Miesięcznik Kulturalno-Społeczny wydawany przez Stowarzyszenie Przyjaciół C.K. Norwida/Association"LES AMIS DE C.K. NORWID"("uprzednio przez "Editions-Casimir-le-Grand" do czerwca 2008 jako "TECZKA" (ed. papier.) I.N.P.I. N0 Brevet:98/71 94 32, Nr 41 Copyright: Jadwiga Dąbrowska, założycielka pisma i właściciel tytułu, obecnie Sekretarz generalny Association"LES AMIS DE C.K.NORWID"
poniedziałek, 6 kwietnia 2009
WYWIAD Z KRZYSZTOFEM SAKOWICZEM
Z Krzysztofem Sakowiczem historykiem sztuki i archeologiem,
Redakcja : Był Pan kilka miesięcy temu w Meksyku. Proszę nam opowiedzieć o celu tej podróży i jej przebiegu.
Krzysztof Sakowicz: Celem mojego wyjazdu były wykopaliska archeologiczne. Misja trwała dwa miesiące - od początku września do końca października 2008. Po jej zakończeniu zostałem jeszcze dwa tygodnie w Meksyku, już w charakterze turysty. Wykopaliska odbywały sie w stanie Hidalgo, kilkadziesiąt kilometrów na północ od Mexico City, pod nadzorem mojego profesora z Sorbony, Krystiana Duverger. Jest on odpowiedzialny za stanowisko badawcze w którym pracowałem, a na codzień wykłada na Sorbonie, EHESS i na uniwersytetach w Meksyku.
Redakcja: Gdzie dokładnie miały miejsce te wykopaliska?
Krz.S. – Miasteczko, w którym mieszkaliśmy, nazywa się Tecozautla. Same wykopaliska były natomiast prowadzone kilkanaście kilometrów od tej miejscowości, gdzie co dzień rano dojeżdżaliśmy samochodami.
Redakcja : Czy wykopaliska dotyczył jakiejś konkretnej epoki ?
Krz.S. - Prekolumbijskiej. Ciągle ustalamy dokładne ramy chronologiczne. Nie jest to łatwe, bo utrudnia nam to marny stan, w jakim zachowały się ruiny. Na dzień dzisiejszy podejrzewamy, ze jeszcze przed przybyciem Hiszpanów miejsce to zostało zdemolowane i opuszczone. Później jeszcze prawdopodobnie dwukrotnie było ono niszczone: w epoce kolonialnej przez poszukiwaczy skarbów i w ostatnich latach dwudziestego wieku przez mieszkańców okolicznej miejscowości, którzy używali obrobionych kamieni z ruin do konstrukcji własnych domów. Jest jeszcze jeden czynnik utrudniający badania: pseudo-wykopaliska i próba rekonstrukcji centrum ceremonialnego prowadzone w latach 90-tych przez ludzi, którzy chcieli w ten sposób wzbudzić u miejscowej ludności poczucie tożsamości i nakłonić ich do rewolucji. Ludzie ci byli może skutecznymi manipulatorami, ale zupełnymi amatorami w sprawach archeologii. Dewastacje, jakich dokonali, są chyba najbardziej drastyczne ze wszystkich poprzednich. \
Redakcja – Czy znaleźliście coś interesującego? Groby, kości, naczynia?
Krz.S. – Interesujący jest każdy szczegół. Celem archeologii nie jest szukanie skarbów, tylko rekonstruowanie przeszłości. Chronologie ustala się w dużej mierze dzięki badaniom stratygraficznym, a te były w naszym przypadku utrudnione z racji na erozje spowodowaną deszczami i wiatrem. Warstwa ziemi sięgała w wielu miejscach zaledwie kilku centymetrów. Na szczęście mamy jeszcze trochę czasu na zrozumienie tych zagadnień, bo projekt rozłożony jest na kilka lat – zaczął się w 2007 roku a zakończy w 2012. Podczas zeszłorocznej misji mieliśmy za cel głównie zbadanie organizacji przestrzeni centrum ceremonialnego nad którym pracowaliśmy. W dużym stopniu nam się to udało.
Redakcja- Na czym polega oryginalność tego projektu naukowego?
Jest to jeden z bardzo wielu projektów prowadzonych obecnie w Meksyku. Jego specyfika tkwi miedzy innymi w tym, że jest to projekt francusko-meksykański. Studenci archeologii z Francji i Meksyku współpracują tam pod nadzorem profesorów z obu krajów. Drugą mocną stroną naszego projektu jest idea, żeby nie poprzestać na badaniach, ale przeprowadzić rekonstrukcje centrum ceremonialnego, a w okół niego stworzyć park krajobrazowy i edukacyjny. Miały by te zabiegi na celu przyciągnięcie turystów do tego biednego i nierozwiniętego regionu. Chodzi więc o rodzaj promocji regionu przy okazji badań naukowych. Myślę że są duże szanse na to, że to miejsce spełni swoją rolę, bo pejzaże w okolicy są bajeczne. Wszystkie te czynniki zadecydowały o uzyskaniu poparcia dla naszego projektu przez władze meksykańskie, co oznacza konkretne fundusze.
Redakcja - To bardzo dobre pomysł. Jaki wię był układ przestrzenny centrum ceremonialnego? Jakie przedmioty tam znaleziono?
Krz. S. – Znaleźliśmy całkiem sporo ceramiki, ale nie najlepszej jakości, przez co mało przydatnej w badaniach. W większości przypadków był to ceramika użytkowa, nie mająca żadnej wartości artystycznej. Była to po prostu wypalona glina bez żadnych ozdób.
Redakcja- Słowiańska ceramika często był zdobiona sznurowo, tzn.w świeżej glinie był odciśnięty sznur, a następnie naczynie wypalano. Niczego podobnego tam Pan nie widział
Krz. S. – Nie przypominam sobie żebym widział tam ślady słowiańskiej ceramiki sznurowej. Ale kto wie? Może kiedyś dotarli tam jacyś Słowianie. Żartuję oczywiście. Chociaż faktem jest, że tradycyjni mieszkańcy Ameryki łacińskiej pochodzili z Azji.
Redakcja –Naprawdę?
Krz.S. - Przeszli przez Syberię i Amerykę północną i w ten sposób dotarli na tereny dzisiejszego Meksyku i dalej, do Ameryki południowej. Dziś nikt tego nie kwestionuje.
Redakcja - W jakim okresie to było? Czy może Pan podać datę
Krz.S. - W czasie ostatniego zlodowacenia, kiedy utworzył się most lodowy między Azją a Ameryką.
Redakcja - Czy może Pan podać okres, w którym funkcjonowało miejsce, gdzie pracowaliście?
Krz.S. – Pierwsze ślady człowieka jakimi dysponujemy w przypadku naszego projektu pochodzą z początku pierwszego tysiąclecia (po Chr.), ale okres rozkwitu przypada na drugie Tysiąclecie.
Redakcja – Czyli dość późno w stosunku do Europy.
Krz.S. - Późno albo nie późno! W pewnych kwestiach ktoś mógłby uznać te ludy za opóźnione, bo np. nie mieli takiego pisma, jak my tutaj - tzn. pisma fonetycznego. Natomiast istniał pismo ideograficzne, (jak chińskie) gdzie każdemu znakowi graficznemu odpowiada pewna idea. Nikt rozsądny chyba nie zarzuci Chińczykom, że byli gorzej rozwinięci od Europejczyków.
Redakcja - Ale takie pismo- „sznurkowe" istniało w Peru!
Krz. S. - Chodzi o quipu. Ciągle nie wiadomo, czy to było pismo, bo nikt tego dotąd nie potrafił rozszyfrować. Owszem, wiadomo, że posługiwano się nim do prowadzenia rachunków, ale żeby mogło komunikować jakieś bardziej skomplikowane idee czy służyć zapisywaniu historii, na to nie ma dowodów.
Redakcja - Aztekowie mieli pismo obrazkowe?
Krz. S. - Tak.
Redakcja - Tam. na miejscu, nie znaleźliście żadnego śladu ?
Krz, S. - Nie. Miejsce, gdzie prowadziliśmy badania, prawdopodobnie juz nie funkcjonowało w okresie panowania Azteków.
Redakcja - Na czym polegała "ceremonialność" tego Centrum? Co się tam odbywało?
Krz. S. – Dosyć trudno to zrekonstruować.Można tylko wnioskować na podstawie analogii do innych centrów tego typu. W niektórych ośrodkach zachowało się malarstwo - obrazy na których widzimy krwawe ofiary, kapłanów, którzy te ofiary składają itp. To nam pozwala proponować takie czy inne rekonstrukcje ceremonii. Natomiast sama koncepcja "ceremonialności" była inna niż w Europie, dlatego, że tam nie istniał rozdział władzy od religii. Kapłani byli przedstawicielami państwa.
Redakcja - Czy można określić daty migracji ludów z Azji do Ameryki, o której wspominał Pan wcześniej?
Krz.S. - Bylo to w okresie ostatniego zlodowacenia, miedzy 40000 i 35000 lat p.n.e., jak również miedzy 25000 i 15000 i później, miedzy 13000 i 10000.
Redakcja - Czy ma Pan zdjęcia ?
Krz. S. - Z przed 40000 lat przed Chrystusem - nie!
Redakcja - Raczej z tych wykopalisk meksykańskich?
Krz. S. - Mam kilkaset zdjęć. .
Redakcja- Czy można prosić o zrobienie selekcji i przekazania nam kilku ?
Krz.S. - Jak najbardziej. Zrobię przegląd i przekaże Państwu wybrane zdjęcia.
Redakcja - Dziękujemy za rozmowę
Krz.S. – Dziękuję również
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz