ze swoim brytyjskim odpowiednikiem ," Ty, Sk..., co tu mnie będziesz pouczał"!. To jest ta wyższość postradzieckiej kultury! To co nazywa się "kulturą dialogu dyplomatycznego" - w Polsce nie istnieje. Znane wszystkim słowo "k..." do tego stopnia "weszło w krew" rozmawiających, że stało się rodzajem "przerywnika" i że mówiący wogóle go nie słyszą. Osobiście, już 30 lat temu,za PRL-u, przeprowadziłam 5-minutowy test słuchając mowy pewnego pasażera pociągu na trasie Szamotuły-Poznań. W ciągu 5 minut wymówił on ten wyraz 35 razy! Był zdumiony gdy mu to powiedziałam Wogóle nie zdawał sobie sprawy co mówi!
To zjawisko rozpowszechnione jest też wśród dorosłych, powiedziałabym,że więcej niż wśród młodzieży. A jest związane - jak wogóle kultura zachowania - z brakiem edukacji rodzinnej i brakiem szacunku dla rozmówcy.I to już 30 lat temu!
Jest to sytuacja dramatyczna przynosząca Polsce wstyd.

W trakcie dyskusji zapytano panią Kietrys w jaki sposób intelektualiści i pisarze mają się przeciwstawić "kloace? Odpowiedziała "Nie wiem" i stwierdziła. że, jak zawsze było, język się zmienia. Powstają w Polsce dwie równoległe literatury:
- język pedagogów szkolnych,
- pełen agresji język rynsztokowy, rozpowszechniony wśród młodzieży i internautów.

Natomiast dzieci emigrantów uczące się w szkołach zagranicą tego języka nie używają( tu jednak nasuwa się wątpliwość - ponieważ np. młodzież francuska też mówi swoistą "gwarą" zwaną le "verlan" ( o bardzo ograniczonym zasobie słownictwa ) np. używa słów "zastępczych" jak "chose","truc". "machin"- zamiast odpowiedniego wyrazu oznaczającego dany przedmiot. Czy polonijna młodzież immigracyjna nie nasiąka tym językiem?
Tego nie wiemy, bo tego rodzaju badań nie robiono we Francji.

A co o kwestiach języka i kultury sądzi "młodopolskie " pokolenie dziennikarzy?
Na forumowym podium pojawiła się ich trójka w ramach tzw. "Warsztatów metodycznych II.
Każdy z nich pracował dla innego pisma.
1/ "POLSKA-THE TIMES"(partner od X.2007 - w podtytule "Gazeta Krakowska"). Gazeta jest wydawana w trzech formułach :
a/ krajowej, b/ regionalnej, c/ lokalnej. jest to nowy projekt stworzony przez Red. Brauna i wydawany przez Millennium( ? czy chodzi o Bank jako sponsora?). Nad głównymi stronami redaktorzy pracują wspólnie i stanowią one trzon dziennika gotowy już w piątek wieczór. Gazeta ma nakład 350 tys. egz,
2/ "DZIENNIK POLSKI" ukazujący się od 1945 r.(!)- oparty wyłącznie na polskim akcjonariacie. Ukazuje się w czterech wersjach ( redakcja używa terminu "mutacja", choć nie jest to wyraz właściwy i wywołuje protesty zebranych dziennikarzy) :
- 1/ krajowej, - 2/ regionalnej, -3/ lokalnej (dz. tarnowski) ,
- 4/ podhalańskiej.
Redaktor przy okazji opowiada anegdotę o spotkaniu ówczesnego redaktora naczelnego, - w 1945 r.,- z żolnierzem radzieckim. z którym z polecenia Naczelnego miał zrobić wywiad :
rezultat był taki. że musiał zaraz kupić sobie nowy zegarek !
3/ "TEMI" - tygodnik informacyjny, jedyny polski niezależny od obcego kapitału i 2-i tygodnik regionalny, jeżeli chodzi o nakład. Od 1990 roku ukazuje się jako pismo prywatne. Omawia tematy lokalne i regionalne. Można go nabyć nawet w Stanach Zjednoczonych. Zasadnicze teksty do każdego numeru są przygotowane już w piątek; informacje bieżące dodawane są w poniedziałek. Pismo organizuje też spotkania ze znanymi osobistościami.
Jego zasięg obejmuje 6 powiatów.

Spór między dziennikarzami polonijnymi a miejscowymi wywołał m.in.
użyty przez tych ostatnich termin "GALICJA". Według dziennikarzy przyjezdnych należy używać nazwy "Małopolska", a nie starej nazwy z czasów Zaboru austriackiego. Podobno jednak termin "Galicja" wprowadził pierwszy redaktor pisma.
Pani Maria oświadczyła, że książka Jana Tomasza Grossa "Strach" wywołała protesty w Stanach.
Poruszono też sprawę filmu o WESTERPLATTE projektowanego przez niejakiego Pawła Cho......(lepiej go nie pamiętać), któremu Min. Kultury, B. Zdrojewski odmówił funduszy na jego realizację.(i słusznie postąpił).
Ten fakt oburzył młodego redaktora "GAZETY KRAKOWSKIEJ" jako brak tolerancji w stosunku do sztuki i krępowanie swobody wypowiedzi. Zapytałam go "w kuluarach" czy ten scenariusz przeczytał? Przyznał, że go nie zna! Wobec tego nie było o czym rozmawiać. Tolerancja - wyraz tak często teraz nadużywany, ma przecież granice i nie może być jednostronna jak to się teraz praktykuje,
Żadnemu z trzech młodych redaktorów jakoś nie przeszkadza fakt, że 80% prasy polskiej jest w rękach obcego kapitału(głównie A. Springera :"Dziennik"(niebieski)"Newsweek" i brukowiec "Fakt" (mający,o wstydzie!, najwyższy nakład z tej trójki 600 tys. egz.) W trakcie pytań "warsztatowych" mówiono też o poszukiwaniu tematów przez prasę polonijną, o tym, że pismo winno być jak najbliżej ludzi, informować ich o sprawach administracyjnych, doradzać w kwestii bezpieczeństwa i handlowych. Między prasą polonijną a prasą w Polsce istnieją poważne rozbieżności. Prasa polonijna stara się pokazać dobry wizerunek naszego kraju - Prasa w Polsce ten obraz psuje i jest kompromitująca pod względem językowym.
Pani Alina Kietrys wskazała na zasadnicze wady współczesnego języka mediów, ignorancję kulturalną środowiska dziennikarskiego i polityków oraz ich niechlujstwo językowe(np
słowo "sukces" (dawniej mające pozytywny sens "powodzenia") wyraża obecnie agresję. Srodowiska te, które winny służyć przykładem - nie znają polskiej literatury i zatraciły poczucie piękna języka. To wszystko prowadzi do niejasności mowy i analfabetyzmu funkcjonalnego.
Zjawiska interpersonalizacji informacji( inaczej mówiąc, że wszystkie dzienniki piszą to samo i w tym samym tonie na pierwszych stronach zwł.) oraz analfabetyzmu funkcjonalnego istnieją także w prasie
innych krajów Unii Europejskiej. Są one wynikiem spadku poziomu kształcenia w szkołach. We Francji.np.,co roku opuszcza szkołę średnią ok.150 tys. młodzieży nie umiejącej porządnie czytać i rozumieć tekstów.ani też porządnie zredagować wypowiedzi. Jest to wynikiem polityki edukacyjnej rządów socjalistycznych. które zniszczyły autorytet nauczycieli, zakładając równość szans( "egalite des chances") - co jest absurdem i likwidując współzawodnictwo uczniów( w dodatnim znaczeniu), ponieważ przejscie z klasy do klasy przestało zależeć, w szkołach publicznych uzyskanych stopni.
Upadek kształcenia prowadzi do upadku języka w myśli i w mowie . Obecnie jest to zjawisko europejskie, świadczące o zamieraniu naszej cywilizacji. Co o dziennikarzach, ich stosunku do rzeczowej informacji i ich języku myślą luminarze w tych sprawach kompetentni ? Zacytuję dwóch, z którymi miałam kontakty w ostatnich czasach. Nieżyjący już Ambasador Stefan Meller napisał w I-ym tomie swoich wspomnień : "Stwierdziłem ze zdumieniem. że młodej generacji dziennikarzy nie interesuje prawda"( "Swiat podług Mellera" t.I-y, ) Znajomy profesor Romanistyki (była to rozmowa półprywatna, więc nie podaję nazwiska) -"Język polityków i dziennikarzy jest w Polsce straszny! Wykazuje ich butę,ignorancję, brak kultury umysłowej, agresywność. W agresji przoduje Gazeta Wyborcza - ściga ona dziennikarzy innych pism sądownie jeśli wyrażają się negatywnie np. o red. A. Michniku -jak to miało miejsce, gdy ten ostatni określił gen. Czesława Kiszczaka jako "człowieka honoru". Wywołało to żywą reakcję innych pism. Wobec tego A.Michnik wniósł do sądu skargę o "naruszenie dóbr osobistych". Ten sposób stał się metodą postępowania Gazety Wyb. wobec opozycji : jak np Stefana Bratkowskiego, którego Listy G.W. opublikowała bez jego zgody(!), Bronisława Wildsteina, Rafała Ziemkiewicza . G.W.zachowuje się jak monopolista prasowy : ma listę" wrogów" ! Jest to postępowanie antydemokratyczne i nieuczciwe. Dziennikarze innych pism, w obawie przed oskarżeniem. stosują swoistą strategię układania tekstów. Czyli mamy to, co za PRL-u było zakałą prasy polskiej! - brak swobody wyrażania opinii/.
Posiadamy jednak politologów na odpowiednim poziomie jak p. Migalski czy poseł Jarosław Gowin.
Wielka szkoda, że redagowany pod patronatem Ks.Prymasa "TYGODNIK KATOLICKI" przestał wychodzić a jego zespół redakcyjny się rozpadł - właśnie z powodu obawy przed atakami Gazety Wyborczej. Brak więc równowagi na płaszczyźnie prasy polskiej. Niektóre pisma krajowe są jednak na dobrym poziomie - np. "RZECZPOSPOLITA", która poprawiła się od kiedy przestała być gazetą rządową, czy "DZIENNIK"(niebieski)/wydawanyprzez A.Springera/ o prawicowej orientacji i dobrym poziomie intelektualnym.

Prezes Stanisław Lis
Przyłapany na goracym uczynku



3/ OFICJALNE OTWARCIE FORUM (10.IX.) w Urzędzie Wojewódzkim.

Przyjęła się tradycja, że oficjalne otwarcie odbywa się następnego dnia rano. Przybyłe osobistości urzędowe wygłaszają przemówienia powitalne pełne optymizmu i obietnic. Pani Senator Bochenek wygłosiła tym razem dodatkowo wykład inauguracyjny. Przybyły z M. S.Z.wiceminister Janusz Borkowski,złożył gratulacje organizatorom Forum jako jednej z najważniejszych imprez tyczących Polonii."Jako dziennikarze polonijni, Państwo reprezentujecie najważniejszą część Polaków zamieszkałych zagranicą."
"Jak możemy pomóc Polakom zagranicą w jej zachowaniu, tak by mogli być partnerem dla miejscowych władz.
Szczególną uwagę chcemy zwrócić do elit, które świadczą o Polakach w różnych krajach, na różne grupy zawodowe i młodzież.Chcemy byście Państwo byli łącznikiem między nami a Polonią. Np. mam tu na myśli organizacje Polonii Kanadyjskiej, które skutecznie zabiegały u władz o odpowiednie podejście do nieszczęśliwych przypadków jakie się tam zdarzyły. Tak więc jest niezwykle ważne by Polacy zagranicą byli dobrze zorganizowani, bo wtedy mają pozycję wobec adresata. Ministerstwo S.Z.określiło kierunki polityki zagranicznej na rok bieżący. Chciałbym prosić Państwa m.in. o przeciwstawianie się fałszowaniu historii przez różne media na świecie. Dążeniem Ministerstwa jest zapewnienie społeczności polonijnej odpowiedniego statusu i warunków pozwalających na podtrzymywanie języka ojczystego -"nośnika, który pozwala na podtrzymanie tożsamości." W tej sprawie sformułujemy przepisy(?) mające wspierać Polonię moralnie ale i finansowo. Zapewniamy, że wsparcie to będzie utrzymane i trafnie adresowane. Chcielibyśmy (zarówno Sejm jak i Senat) pozna -wać coraz to nowe projekty i żeby one były coraz bardziej nowoczesne i odpowiadały potrzebom Polonii i Polaków. Potrzeby te się zmieniają i naprawdę jestem pod wrażeniem ich dynamiczności. W warunkach życia Polonii są to zmiany naturalne, ale też odpowiadające zmianom zachodzącym w poszczególnych krajach (zamieszkania - przyp. red.).My na te zmiany musimy odpowiadać bardzo trafnie i będziemy dostosowywać do nich nasze działania na rzecz Polonii i Polaków (*) po to aby lepiej koordynować działalność rządu.W ramach rządu działalność na rzecz Polaków i Polonii prowadzą różne resorty. W Zespole Międzyresortowym przy MSZ (wznowił działalność w maju b,r. - a dlaczego był nieczynny i od kiedy?), któremu mam przyjemność przewdniczyć, będziemy chcieli podjąć energiczne działania. żeby lepiej koordynować działalność rządu.
Będą one widoczne w najbliższym czasie i będą skierowane do Parlamentu. Będą to zmiany legislacyjne : zmiana w Ustawie Wyborczej w stosunku do Polaków mieszkających poza granicami kraju -

A/ zapewnienie prawa udziału w wyborach Polakom, którzy są niezwykle krytyczni w stosunku do tego,co oferowały dotychczas nasze konsulaty. Musimy dostosować tę Ustawę do liczby Polaków, którzy chcą brać aktywny udział w naszym życiu politycznym. To jest pierwszy projekt do realizacji, który jest w tej chwili przedmiotem naszej pracy.
B/ Chcemy przyjrzeć się ponownie Ustawie o Repatriacji, sprawdzić jakimi możliwościami dysponujemy i zaproponować pewne rozwiązania. Podjęliśmy prace nad Ustawą o Obywatelstwie .Polskim. Dokonujemy zmian w sytuacji cudzoziemców, by dostosować ją do wy-mogów prawnych Unii Europejskiej.
C/ Nowelizujemy ustawę o Karcie Polaka, która została opracowana w Komisji Sejmowej i będzie przedmiotem 1-go czytania na forum Senatu w najbliższym tygodniu. Doszedłem w ten sposób do niezwykle ważnego instrumentu jakim
została uchwalona przez Parlament Ustawa o Karcie Polaka, we wrześniu 2007 r. Ustawa ta weszła w życie w marcu tego roku, a to znaczy, że w praktyce funkcjonuje niespełna rok.Ale mamy już odzew. Myślę, że zainteresuje Państwa fakt iż przyjęliśmy około 9 tysięcy wniosków o Kartę Polaka. Wydaliśmy już około 3000 tysięcy Kart Polaka. To, oczywiście, kropla w morzu potrzeb. To jest niewiele w stosunku do liczby osób zasługujących na Kartę Polaka. Karta Polaka wzbudziła emocje polityczne w kilku krajach. Niesposób mi mówić tutaj o krokach jakie w M.S.Z. podejmujemy aby zneutralizować takie działania skierowane przeciw Karcie Polaka we wspomnianych krajach. w sprawie tej Karty. Przypomnę, że adresowana jest ona przede wszystkim do obywateli 15 krajów byłego Związku Sowieckiego. Przypominamy, że wpłynęły też wnioski o przyznanie jej m.i. w Chicago, Londynie.
Szczupłość personelu naszych Konsulatów nie pozwoliła nam od pierwszego dnia wydawać Karty Polaka.
Nie pozwoliliśmy jednak by starający się o Kartę Polaka stawali w kolejkach przed Konsulatami. To byłoby upokarzające. Proces ten odbywa się powoli, ale chcemy by Karta Polaka była przekazywana w sposób godny.Ciągle jest też aktualna myśl czy nie rozszerzyć karty Polaka na cały świat. Rozważamy jakie byłyby skutki takiej decyzji. Kryteria przyznawania Karty muszą być niezwykle precyzyjne.


3 d / PRZEMÓWIENIE P. ZBIGNIEWA SWIECHA

" Pani Halina... w 1973 R.... założyła pierwszy Uniwersytet Trzeciego wieku w Warszawie. Tu można na marginesie, powiedzieć, że grzebiąc w naszej historii i tradycjach, można równie dobrze odnieść się do wielkiej tradycji szkół o podobnym profilu i przeznaczeniu. Mam na myśli Uniwersytety Ludowe na Ziemiach Polskich ( Polski jako państwa w XIX-ym wieku nie było - uw.red.) oraz słynne, pozytywistyczne "Wieczornice".
Otóż, na polskiej ziemi, można powiedzieć, że już przed Tuskiem zdarzył się pewien cud. W 2005 r., w Polsce, i to tylko w dużych miastach działało 28 Uniwersytetów III-go Wieku. Od tego czasu powstało ich 200. I co tydzień powstają nowe. Taka jest ogromna potrzeba ludzi, którzy w okolicy sześćdziesiątki, zostali oderwani od życia zawodowego, którzy zostali, w swoich oczach, uznani jako niepotrzebni którzy mają się gdzieś tam błąkać przez kolejnych 20 - 25 lat, w związku z prze-
dłużeniem średniego życia Polaka.Otóż ten burzliwy rozwój uniwersytetów III-go Wieku daje niezwykłe, nowe jakości. Mogę o tym mówić jako praktyk, ponieważ wczoraj miałem 150-y wykład dla tzw.Iej Kadrowej, tzn. dla dyrektorów tych wszystkich 200 Uniwersytetów z Polski, w Auli Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dlatego się spóźniliśmy, ale jak mówi mój kolega, za to wcześniej wyjedziemy!
Proszę Państwa, ten model, który został ukształtowany w Polsce, w gruncie rzeczy sprowadza się do kilku kategorii rozważań:
mianowicie, że osoby przechodzące na emeryturę i rentę w Polsce - przypomnę, że liczba osób przechodzących na emeryturę i rentę w Polsce wyniesie powyżej 10 milionów obywateli. Jest to największa grupa może nie "zawodowa", bo właśnie pozbawiona zawodu, ale ludzi, którzy mają wygrać swój los". I ci najinteligentniejsi, którzy się garną do spożywania wiedzy, ten los wygrywają.Bo z jednej strony, nie mogą już"nadawać"o swych przełożonych, że z powodów cech charakterologicznych
Prezesa, dyrektora, czy jakiegoś tam referenta, on nie mógł pokazać swojego pazura w życiu, nie mógł się rozwinąć, nie mógł się spełnić jako człowiek. Tu można. Nie chodzi nawet o to by wszyscy byli badaczami i należeli do tego ścisłego grona ludzi twórczych, ale żeby ta większość, która powstaje , żeby byli poprostu " konsumentami wiedzy" np. w oparciu o wydziały, na których studiowali 40 lat temu i by sprawdzali czy nauka idzie we właściwym kierunku. Jak mówi bowiem Leonardo. "nie ma nic gorszego jak postęp. który idzie w niewłaściwym kierunku". To można sprawdzić. Jednocześnie będą korzystać z wykła-
dów ogólnych, dotyczących przede wszystkim wiedzy humanistycznej.
Teraz, wobec tych wszystkich spraw, które streściłem, przypomniałem sobie gwałtownie, a właściwie przypomniała mi to pani Marszałek Senatu, że też byłem trzydzieści lat dziennikarzem, o czym może zaświadczyć pod przysięgą Jerzy Skrobot, jako że byłem jego biografem....
Otóż, proszę Państwa, to życie dziennikarskie pozwoliło mi sprawdzić jak wyglądają pewne sprawy poza granicami Polski.
Jeździłem za Bug, do wszystkich środowisk polskich na Wschodzie.Tam trzeba uważać.Tam nie ma Polonii! Tam są Polacy. Jak kiedyś powiedziałem we Wilnie, że "jadę do Polski", to chcieli mi dać po pysku bo " jak to"do Polski"? - " do Macierzy"!
Jeżeli się chce ściśle wyrazić, to nie oni przekroczyli granicę. To granica ich przekroczyła.Oni nigdzie nie emigrowali. I proszę też sobie uzmysłowić, co się wyprawiało przez tyle lat, kiedy usiłowano ich zrusyfikować, bądź na terenach przygranicznych,
zgerłanizoiwać.
A teraz przystąpię do przedstawienia projektu bardzo konkretnego, powiem o własnym projekcie, w odniesieniu do spraw wewnątrzpolskich, bo one są ściśle związane z propozycją zewnętrzną. Otóż , półtora roku temu przedstawiłem mojemu
wybitnemu koledze, Rektorowi Uniwersytetu Jagiellońskiego, Karolowi Musiołowi - z którym 40 lat temu grałem w cymbergaja w akademiku, mówię o tym , bo to związki towarzyskie, które przetrwały. I on się do.tego projektu zapalił- aby stworzyć w
Krakowie, na początek, Krakowską Akademię III-go wieku im. Królowej Jadwigi. Potem się usprawiedliwię dlaczego chodzi o Patronat tej Swiętej. Nie będzie to Uniwersytet III-go Wieku wtłoczony w struktury akademickie, tylko Społeczna Organizacja III-go Wieku, międzyuczelniana. Są 34 wyższe Uczelnie w Krakowie.Chodzi o to, że istnieje conajmniej 100-tysięczna armia osób, które są absolwentami tych uczelni w Krakowie. Już nie mówię o Małopolsce. To jest problem ogólnopolski.W liczbach, mamy 60 tys. sluchaczy- uczestników III-go wieku, a marzy mi się, żeby w następnych 2 latach przekroczyć 1 milion tych, którymi się można by opiekować w kategoriach spełniania ich największego marzenia życia na wczesnej emeryturze.
Proszę Państwa, rzecz polega na tym, żeby Krakowska Akademia powstała na kanwie istniejących w Krakowie uczelni.
Słuchacze mogą być powolywani przy Wydziałach, a nawet poszczególnych kierunkach, pamiętając, że wyklady będziemy odbywać w dużych salach. np. w Auditorium Maximum U.J. czy np. w Nowohuckim Domu Kultury, gdzie sala może pomieścić,
1200 osób. To się wiąże także z drugim pomysłem, wewnątrzkrajowym, o Sw. Jadwidze.
Otóż wystąpiłem także o to, żeby Fundacja dla Uniwersytetu Jagiellonskiego, która się tym zajmuje od kilku lat. jest bardzo mocno"wspierana" przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności, której Prezesem jest były Ambasador Polski w Waszyngto-
nie, a nasz młodszy kolega z I-go Liceum w Krakowie, Jerzy Kośmicki. Spotkaliśmy się 9 lat temu na 440-leciu naszej Akademioli.A w przyszłym roku spotkamy się na 450 leciu.
A ponieważ on w swoim otoczeniu. uchodzi za św. Franciszka, jako że ma takie zwyczaje "nietypowo polskie" tzn bardzo ogranicza przypływ alkoholu.
Proszę Państwa, te Uniwersytety III-go Wieku. które powstały y Polsce - słyszę, że już ich jest 400, a w przyszłym roku ma być dalsze 400 - to jest niebywały rozwój. Sam osobiście jestem współzałożycielem kilku takich uniwersytetów. Przekonuję bowiem do tego burmistrzów albo starostów prostym sposobem : "Jeżelibyście zbudowali nowe miasto, albo np. trzeci Kraków, to i tak nie będą wam tego pamiętać w sensie autorskim. Ale jeżeli "zbudujecie" na zasadzie "stworzenia "-Uniwersy
tet III-go Wieku, to te wszystkie piękne baby będą was dożywotnio całować w rękę." Ponieważ 98% słuchaczy Uniyersztetu III[go Wieku, to są panie. Jako jasnowidz przewiduję, że, jak tak dalej pójdzie, za dwa lata będzie w Polsce Matriarchat! Bardzo się cieszę! Będzie mniej głupiego, prymitywnego gadania o polityce, a więcej o konkretnych sprawach do załatwienia na niwie edukacji. A te są najbardziej owocne.
Teraz. proszę Pańsrwa. Jeździłem do wielkich skupisk polonijnych w świecie. Już nie mówię o Polakach na wschodzie. bo to wymaga osobnych rozwiązań. Wykładać w Nowym Jorku i okolicach, to jest niezwykłe doświadczenie. Ale zupełnie różne od
tego w Ameryce Łacińskiej np w Argentynie. Oczywiście, nie mówię o wielkich uniwersytetach jak w Buenos Aires czy La Plata, gdzie miałem wykłady inauguracyjne tam gdzie powstawały Instytuty Polskie (wewnętrzne, polonijne). Ale mówię o tych miejscach- to jest wielki dramat polskości, Polski, Polonii. Na sto osób, które się gromadzą, tylko 2 znają język polski!
Pytam uprzejmie Pana Ministra, pytam Panią Marszałek, pytam ludzi,od których wiele zależy, czy będziemy tolerować rzeczy absurdalne, kiedy Polska, która jeździła za chlebem, która przetrwała zabory, która przetrwała okupacje niemieckie i sowie-
ckie, - ma teraz się wynarodowić na naszych oczach? Po moim trupie!
Otóż, proszę Państwa, według mnie - a związane to jest z instytucją. której gośćmi jesteśmy od ponad 10 lat i ... staramy się żywo reagować na potrzeby Polonii świata, żebyśmy mogli rzeczywiście, niemalże w ostatniej chwili. pewne sprawy uratować!
Dlaczego wydaje mi się, że uratować sprawę tożsamości narodowej i języka polskiego w świecie może najskuteczniej to czynić - uratować szeroko pojęty Uniwersytet III-go Wieku? Z bardzo prostego powodu - tylko dziadkowie znają jeszcze język polski !! Tylko dziadkowie, w tej mieszance pokoleniowej, są naturalnymi pedagogami rodzinnymi.
Proszę Państwa, wystarczy do takiego Uniwersytetu wysłać po jednym poloniście - posady czekają tam, ale to moim zdaniem za mało! Otóż trzeba to wszystko rozkręcić w takim kierunku, żeby można było mówić o odrodzeniu polskości. Zwłaszcza najpotrzebniejsze to jest w krajach Ameryki Łacińskiej. I oczywiście, na Wschodzie. ...Aczkolwiek, już widać to "wtapianie się" w społeczeństwo amerykańskie - np. rodziny dwupokoleniowe. które mieszkają w Nowym Jorku i okolicach.
To jest problem, który można załatwić, awizując ten problem za łaskawym pośrednictwem naszych kolegów z Radia, Telewizji i Prasy polonijnej. Pragnę przy tej okazji podziękować Panu Prezydentowi Miasta Tarnowa, który niespodziewanie zrobił mnie
"Honorowym Ambasadorem Tarnowa na Swiat". Nie wspominałbym o tem, gdyby nie fakt, że to praktycznie biorąc mieści się w gestii działań Ambasadora!(RP.) - Otóż Ambasador ma też pewne swoje prawa! Odwołując się do tych praw, chciałbym uczynić z Państwa Konsulów Honorowych (oklaski) do spraw Uniwersytetów III-go Wieku na całym świecie. Proszę się zwrócić
o informacje do Struktur Akademickich Uniwersytetów III-go Wieku Uniwersytetu Jagiellońskiego jak i bardzo szeroko pojętych struktur ...również w Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. Proszę się odwoływać ( dzwonić lub pisać )- do Fundacji Uniwersytetu Jagiellońskiego - pracują tam niezwykle życzliwi ludzie.
Kończąc to wystąpienie powiem tylko tyle. że Uniwersytet Jagielloński- uratowany cudem przez Królową Jadwigę ( która jeszcze wtedy nie była "świętą) - ale jest to postać uwielbiana przez Polaków, a przez wierzących Polaków dodatkowo uwielbiana jako Swięta - jest to osoba, która całe życie działała na rzecz OSWIATY - jak wiadomo klejnoty swoje oddała na
odnowienienie Wszechnicy Krakowskiej . Jej testament wykorzystał Jagiełło i sam się wpisał jako pierwszy student odnowio-
nego Uniwersytetu. I ta osobam którą uważamy za Syiętą. do momentu kiedy zakończyła życie. w gruncie rzeczy patronowała wszelkim sprawom związanym z ludźmi starszymi, nieporadnymi, wobec których jest sprawą najwyższej kultury, aby móc się do nich odnieść w taki sposób, o jakim tutaj dzisiaj Państwu opowiadam. I dlatego. Akademia Krakowska, przez całe wieki patronowala szkolnictwu średniemu. I Kraków jest tego dowodem. Pierwsze Liceum jest tego dowodem. To jest wielki spadek tradycji Academioli Krakowskiej w Tarnowie,... miałem zaszczyt uczestniczyć w 1960 r. Pani prezydent była jeszcze w Afryce i była planowana. .....Poprostu wiem, w jakim roczniku jest dobrze startować ( o czym też wie kolega Skrobot, który dziś wyjątkowo nie dostaje żadnej nagrody).
Kończąc tym akcentem radosnym, zapraszam do głębokiego przestudiowana tej myśli ponieważ rzeczywiście, kiedy spotka-
my się za rok, będziemy już śmiało mówić o pewnych rzeczach. Bardzo dobrze się do tego nadaję na Ojca chrzestnego jako Honorowy Ambasador Tarnowa i mówię Wam, że przerwę inne zajęcia by tu dojechać i w gronie naszych kolegów wygłosić pierwsze wykłady dla ludzi, którzy naprawdę na to czekają i którzy nawet modlą się do Sw. Jadwigi, żeby ktoś dla nich wykonał ten wielki plan.
... jak zdobywać pieniądze aby można tworzyć Uniwersytety III-go Wieku wśród Polonii świata i wiązać je z Uniwersytetami w Polsce. a zwł. z Uniwersytetem Jagiellońskim, który temu patronuje w imieniu Sw. Królowej Jadwigi.
Tym, których ta sprawa interesuje, polecam te dwie książki, z prośbą aby Państwo je rozpowszechniali w krajach swojego zamieszkania. (oklaski).
(Przepraszamy Red. Zb.Swięcha za pewne luki w tekście; spowodowane zostały niemożnością w pełni poprawnego odsłucha-
nia nagrania. wskutek pogłosu)
(ze swej strony Redakcja "TECZKI" pozwala sobie polecić książkę ks. Bolesława Przybyszewskiego " Swięta Jadwiga Królowa"-
- zdobna w cnoty. Wyd. Sw. Stanisława Biskupa i Męczennika, Archidiecezji Krakowskiej. Kraków, 1997.Nabyć ją można m.in.w Muzeum Katedralnym na Wawelu(tzw. Kanonii). książka zawiera mapę kultu Błog.(jeszcze -1996) Jadwigi Królowej w Polsce. Muzeum zawiera też mnóstwo pięknych darów złożonych przez Papieża Jana Pawła II dla Katedry na Wawelu).


6.1 a/ TARNOWICA.

Jednego popołudnia nie pojechałam na kolejną wyprawę w nieznane. Zostałam w Tarnowie, ponieważ tego popołudnia miał być w Muzeum przy Krakowskiej specjalny Wieczór poświęcony Tarnowicy i jej dawnym mieszkańcom. Tarnowica leży obecnie na Ukrainie, ale została założona przez hetmana St. Tarnowskiego, który tam osadzil zaciężnych chłopów i nadał im ziemię. Wskutek zmiany granic Polski ustalonej( bez naszej wiedzy) w Teheranie i Jałcie. osada została po stronie sowieckiej, a jej mieszkańcy zmuszeni do jej opuszczenia w ramach "Operacji Wisła ", znaleźli się na Ziemiach Zachodnich w
1945/46 r.Nie zapomnieli jednak swej "małej ojczyzny" - zachowali własne stroje i pieśni i nadal uważają się za "Tarnowiczan". Przyjechali więc do Tarnowa, nie mogąc jechać do swojej wsi, i przywieźli wystawę starych zdjęć i swoje dawne stroje. w których wystąpili. Otwarcia wystawy dokonali: Starosta Powiatu Tarnowskiego i
Konserwator regionalny p. Adam Bartosz. Jak zwykle był też poczęstunek, przywieziony przez Tarnowiczan.
Wzruszający dowód przywiazania do swej ziemi i tradycji.(zdjęcia J.D.)


6.1 b / NA PRZYSTANKU AUTOBUSOWYM.

Wracałam z tego Wieczoru tarnowickiego do hotelu i zatrzymałam się na przystanku autobusowym przy Krakowskiej. Na ławeczce pod daszkiem siedział jakiś starszy pan.Posunął się, żeby zrobić mi miejsce. Zapytał co robią Dziennikarze na Forum(miałam przypiętą do kurtki kartę).I tak od słowa do słowa okazało się że mam do czynienia z bohaterem II-ej Wojny światowej. Wcale zresztą nie uważającym się za bohatera! W 1939 r. pełnił służbę wojskową w I-ym Batalionie "Partyzanckim" 16-go Pułku Piechoty Ziemi Tarnowskiej i walczył pod Pszczyną na Sląsku przeciw czołgom niemieckim. Batalion nie mógł w
tej nierównej walce zwyciężyć."Teraz większość moich kolegów już nie żyje , powiedział pan Tadeusz Szeligiewicz. Zostało nas tylko trzech. Moi dwaj koledzy już prawie nie wychodzą z domu i są na wózku. Odwiedzam ich od czasu do czasu.".
Zapytałam, przejęta,:" Czy Panowie napisali może jakieś swoje wspomnienia"? - "Owszem. Wyszły drukiem. Przyślę Pani moją książkę." Podałam mu moją wizytówkę."Bardzo będą Panu wdzięczna" powiedziałam. Interesuję się współczesną historią Polski, a zwłaszcza II-Wojną." Pan Szeligiewicz zachował przedwojenny styl bycia, jakby podwójny :człowieka ułożonego i starego żołnierza nawykłego do dyscypliny. I taki był w tym naturalny. Prawie nie ma już takich ludzi.
Wsiedliśmy do autobusu i przejechali razem dwa przystanki. Pożegnał się i wysiadł. Jak dotąd nie przysłał mi swoich wspomnień.Trzeba się będzie o nie upomnieć. Na szczęście zapisałam adres. (zdj.J.D.)






6.d / Greboszow - Skwer Majora H. Sucharskiego



Nasza wizyta w Gręboszowie [gdzie na skwerze w centralnym punkcie miasteczka, stoi pomnik majora Henryka Sucharskiego. stamtąd rodem) zbiegła się, niestety, z bardzo brzydkim incydentem w środowisku polskiej kinematografii (napisania nowego scenariusza wydarzenia jakim była bohaterska obrona Westerplatte (1- 7.IX.1939) i zrobienia z tych żołnierzy trwających wbrew wszystkiemu na posterunku - psychopatów i pijaków.) O tym była już mowa poprzednio, gdy Minister Kultury odmówił udzielenia funduszy na ten cel. Można powiedzieć, że w Gręboszowie staraliśmy się specjalnie uczcić razem z mieszkańcami pamięć Majora, ich krajana, w Stulecie Jego urodzin. Tablice pamiątkowe ku czci Majora oraz jego kapelana, ks. Piotra Halaka umieszczono w kościele parafialnym w dniu 14.XI.1971 r. a poświęcenia dokonał i Mszę św.celebrował Arcybiskup Karol Wojtyła. Pomnik postawiono w dniu 4.IX.1994 r. przy szkole podstawowej w Gręboszowie.
Cała sprawa niewydarzonego scenariusza bardzo poruszyła polskie społeczeństwo. Historyk i publicysta, p. Dariusz Baliszewski zamieścił w tygodniku "WPROST" (Nr z 28.IX.08), artykuł p.t. "Tajemnica Westerplatte",wyjaśniający to, co starali się zrozumieć daremnie Niemcy i Sowieci,( którzy zabrali nasze dokumenty w 1945 r. W Gdyni - Orłowie i oddali je dopiero pod koniec lat 50-tych.) A Ostateczne Wyjaśnienie znalazł Jan Paweł II, przemawiając do młodzieży na Westerplatte w czerwcu 1987 r. :
"Każdy ma w życiu jakieś swoje Westerplatte, jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić ".
" I może to jest właśnie cała tajemnica Westerplatte"
pisze p. D. Baliszewski, kończąc artykuł. (s.87).

Brak komentarzy: