Praha
„Widzę miasto wielkie,
którego sława sięgnie gwiazd”. Tak Księżna Libusza, za słowami legendy,
przepowiedziała potęgę jednego z najchętniej odwiedzanych miast w Europie. Miejsce
to poleciła nazwać Pragą (z czes. práh – próg), ponieważ przed progiem schylają
głowy książęta i władcy, aby schylali więc głowę również przed jej miastem. Jak
powiedziała, tak też się stało. Zbudowano gród Praga, otoczony głębokim rowem i
wysokim wałem, którego władcy rządzili ziemiami czeskimi…
Pragą zachwycają się wszyscy. Jej niesamowitym klimatem,
tajemniczą aurą, magią wąskich uliczek, czerwonych dachów kamienic i
architekturą. Zachwycają się wielokulturowością, otwartością, eklektyzmem
wszystkich styli i bogactwem atrakcji. Postanowiłam i ja się zachwycić, dlatego
spakowałam plecak i w drogę.
(Widok z wieży zegarowej)
Zimowy poranek wydawał mi się najlepszym czasem na
zwiedzanie, by uniknąć kolejek, korków i tłumów na ulicach. Jednak nic z tego. Jestem
pełna podziwu dla tej rzeszy niezliczonych narodowości, którzy mimo ujemnych
temperatur nie tracą zapału do turystyki. Swoją wędrówkę zaczęłam od prawego
brzegu rzeki Wełtawy, gdzie znajduje się Stare Miasto. A tam najważniejszym
zabytkiem jest Most Karola (dawniej Judyty), będący jedną z najsłynniejszych i
najczęściej odwiedzanych atrakcji turystycznych miasta. I tu już trzeba złożyć
pierwszy pokłon Pradze, na samym progu mostu, przed 30 rzeźbami Brauna i wieżą
z postaciami cesarza Karola IV, jego
syna Wacława IV oraz św. Wita, św. Wojciecha i św. Zygmunta. Most zaprowadził mnie na rynek staromiejski - najbardziej
reprezentacyjny plac miasta. Od XI wieku było to targowisko miejskie, miejsce
wielu ważnych dla Pragi wydarzeń. Rynek otaczają kilkusetletnie kamienice,
reprezentujące głównie barok, ale często pochodzące z okresu średniowiecza. Na
rynku znajduje się również pomnik Jana Husa, odsłonięty w 1915, ratusz
staromiejski, którego początki sięgają XIV w, z ruchomym zegarem astronomicznym
"Orloj" oraz Kościół św. Mikołaja.
(Widok na Most
Karola)
(Rynek)
Po takiej dawce estetycznych wrażeń, apetyt rośnie w miarę
jedzenia. Dlatego nie przeszkadza mi mróz, nie przeszkadzają mi silne wiatry,
nie przeszkadza zmęczenie. Powoli zakochuję się w tym mieście. Idąc w górę rzeki
natrafiam na „dzielnicę królewską”- Hradczany. W jej skład wchodzi kompleks
zamku królewskiego (założonego w IX wieku), bazylika św. Jerzego, słynna Złota
Uliczka, ogrody królewskie z Belwederem oraz, budowana przez 6 stuleci, katedra
św. Wita. Jej elementami są także: całe b. miasto Hradczany włącznie z obszarem
zajmowanym przez Loretę oraz dzielnicę Nowy Świat (Nový Svět). Każdemu z tych
zabytków, należy się osobny artykuł, jak na razie kłaniam się przed nimi w pas.
Z Hradczan, idąc lewym brzegiem Wełtawy dotarłam, a raczej
wspięłam się na wzgórze Petřín, jakie zachwycało ilością wspaniałych ogrodów i
parków. Jego obecna infrastruktura to
głównie wynik praskiej jubileuszowej wystawy krajowej z roku 1891. Na tę okazję
wybudowano tu m.in. kolejkę linową, wieżę widokową na wzór wieży Eiffla
(Petřínská rozhledna) oraz Labirynt Luster (czes. Zrcadlové bludiště).
(Widok ze wzgórza Petřín)
Ale to nie jedyne atrakcje. Duże wrażenie może zrobić
ogromna ilość rzeźb i pomników, a przede wszystkim Pomnik ofiar komunizmu u
podnóża Muru Głodu. Jak głosi legenda (mam słabość do legend), mur został
wybudowany na rozkaz Karola IV, by dać pracę wszystkim bezrobotnym i pozbyć się
oskarżeń, że w rządzonym przez nim państwie, ludzie nie mają pracy. Pomnik
składa się ze schodów, na których jest kilka brązowych męskich postaci, przy
czym postacie te stopniowo zanikają, co symbolizuje wycieńczanie fizyczne i
psychiczne więźniów politycznych. Na pomniku widnieje napis: Ofiary komunizmu 1948-1989: 205 486 skazano – 248 stracono – 4 500
zginęło w więzieniach – 327 zginęło na granicach – 170 938 obywateli
emigrowało.
Najpiękniejszy widok jaki obrazuje całą Pragę można zobaczyć
u bram Klasztoru norbertanów na Strahowie ,(czes. Strahovský Klášter), co było ostatnim
punktem programu. Jest to klasztor premonstratensów założony w 1140 roku na
regule benedyktyńskiej. Obecne zespół klasztorny reprezentuje styl barokowy z
2. połowy XVII w. i należy do najstarszych budowli romańskich w Europie.
Nad
całością dominuje kościół opacki Wniebowzięcia NMP, na którego organach grywał
sam Mozart oraz Kościół św. Rocha. Jeszcze raz spojrzałam na to miasto z góry z
myślą, że jeszcze tu powrócę.
(Strahovský Klášter)
Podczas mojej wycieczki nie zabrakło również „kadr” niczym z
czeskiego filmu. Praga rządzi się swoimi prawami, a jej mieszkańcy najlepiej
wiedzą jak zarobić na turystach i umiejętnie to wykorzystują. Chociażby w
restauracji, kiedy ceny w menu znacznie różnią się z tymi, jakie potem są na
rachunku. Dodatkowo do ceny za danie doliczany jest podatek, napiwek,
niezamawiane przystawki co wszystko łączy się w kosmiczną cenę. W
międzynarodowym hotelu, tylko w języku polskim widnieje napis: nie wynosimy
jedzenia ze stołówki. Pewnie Polacy nie pokazali się z dobrej strony, ale mnie
to nie dziwi, skoro w restauracjach strach coś zamówić. Dodatkowo praskie
instytucje nie respektują legitymacji studenckich, dlatego za wszystko młodzi
ludzie płacą podwójnie. Czechy słyną z liberalno- lewicowych poglądów, jednak
co bardzo mnie zaskoczyło a zarazem zasmuciło, to widok starych Kościołów
poprzerabianych na hotele. Na to wszystko patrzy patron Pragi- Jan Nepomucen,
ale jak wiemy, on nic nie powie.
(Jan Nepomucen – patron Pragi)
Mimo wszystko. Księżno Libuszo, Prago – chylę czoła.
Agata Żarkowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz