środa, 6 maja 2009

REPORTAZ Z POłUDNIA - MARIA



REPORTAZ Z POLUDNIA.

Miasteczko LE PLAN DE LA TOUR leży na płaskowyżu między górami. niedaleko od stacji kolejowej Les Arcs(30 km) na linii kolejowej między Tulonem a Niceą. Dzieli się na centrum wokół kościoła i merostwa oraz poczty - i na liczne sioła, do których prowadzą rozgałęzione uliczki. Sioła, przeważnie stanowiące własność prywatną, są dla spacerowicza niedostępne : tabliczki głoszą wszędzie "propriété privée", a bariery pomalowane na biało i czerwono lub łańcuchy ostrzegają by nie wkraczać na zastrzeżony teren.
Centrum natomiast jest ogólnie dostępne. Probostwo mieści się niemal w cieniu czworograniastej dzwonnicy, ukoronowanej fantazyjną konstrukcją z kutego żelaza z zawieszoną w niej sygnaturką.
Nocą jest ona oświetlona, co przydaje uroku wieży. Nie nadaje się niestety do fotografowania.
Merostwo położone jest na końcu długiej alei platanów- przyciętych niby na świeczniki, szarych i powykręcanych jak kaleki.
Dziś właśnie, o 11-ej, odbyła się inauguracja oficjalna kilku ulic w środku miasta, których nawierzchnię wymieniono (był to stary, kanciasty bruk z miejscowego kamienia) i wylano asfaltem. / ciekawa rzecz : na północy Francji, w Nord-Pas-de-Calais, stare bruki uważa się za zabytkowe i są chronione - a tu się je usuwa!/
Zebraliśmy się na placyku między kościołem a ulicą Pasteur 'a. Przyjechał na tę uroczystość pan Bernard Roland, wiceprezes Conseil Général, i asystował Pani Mer, która wygłosiła długie przemówienie, objaśniając współobywateli jak powstał plan prac drogowych, kto je wykonał i wiele kosztowały. Obecni byli przedstawiciele wykonawcy prac.
Następnie Pani Mer przecięła trójkolorową wstęgę i zatrzymała kawałek dla siebie.
Pani LILI, ogólnie poważana w miasteczku osoba.(była przez 45 lat Sekretarką Merostwa), odczytała 2 fragmenty Pisma Sw.(patrz cytaty na końcu tekstu*), a ksiądz Proboszcz poświęcił nowo otwartą ulicę Pasteur 'a. Fotografowie uwiecznili wszystkie ważne momenty tego obchodu, a słońce im sprzyjało świecąc od południa.
Pod wieżą kościelną ustawiony stół zapraszał na skromny poczęstunek : fistaszki i 3 rodzaje wina - białe, rose i czerwone. Ktoś mi szepnął, że ostatnio Komisja Europejska ustaliła ( w ramach swoich "NORM"), że teraz nie będzie się już produkowało "ROSE de PROVENCE", a poprostu mięszało białe wino z czerwonym i w ten sposób też będzie "rosé". Nie wiem czy to prawda czy blaga, ale wierzę w zdolności Komisji Europejskiej co do wydawania absurdalnych zarządzeń wynikających z faktu iż siedzenie za biurkiem zapewne wywołuje u szacownych urzędników tej instytucji swoiste halucynacje. Za czasów "socjalizmu o ludzkim obliczu" liczono przynajmniej muchy na suficie i w ten sposób ćwiczono się w podstawach matematyki. A tu wystarczy "pomięszać" i już jest nowy rodzaj wina! Tkwienie za biurkiem, jak wiadomo, prowadzi do różnych dewiacji umysłowych. Jest to też okazja zwiedzenia Brukseli jak to zrobili nasi górale - zabrali worek oscypków i jedną owieczkę i do stolicy Unii pojechali. Owieczka tak długo beczała przed Komisarzem od produkcji Serów , aż uległ i podpisał zezwolenie na wyrabianie oscypków. Trzeba dodać, że dwóch co krzepciejszych gazdów trzymało Komisarza uwiązanego w jego własnym fotelu aż do skutku. Wszystko w ramach P.A.C.
Plan de La Tour leży na płaskowyżu między górami, bardzo skalistymi i porośniętymi lasem sosnowym. Proboszcz, Ojciec Julian(ocd) zdobył już większość tych szczytów. Nie wiem kiedy powstało, ale może poinformuje mnie Office de Tourisme. Przypomina mi to o drugim ważnym celu podróży : odwiedzeniu miasteczka SEILLANS,


(ok. 56 km). gdzie znajduje się kolekcja obrazów ( ok. 800) Stanisława Appenzellera, polskiego oficera, członka ekipy polskich matematyków i wojskowych,która w zamku koło Uzès , przechowywana przez Résistance, zajmowała się badaniem niemieckiej maszyny do szyfrów "ENIGMA" i rozwiązaniem jej tajemnic.
Co jej się też udało. Oczywiście do Polski nie mogli powrócić. Stanisław Appenzeller, choć urodzony zagranicą, poczuwał się do służby w Wojsku Polskim i brał udział jako lotnik w wojnie polsko- bolszewickiej 1920 r.To, że był również bardzo zdolnym malarzem pozwoliło mu osiąść w Prowansji, w SEILLANS , i resztę życia spędzić na malowaniu krajobrazów i portretów. O istnieniu tej kolekcji dowiedziałam się od znajomego Francuza, który miał dwa razy odczyt na temat "ENIGMY" w Bibliotece Polskiej. Oczywiście, jadąc na Południe, marzyłam wprost by pojechać do Seillans i obejrzeć tę kolekcję.
Udało się dzięki temu, że Ojciec Julian ma samochód i zabrał 2 inne osoby, również tym zainteresowane.
SEILLANS , małe miasteczko przyklejone na zboczu góry; ścisnięte domami wąskie uliczki przypominają Włochy.
Pani w Muzeum udostępnia nam życiorys artysty i afisz wystawy. Kupujemy pocztówki z reprodukcjami obrazów :




- kraobrazy w ostrych kolorach, portrety, sceny grupowe. Obrazôw jest wystarczająco wiele by je wymieniać co jakiś czas. Obecna prezentacja trwa do 30 maja.


W gablocie na pierwszym piętrze zdjęcie artysty w mundurze polskiego lotnika . Jak już podałam zgłosił się samorzutnie do wojska majac lat 17 (co zataił) i brał udział w wojnie z bolszewikami w 1920 roku.

/Grzebiąc w atlasie aby ustalić gdzie właściwie byłam, odkryłam rzecz interesującą : okolica położona na północ od Draguignan dzieli się pod względem form geologicznych na dwie części - Zone des Barres , położoną wyżej, i Zone des Plans, położoną wśród wzgórz nieco niższych. Tam właśnie leży miasteczko Plan de La Tour. I tak można sobie wytłumaczyć pochodzenie jego nazwy : Płaskowyż Wieży. Może była tam jakaś wieża. która już nie istnieje? A może chodzi o wieżę kościoła- którą widać zdaleka?( to już po powrocie do Paryża.)/

W drugiej gablocie umieszczono malarskie przybory artysty.
Drzewa wydają się być jednym z ulubionych tematów - tutejsze drzewa : powykręcane stare oliwki, okaleczone przycinaniem platany , proste, ciemne cyprysy - są wspaniałymi motywami dla malarza. Obchodzimy wszystkie sale na 3 piętrach budynku, bardzo zadowoleni, że udało nam się tu dojechać dzięki Ojcu Julianowi. Jak wszystkie miasteczka, Seillans jest pozbawione wszelkiej komunikacji poza prywatną samochodową.
Najbliższa stacja kolejowa to Les Arcs na linii do Nicei, położona o 60 km stąd.
Z czego żyją mieszkańcy? Może z turystyki i rzemiosła artystycznego? Ceramiką słynie Vallauris, bliżej Antibes, dzięki temu, że Picasso miał tam swoją pracownię.

Chętniebyśmy jeszcze pobyli w Seillans, ale Ojciec Julian ma odprawić Mszę św. (sobotnio-niedzielną) w odległej wiosce górskiej La Mourre o godzinie 18-ej , a to ładny kawałek drogi. Jedziemy więc wdół serpentyną, podziwiając umiejętności brania zakrętów naszego kierowcy. Chantal jest trochę wystraszona. Colette.którą poznałam przy obiedzie u Chantal, milczy.
Przed wyjazdem do Seillans, Chantal zaprosiła Ojca J. i mnie na obiad w swoim domu, położonym poza miasteczkiem na południowym zboczu . Z sąsiedniego Vidauban przyjechał też Christian, znajomy Ojca, bardzo wymowny. To wygodne, bo pozwala mi słuchać i obserwować. Chantal przygotowała aperitif w ogrodzie, obiad jednak w jadalni.
Pogoda piękna, więc zaraz po kawie wyruszamy w drogę. Colette opowiedziała mi, że zajmuje się krawiectwem i haftem.
Po drodze, na wszystkich wzgórzach, winnice, mocno przycięte i wypuszczające tylko po parę listków. Jestem zdziwiona, bo wyobrażałam sobie bujne zielone pędy " latorośle". O. Julian jednak zapewnia, że jeszcze mamy kwiecień i że zbiór będzie obfity. Tej zimy było dużo deszczu i jest wyjątkowo zielono. Na pagórkach, wśród sosnowego lasu, dęby korkowe o lisciach o połowę mniejszych od naszych, "zwykłych" dębów.
CZWARTEK.
Z Ojcem Julianem wyruszam rano do Pustelni Brata Antoniego, położonej wysoko w skałach nad Roquebrune.
Od 25 lat Brat Antoni mieszka w grocie pod skalnym urwiskiem. Zostawiamy wóz pod ostatnim domem i wędrujemy parę km. przez piargi i haszcze.Skały tu wszędzie żółtawe , podziurawione licznymi grotami, powstałymi. jak objaśnia Ojciec, wskutek działania wiatru, który dmie tu stale.
Na pochyłości poniżej groty Brat Antoni posadził sobie mały ogródek skalny . Na lewo od wejścia ułożony z kamieni murek z wsuniętą ceglaną rynną spełniającą rolę lunety, co pozwala na obserwację zbocza i ew. zbliżających się osób.
Czy bywają tu nieproszeni goście? Niestety, tak. Wpadła tu kiedyś banda młodych - potlukli wprawione w skałę witraże, poniszczyli co mogli - ot tak! Byle dewastować! Dobrze iż nie pobili staruszka!
W grocie zastajemy już gości - dwoje Francuzów z wnuczką. Ludzie odwiedzają Brata Antoniego by porozmawiać, zasięgnąc rady.
A on sam .Ubrany na biało, rumiany, uśmiechnięty . Francuzi odchodzą. Ojciec Julian wyjmuje z plecaka przybory liturgiczne, ustawie je na stole i odprawia Mszę św. Pierwszy raz uczęstniczę w Mszy odprawianej w grocie na pustkowiu. ( kiedyś, w Polsce Ludowej, byłam na Mszy św odprawianej w krzakach, po kryjomu na jakiejś kolonii. Wystawiliśmy wtedy czaty.) Przyjmujemy Komunię św. I Błogosławieństwo na zakończenie.
Południe- słońce zalewa zbocze. Brat opuszcza storę nad małym "tarasem" i nastawia czajnik na kuchence gazowej.
Pijemy herbatę. Z lasu w dolince dociera śpiew ptaków. O. Julian pyta Brata czy go słyszy. Okazuje się, że nie.
"Szkoda"komentuje Ojciec . Mimo to, Brat Antoni wygląda szczęśliwy.
Co robi przez cały dzień? - Modli się, uprawia kontemplację, przyjmuje ludzi.
Czas tutaj mierzy się porami roku, wschodem i zachodem słońca, pełnią księżyca . Brat ma chyba pod dziewięćdziesiątkę. W tym wieku pośpiech nie jest potrzebny.
Żegnamy się i schodzimy przez las do domu, przy którym zostawiliśmy samochód. Wracamy do Plan de La Tour.

O 18-ej będzie Msza. Do Chrztu, Bierzmowania i Iej Komunii Proboszcz przygotowuje więcej dorosłych niż dzieci.
Para zgłasza się do ślubu i trzeba im wyjaśnić co to jest. "Co oni z tego pojęli. co im tłumaczyłem? " zastanawia się Proboszcz." Wczoraj przyjąlem parę szykującą się do tego Sakramentu i pytałem co zrozumieli z tego, co im tłumaczyłem.Odpowiedzieli : " Ojciec chce żeby to było coś więcej"( niż ceremonia obyczajowa).
"France . fille aînée de l 'Eglise, qu' as-tu fait de ton Baptême? rzucił pytanie Jan Paweł II.

Skalne potwory
Widok na pustelnię Br. Antoine
Le débat
Le debat
Père Julien et l'un des photographes


Rozmiar czcionki


BENEDICTION DE RUES (67 fois dans la Bible).
Le CANTIQUE DES CANTIQUES:
3,1) Sur ma couche, la nuit, j'ai cherché celui que mon coeur aime.Je l'ai cherché, mais ne l'ai pas trouvé! Je me lèverai donc, et parcourrai la ville. Dans les rues et sur les places , je chercherai celui que mon coeur aime. Je l'ai cherché, mais ne l'ai point trouvé!
LES PROVERBES :
1,20: La Sagesse crie au-dehors, sur les rues elle élève la voix; (...)
1) dans la ville elle prononce son discours:(...)
23) Convertissez-vous à mon exhortation: pour vous je vais épancher mon coeur et vous faire connaître mes paroles.
PSAUME 104:
24) Que tes oeuvres sont nombreuses , Seigneur!
Tu les as toutes faites avec sagesse; la terre est remplie de tes biens.(R)
31) Que la gloire de Yahweh subsiste à jamais! Que Yahweh se réjouisse de ses oeuvres!
32) Il regarde la terre et elle tremble; il touche les montagnes et elles fument.(R)
33) Je veux chanter Yahweh tant que je vivrai, célébrer mon Dieu tant que j'existerai.
34) Puisse mon cantique lui être agréale ! Moi, je mets ma joie en Seigneur (R)
PRIÈRE DE BENEDICTION:
Nous te bénissons humblement, Dieu tout-puissant, toi qui éclaire les hommes et les inncites à pénétrer les mystères de ta création pour mener ton oeuvre à son achèvement.
Regarde avec bonté, Seigneur, ceux qui ont fait le travail de rénovation , ceux qui vivent ici et se serviront desrues rénovées; fais qu'ils communiquent la vérité ; qu'ils favorisent la charité, qu'ils répandent la joie, qu'ils aident à renforcer entre tous les hommes lq paix que le Christ Jésus est venu nous apporter. Lui qui règne pour les siècles des siècles.
R)Amen.

xxx


Brak komentarzy: