wtorek, 12 października 2010

Pozegnanie STOCZNI/Nr 121/2010

POZEGNANIE STOCZNI.


Pierwszy raz tam pojechałam 13.VIII.1980 roku; Wtedy dowiedziałam się z radia , ze" cos się dzieje"! Postanowiłam wtedy zobaczyć na własne oczy "CO! Wysiadłam na dworcu w Gdańsku i znalazłam się przed bardzo wysokim budynkiem naprzeciw stacji.
Weszłam na jakieś piętro i znalazłam się w Małym biurze - które nie przypominało żadnego "biura"; z dotąd mi znanych.
Jakąś pani i jakiś młody człowiek- zupełnie nie biurowa atmosfera! Pełni zapału i uprzejmości.
Nie pamiętam szczegółów - wiem, ze w południe znalazłam się w Stoczni- jakoś mnie tam wpuszczono, choć nie wiem dlaczego!
Przeszłam przez BRAME! Trafiłam do stołówki, która wówczas nie była jeszcze STOLOWKA I przez okienko podawałam obiad stojącym w kolejce stoczniowcom. Powietrze było pełne Tlenu! Był to chyba najpiękniejszy dzień jaki przeżyłam. Niezwykły w jakiś szczególny sposób! Brałam udział w wydarzeniu, które oznaczało wolność!
Wieczorem wróciłam do Poznania. Potem w całej Polsce były strajki - także , oczywiście; u H. Cegielskiego w moim rodzinnym mieście.
Od tego czasu, co roku, w sierpniu, jadę do Gdańska i odwiedzam Pomost wiodący do Stoczni -ex- Im. Lenina. Teraz jest to juz
Stocznia bez przydomków. Pomost jest szary, stopnie w dół wiodą do zamkniętej metalowej bramy. Ale co roku niebo przecinają sylwetki Żurawi - wielkie i smukłe - co roku smutniejsze, jakby obrazowały to, co siç tam dzieje teraz. Nieruchome -
tkwią na niebie i zdają siç wołać! Fotografuje je co roku z tego pomostu. Kiedyś zeszłam na dôl i poprosiłam strażnika, żeby zrobił zdjęcie największego. Żurawie milczą! Co roku to milczenie jest większe.

Któregoś lata, na pomoście spotkałam przybysza z Kanady.
Powiedział, ze przyjeżdża co roku i patrzy z pomostu na Stocznie, w której wiele lat pracował. Miał w oczach lzy. To niezwykle przywiązanie stoczniowców do swojego zakładu znalazło jeszcze inny - literacki - wyraz. Z pomostu można zejść i pójść ulica Jana z Kolna(#) w stronę dworca. Domy mieszkalne przy niej biedne, z boku jakieś chaszcze i kałuża brudnej wody.
Podwórka, gdzie bawią się zabiedzone dzieci.
To niezwykle przywiązanie stoczniowców do swojego zakładu znalazło jeszcze inny - literacki - wyraz. Na murze ciągnącym siç wzdłuż tej ulicy, specjalnie pobielonym, ktoś wypisał czarna farba, ich opowiadania. Mur podzielony na kwadratowe pola, dobrze siç do tego nadawał. Nie oparłam siç chęci utrwalenia tego niezwykłego rękopisu. Sfotografowałam wszystkie "hieroglify " od lewej ku prawej stronie. Na jednym niewielka postqc' autorki tej pracy i jej kudłaty pies. Sygnatura .
Wróciłam do domu i zaniosłam film do wywołania. Teksty były wyraźne - powstał w ten sposób Album - odbity w kilku egzemplarzach. Przewodniczący ucieszył się z prezentu. Artystki jednak nie zastałam - była akurat w Londynie. Jej znajomi
powiedzieli mi, ze sprawy społeczne stanowią jej pasję.


Ostatniego lata byłam tam znowu; W Stołówce było spotkanie Zarządu "SOLIDARNOSCI" , z Prezesem Januszem Sniadkiem na
czele. Pod parasolami - maly poczęstunek; Chciałam zamienić z Prezesem parę słów; Ktoś powiedział : Niech mu Pani da zjeść";
Słusznie.
Przygotowanie obchodów XXX-lecia wymagało wielkiego wysiłku. Prezes ciągle z delegatami omawiał przygotowania. "Jak Pani chce, niech Pani przyjedzie do Radomia?. Bedç mógł Pani dużo opowiedzieć' - powiedział radomski przewodniczący i pobiegł
na stację. Zdążył jednak powiedzieć, ze w jego Regionie jest sporo grup związkowych , ze trzeba propagować idee Związku w środowisku pracy i ze droga, wyjaśniania idei "SOLIDARNOSCI" możną wiele zrobić. Wiec może tam pojadę - za rok.
W Radomiu tez obchodzono - uroczyście - wspominając rok 1976.
"Zdjęłam " Przewodniczącego i parę dni potem ofiarowałam mu fotografię. Ucieszył się.


Podczas spotkania w STOŁÓWCE, natknęłam siç na p. Leszka Biernackiego, autora książki "KRONIKA SOLIDARNOSCI" - 20 lat dzień za dniem". Na okładce II BRAMA; w kwiatach i pod flaga. Oczywiście stałam siç właścicielką egzemplarza i uzyskałam dedykacje. Na stronie 38, zdjçcie z Watykanu : Jan Paweł II ogłada miniaturę KRZYZY przywieziona przez delegację z Gdańska : po lewej rece Papieża - Anna Walentynowicz, po prawej Lech Walçsa, z tylu prałat H. Jankowski. Książka wyszła w 2000 roku jako dokument historyczny.
Była w STOLOWCE tez pani Gosia Gliwinska, która przygotowała WYSTAWE na Trzydziestolecie ZWIAZKU. Oprowadziła nas po niej. Główna postacią, umieszczona obok zdjęcia Lecha Walçsy, była figurka stoczniowca w kasku; podnoszącego obie ręce
zaciśnięte w pięści w geście oznaczającym " Tak trzymać "! Było to powiedzenie bardzo popularne w latach 198O - 2000.
Pani Gosia była z mężem i maleńka córeczka. I cala nasza grupkę wciągnęła STOCZNIA.
Przez II Bramę weszliśmy na jej teren i wędrując miedzy opuszczonymi budynkami wśród których rosły pokrzywy i chaszcze, snuliśmy wspomnienia o tym co siç tu działo tak jeszcze niedawno. I robiliśmy zdjęcia. Tylko w jednej hali panował ruch i budowano jakiś statek. Ogarniało nas przygnębienie. Żurawie , widziane "od wewnątrz " wydawały Się smutniejsze niż oglądane z drewnianego pomostu. Ich nieruchomość wyrażała żałobę. Podniosłam z ziemi jakiś krążek - okazało siç ze to" ściernica listkowa talerzowa" z korundu. Zachowałam ja na pamiatkę. Zatrzymaliśmy siç w jakiejś kawiarence urządzonej w czçsci jednej z hal i usiedliśmy na tarasie.
Nie znając siç - było to nasze pierwsze spotkanie - rozmawialiśmy jak starzy znajomi.
"Mikutek" grzecznie spal w wôzku.
Wyszliśmy stamtąd po jakiejś godzinie i pożegnali siç . Zapewne na długo.

==========================================================

WIELKIE TRZYDZIESTOLECIE;

Uczestniczyłam w calej "Trzydniówce" :
- pierwszego dnia było spotkanie z gośćmi w pięknej sali zebrań nowego hotelu w Sopocie - przyjechali przedstawiciele Zwiazków Zawodowych z Niemiec, Francji, Ukrainy, Stanów Zjezdn. nawet Australii. Referaty dotyczyły historii Związku - przebiegu wydarzeń w poszczególnych miastach i Okręgach - m.i. w Bydgoszczy - ( w latach 1980/81). Wydarzenia w Bydgoszczy miały wtedy specjalne znaczenie - stad tez omawiano prace poszczególnych parafii : Sw; Wincentego à Paulo, Sw; Andrzeja Boboli,(prowadzonej przez Ks. Jezuitôw), Braci Mçczennikôw, w ktôrej ks; Jerzy Popiełuszko odprawił 17. X.1984 swoja ostatnia Mesz sw.
Izabela Mazanowska omawiała temat Mszy sw; za Ojczyznę w całej Polsce odprawianych,(13go i 16go kazdego miesiaca) oraz wpływ integrujący jaki miały one na społeczeństwo. (Az siç prosi, zeby teraz je wznowić w tym samym duchu!). środowisko bydgoskie było wówczas skłócone - istniały dwa zwalczające siç Komitety Wyborcze. Wreszcie jednak doszły do porozumienia.
W Toruniu n, w grudniu 1981; biskup Przykucki zalecił organizowanie pomocy materialnej i moralnej dla internowanych i ich rodzin, oraz odprawianie Mszy Sw. dla świata pracy. O Bydgoskiej "Solidarności môwil szczegółowo dr Krzysztof Osiński, zwl.po wprowadzeniu stanu wojennego, 13.XII.1981.Warto przypomnieć, ze pierwsze strajki rozpoczçly się na kolei w Lublinie! Następnie Stocznie w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie przerwały w sierpniu prace.

W ogromnej hali sportowej w Gdyni zebrało siç około 2000 delegatów z całego kraju.
Przybyli tez Prezydent B. Komorowski i premier D. Tusk. A takze , Jerzy Buzek, przewodniczący Parlamentu Europejskiego, goracu witany. Wszystkich powitał Przewodniczący NSZZ"SOLIDARNOSC", Janusz Śniadek.
Przemówienia Prezydenta i premiera nie cieszyły się powodzeniem. Przerywały im gwizdy i tupanie. ( nie wiem, skad to wiedziała Redakcja Rzeczpospolitej, ale pojawił się wtedy artykuł twierdzący, ze gwizdy i tupania były właściwie "zorganizowane " przez premiera?!).
Siedziałam po prawej stronie, licząc od trybuny i mogłam dobrze widzieć cala salę. Moim sąsiadem był stary ksiądz, były proboszcz z pôlnocno-wschodniej Polski, honorowy członek "Związku". W pewnej chwili powiedział : "Wie Pani, miałem kiedyś nadzieję, ze pierwszy przewodniczący sie rozwinie". Wydawał siç zawiedziony. Jego wielkie doświadczenia z ludźmi czyniło zen autorytet.

Brak komentarzy: