piątek, 6 kwietnia 2012

TECZKA NR. 141/IV 2012 DOKUMENTY Z INTERNETU

„Zadanie pojednania z Polakami nie zostało jeszcze wypełnione”
tom (KAI Berlin) / ju., 2009-08-30
„Nie zostanie wypełnione dopóki w Niemczech nie będzie się rozumiało Polaków wypędzonych z ich przedwojennych terytoriów wschodnich i przyczyn wypędzenia Niemców z terenów, które teraz należą teraz do Polski”.
Podkreślił w rozmowie z KAI kard. Georg Sterzinsky, metropolita Berlina.
Obchodzimy 70 rocznicę wybuchu II wojny światowej. Jakie znaczenie ma 1 września 1939 r. dla Niemców i Kościoła w Niemczech?
- Bardzo dobrze, że możemy 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej obchodzić z innymi emocjami niż 50 lat temu. Wiemy, że od lat dzień ten jest obchodzony w duchu gotowości do pojednania. Może nie wszyscy są do tego przekonani. Dążą do tego nie tylko Niemcy i Polacy, ale większość narodów, które przeżyły straszliwe wydarzenia wojny. Współcześni Polacy i Niemcy wiedzą, że okrutną wojnę rozpętały Niemcy i prowadziły ją oddziały Wehrmachtu i inne formacje Hitlera. Należy też pamiętać, że początek II wojny światowej nie spotkał się w Niemczech z takim hurraoptymizmem, jak to miało miejsce w chwili wybuchu I wojny. Wielu obawiało się tego, że zaczyna się dziać coś, co wymyka się spod kontroli i dzieje się coś niesprawiedliwego. W dużym stopniu nie wiedziano, dlaczego zwołuje się powszechną mobilizację, dlaczego ostrzeliwuje się Westerplatte. Wielu Niemców miało wątpliwości. Teraz mamy świadomość, że wszystkie te wydarzenia były początkiem okropnej wojny i słusznie się żąda, abyśmy wzięli za nią pełną odpowiedzialność.
Wówczas nie tylko większość Niemców, ale i Kościoły katolicki i ewangelicki wsparły Hitlera. Czy Niemcy i niemieccy chrześcijanie zrobili już wszystko, aby „oczyścić pamięć” straszliwych czasów II wojny światowej. Czy może mają jeszcze jakieś zadanie do wypełnienia?
- Stojące przed nami zadania nie będą wypełnione tak długo, dopóki nie będzie pełnego pojednania i nie będziemy bez uprzedzeń wychodzić naprzeciw innych oraz pracować na rzecz zjednoczonej Europy. Zadanie to nie zostanie wypełnione dopóki na przykład w Niemczech nie będzie się rozumiało Polaków wypędzonych z ich przedwojennych terytoriów wschodnich i przyczyn wypędzenia Niemców z terenów, które teraz należą teraz do Polski. Powoduje to wiele niepotrzebnych nieporozumień i sporów. Podobnie jak inicjatywy niektórych ludzi, a jest ich na szczęście niewielu, aby instytucjonalnie i na drodze prawnej domagać się odszkodowań za tamte tereny. Są zatem cele, które nie zostały jeszcze osiągnięte, abyśmy się mogli cieszyć pełnym pojednaniem. Należy pamiętać, że obecna generacja nie ponosi winy za tamte wydarzenia, ale ponosi za nie odpowiedzialność. Winy się nie dziedziczy, natomiast odpowiedzialność za nie pozostawia się w spadku.
W większości chrześcijanie w Polsce i Niemczech zadowoleni są z tego, jak wiele dokonaliśmy dla pojednania naszych narodów. Jednak co raz pojawiają się spory, które na przykład od kilku lat dotyczą kwestii wypędzeń. Wcześniej chodziło o Centrum przeciwko Wypędzeniom, teraz o Fundację Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie. Ksiądz Kardynał, który wraz z rodziną musiał opuścić rodzinne strony na Warmii dobrze rozumie całą sytuację. Wielu Niemców z byłych terenów wschodnich aktywnie uczestniczy w życiu Kościoła. Dlaczego tak trudno nam się w tej kwestii porozumieć?
- Zgadza się. Należę do rodziny, która musiała opuścić swe rodzinne strony. W tym kontekście zawsze przywołuję słowa mojej babki i matki, które mówiły, że miłość do wrogów jest najcięższym do spełnienia obowiązkiem chrześcijanina. Słowa te wypowiedziały w 1946 r. Ważne jest także to, jak mocno tkwi w nas pamięć o przeszłości, ile nosimy złości i gniewu wobec tych, którzy wyrządzili nam zło. Kieruje nami żądza zemsty. Jeśli nie będziemy umieć przebaczyć, nawet całemu polskiemu narodowi, to nie możemy iść do spowiedzi, nie otrzymamy rozgrzeszenia, w konsekwencji nie możemy przyjmować sakramentu Eucharystii i w końcu sam Bóg nam nie wybaczy. Ile lat potrzebowali nasi biskupi? Aż 20, aby wypowiedzieć słowa: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Zrobili to biskupi polscy na zakończenie Soboru Watykańskiego II. Biskupi niemieccy po wahaniach odpowiedzieli na te słowa. I tak później na tym tle dochodziło do sporów. Ponadto Polacy tak samo byli wypędzeni, np. z dawnej Galicji, doznali takich samych strat jak Niemcy, tak samo pragnęli pozostać w swych rodzinnych stronach i później musieli się osiedlać w Prusach Wschodnich i na innych terenach należących wcześniej do Niemiec. Jeszcze w 1989 r. po wymianie znaku pokoju między premierem Tadeuszem Mazowieckim i kanclerzem Helmutem Kohlem w Krzyżowej w 1989 r. niektórzy mówili o zdradzie. Część niemieckich chrześcijan kieruje się emocjami i poszukuje dla nich prawnych podstaw. Dlatego powtarzam, że zadanie pojednania mamy jeszcze nie wypełnione.
Dochodzi też do politycznej instrumentalizacji cierpień naszych narodów.
- Zgadza się. Dla emocji szuka się prawnych argumentów i później wykorzystuje w politycznej grze. Dla nas najważniejsza jest coraz głębsza integracja z resztą Europy i to jest wspólnym zadaniem Niemców i Polaków.
Kiedy spotykają się Niemcy i Polacy zazwyczaj rozmawiają o trudnej przeszłości. Większość młodych Niemców, a także Polaków nie rozumie tego. Może bardziej powinniśmy patrzeć we wspólną przyszłość?
- Możemy mieć nadzieję, że przyszłym generacjom będzie o wiele łatwiej rozmawiać. Będzie im łatwiej patrząc w przyszłość pokonać to, co było złe w przeszłości. Z drugiej strony jeśli nie znamy przeszłości, uważamy ją za nieważną, to w końcu możemy popełniać te same błędy. Dobrze jest gdy znamy całą prawdę historyczną. Powinniśmy też wiedzieć, że sam czas nie leczy krzywd, choć pomaga leczyć rany, ale też możemy przyszłym pokoleniom przekazać złe emocje. Prawda jest ściśle związana z przebaczeniem, które tworzy zawsze głęboką wewnętrzną więź wspólnoty, o wiele większą niż zapomnienie. Doświadczamy tego w wymiarze przyjacielskim i rodzinnym. Przebaczenie dokonane z serca pogłębia bardziej naszą miłość do drugiej osoby niż powiedzenie, że o wszystkim zapomnieliśmy. Wyznanie winy i lojalność niesie autentyczne pojednanie i wiąże silniej, daje więcej siły do wspólnego działania niż zwyczajne zapomnienie.
W listopadzie Niemcy będą obchodzić 20. rocznicę upadku muru berlińskiego. Wiemy jak wiele zrobił Jan Paweł II dla uwolnienia krajów Europy środkowo-wschodniej spod komunistycznego reżimu. Jak w tym kontekście patrzą Niemcy obecnie na historyczną rolę papieża z Polski?
- Wezwanie Jana Pawła II zaraz po wyborze na papieża w 1978 r.: „Nie lękajcie się!” nie było na początku rozumiane w sensie politycznym. Powtórzył to w Polsce w 1979 r. i wtedy te słowa nabrały również politycznego znaczenia: nie bójcie się wkroczyć na drogę wolności. Papież dodał Polakom odwagi. Po tej wizycie narodziła się „Solidarność”, w 1989 r. doszło do obrad Okrągłego Stołu i wolnych, choć nie do końca, wyborów. W Niemczech cały czas obserwowano wydarzenia w Polsce z obawą, do czego one doprowadzą. Mieliśmy w pamięci, to co działo się w 1953 r. w NRD, w 1956 r. na Węgrzech, w 1968 r. w Czechosłowacji, kilkakrotnie w Polsce, kiedy dążenie do wolności było krwawo tłumione przez komunistyczny reżim. W końcu to, co stało się w Polsce i innych krajach przyczyniło się do upadku muru berlińskiego. Jan Paweł II wiele zrobił dla nas. Robił to nie z pobudek politycznych, ale wspierał wszelkie działania, aby przezwyciężyć totalitaryzm. I ta jego rola zdobyła powszechne uznanie.
Pamiętam jak Jan Paweł II przybył do Berlina w 1996 r. Leciałem z nim w helikopterze i przelatywaliśmy nad Bramą Brandenburską. Wtedy papież z dużą dozą emocji powiedział: „Teraz wiem, że skończyła się II wojna światowa”. Na początku nie pojąłem jego słów. Jak to, koniec wojny w 1996 r., kiedy to już była zamierzchła przeszłość? Ale później zrozumiałem, że spojrzał na naszą historię, na Berlin, który był stolicą dwóch dyktatur, które upadły, a po ponad 40 latach Niemcy zjednoczyły się i dopiero wtedy skończyła się wojna. Później papież przeszedł przez Bramę Brandenburską i to miało dla nas wielkie znaczenie symboliczne.
Jest także czymś historycznie symbolicznym, że następcą papieża Polaka został papież z Niemiec.
- Kardynałowie podczas konklawe mieli świadomość, jak wiele zrobił Jan Paweł II dla Kościoła i świata. Dlatego nie myślano, że po tak długim pontyfikacie papieża Polaka następcą musi być Włoch. Kard. Joseph Ratzinger był najbliższym i najbardziej znanym współpracownikiem Jana Pawła II i nie miano większych wątpliwości, że to on najlepiej będzie kontynuował jego dzieło.
Co powinniśmy jako chrześcijanie zrobić dla Europy?
- Wszystko, aby w Europie Bóg nie został zapomniany, abyśmy nie myśleli, że wystarczy nam to, że osiągnęliśmy wolność, a najważniejsze jest przyjęcie traktatu lizbońskiego, gospodarka, coś tam zrobimy z kulturą i nic już więcej nie potrzebujemy. Potrzebujemy kultury wspartej na Bogu, któremu zawdzięczamy wszystko. On jest naszym szczęściem, potrzebujemy go jako celu naszego życia.
Rozmawiał Krzysztof Tomasik

*****************************************

Przedruk z niezależna.pl

ODPOWIEDŹ MACIEREWICZA

Na dzisiejszym posiedzeniu zespołu parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej zaprezentowano pełne stanowisko zespołu w sprawie wczorajszego oświadczenia Prokuratury Generalnej i Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Niezalezna.pl prezentuje poniżej treść stanowiska zespołu Antoniego Macierewicza:

W związku z opublikowanym w dniu 12 kwietnia 2012 r. stanowiskiem Prokuratury Wojskowej Zespół Parlamentarny ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Tu-154M stwierdza:

1. Stanowisko Prokuratury zawiera szereg niekonsekwencji i wewnętrznych sprzeczności, które wprowadzają w błąd opinię publiczną, mają na celu ukrycie zaniechań oraz błędów prokuratury a także stanowią próbę zdezawuowania Zespołu Parlamentarnego, jedynej w Polsce instytucji systematycznie badającej wszystkie dostępne dowody tragedii smoleńskiej. W szczególności dotyczy to badania wraku i czarnych skrzynek jako kluczowych dowodów oraz wiarygodności hipotezy o sprawstwie osób trzecich jako winnych śmierci polskiej elity narodowej.

2. Z opublikowanego stanowiska prokuratury wynika m.in. że:
a. prokuratura solidnie przeprowadziła wszystkie czynności związane z zabezpieczeniem i zbadaniem dowodów, w tym w sposób wyczerpujący zbadała fizyczne szczątki wraku, czarne skrzynki, odzież i rzeczy osobiste ofiar katastrofy i nie znalazła podstaw do przyjęcia, że katastrofa była wynikiem zamachu.
b. Ekshumacja zwłok trzech ofiar katastrofy potwierdziła, że „ujawniona obrażenia ciała są charakterystyczne dla ofiar katastrof lotniczych”.
c. Prokuratorzy w oparciu o opinię ABW zdementowali wiarygodność wypowiadanych w filmie "1.24" kwestii sugerujących strzelanie do pozostałych przy życiu ofiar katastrofy,
d. Na pokładzie samolotu nie było żadnych dokumentów ani urządzeń zawierających informacje niejawne. Dotyczy to także telefonu satelitarnego.
e. Niesłuszne są zarzuty, iż prokuratura oddała śledztwo stronie rosyjskiej. Wspólne z Rosja prowadzenie śledztwa nie było możliwe ze względu na rosyjskie przepisy.

Stwierdzenia te nie zawsze pokrywają się z prawdą, a w odniesieniu do działań prokuratury wojskowej w osobach prokuratorów Krzysztofa Parulskiego, Zbigniewa Rzepy i Ireneusza Szeląga prawdę ukrywają.

1. Prokuratura Wojskowa w osobach prokuratora Parulskiego, Rzepy i Szeląga odpowiedzialna jest za niedopełnienie obowiązków na skutek niewykonania niezbędnych i wymaganych przepisami kodeksu postępowania karnego czynności (art.2 par.2, art. 7, art.297 par.1 p.1,2,3,4,5,par.2). Dotyczy to przede wszystkim:
- zabezpieczenia w dniu 10.04.2010 wokół lotniska Siewiernyj w Smoleńsku miejsca katastrofy i znajdującego się tam materiału dowodowego, a zwłaszcza zwłok ofiar, wraku samolotu, lotniska i urządzeń nawigacyjnych oraz okolic, a zwłaszcza terenu podejścia do lądowania z zachowaną wówczas w pierwotnym stanie roślinnością i ukształtowaniem terenu,
- prokuratorzy nie uczestniczyli nawet w oględzinach miejsca zdarzenia, a także nie wzięli udziału w dokonywanych przez funkcjonariuszy rosyjskich sekcjach zwłok (z wyjątkiem Prezydenta RP) i nie zrobili tego także po powrocie ciał ofiar do Polski mimo wielokrotnych próśb rodzin ofiar,
- prokuratura nigdy nie dokończyła koniecznych badań filmu "1;24", którego autentyczność zarówno ścieżki dźwiękowej, jak i filmowej, została potwierdzona przez laboratorium ABW oraz CLK Komendy Głównej Policji. Obie te ekspertyzy nie wykluczyły również, że dźwięki, które można tam usłyszeć, to strzały z broni palnej. Z niezrozumiałych powodów prokuratura nie dopełniła obowiązku wyjaśnienia zarówno pochodzenia tego filmu stanowiącego niesłychanie ważny dowód w sprawie, jak i analizy wszystkich dźwięków i obrazów na nim zapisanych,
- to niedopełnienie obowiązków nie znajdowało żadnego uzasadnienia w zachowaniu strony rosyjskiej, która wówczas jeszcze demonstrowała pełną otwartość na współpracę, kierując się w pierwszych dniach zasadami wynikającymi z porozumienia polsko-rosyjskiego z 1993 r. oraz stanowiskiem prezydenta Dmitrija Miedwiediewa przekazanym premierowi Donaldowi Tuskowi. W godzinach przedpołudniowych 10 kwietnia 2010 r. prezydent Federacji Rosyjskiej proponował telefonicznie Prezesowi Rady Ministrów RP prowadzenie wspólnego śledztwa przez stronę polską i rosyjską. Propozycja ta została przez premiera Tuska i Prokuraturę Wojskową odrzucona, co wówczas argumentowano brakiem stosownych przepisów po stronie polskiej. Dziś, gdy wiadomo już, że argumentacja ta jest nieprawdziwa, twierdzi się, że to po stronie rosyjskiej brak niezbędnych regulacji. Prokuratura zdaje się zapominać, że to prezydent Rosji proponował prowadzenie wspólnego badania, więc brał odpowiedzialność za realizację swej inicjatywy.
Trzeba też przypomnieć, że skutkiem stanowiska rosyjskiego była wspólna narada prokuratorów polskich i rosyjskich w nocy 10 kwietnia, gdzie ustalono zasady daleko idącej współpracy m.in. prowadzenie wspólnych przesłuchań. Z możliwości tych strona polska przestała korzystać po kilku dniach, gdy wyraziła zgodę na zastąpienie porozumienia z 1993 r. zarządzeniem premiera Putina z 13 kwietnia 2010 r.
Za bezprawną zmianę porządku prawnego badania przyczyny katastrofy odpowiedzialny jest polski rząd.

2. Wszystko to wskazuje, że niedopełnienie obowiązków przez prokuratorów przebywających wówczas w Rosji nie miało obiektywnych powodów, lecz wynikało z subiektywnych decyzji. Podobnie należy ocenić obecne zachowania prokuratury, która próbuje, w sprzeczności z regulacjami kodeksu postępowania karnego i nie zwracając uwagi na systematyczne niszczenie wraku przez funkcjonariuszy Federacji Rosyjskiej, przekonać polską opinię publiczną, iż do zakończenia śledztwa nie jest niezbędny materiał dowodowy w postaci wraku samolotu, czarnych skrzynek i innych przetrzymywanych przez Rosjan dowodów, np. telefonu satelitarnego. Podczas gdy prokuratura usprawiedliwia bezprawne działania strony rosyjskiej, minister sprawiedliwości Jarosław Gowin tak je ocenia: „Nie widzę żadnych uzasadnionych powodów, dla których strona rosyjska z powodu śledztwa musiałaby przetrzymywać tak długo wrak Tupolewa (...) Ta sprawa to element świadomej polityki władz rosyjskich wobec Polski (...) w Rosji decyzje zapadają nie na szczeblu Ministerstwa Sprawiedliwości, ale na szczeblu prezydenckim.”

3. Charakter manipulacyjny mają stwierdzenia, że prokuratura dopełniła obowiązków polegających na zbadaniu pozostających w Rosji dowodów w tym wraku i czarnych skrzynek. W rzeczywistości nie sposób uznać działań prokuratury za wystarczające. W zakresie badania wraku wynika to m.in. z oświadczeń prokuratorów przytoczonych przez Polską Agencje Prasową w dniu 29 września 2011 r.: „przed podjęciem badania polscy prokuratorzy oświadczyli, że nie będą mieli możliwości pobierania jakichkolwiek próbek celem badań laboratoryjnych a dokumentacja ich pracy zostanie sporządzona po rosyjsku (...) W razie konieczności dokonania takich badań prokuratura zwróci się do Rosji o pomoc prawną”. Ale dotychczas o taką pomoc się nie zwrócili i laboratoryjnych badań wraku nie dokonali. Nie dokonali też pełnej identyfikacji wszystkich części, ich opisu i inwentaryzacji. Prokuratura nie wie nawet, na ile części wrak się rozpadł, nie próbowała dokonać rekonstrukcji wraku poprzez nałożenie pozostałych części na model samolotu, by sprawdzić, jak naprawdę dokonywał się proces rozpadu samolotu i by zidentyfikować te miejsca, gdzie rozpad ten się rozpoczął. Badania takie są niezbędne, by móc rzeczywiście ocenić, co i dlaczego się wydarzyło, i są podstawową czynnością wykonywaną w wypadku katastrof samolotowych. Prokuratura jednak tego zaniechała, ale uważa za stosowne atakować Zespół Parlamentarny, będący jedyną w Polsce instytucją, która takie badania w możliwym zakresie przeprowadziła.

4. W zakresie badania czarnych skrzynek niedopełnienie obowiązków wynika z analiz ekspertów Zespołu: Konrada Matuszczaka (który w zawiadomieniu o przestępstwie skierowanym do Prokuratury wskazał na możliwość fałszowania zapisów czarnej skrzynki poprzez przesunięcie czasowe momentu wejścia samolotu TU 154 M na ścieżkę schodzenia) i Marcina Gugulskiego (którego analiza porównawcza trzech transkrypcji czarnej skrzynki - MAK, komisji Millera i Instytutu Ekspertyz Sądowych - wykazała kilkunastosekundowe przesunięcia czasowe odczytu dźwięku).
Przypomnijmy też, że zasadnicze wątpliwości budzi to, czy badana przez IES kopia czarnych skrzynek zawierała wszystkie nagrane na oryginale taśmy dźwięki. W szczególności uzasadnione wątpliwości badaczy budzi fakt braku dźwięku huku silników ustawionych na zakres startowy w ostatnich sekundach lotu. Huk ten słyszeli wszyscy świadkowie, nie ma zaś go na kopii taśmy wiernie jakoby odtwarzającej oryginał. Prokuratura nigdy nie ustosunkowała się do tych sprzeczności.
Prokuratura nigdy też nie wyjaśniła w sposób wiarygodny okoliczności manipulowania zapisem czarnych skrzynek przez ministra Jerzego Millera i prokuratora Krzysztofa Parulskiego, którzy odpowiedzialni są za dostarczenie KWLLP kopi czarnej skrzynki niezgodnej z oryginałem. Prokuratura odrzuciła też zawiadomienia o przestępstwie skierowane przez Zespół Parlamentarny w tej sprawie.
W tej sytuacji próba udowadniania, że dopełniono obowiązków przy badaniu wraku oraz czarnej skrzynki, ma charakter świadomego wprowadzania w błąd opinii publicznej i działania na szkodę śledztwa. Można tylko dodać, że do dnia dzisiejszego pokrzywdzeni nie mogą otrzymać zapisu polskiej skrzynki parametrów lotu (QAR) produkcji firmy ATM mimo wniosków powtarzanych już od ponad roku. Przypomnijmy, że zapisy te w żaden sposób nie dotyczą zachowań ludzkich, a jedynie odnotowują działanie mechanizmów samolotu, ich badanie nie może więc naruszyć niczyich praw osobistych.

5. Zdumienie musi budzić oświadczenie prokuratury stwierdzające, że rok temu wykluczono hipotezę działania osób trzecich (zamach) jako przyczynę tragedii smoleńskiej i że od tego czasu nie zaszły w stanowisku prokuratury żadne zmiany. Powszechnie uznano, że stwierdzenie to oznacza, iż prokuratura nie bada hipotezy zamachu. Tymczasem już rok temu ówczesny naczelny prokurator wojskowy Krzysztof Parulski uzupełnił to stwierdzenie oświadczeniem, iż „natychmiast po otrzymaniu wraku Tu-154 polscy eksperci poddadzą go badaniu, także w kontekście wątku zamachu”, a 10 kwietnia 2012 r. prokurator płk Zbigniew Rzepa ok. godz. 23:35 stwierdził w Programie 1 TVP, że Prokuratura sformułowała cztery hipotezy dotyczące przyczyny katastrofy i żadnej dotychczas nie wykluczyła. Wśród nich prokurator Rzepa wymienił „działanie osób trzecich” (zamach) i dodał, że żadna z rozpatrywanych hipotez nie została zweryfikowana i wszystkie są nadal badane.
Trzeba więc spytać, cóż takiego się stało, że dwa dni później prokuratura zmienia zdanie o 180 stopni? I trzeba zapytać, czy nie oznacza to, że prokuratura składa w tak fundamentalnej sprawie różne oświadczenia w zależności od okoliczności politycznych? Zachowanie takie dezawuuje ostatecznie wiarygodność prokuratora płk. Rzepy.
Należy mieć nadzieję, że przed zgromadzeniem całości materiału dowodowego prokuratura raz jeszcze zmieni swoje stanowisko i powróci do badania także wersji udziału osób trzecich.

6. Podobny zarzut trzeba postawić płk. Szelągowi, który wsławił się ostatnio tym, że straszył Senator Rzeczypospolitej panią Beatę Gosiewską, iż „Rosja jest mocarstwem”, uzasadniając w ten sposób odmowę dopuszczenia do udziału w sekcji zwłok Jej Męża Przemysława Gosiewskiego w charakterze eksperta wskazanego przez nią jako pokrzywdzoną światowej sławy patologa Michaela Badena. Prokuratura Wojskowa odmówiła prawa udziału tego eksperta również w sekcji zwłok śp. Janusza Kurtyki, o co wystąpiła pani dr Zuzanna Kurtyka. Działania te nie miały żadnego uzasadnienia ani precedensu w najnowszej historii cywilizowanych państw i nosiły cechy ukrywania dowodów przed pokrzywdzonymi, a także zwykłego okrucieństwa wobec rodzin. Jak się jednak później okazało z oświadczenia Ministra Sprawiedliwości Jarosława Gowina, decyzja ta była konsekwencją dyskusji Rady Ministrów rządu Donalda Tuska, który negatywnie zaopiniował taką możliwość. Wykonywanie przez prokuraturę decyzji rządu w kwestiach postępowania procesowego jest szczególnym złamaniem zasad praworządności i zasługuje na najwyższe potępienie oraz wymaga wszczęcia postępowania wobec sprawców z urzędu. Niestety nic takiego nie ma miejsca. Nie ma jednak wątpliwości, że postępowanie dowodowe przeprowadzone w takich warunkach nie może zostać uznane za obiektywne i zaświadczające o rzeczywistym stanie rzeczy.
Zachowanie prokuratury w sprawie badania ciał śp. ofiar katastrofy jest tym bardziej skandaliczne, że ekshumacje zwłok dokonane w przypadku ciał tylko trzech ofiar katastrofy w żaden sposób nie zdejmują z organów państwa odium zaniechania przeprowadzenia oględzin i sekcji zwłok ofiar katastrofy po sprowadzeniu ciał do Polski bez dokumentacji sekcyjnej. O ile rodziny ofiar mogły zwieść zapewnienia najwyższych władz kraju o uczestniczeniu w sekcjach polskich patomorfologów i prokuratorów, o tyle dla prokuratury jasne było, że prokuratorzy w sekcjach nie uczestniczyli (wyjątek: sekcja śp. Prezydenta RP z udziałem Naczelnego Prokuratora Wojskowego). Prokuratura powinna zatem wykonać przewidziane prawem czynności, zamiast cierpliwie oczekiwać protokołów czynności wykonanych skandalicznie przez Rosjan. Obraz rzetelności czynności wykonanych w Rosji sekcji zwłok oddaje medialnie znany fakt ujawnienia podczas sekcji dokonanej w Polsce w zwłokach śp. Przemysława Gosiewskiego gumowych rękawiczek i cudzych organów w jego trumnie.

7. Na koniec pragniemy zwrócić uwagę, że eksperci zespołu, w tym także panowie profesorowie Wiesław Binienda i Kazimierz Nowaczyk, są zawsze do dyspozycji prokuratury, w trybie pomocy prawnej również za pośrednictwem polskich placówek dyplomatycznych w USA, co wielokrotnie publicznie deklarowali. Dlatego też wszelkie pytania szczegółowe dotyczące przedstawianych przez nich badań należy wyjaśniać w trybie przewidzianym Kodeksem Postępowania Karnego, a nie poprzez wątpliwe połajanki publicystyczne.

8. Podsumowując : komunikat prokuratury ma charakter wypowiedzi politycznej motywowanej bieżącymi potrzebami obozu rządzącego i prokuratorów broniących się przed poniesieniem odpowiedzialności za błędy, niedopełnienie obowiązków i działanie na szkodę śledztwa w sprawie śmierci Prezydenta Rzeczpospolitej i 95 lecących z Nim do Katynia przedstawicieli elity Narodu i Państwa Polskiego. Zespół Parlamentarny oczekuje, że Prokurator Generalny wyciągnie z tych zachowań wszelkie konsekwencje dyscyplinarne oraz karne.

Brak komentarzy: