czwartek, 3 lutego 2011

DOKUMENTY Z INTERNETU "TECZKA" NR 126/II.2011

NASZ DZIENNIK ( 2.II.2011)


Są ślady ingerencji po 10 kwietnia ub.r. w urządzenia elektroniczne należące do ofiar katastrofy smoleńskiej - ustalił "Nasz Dziennik"
Rosjanie włączali laptopy ofiar

Urządzenia elektroniczne należące do pasażerów samolotu Tu-154M mogły być używane po 10 kwietnia - wynika z analizy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. ABW bada przekazane stronie polskiej znalezione na miejscu katastrofy karty pamięci, telefony i laptopy.

Pułkownik Zbigniew Rzepa, rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej, informuje, że prokuratorzy prowadzący śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej czekają na opinie na temat stanu zabezpieczonego sprzętu elektronicznego po pasażerach rządowego samolotu. - Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie posiada jeszcze wszystkich opinii informatycznych dotyczących nośników elektronicznych należących do ofiar katastrofy samolotu Tu-154M nr 101 zabezpieczonych na miejscu zdarzenia, a następnie przekazanych do badań ekspertom z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - mówi płk Rzepa.
Jak dowiedział się "Nasz Dziennik", biegli z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego badali już m.in. aparaty fotograficzne, kamery wideo, laptopy, telefony komórkowe, karty pamięci należące do ofiar katastrofy, zabezpieczone na miejscu zdarzenia. Co ciekawe, uzyskane do tej pory ekspertyzy wskazują, że po 10 kwietnia część z odnalezionego sprzętu elektronicznego mogła być używana. - Z posiadanych przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie opinii wynika, iż w przekazanych do badań niektórych nośnikach ujawniono ślady ingerencji pochodzące z okresu od 10 kwietnia 2010 r. do 16 kwietnia 2010 r. - potwierdza płk Rzepa. Jednakże - jak dodaje - "biegli podkreślili, iż daty opisujące właściwości plików nie muszą odzwierciedlać czasu rzeczywistego, a ujawnione ślady dostępu do danych mogą mieć znamiona przypadkowości, mogą być błędnie interpretowane przez zastosowane oprogramowanie ze względu na ustawienia dat w badanym materiale".
- Rozumiem, że może tutaj chodzić o sytuację błędnego wpisania daty - ocenia informacje z prokuratury jeden z pełnomocników rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej mec. Bartosz Kownacki. Nie wyklucza jednak, że wyniki analizy biegłych dotyczącej zapisanych plików elektronicznych po 10 kwietnia mogą być związane z tym, że to Rosjanie jako pierwsi zapoznawali się w swoim śledztwie z treścią zabezpieczonych materiałów.

Jacek Dytkowski

-----------------------------------------------

Kilkadziesiąt osób, bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej, podpisało się pod listem do Jerzego Millera z prośbą o zapoznanie ich z raportem na temat przyczyn tragedii
Rząd nas nie informuje

Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej domagają się od Jerzego Millera, szefa resortu spraw wewnętrznych i administracji, zapoznania ich z końcowym raportem komisji na temat przyczyn katastrofy przed jego publicznym zaprezentowaniem. Dzisiaj pismo w tej sprawie, pod którym podpisało się kilkadziesiąt osób, ma wpłynąć do MSWiA.

Rodziny podkreślają, że nie chcą się dowiadywać z mediów o ustaleniach dotyczących katastrofy smoleńskiej i dlatego chciałyby poznać wcześniej założenia raportu komisji Millera. - Chcielibyśmy mieć wyjaśnienia z pierwszej ręki, mamy swoje pytania, dlatego przygotowałam krótki, dwuzdaniowy list, podpisany przez blisko trzydzieści osób - mówi nam Ewa Kochanowska, wdowa po rzeczniku praw obywatelskich, inicjatorka akcji.
- To nie jest nic nadzwyczajnego, to żaden precedens - uważa Andrzej Melak. - Ich trzeba naciskać - dodaje.
Kochanowska podkreśla, że nie może być tak, że rodziny, których kwestie katastrofy bezpośrednio dotyczą, dowiadują się o różnych okolicznościach z mediów. - Nie mogę się dowiadywać np. o propozycjach ugody z mediów, bo to jest sprawa poufna - podkreśla Kochanowska. - To dotyczy w pierwszym rzędzie nas, rodzin bliskich ofiar tragedii, ja tak nie mogę się dowiadywać o wszystkim - dodaje.
Wdowa po RPO ocenia, że taka ułomna polityka informacyjna rządu narusza podstawowe prawa rodzin smoleńskich. - To lekceważenie naszych praw - zaznacza. - Pytanie, co to jest, to, co robią władze, czy to brak informacji, czy dezinformacja. Niektórzy mówią lekceważenie, ignorowanie nas, rodzin - zastanawia się.
Jak poinformowała nas Małgorzata Woźniak, rzecznik MSWiA, minister Miller na pewno odniesie się do tego wniosku po jego wpłynięciu do resortu spraw wewnętrznych.
Jak zaznacza mecenas Bartosz Kownacki, pełnomocnik części rodzin smoleńskich, w grudniu Donald Tusk obiecywał kolejne spotkanie z rodzinami w styczniu. - Premier zapewniał nas, że przed ujawnieniem raportu MAK odbędzie się kolejne spotkanie, co niestety nie nastąpiło - mówi. Adwokat podkreśla, że widzi potrzebę kolejnego spotkania. - Mamy szereg pytań do premiera dotyczących gen. Andrzeja Błasika, formy zawartej umowy w sprawie stosowania konwencji chicagowskiej - wskazuje Kownacki. I zaznacza, że ze strony rządu rodziny nie otrzymują "merytorycznych odpowiedzi".
"Nasz Dziennik" pytał Centrum Informacyjne Rządu, czy premier w najbliższym czasie przewiduje spotkanie z rodzinami smoleńskimi. Dotychczas nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
Mecenas Kownacki widzi także konieczność kolejnego spotkania z przedstawicielami prokuratury pod koniec lutego. Ale prokuratura na razie nie ma w tym względzie żadnych skonkretyzowanych planów. - Nic mi o tym nie wiadomo - mówi kpt. Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Kownacki wskazuje, że koniec lutego, początek marca byłby optymalnym terminie, ponieważ powinny być już znane ustalenia prokuratorów, którzy wczoraj wyjechali do Rosji.
Być może pojawią się także inne ustalenia. Rosja obiecuje przekazanie w ciągu kilku tygodni kolejnych 30 tomów akt ze swojego śledztwa. Poza tym prokuratura nadal czeka na wyniki ekspertyz, m.in. fonoskopijną. Kapitan Maksjan podkreśla, że ostateczna ekspertyza nie została jeszcze przekazana z krakowskiego instytutu ekspertyz. Śledczy nie wiedzą także nic o nowych słowach odczytanych z czarnych skrzynek. - My takich informacji nie mamy, nas instytut w żaden sposób o tym nie informował - zaznacza.
Prokuratura otrzymała już "opinię biegłych z Wyższej Szkoły Sił Powietrznych w Dęblinie w zakresie kart podejścia lotniska 'Siewiernyj' w Smoleńsku oraz opinię w zakresie analizy teledetekcyjnej zdjęć satelitarnych z dnia 5 kwietnia 2010 r. oraz 12 kwietnia 2010 r.", lecz wystąpiła o kolejną. - Po dokonaniu analizy tych opinii prokuratura zarówno w pierwszym, jak i drugim przypadku postanowiła pogłębić wiedzę i wywołała opinie uzupełniające, na które obecnie oczekuje - stwierdza płk Zbigniewa Rzepa, rzecznik NPW.

Zenon Baranowski

Brak komentarzy: