ROZMOWY
Rozmowa z Panią Elżbietą
Wierzbicką - pseudonim artystyczny WELA
28.X.12
dotyczy pobytu w Chinach
latem 2012 r.
Redakcja - Pani Elżbieto, proszę nam
opowiedzieć o swoim pobycie w Chinach. Jak długo trwał ? W jakim mieście (lub
miastach) Pani była ?
Może następnie o sztuce chinskiej. Jak się obecnie przedstawia oraz o artystach, których Pani
spotkała.
WELA - Zostałam zaproszona przez
prywatne Muzeum Sztuki Współczesnej
Shan Ghi
Yan (?), które znajduje się na przedmieściach
Pekinu, 70 km od Centrum. Byłam tam od połowy maja do połowy sierpnia. Jest to
Muzeum połączone z rezydencjami dla artystów. Zapraszani są oni tam z całych Chin z różnych szkół artystycznych w różnych regionach. Przyjezdni dostają
pracownię do dyspozycji. Każdy z nas
pracował w swojej pracowni . Co środę spotykaliśmy się - pokazywaliśmy sobie
wykonane prace i omawialiśmy je. Urządzaliśmy własne wystawy . Chodziliśmy
razem po galeriach .
Był to pobyt bardzo bogaty . Poznałam bardzo
wielu ludzi – artystów z Pekinu i z innych regionów, pracujących bardzo różnie.
Sztuka tamtejsza jest bardzo bogata -
jest wiele kierunków. Poznałam malarzy, rzeźbiarzy, nawet tancerzy i kaligrafów . Uczono mnie kaligrafii.
Redakcja - Jakie prace Pani tam wykonała
i przedstawiła?
WELA - Poproszono mnie o
zrobienie instalacji świetlnej na zewnątrz Muzeum. Wykonałam więc 20
lampionów . Każdy był z innym rysunkiem.
Dotyczyły one jako
podstawy
5 elementów : Ziemi, Wody, Metalu, Drzewa i Ognia. Dlatego
właśnie uczy-
łam sią kaligrafii, żeby móc na każdym dać
napis odpowiedni do prezentowanego elementu.
Malowałam też dużo obrazów
( z czego 6 na jedwabiu ) ekologicznych.
Redakcja - A jak Pani się porozumiewała z
Chińczykami?
WELA - Mówiliśmy po angielsku. Ale to
było trudno, bo większość Chińczyków nie zna tego języka. Nie mają możności
wyjazdu. Jeżeli nawet uczyli się w szkole, to potem
zapominają. Czasem udawało się znaleźć tłumacza. Czasem byłam z Chińczykami, którzy ani ani. Wtedy machało się rękami. Albo
rysowało. Jako ludzie, Chinczycy są
bardzo sympatyczni. O głębsze sprawy nie można było pytać . Bo nie było
sposobu.
Redakcja – Może to i lepiej.
WELA – Są artysci bardzo tradycyjni, uczący
się w szkołach « warsztatu »,
tj. rysunku,
technik rozmaitych, czego np. we Francji już
się nie uczy na Akademii Sztuk Pięknych .
Są też inni, którzy starają się wyzwolić od
sztuki tradycyjnej i dostosować się do sztuki zachodniej i jej stylu, choć tej
sztuki nie « czują ».
Są jeszcze inni , choć bardzo nieliczni,
którzy myślą indywidualnie . Konceptualnie.
Poznalam takiego - Shen Shao Lin’a – który, po obejrzeniu
moich prac, powiedział, że zaprosi mnie w przyszłym roku. On buduje dom dla
artystów w ramach Fundacji chińsko-australijskiej.
Redakcja – Czy byli jeszcze jacyś artyści
cudzoziemscy?
WELA – Była polska artystka Ludwika
Ogorzelec, ze swoimi « plecionkami » .
Zrobiła 3 wystawy. Pracowała też z tancerką
chińską, dla której wykonała kostiumy i scenografię. Miałam więc okazję uczestniczyć w tych przygotowaniach i
patrzeć, jak to wszystko rośnie.
Redakcja – Czy istnieją
kierunki « europejskie » ?
WELA – Owszem. Chociaż więcej się widzi
sztuki tradycyjnej i kaligrafii. Są
jednak Galerie, które wystawiają sztukę nie odbiegającą od europejskiej
nowoczesnej.
Redakcja – Czy spotkała Pani osoby, które wykonywały instalacje?
WELA – Właśnie Szen Szao Lin ( Shen Shao Lin?) tym się
zajmował. Mieliśmy wspólne tematy, ponieważ tak, jak ja, zajmował się
Dewastacją Srodowiska. Nie jest to łatwe do wyrażenia, bo nie ma jeszcze w
Chinach wolności wypowiedzi. Artyści potrafią jednak swoje myśli jakoś
« przemycić » w swej sztuce.
Spotkałam też artystę, który przesiedział
miesiąc w więzieniu, ponieważ namalował
lilię i pochlapał ją czerwoną farbą. Lilia jest w Chinach symbolem czystości i
nie wolno jej brukać czerwoną farbą.
W Polsce myśmy też potrafili przemycić różne nasze
poglądy za PRL-u.
Inny artysta zrobił wystawę drzewek Bonzai, które, jak wiadomo, wykręca się narzędziami na różny
sposób, i pozostawił te narzędzia tortur, żeby pokazać, iż człowiek potrafi
torturować inne żywe istoty dla uzyskania sztucznego piękna, by je
dostosować do swego gustu albo osiągnąć
cel manipulacji.
W Chinach dawniej bandażowano kobietom od
małego stopy, które wobec tego nie rosły
i one nie mogły chodzić. Brdzo przez to cierpiały. Tego zakazano dopiero w
1945r. za Rewolucji Mao.
Mnie interesują artyści, którzy przekazują głębsze myśli. Sztuka dla sztuki (na
sprzedaż) nie ma dla mnie sensu. Sztuka powinna przekazywać głębszą myśl,
prowadzić do zastanowienia się nad
naszym postępowaniem wobec innych ludzi,
wobec świata.
Redakcja – Dziękuję Pani za rozmowę i proszę o przysłanie zdjęć z pobytu.
Rozmawiała Maria
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz