wtorek, 2 czerwca 2009

RECENZJE ( TECZKA NR 104/IV.2009)

SOPHIE COIGNARD "UN ETAT DANs l ETAT" /Edit; Albin Michel, Paris, 2009.

Nazwana w prasie francuskiej "LE LIVRE CHOC", książka jest nim rzeczywiście_ Jest w każdym razie lekturą bardzo przykrą
i pozbawiającą optymizmu co do społeczeństwa, w którym się przebywa. Społeczeństwa do przeżartego do kości przedzi-
wnym rakiem umysłowym i moralnym, opanowującym je stopniowo od 1789 roku. A może nawet wcześniej?
Wiadomo, że Rewolucjq francuska wprowadziła system tortur przejęty następnie przez Niemcy hitlerowskie i Rosję sowiecką.
Wprowadziła też system manipulowania tłumem na wielką skalę, również przejęty przez wymienione powyżej ideologie.
A przecież symbolami tej manipulacji były, z jej strony, dwa narzędzia pracy sredniowiecznych budowniczych katedr :
cyrkiel i kielnia oraz pojęcie "Wielkiego Architekta Swiata".Do czego może dojść społeczeństwo prowadzone tą drogą do
absolutnego indywidualizmu widzimy dzisiaj.
U przybysza " z dalekiego kraju" wywołuje okrzyk "FRANCE, FILLE AINEE DE L EGLISE, QU AS-TU FAIT DE TON BAPTEME"?
Dla immigranta z za żelaznej kurtyny przypomina w pewnej mierze system komunistycznej monopartii, oparty na
szpiegowaniu i represjonowaniu obywateli, przywilejach dla "swoich" i kumoterstwie. Z tego, jak sądzę, sama autorka nie
zdaje sobie sprawy, ponieważ nie miała do czynienia z tym ustrojem na codzieńś
Czy można mówić o "wyższości" systemu zbrodniczego jakim był ustrój komunistyczny w stosunku z systemem rządzenia,
z jakim mamy do czynienia obecnie we Francji? Można o tyle, że był przynajmniej jawny i że wszyscy wiedzieli o jego
istnieniu i postępowaniu. Były składki. Karty przynależności partyjnej, jawne zebrania członków PZPR i obowiązkowe szkolenia
dla nich i dla określonych kategorii społecznych(np studentów). Był też lęk przed represjami. Na codzień!
I wszyscy go odczuwali - a im stali wyżej, tym lęk ten mógł stać się większy.

Nie było natomiast poczucia tego, do jakiego doprowadza lektura książki S. Coignard : że styka się człowiek na codzień
z czymś lepkim i śmierdzącym a jakby niewidocznym. Z trującą substancją, niszczącą społeczeństwo od wewnątrz.
Napisana na podstawie 2,5 lat zbierania dokumentów i przeprowadzania niezliczonych rozmów, pełna gryzącej ironii i wisielczego humoru książka nie daje właściwie praktycznego rozwiązania sytuacji. Jest to "dno"moralne, w skali społecznej
i instytucjonalnej, pokazane dokładnie i z oburzeniem, ale bez" wyjścia z tunelu".
RÓŻNICE I PODOBIENSTWA.
Oczywiście, francuska Masoneria, istniejąca w kraju demokratycznym nie tylko z nazwy, nie próbuje stosować terroru politycznego wobec współziomków. Natomiast w jej zasięgu są możliwości wszelkiego rodzaju nacisków zakulisowych, a nawet manewrów zmierzających do obsadzenia stanowisk wszystkich szczebli "swoimi"ludźmi. W taki sposób by nie
wiedziano kto w danym środowisku do niej należy. Ponieważ masońskie "Wtajemniczenie" wymaga zachowania w tajemnicy
swej przynależności do tej organizacji.
O co więc chodzi Masonerii? Wladzy oficjalnie objąć nie może, ale walczy wszelkimi sposobami o "wpływy!" Jednym z marzeń
szefa Loży GLNF: François Stifani, jest" by kiedys Prezydent Francji nosil nasze barwy"(s.276)

Inną formą organizacyjną masonerii są tzw. "fraternelles" czyli "bratniaki"(może nawet zbliżone znaczeniem do polskiego wyrazu).Są to lokalne grupy " samopomocowe" skupiające ludzi różnych zawodów- wzajem się wspierających w różnych sprawach. Wzajem też ukrywających różne większe lub mniejsze wykroczenia czy nawet przestępstwa. "Fraternelles" jakby
dublują dzialalność wielkich Lóż jak Grand Orient de France ("Loża Wielkiego Wschodu") czy "Grande Loge de France".
Polskie partyjne kumoterstwo i rywalizacje wewnętrzne wśród partyjnych znajdują we Francji odpowiednik w tzw "Affairisme".
i "petites niches entre frères"(czyli "płatanie figli między braćmi").
Pół biedy póki jesteśmy w Europie, gdzie "płatanie figli między braćmi " nie kończy się krwawą jatką dla ludności. W Afryce
jest inaczej.
Wlaśnie zmarł Omar Bongo (8.VI.09). W rozdziale " l 'Afrique, le fric et la guerre"(p.274) S.C. pisze co następuje :
"Les maçons, en Afrique, se confondent totalement avec le pouvoir politique. Ils sont donc conduits à pratiquer l'inverse
de tout ce que l'on doit apprendre en loge."(cit de J.M.Quillardet ). C'est ,en effet une tradition sur tout le continent(...)
Omar Bongo, le très autocrate président gabonais, est également grand maître de la plus importante obédience locale,
parrainée par la... GLNF(Grande Loge Nationale de France). Au départ, Bongo a été initié au Grand Orient, raconte un membre
de son entourage. Son parrain était l'ancien numéro deux du régime, l'ancien président du Sénat, Georges Rawiri. Mais un
jour, il est devenu évident que pour les affaires, notamment pétrolières, le Grand Orient ne suffisait plus.C'était utile pour discuter avec ELF mais pas avec les Anglo-Saxons.Et pour s'ouvrir au monde anglo-saxon, il fallait rallier la GLNF, qui permettait, à terme, d'être reconnu par Londres et d'avoir accès à l'ensemble du réseau".(p.275)./x1/

François Stifani, le grand maître de la GLNF, hausse les épaules lorsqu 'on évoque devant lui le malaise provoqué par ces
frères dignitaires décorés de leurs tabliers brodés et de leurs sautoirs aux couleurs chatoyantes mais qui ont laissé les droits
de l'homme au vestiaire: " Bien sûr que nous revendiquons l'initiation de chefs d'Etat. Notre rêve n'est-il pas qu'un chef d'Etat,
en France; porte un jour nos couleurs"? - Et la manière dont certains de ces chefs d'Etat piétinent les règles élémentaires de
la démocratie? - "Nous aussi sommes les héritiers, en France,de gens qui sont arrivés au pouvoir par la révolution et par la
force. Je ne suis pas comptable des agissements des uns et des autres". - Mais alors, il introniserait aussi Kim Jong Il ou
n'importe quel tyran? - " Nous sommes fiers que ces chefs d'Etat s'engagent sur nos valeurs. Savez-vous que le président de
la République du Congo a créé lui-même la maison du maçon à Brazzaville, financée sur ses deniers personnels? Je trouve
très bien que des Présidents et des Premiers ministres puissent venir chez nous et se sentir chez eux."(p.276/277).

Même si beaucoup de maçons sincères tentent de tisser avec l'Afrique des liens destinés à aider le développement tant éco-
nomique que démocratique, d'autres profitent de ce sauf-conduit pour faire leurs affaires et maintenir le système dit de la
Francafrique pour perpétuer l'influence de la France sur la partie francophone du continent après les indépendances et par-
fois utilisé pour l'enrichissement des chefs d'Etat et de quelques intermédiaires. Le rôle de la franc-mqçonnerie, là encore, provient du serment de secret et de solidarité qui lie tous ses membres, et qui offre à certains une garantie contre la dénonciation d'actes contraires à la loi, à la morale ou aux deux...(p.278/279).

Tu zbieżność cech między postępowaniem partyjnym a dzialaniem masońskim staje się jeszcze wyraźniejsza. Jak nie silą
i pod terrorem - to podejdźmy do ludzi od strony ich ( falszywej ) ambicji i interesowności. Czy ostentacyjne paradowanie
w haftowanym fartuszku nie jest śmieszne? Czy kompensuje to możliwość uzyskania wpływowego stanowiska dla siebie i
ugruntowania tym samym pozycji "tajnej" organizacji, do której się należy? Perspektywa wzbogacenia się? - Zapewne tak.
W Konstytucjach tak zwanych "demokracji ludowych"(już sam termin jest bez sensu!) była zapisana swoboda wypowiedzi!
Kto nie pamięta jak to było urzeczywistniane w praktyce? I tam również, choć w innym stopniu, można się było wzbogacic.
Odpłatą za przystąpienie do Partii mógł być talon na samochód, szybkie uzyskanie mieszkania, "kopertówka"...
Odpłatą za przystąpienie do masonerii jest "tajemniczość "i udział we "wpływach"- dwa czynniki zapewne silniej oddziału-
jące na ludzką ambicję niż posiadanie auta, mieszkania o lepszym standarcie czy dodatkowych pieniędzy. Podnoszą bo-
wiem mniemanie o sobie danej jednostki. W dodatku "kolebka, masonerii jest Europa. Istnieja w masonerii dwa kierunki
- o tradycji deistycznej ( GLNF) i - o tradycji okreslanej jako "liberalna"(Grand Orient de France i Grande Loge de France)
"Le prestige et l'influence ne se mesure plus au seul échelon national. Il faut donc conquérir de nouveaux territoires"(p.280)

Co najbardziej uderza w całej tendencji masonerii - to brak rzeczywistego identyfikowania celów i działań tej organizqcji z dobrem społecznym, narodowym czy choćby gospodarczym,Na pierwszym miejscu stawiane jest "uzyskanie wpływów"
przez samą organizację na poziomie rządowym lub międzynarodowym. Na poziomie władz "wpływy" obejmują, oprócz
dziedziny polityki, policję, wymiar sprawiedliwości i edukację ("laickość")(GOF).
Tu dwie ciekawe rzeczy : - masoni nie chcieli przyjmować kobiet, choć statutowo nie bylo o takim zakazie mowy. Ale ta sprawa postawiona na forum masońskim, przeszła w 3 lożach paryskich i 2 prowincjonalnych w zeszłym roku.Natomiast
Konwent masoński oponował. Masoni wysokiej rangi godzą się na obecność kobiet w tzy. "lożach niebieskich" tj. niższych rangą, natomiast nie chcą ich widzieć w najwyższych instancjach "swoich" władz. Kobiety mają obecnie też własną lożę
Grande Loge Feminine de France( GLFF) i działają niezależnie i rzeczowo. Niewątpliwie jednak utrzymywanie "tajemnicy"
przynależności do masonerii budzi (słuszne w wielu wypadkach ) podejrzenia o kombinatorstwo i "załatwianie" spraw w
sposób nieuczciwy oraz chronienie się wzajemne przed ingerencją sądów. I tak będzie nadal dopóki masoneria, obecnie działająca jako" towarzystwo usług wzajemnych", nie zdecyduje się na jawność.
Osobiście jestem z wielkim uznaniem dla pani S.Coignard, że podjęła temat wyjaśniający zdanie, które kiedyś usłyszałam
od znajomego : "Tu jest wielu porządnych ludzi, ale atmosfera jest nie do zniesienia".
W krajach pod reżimem komunistycznym uczono młodzież że " Zachód jest zgniły". Przebywając tu, przekonujemy się,
że jest on "zgniły" tyle że "inaczej". Teraz wiemy dlaczego.
Maria

Brak komentarzy: