niedziela, 9 stycznia 2011

RECENZJE ,"TECZKA " NR 125/I/2011

RECENZJE :

- "ZÓŁTOWSCY Z GODUROWA " - spisała Izabela z Zółtowskich Broszkowska- Biblioteka WIEZI Tom 257, Warszawa, 2010

Wzorowa kronika jednego ze znanych rodôw Wielkopolskich Ziemian, zasluzonych dla kraju i rozwoju gospodarczego
Dzielnicy, ktôra zamieszkiwali - pod wzglefem gospodarczym i spolecznym.
Autorka zebrala korespondencje rodzinna i wiele cennych, ocalalych zdjec , ulozyla calosc chronologicznie i przy pomocy
tej "mozaiki" przedstawila zycie i orace paru pokolen Zoltowskich mieszkajacych w dworze godurowskim.
Marceli Zôltowski w 1879 r. zareczyl siç z Ludwiką Czarnecką z Gogolewa , a ich slub odbyl siç tegoz roku w dniu 5.XI.
Moze warto "dla potomnosci , zacytowac zalety i umiejetnosci panny Czarneckiej;
z owalu brazowej fotografii (takie byly wtedy modne) wyglada okragla; twarz, pelna spokoju, okolona zlotymi lokami.
Oprocz tego jednak panna Ludwika" odebrala wyksztalcenie domowe jakie sie nalezalo pannie z jej srodowiska .Môwila po
francusku, angielsku i niemiecku, znala lacine; byla bardzo muzykalna, grala dobrze na fortepianie, brala m:in: lekcje we
Wiedniu.Miala podstawy wiedzy z historii sztuki i architektury - znala siç na antykach : meblach, porcelanie i koronkach.
Podrozowala po Wolyniu i Podolu i az do Odessy ( wowczas bylo to ulatwione licznymi zwiazkami rodzinnymi - zajezdzalo
sie do krewnych; ktôrzy radzi byli gosciom by dowiedziec' sie wiesci rodzinnych i ze swiata). Zwiedzila tez Wieden, Paryz,
Wenecje i Wlochy.
Oprocz tego znala siç na gospodarstwie domowym i na kuchni, i umiala prowadzic dom; co nie bylo wcale tak prosta sprawa
jak by siç dzisiaj wydawalo. Umiala tez sama zrobic wszystko; co wchodzilo w zakres gospodarstwa domowego.
A wiec gotowala, piekla ciasta, robila zaprawy, kroila i szyla jak najlepsza krawcowa; Znajac te prace z wlasnego doswiadcze-
nia, latwo mogla zarzadzac liczna sluzba.
Pod okiem matki przygotowala siç do wypelniania obowiazkôw pani domu i gospodyni; wobec czestych we dworze i licznych
gosci. Dla Marcelego, ktôry mial otwarta glowe; a przytem i zadatki na dobrego gospodarza , a przytym dzialacza spoleczne-
go, byla to naprawde dobra kandydatka na zone." (s.59/60)

W dworach Wielkopolski goscinnosc obowiazywala na wysokim poziomie. Nie bylaby ona jednak mozliwa bez dobrej organi-
zacji domu i ludzi, ktôrzy w nim pracowali pod kierunkiem panstwa domu tj; sluzby. Jezeli chodzi o Godurôw - pozwalam
sobie zacytowac fragment ze strony 161:
" Obraz Godurowa nie bylby kompletny gdyby nie wspomniec o starych Ciszakach .Walenty Ciszak, urodzony w Niechanowie,
( innym dworze rodziny, polozonym pod Gnieznem )wyksztalcil siç na ogrodnika w Niemczech i Tatka (hr.Marceli Zôltowski)
wzial go ze soba gdy obejmowal Godurôw. Ciszak w Niechanowie jeszcze poznal" wyprawna pannç" cioci Rozi Czorbowej -
Honoratç- i osiedli oboje w Godurowie. Byli oboje bardzo pracowici i sumienni, przywiazali siç do nas wszystkich i cale juz
zycie spedzili w Godurowie. Byli to ludzie jakich juz dzisiaj niema. On energiczny despota, pasjonat w swoim zawodzie,
bardzo ambitny. Od czwartej rano latem sam uganial po ogrodzie lustrujac wszystkie katy(.....).
"Honorata Ciszakowa byla z domu szlachcianka Piotrowska. Zawsze o sobie môwila; ze zrobila mezalians. Bardzo zywa,
inteligentna, dowcipna; czytala codzien swoja gazetç, miala bardzo zdrowy sad o ludziach i rabala prawdç kazdemu.
Ktokolwiek przyjechal ze sluzby obcej lub sasiedniej, wszyscy pedzili do niej; radzili siç , sluchali, szanowali. "(s.162);
(...." wyprawna panna" - oznaczala osobç towarzyszaca pannie mlodej gdy wchodzila do nowego domu po slubie.)
Ta stara sluzba pozostawala we dworach czesto do smierci , a gdy nie mogla juz pracowac , przechodzila na "laskawy chleb"
tj miala zapewnione utrzymanie i opieke do konca zycia. Ubezpieczen spolecznych wtedy nie bylo - wiec byl to najlepszy
mozliwy system opieki spolecznej.

Cytowane fragmenty pochodza z zapiskôw drugiego pokolenia godurowskiego.
Autorka ksiazki nalezy zas do trzeciego pokolenia, ktôre odbudowuje wspomnienia przeszlosci. Tego rodzaju opracowania
stanowia bezcenny wklad do "prywatnej" czy "rodzinnej" historii Polski, przywracajac zagubione ogniwa i zapomniane w burzy
klimaty - patriotyzmu zakorzenionego i odparowujacego ciosy okresu Zaborôw ; Trzech Wojen( 1914-18,1920,1939-1945 i
okresu komunizmu, ktôry zniszczenia dopelnil. I tak naprawdç; tylko pozornie siç skonczyl, poniewaz zmienil wiele w spo-
sobie myslenia. spoleczenstw. A tzw." dzisiejsze czasy" pogoni za praca i pieniçdzmi oraz nieustannych zmian nie sprzyjaja
rozwadze i spokojnemu spojrzeniu na rzeczywistosc.

Maria
(Zygmunt Gloger - Encyklopedia staropolska t. IV, Wiedza Powszechna, Warszawa 1972, s. 471

x/
" Wyprawna panna ":

W domach mozniejszych byl zwyczaj dodawania corce wychodzacej zamaz zaufanej "panny wyprawnej". Wczesnie to zatrudnialo starowna matkç - pisze L. Bplebiowski - kogo na te dostojnosc przydworna dla côrki przeznaczyc. Wybierala wiec
najzaufansza osobç, uroczyscie i z bloogoslawienstwem poruczala ja swojej côrce i wzajemnie jej swa côrke.Pannie zdawano zwykle pod rejestrem zwykle dokladnie i porzadnie spisanym cala wyprawe i garderobe mlodej pani. Jakie byly obowiazki "szatnego" u pana , takie "panny wyprawnej" u pani. Czuwala ona nad konserwacja wszystkiego, naprawa, przewietrzaniem szyciem rzeczy nowych, zabezpieczeniem futer od moli, praniem, prasowaniem, porzadkiem w pokojach pani, i dozorem nad jej służba żeńska. Odznaczały sie zwykle "panny wyprawne" wiernością i przywiązaniem do calej rodziny , a nie bylo wypadku żeby nie laczyla ich szczera i serdeczna milosc z tym domem , w ktôrym odbierały opiekę i wychowanie w młodości. Jezeli "panna wyprawna" byla mloda i przystojna, to po kilku latach sluzby u mlodej pani, dopomagano jej do wyjscia zamaz i wyprawiano huczne weselisko. Gdy zaś została starą panną , miała zapewniony kawałek chleba dożywotni i opiekę rodzinną
u dzieci i wnukôw swej pani.

Brak komentarzy: