środa, 14 listopada 2012

TECZKA 148/XI.2012 ARTYKUŁY



                                        RYGA -MIASTO POMNIKA WOLNOŚCI

      Nigdy nie spodziewałam się, że tam kiedykolwiek pojadę.  Ale zaprosiła mnie Irena i pofrunęłam na dwa tygodnie 20 VIII. Potem miałyśmy się razem udać na XX-e Forum Dziennikarzy.Był to udany plan i pobyt. Pierwsze dwa dni spędziłyśmy razem, co pozwoliło mi zorientować się  w komunikacji miejskiej.
Potem ustaliłam, że moim głównym punktem orientacyjnym będzie budynek OPERY – w centrum miasta, biały i polożony w parku nad kanałem po stronie Starówki. Po drugiej stronie kanału wznosi się wysoki Pomnik Wolności  postawiony w 1935r. Jakoś przetrwał II wojnę światową i sowiecką okupację, która trwała  aż do 1989 r.  Mieszkańcy są z niego dumni.
(zdj.) zdj.)
      Od domu Ireny jeździłam stale tym samym trolejbusem,  trwało to 3 kwadranse,  bo Ryga jest ogromnie rozległa  i bardzo różne ma style budownictwa .
Podobnie jak polska Gdynia, Ryga była wioską rybacką. Jako miasto powstała w 1201 roku założona przez Kawalerów Mieczowych pod wodzą biskupa Bremy .
Stąd w 2001 roku uroczyście obchodziła 800 lat swego istnienia. Zewsząd napływały dary od różnych stolic, które gromadzono w jednym z Muzeów. Ryga
 weszła do Związku Miast Hanzeatyckich i położona nad ujściem ogromniej Daugawy (Dźwiny) stała się szybko ważnym miastem handlowym. Przeszła te same historyczne koleje co cała Łotwa i  w 1990 r. zdobyła wolność. 4 Maja 1990r. została ogłoszona Deklaracja o Niepodległości Łotwy.
 Walki z Rosjanami toczyły się w mieście i sytuacja była groźna. Jednak ZSRR ustąpił  (1991 r.).
 Pomnik Wolności to  Postać Kobiety trzymającej w rękach w górze nad głową trzy gwiazdy. Oznacza to, iż Łotwa dzieli się na trzy prowincje ( czwartej, małej, jakoś nie umieszczono ).
…...
     Wspomniałam o zróżnicowanej architekturze miasta. Stare miasto, położone za  kanałem miejskim i Operą , jest urocze i pełne małych uliczek, gdzie wiele jest kawiarenek i sklepów z bursztynem. Nad nim góruje Katedra protestancka,  wokół której gromadzą się uliczni sprzedawcy wspaniałych, wzorzystych welnianych skarpet, przeważnie ręcznie  robionych. Są dość drogie, ale warto na nie wydać eurosy. Kupują je przeważnie turyści. Można się troszkę potargować.
Katedra jest protestancka  i « zimna ». W glębi, za oltarzem, przy którym nie ma
lampki, prosty nagi Krzyż. Rano jest dostępna bezpłatnie. Za to o 14-ej wypraszają
« gości », zamykają  wewnętrzną żelazną kratę i  trzeba w budce wykupić bilet.
Jest to godzina TURYSTÓW !  Pojawiają się hordy niemieckich wycieczek : hała -
śliwe i  fotografujące, a przewodnicy dzielą  je na grupy i wprowadzają do środka.
(zdj....)
Na szczęście trafiłam tam koło 11-ej i  mogłam obejrzeć  spokojnie wnętrze.
Nabiedziłam się też, by zrobić dobre zdjęcie świątyni w całości – wieża jest tak wy-soka – nie ma się gdzie cofnąć, bo placyk otaczają budynki.
Zaraz obok jest maleńka restauracja pod drzewami, gdzie można się posilić.
A bokiem obrócona do Katedry protestanckiej stoi  katolicka Katedra św. Jakuba o bardzo oryginalnym i pięknym  sklepieniu.
(zdjęcie).
Ale cała nowa zabudowa  miasta, pochodząca w czasów sowieckich rządów, jest równie brzydka, jak we wszystkich  innych miastach, w których panował  socjali-
styczny styl architektury. Długie ciągi prostokątnych bloków wzdłuż 4-pasmowych alej,  jak we wszystkich miastach  w Polsce, a zwł. w  Warszawie.
W Polsce budownictwo socjalistyczne odeszło w przeszłość w znacznej mierze,
 w Rydze dopiero  zaczyna odchodzić. Któregoś dnia zabłądziłam, pomyliłam trolejbus i pojechałam w odwrotną stronę niż należało. Nagle znalazłam się na ogromnie długim moście  nad potężną i bardzo szeroką rzeką – właśnie Dźwiną czyli Daugawą - mającą w Rydze 500 m szerokości. W głębi na wyspie, sterczała Wieża telewizyjna.
Dojechałam do placu, gdzie była końcówka trolejbusów  i znalazłam się w bardzo
biednej dzielnicy starych ceglanych domów. Czekałam długo na powrotny trolejbus
i, przejechawszy  znowu nad Daugawą, wróciłam do dworca kolejowego.
 Tam już panuje pełna nowoczesność architektury.


     Ryga posiada niezliczone muzea. Wyspecjalizowane w różnych dziedzinach, np.Muzeum Sztuki Dekoracyjnej, Muzeum Medycyny, Muzeum Lalek, Muzeum Fotografii i Sprzętu fotograficznego, ukryte w starej,maleńkiej uliczce , na końcu której widać elegancki hotel. Imponujące rozmiarami Państwowe Muzeum Sztuki przy jednej z głównych alei itd.
Irena namawiała mnie na pójście do Muzeum, które mieści się od niedawna w zabytkowym budynku dawnej Giełdy i jest filią Państwowego Muzeum Sztuki, bo tam właśnie eksponowano Wystawę Kwiatów -   « Królestwo Flory” z zasobów malarstwa holenderskiego i flamandzkiego XVIIw. Poszliśmy tam razem z panem Piotrem.  Kwiaty były najrozmaitsze :  naturalne i sztuczne, na obrazach
i na ścianach oraz bukiety żywych kwiatów w wazonach. Dobrane oświetlenie dodawało im uroku.
(zdjęcie)
Któregoś dnia wybrałyśmy się na Spacer – wzdłuż Kanału pod pięknymi drzewa-
mi i do najbardziej malowniczych zakątków miasta. W parku napotykałyśmy  
różne rzeźby-pomniki poetów i pisarzy łotewskich, których twórczość przyczyniła się do rozwoju poczucia tożsamości narodowej i patriotyzmu.(zdjęcia).
Pan Piotr nas wyprzedzał i robił kolejne zdjęcia, które miały być nagrane na pamiątkową płytę. Czekam na nią z ciekawością.  Będzie to prezent gwiazdkowy.

     Na trawnikach nad kanałem  napotykałam dziwne postacie - lalki biednie ubrane i  leżącą przy nich  kiepską odzież . Taki to sposób łotewski  przypominania
współobywatelom o istnieniu biednych, którym  należy pomóc. Ale nigdzie nie widziałam żebraków. Czyli metoda oryginalna  widać działa i daje efekty. Że jednak
biedni istnieją, mogłam przekonać się na własne oczy w trolejbusie .
Łotysze są bardzo dumni ze stolicy. Przejawia się to w bardzo  miły sposób – jeśli
pytasz o adres jakiejć instytucji  - każdy chętnie objaśni którędy pójść – i nawet cię zaprowadzi na miejsce, choćby mu to było nie po drodze. W języku angielskim zawsze się porozumieć można, zwłaszcza z młodymi. Nauczyłam się jednak paru słów po lotewsku : np. « iela » -  ulica .
Na zaproszenie Ireny wzięłam udział w spotkaniu uczestnikow Klubu miłośników słowa polskiego, którzy schodzą się dwa razy na miesiąc,  by porozmawiać po polsku o różnych sprawach. Tu zaskoczyła mnie jedna rzecz. Dostałam mikrofon podłączony do kamery, którą sterował nasz technik. Było to w celu zapisania rozmowy, z przeznaczeniem dła płyty.  I w pewnej chwili nagrywanie zostało zawieszone, czego mi nie powiedziano. Gdy się o tym dowiedziałam, wyraziłam zdziwienie. Łotewska ostrożność?

Jeżeli chodzi o pieniądz, nazywa się on «  Łat » i stoi bardzo wysoko w stosunku do Euro i Złotówki. Łotwa jednak nie jest krajem zbyt zamożnym.

     Dwa tygodnie pobytu minęły bardzo prędko. Irena była niebywałej gościnności.
I już trzeba było pakować walizki. Popołudniowym autobusem wyruszyliśmy we trójkę do Warszawy i dalej pociągiem do Krakowa i Tarnowa, gdzie czekało na nas XX-e Światowe Forum Dziennikarzy Polonijnych.

     Historia Łotwy podobna jest do historii Polski : ciągłe zagrożenie bytu narodowego, napaści to Rosjan, to Krzyżaków, a w czasie II wojny światowej przechodzenie z rąk niemieckich w sowieckie i z powrotem, i znowu. Bardzo znaczna  liczba Łotyszy została wywieziona na Sybir. Kto przetrwał, ten wrócił. Rosja w ich miejsce przysłała swoich kolonistów. Dlatego do dziś można na ulicy usłyszeć rosyjską mowę. W szkole jednak jest obowiązek nauki języka państwowego – łotewskiego.
Dlatego  ten Pomnik Wolności jest tak dla Łotyszy cenny.

                                                                                                Reporter



Brak komentarzy: