PIERWSZA ROCZNICA.
ROK temu odszedł od nas ksiądz Witold Kiedrowski, niezwykły Człowiek i Kapłan.
Kochany przez wszystkich za swoją dobroć i uśmiech, którymi obdarzał każdego, kto się do niego zbliżył. Wyświęcony jeszcze przed II-ą Wojną Światową, od 1.IX.39 kapelan wojskowy, ratujący rannych żołnierzy. Mówiący niemieckiemu pułkownikowi, że , w myśl Konwencji Genewskiej, ma obowiązek opiekować się rannymi wojskowymi nieprzyjaciela. I rezygnujący z ucieczki choć miał po temu sposobność'. Przeżył " czasów wiele" - był w obozie na Majdanku, gdzie jako aptekarz stworzył linię kontaktu dzięki temu , że do Obozu przychodzili robotnicy z zewnątrz. Z tego pobytu zachowało się 87 grypsów stanowiących swoiste dzieło literackie. Patrzył z przerażeniem jak na jego oczach rozstrzelano jednego dnia 17.000 więźniów. Wtedy usłyszał nagle, że ktoś krzyczy okropnym głosem i dopiero po chwili zrozumiał, że to wyje z bólu on sam! Nie mógł wrócic' do kraju w 1945 r., ponieważ tylko na to czekano
by go aresztować.Stał się więc, wbrew woli, przymusowym emigrantem. " Poszedłem na Prefekturę i złożyłem dokumenty. Potem powlokłem się do Notre Dame." Był to dla niego wielki ból. Później czynił starania by pojechać na pogrzeb Matki, ale i na to władze PRL nie dały zgody. Został więc we Francji - otrzymując Kartę "bezpaństwowca"- jak to wtedy się nazywało. I przez wszystkie te lata - do 2012 roku - był i pracował w Parafii polskiej przy rue Saint-Honoré. W szpitalu na kilka godzin przed śmiercią, zdawał sobie sprawę ze swego stanu i powiedzial do otoczenia : " Nie przeszkadzajcie mi. Jestem konający". Zapewne teraz " w Domu Ojca" pamięta o nas tu przebywających i wyprasza nam różne potrzebne Łaski. My równiez pamiętamy o Nim; zwracając się doń z różnymi kłopotami i prośbami. A on składa
je Ojcu Naszemu Niebieskiemu.
Redakcja "TECZKI"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz